Egzotyczne skoki narciarskie

  • 2009-06-19 16:35

[strona=1]

Skoki narciarskie to dyscyplina, która od zawsze była domeną krajów skandynawskich i alpejskich. Na czołowych miejscach różnych imprez od lat pojawiają się także nazwiska skoczków z ZSRR (czy później z Rosji), Czech, Polski, byłej Jugosławii (a później Słowenii) Japonii czy kontynentu północnoamerykańskiego(USA, Kanada). Warto jednak wiedzieć,że na skokowej mapie świata znajduje się wiele innych ciekawych miejsc.


Skoki to nie tylko Austria, Norwegia, Finlandia czy Niemcy. Zapraszam do wirtualnej podróży po “egzotycznych” jak na tę dyscyplinę krajach świata oraz tych, w których skoki istnieją od dawna, lecz nie są dyscypliną choć odrobinę popularną. Podobny artykuł ukazał się już w innej formie przed dwoma laty na łamach skijumping.pl, jednak z uwagi na fakt, że światowa rodzina skoków narciarskich wciąż się powiększa, zaistniała konieczność aktualizacji tamtego opracowania.

Ameryka Południowa

Naszą niezwykłą wędrówkę, mającą na celu poszukiwanie śladów uprawiania skoków narciarskich w różnych zakątkach świata zaczniemy od krótkiej wizyty w  Ameryce Południowej. W położonym w Andach argentyńskim miasteczku San Carlos de Bariloche znajduje się (znajdowała?) skocznia narciarska o punkcie konstrukcyjnym 20 metrów, nosząca nazwę Salto Catedral. Należy ona do powstałego w 1931 roku  klubu narciarskiego Andino Bariloche. W 1999 roku podczas transmisji zawodów Pucharu Świata w Zakopanem Włodzimierz Szaranowicz wspomniał o przedskoczku pochodzącym z Chile, którym był Ugarte Gossens. Niestety próżno szukać jakichkolwiek bardziej szczegółowych informacji na temat tego zawodnika. 18-letni czarnoskóry skoczek narciarski Anders Beisvag Anders Beisvag, fot. gazeta.chojna.comzostał jako 2-letnie dziecko adoptowany z Kolumbii przez norweskie małżeństwo. Mieszkając w kolebce światowych skoków narciarskich zainteresował się tą efektowną dyscypliną. “Skoki zacząłem trenować przypadkiem. Po prostu pewnego dnia w szkole rozdano nam kwestionariusze dotyczące zajęć sportowych. Wpisałem skoki bo mnie fascynują. Później rozpocząłem treningi i już poszło" - opowiada Beisvag. W 2006 roku kolumbijski Norweg wziął udział w zawodach Lotos Cup w Zakopanem, gdzie na skoczni K-85 zajął 12 miejsce. Anders za cel numer 1 postawił sobie dobry występ na Mistrzostwach Świata w 2011 roku w Oslo. W ostatnich sezonach jego nazwisko nie figuruje jednak na listach startowych międzynarodowych zawodów.

Afryka

Z Ameryki Południowej udajemy się na czarny ląd. Nadzieję tych którzy liczą na jakieś sensacyjne informacje na temat afrykańskich skoczni, klubów narciarskich i rywalizacji międzyplemiennych na igelicie muszę rozwiać już na samym początku. Dlaczego w takim razie zahaczyliśmy po drodze o ten kontynent? Ze względu na jedną postać. Dunstan Odeke z Ugandy przyjechał na początku lat 90-tych do Norwegii, konkretnie do Oslo, by podjąć tam studia w Collegu. Zainteresowała go wówczas egzotyczna dla niego dyscyplina. Podjął treningi, zaczął też startować w nieoficjalnych zawodach. Jego rekord życiowy wynosi 50 metrów i jest to zarazem nieoficjalny rekord Afryki. Jak więc widzimy, Anders Beisvag to nie pierwszy czarnoskóry skoczek, który odbijał się z progu skandynawskich skoczni...



Australia

Na nartach skakano również na Antypodach. W 1959 roku powstała skocznia narciarska o punkcie konstrukcyjnym 30 metrów zlokalizowana na Falls Creek w Mount Buller w Alpach Australijskich.22 sierpnia (!) 1959 roku rozegrano na tym obiekcie pierwsze Mistrzostwa Australii w skokach narciarskich. Zwycięzcą został emigrant z Austrii, Ernst Vettori senior, ojciec słynnego skoczka austriackiego skaczącego na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Triumf zapewnił mu skok na odległość 23 metrów. Jako ciekawostkę można odnotować fakt, iż ów skok oddany został na nartach pożyczonych naprędce od jednego z widzów, ponieważ prywatne narty Vettoriego uległy zniszczeniu podczas wcześniejszych treningów. Vettori senior dwa dni wcześniej podczas próbnych skoków ustanowił rekord obiektu – 31,4 m. (103 ft.) Dziś skocznia w Mount Buller już nie istnieje. W 1960 roku podczas Igrzysk Olimpijskich w Squaw Valley w konkursie kombinacji norweskiej Australię reprezentował urodzony w 1927 roku w Dalsgrendzie w Norwegii,  przynależący do klubu narciarskiego z Canberry, Herlof „Hal” Nerdal. Uplasował się na 31 miejscu. W 1974 roku na Mistrzostwach Świata w Falun pojawił się skoczek Chris Hellerud. Zajął ostatnie 64 miejsce na skoczni normalnej po skokach na 53 i 48 metrów.  

Przez szereg lat skoki narciarskie w kraju kangurów praktycznie nie istniały. Pojawił się jednak ktoś, kto podjął się ambitnego zadania wskrzeszenia tej martwej dyscypliny na kontynencie australijskim. Był nim Tony Mihelcic, słoweński emigrant, który od 1968 roku mieszka w Australii.
Tony Mihelcic, fot.home.iprimus.comNa nartach zaczął skakać w wieku sześciu lat (zaczynał w Słowenii) i jeszcze do niedawna pojawiał się na  rozmaitych nieoficjalnych konkursach oraz na Mistrzostwach Świata Weteranów, w  których reprezentował Australię. Podczas tychże zawodów, w 2005 roku w Villach, skoczył na odległość 18 metrów, co stanowi jego rekord życiowy. Rok później na podobnej imprezie w Kranj odniósł swój największy sukces - na skoczni K-20 wywalczył brązowy medal w kategorii wiekowej 60-64 lata.

Mihelcic postawił sobie w ostatnich latach za cel zaszczepienie skoków na kontynencie australijskim. Pierwszym krokiem miało być postawienie w Hoppers Crossing kompleksu trzech małych skoczni pokrytych igelitem o punktach K: 30, 20 i 10 m, na których zaczynaliby swą przygodę ze sportem młodzi adepci skoków z Australii. Projekt niestety nie doczekał się realizacji, przeszkodą okazał się brak sponsora, który zechciałby wspomóc australijskiego pasjonata w ambitnym przedsięwzięciu.

[strona=2]

Azja 

Niekwestionowaną, największą i jedyną potęgą w skokach narciarskich na kontynencie azjatyckim od zawsze była Japonia. Od dwudziestu lat śladem swoich sąsiadów próbują z wyjątkowo miernym skutkiem podążać Koreańczycy z południa, którzy startując przez ponad dziesięć lat w niemal niezmienionym składzie sukcesy odnoszą głównie w zawodach niższej rangi. Trzecią siłą w Azji (a może jednak drugą?) są w tej chwili skoczkowie z Kazachstanu, którzy w ostatnich sezonach poczynili znaczne postępy i nie należą już do grona outsiderów. W jakich innych azjatyckich krajach uprawia się jeszcze skoki?

Chiny. Wbrew powszechnym opiniom ekipa francuskiego trenera Heinza Kocha, która od 2003 roku zaczęła pojawiać się na światowych skoczniach to nie pierwsi skoczkowie narciarscy pochodzący z Państwa Środka. W 1996 roku podczas Zimowych Igrzysk Azjatyckich rozgrywanych w chińskim Harbinie gospodarze wystawili drużynę w konkursie zespołowym i zajęli trzecie, ostatnie miejsce (wyprzedzeni zostali przez Kazachstan i Japonię). Skoki nie weszły jednak do oficjalnego programu imprezy, były dyscypliną pokazową. Rok później chińska drużyna wystartowała na Uniwersjadzie w koreańskim Muju.

Pierwszym chińskim skoczkiem uczestniczącym w Pucharze Świata był Piao Xue Feng. W 2000 roku wystąpił w konkursie PŚ w Sapporo, w którym zajął ostatnią 74 pozycję. Znacznie częściej pojawiał się w japońskich zawodach Pucharu Kontynentalnego. W sezonie 1999/2000 zajął 29 lokatę podczas zmagań w Zao i z dwoma punktami uplasował się na 127 pozycji w klasyfikacji generalnej. Zaliczył też udany występ podczas Uniwersjady w Popradzie w 1999 roku, gdzie udało mu się wskoczyć w jednym z konkursów do czołowej dziesiątki. Na skoczni K-90 w Szczyrbskim Plesie po skokach na 85,5 i 95,5 metra zajął ósmą pozycję.

W 2003 roku podjęto próbę utworzenia w Chinach narodowej kadry skoczków z prawdziwego zdarzenia. Wyselekcjonowano grupę pięciu zawodników, byli to: Wang Jianxun, Li Yang, Li Chengbo, Tian Zhandong i Li Chungang, później dołączył do nich Guang Yang. Trenerem chińskiej reprezentacji został Austriak Heinz Koch, który zabrał całą ekipę do Stams, tam jego podopieczni zamieszkali na stałe  i rozpoczęli regularne treningi. Skoczków finansowo wspierała firma Gericom. Mimo, iż skośnoocy zawodnicy bardzo późno zaczęli uprawiać skoki (kadrowicze mieli od 18 do 23 lat) z dużym zapałem nadrabiali "stracone lata".

W pierwotnych założeniach po dwóch-trzech latach skoczkowie mieli już zdobywać punkty w Pucharze Świata. Rzeczywistość jednak zweryfikowała te plany. Największe postępy spośród podopiecznych Kocha poczynił Zhandong Tian, ale pucharowych punktów nigdy nie udało mu się zdobyć. Najlepszy rezultat w PŚ zanotował podczas konkursu otwierającego Turniej Czterech Skoczni w Oberstdorfie w 2004 roku, był wówczas 48. Zajął też 44 miejsce podczas MŚ w 2005 roku, rozgrywanych w tym samym mieście. Może się także pochwalić 6 lokatą podczas Letniego Pucharu Kontynentalnego w Velenje.

Niezłe rezultaty odnosił też Li Yang, ale on także nawet nie otarł się o punkty Pucharu Świata. Do jego największych osiągnięć należy 3 miejsce w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Braunlage w styczniu 2006 roku oraz 44 pozycja podczas olimpijskich zmagań w Pragelato.

W 2007 roku po Uniwersjadzie w Turynie Chińczycy przestali pojawiać się w międzynarodowych zawodach. Ze sponsorowania reprezentacji wycofała się firma Gericom, zawodników opuścił też trener Heinz Koch. Yang, Tian i spółka powrócili do rywalizacji na początku 2009 roku. Wtedy też w Yabuli odbył się konkurs z cyklu Fis Cup, mający być przetarciem przed zaplanowaną na luty 24. Zimową Uniwersjadą, której gospodarzem został Harbin W bardzo słabo obsadzonym, jednoseryjnym konkursie najlepszym z reprezentantów gospodarzy okazał się Zhandong Tian, który zajął ósme miejsce. Ten sam skoczek także na Uniwersjadzie spisał się najlepiej spośród zawodników chińskich, zajmując odległą, 27 lokatę na skoczni dużej. W konkursie zespołowym skoczkowie z Państwa Środka zajęli ostatnią, dziesiątą lokatę, a w zawodach pań brązowy medal wyskakała Chinka, Zhenhuan Li. Warto jednak podkreślić, że wystartowało zaledwie sześć zawodniczek (dwie Japonki i cztery Chinki).

Konkursy Yabuli, fot. Kazimierz Bafiaskoków zostały rozegrane w Yabuli. Specjalnie na tę imprezę zmodernizowana została tamtejsza skocznia K-90 (jej współrekordzistą z wynikiem 100 m. jest  Marcin Bachleda), zbudowano też pierwszą w tym kraju dużą skocznię K-125, która podobno pozwala na osiąganie nawet ponad 150-metrowych odległości. Jej obecny rekord to145,5 metra, należy do Koreańczyka, Hueng Chul Choia. W Chinach, konkretnie w Jilin, znajduje się  jeszcze jedna skocznia K-90. Po pomyślnie przeprowadzonej Uniwersjadzie tamtejsze władze sportowe  zaczęły myśleć poważnie o organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2018 bądź w 2022 roku.

Obecnym trenerem tej outsiderskiej reprezentacji azjatyckiej jest wspomniany wcześniej Piao Xue Feng. Jego podopieczni pod koniec sezonu 2008/09 powrócili po czterech latach przerwy do rywalizacji w europejskich konkursach Pucharu Kontynentalnego. Obecnie chińscy skoczkowie są objęci programem przygotowań do Igrzysk Olimpijskim w Vancouver, zamierzają startować  regularnie w COC, by zdobyć punkty niezbędne do startu w tej imprezie. Obecnie w Chinach trenuje 13 skoczków.

[strona=3]

Z dalekich Chin przeniesiemy się teraz bliżej Europy, dokładnie do Turcji, położonej na  Półwyspie  Azja Mniejsza. Pierwszym w historii skoczkiem narciarskim reprezentującym kraj znad Bosforu był Baris Demirci. Urodził się 13 lutego 1986 roku. Jego ojciec pochodzi z Turcji, matka jest Francuzką. Mieszka w Courchevel, tam też  podjął treningi w miejscowym klubie SC Douanes Courchevel. W latach 2000-2003 należał do francuskiej kadry juniorów do lat 16. Po pewnym czasie stracił miejsce w reprezentacji i na krótki czas zawiesił narty na haku. W 2005 roku zgłosił się do Tureckiego Związku Narciarskiego z zapytaniem o pomoc w umożliwieniu międzynarodowych startów. Turcy zarejestrowali Barisa w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i odtąd młody skoczek rozpoczął starty w barwach ojczyzny swojego ojca. Na międzynarodowej arenie jako Turek zadebiutował 7 października 2006 roku podczas Pucharu FIS w Einsiedeln. W swoim debiucie wskoczył od razu do finałowej "30" zajmując ostatecznie 27 miejsce. Wynik ten powtórzył rok później podczas konkursu w Falun. Próbował też swoich sił w Pucharze Kontynentalnym, ze znacznie gorszym już jednak skutkiem. Ostatni międzynarodowy występ zaliczył we wrześniu 2007 roku podczas zawodów COC w Villach, plasując się dwukrotnie na 59 miejscu. 

Organizację 25 Zimowej Uniwersjady powierzono tureckiemu miastu Erzurum. W związku z tym wydarzeniem władze sportowe w Turcji zdecydowały o konieczności stworzenia systemu szkolenia skoczków narciarskich. Funkcję trenera, a zarazem koordynatora i szefa projektu organizacji zimowej uniwersjady powierzono znakomitemu trenerowi słoweńskiemu Vasji Bajcowi. Szkoleniowiec o nowym wyzwaniu opowiedział portalowi skijumping.pl: "Pracowałem wiele lat przy Pucharze Świata i chciałem zrobić sobie przerwę w mojej karierze trenerskiej. Wtedy pojawiła się możliwość współpracy z Turkami. To było wyzwanie. Turcy organizują Uniwersjadę w 2011 roku i dlatego chcą szkolić skoczków. Dogadaliśmy się i tak oto trenuję teraz właśnie tę reprezentację. Przyznaję, jest trudno. Tu nie ma skokowej tradycji, żadnej skoczni. Jednak jest to wyzwanie, trochę inna praca niż do tej pory."

Najbardziej utalentowanym z podopiecznych Bajca jest Faik Yuksel. Słoweński trener zabrał go nawet na niedawne Mistrzostwa Świata Juniorów rozgrywane w Szczyrbskim Plesie. Yuksel jednak został zdyskwalifikowany i ostatecznie nie wziął udziału w konkursie. Zaprezentował się za to dwukrotnie w zawodach Fis Cup w Ljubnie, zajmując 38 i 39 miejsce. Podczas tegorocznego Lotos Grand Prix w Zakopanem na skoczni K-65 zajął siódme i piętnaste miejsce.

Obecnie w Erzurum powstaje kompleks skoczni narciarskich: K-20, K-40, K-65, K-95 i K120. Cała inwestycja która pochłonie 20 milinów Euro ma zostać sfinalizowana w 2010 roku.

[strona=4]

Przed kilkoma laty mieliśmy okazję oglądać skoczka narciarskiego z Gruzji. Był nim Kahaber Czakadze, syn znakomitego przed laty reprezentanta ZSRR, Koby Czakadze. Gruzin reprezentował założony przez siebie klub „Koba Czakadze”, pełnił obowiązki swojego trenera i menadżera. Trzykrotnie brał udział w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Konkursy w Lillehammer w 1994 roku zakończył na 50 (K-90) i 55 pozycji (K-120). Cztery lata później w Nagano zajął 55 lokatę na skoczni średniej, na dużym obiekcie był 59. W Salt Lake City znalazł się na 58 (K-90) i 64 (K-120) pozycji. Największym jego sukcesem jest 39 pozycja, jaką wyskakał podczas Mistrzostw Świata w lotach w Planicy (1994 r.). Nie wywalczył nigdy punktów w Pucharze Świata. Regularnie startował i zdobywał czasem punkty w zawodach Pucharu Kontynentalnego, najczęściej brał udział w słabo obsadzonych konkursach na kontynencie amerykańskim, ale pojawiał się także w Europie, między innymi w Zakopanem. Po zakończeniu kariery rozpoczął pracę jako taksówkarz w Chicago. W 2002 roku w zawodach COC w Oberstdorfie wystartował inny Gruzin, Levani Kosanaszwili. Zajął ostatnie 111 miejsce i był to zarazem jego ostatni występ w oficjalnych zawodach.

Gruzini posiadają kompleks skoczni w miejscowości Bakuriani. W 1950 roku został zbudowany obiekt K-70, w latach 60-tych powstały skocznie K-115, K-90 i K-45. Rekordzistą największej jest radziecki skoczek Sergei Zontov z rezultatem 115,5 m. Wszystkie skocznie pokryte są matami igelitowymi. Warto jeszcze nadmienić, że Gruzińskie miasto Borżomi walczyło niedawno o organizację zimowych igrzysk olimpijskich w 2014 roku. Bez powodzenia.
 
Pozostaniemy jeszcze przez moment w Azji z uwagi na trzech skoczków, o których należałoby wspomnieć. Od 2001 roku na listach wyników konkursów najwyższej rangi zaczęło pojawiać się nazwisko skoczka z Kirgistanu. Był nim Dmitrij Czwikow, reprezentant Kazachstanu, który po konflikcie z rodzimą federacją porozumiał się z władzami sportowymi sąsiedniego kraju i stał się jedynym w historii kirgiskim skoczkiem narciarskim. Swoją drugą ojczyznę reprezentował bez powodzenia w Pucharze Świata (najlepszy wynik - 31 miejsce w Engelbergu w 2001 roku) i na Igrzyskach Olimpijskich w Salt Lake City (39 i 41 lokata). Czwikow największy sukces w swej karierze osiągnął jeszcze jako Kazach w 1996 roku podczas Zimowych Igrzyk Olimpijskich w Harbinie. Zdobył wtedy dwa złote medale, indywidualnie i drużynowo. Dziś pełni funkcję wiceprezydenta Kazachskiej Federacji Skoków Narciarskich i Kombinacji Norweskiej.

Kilka lat temu kolegą z reprezentacji Simona Ammanna i Andreasa Kuettela był Marc Vogel, fot.skijumping.plMarc Vogel, czarnoskóry skoczek, urodzony na Sri Lance reprezentujący Szwajcarię w międzynarodowych zawodach. O sukcesach, jakie stały się udziałem jego bardziej utalentowanych kolegów mógł jednak tylko pomarzyć. Najlepsze jego wyniki to 18 miejsce w konkursach COC, które uzyskiwał trzykrotnie oraz 5 lokata w konkursie drużynowym Pucharu Świata w Hakubie w 2000 roku. Karierę zakończył w 2006 roku.

Inny egzotyczny skoczek narciarski o ciemnej karnacji zasilił w latach 90-tych szeregi reprezentacji Szwecji. Johan Munters urodził się w 1978 roku w stolicy dalekiej Indonezji, Jakarcie. W 2000 roku zajął 18 miejsce w konkursie Pucharu Świata w Kuopio, co stanowi jego największe osiągnięcie. W 2001 roku w Falun uplasował się na 25 pozycji, zajął też 49 lokatę  na Mistrzostwach Świata w Lahti. Karierę zakończył w listopadzie 2001 roku.

[strona=5]

Europa

Pobyt na Starym Kontynencie rozpoczniemy od wizyty w krajach byłego Związku Radzieckiego. W chwili obecnej tylko Rosjanie próbują z powodzeniem przedzierać się do światowej czołówki, skoczkowie z pozostałych państw pełnią co najwyżej rolę statystów w konkursach skoków narciarskich.

Reprezentacja Ukrainy na tle innych poradzieckich republik wyrosła w ostatnim czasie niemal na giganta. W sezonie 2008/09 aż trzech reprezentantów naszych wschodnich sąsiadów – Wołodymir Boszczuk, Witalij Szumbarec i Oleksander Łazarowicz – zdobyło punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ten pierwszy zajął ponadto 28 miejsce podczas konkursu Mistrzostw Świata na dużej skoczni w Libercu. Na punkty w Pucharze Świata Ukraińcy zmuszeni byli czekać aż 13 lat. Wcześniej jedynym zawodnikiem, który dokonał tej sztuki był Władimir Gływka. W sezonie 1995/96 z jednym punktem na koncie (30 miejsce w Iron Mountain) uplasował się na 94 miejscu w generalce PŚ. Największy sukces odniósł podczas zimowych igrzysk w Nagano, kiedy to w jednym z konkursów zajął 29 pozycję. Zakończył międzynarodową karierę po igrzyskach w Salt Lake, gdzie dwukrotnie plasował się na bardzo odległych miejscach. W późniejszym okresie kariery zawodniczej Głyvka mieszkał i trenował w USA, a po jej zakończeniu pracował w amerykańskich klubach jako trener.

Rekordzistą Ukrainy w długości skoku narciarskiego jest Szumbarec, który w tym roku w Planicy uzyskał odległość 189,5 metra. Właśnie na Letalnicy w minionym sezonie zdobył swoje pierwsze pucharowe punkty, plasując się na 25 miejscu. Dwukrotnie do czołowej „30” PŚ wskakiwał Boszczuk (29. w Klingenthal i 26. w Lillehammer), Łazarowicz zajął 28 miejsce w Willingen. Trenerem Ukraińców jest Valerij Vdovenko - były mistrz Ukrainy, srebrny medalista mistrzostw ZSRR z 1989 roku – który  funkcję tę piastuje od 1995 roku.

Boszczuk, Szumbarec i Łazarowicz to zawodnicy w przedziale wiekowym 25-27 lat, trudno więc mówić, iż są to „perspektywiczne, młode talenty”. Takich w tej chwili na Ukrainie niestety brakuje. Wśród młodych skoczków próżno niestety szukać talentu chociażby na miarę wyżej wymienionej trójki.

Głównym miejscem treningowym skoczków ukraińskich jest Vorochta. Znajduje się tam powstały w latach 50-tych, pokryty igelitem kompleks czterech skoczni narciarskich od K-20 do K-90, który wymaga jednak gruntownego remontu. Na Kijów, fot. skisprungschanzen.comUkrainie znajduje się jeszcze sześć innych, czynnych obiektów : K-50 i K-25 w Verkhovinie, K-35 w Nadvirnie oraz K-40, K-30 i K-15 w Krzemieńcu. Pięć skoczni od K-10 do K-90 zlokalizowanych jest w miejscowości Tysovets Skole, lecz ze względu na  kiepski stan nie są one obecnie wykorzystywane. W latach 60-tych powstała piękna, oryginalna pod względem swojego wyglądu 80-metrowa skocznia w Kijowie. Niestety dzisiaj już nie istnieje.  

Skoki narciarskie w Estonii wiążą się przede wszystkim z nazwiskami dwóch skoczków – Jaana Jurisa i Jensa Salumae. Ten drugi był pierwszym w historii reprezentantem swojego kraju, który zdobył punkty Pucharu Świata. Dokonał tego w 2002 roku w Kuusamo, plasując się na 29 miejscu, później jeszcze 5-krotnie w swojej karierze znalazł się w czołowej trzydziestce zawodów PŚ, wskakiwał też czasem do czołowej dziesiątki Pucharu Kontynentalnego. Salumae jest rekordzistą Estonii w długości skoku narciarskiego. W 2004 roku w Planicy skoczył na odległość 195 metrów. Po sezonie 2007/08 zakończył sportową karierę. 

Jaan Juris w konkursie PŚ w Willingen w 2003 roku doleciał aż do 15 miejsca i do dnia dzisiejszego jest to najlepszy wynik reprezentanta Estonii w zawodach tej rangi. Łącznie cztery razy punktował w zawodach Pucharu Świata, raz nawet otarł się o podium konkursu Pucharu Kontynentalnego, zajmując czwarte miejsce w Bischofshofen w 2003 roku. Pod koniec sezonu 2008/09 po prawie półtorarocznej przerwie 32-letni zawodnik ponownie usiadł na belce startowej podczas międzynarodowych zawodów. Wystartował w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Wiśle.

W 2008 roku trenerem reprezentacji Estonii został były znakomity skoczek austriacki, Martin Hoelwarth. Póki co jednak pod jego wodzą skoczkowie z Estonii nie zanotowali spektakularnych występów. Najbardziej utalentowanym spośród podopiecznych Hoelwartha wydaje się 21-letni Ilimar Paern, ale wszystko na co stać było do tej pory tego zawodnika to ledwie kilka punktów uciułanych w konkursach Pucharu Kontynentalnego.

W tej chwili w Estonii znajduje się kilkanaście niewielkich, czynnych skoczni narciarskich. Są to obiekty znajdujące się w takich miastach jak: Elva, Rakvere, Viljandi, Võru czy stolica kraju Tallinn, gdzie zlokalizowany jest kompleks czterech obiektów od K-10 do K-50. Największe skocznie estońskie znajdują się w miejscowości Otepaa. W 1968 roku na Tehvandi powstała skocznia K-70, w 2007 roku wybudowano obiekt o punkcie konstrukcyjnym 90 metrów.  

Jeszcze w 2001 roku plany budowy nowego obiektu do skoków narciarskich wydawały się mało realne. Plany ziściły się w momencie pojawienia się hojnego darczyńcy, który ofiarował  na inwestycję 75’000 koron estońskich. Pieniądze pozwoliły także na sfinansowanie sztucznego oświetlenia i aparatury służącej do wykonywania pomiarów siły wiatru. Dodatkowo projekt był współfinansowany przez Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego, władze estońskie oraz Estońską Agencję Rozwoju Turystyki. Teraz gdy Otepää może pochwalić się nowoczesną skocznią K-90 celem priorytetowym dla estońskich władz narciarskich w najbliższych latach jest organizacja Mistrzostw Świata Juniorów. Otepää posiada niezbędne doświadczenie i infrastrukturę, by zorganizować taką imprezę. Cyklicznie odbywają się tam zawody Pucharu Świata w biegach narciarskich. Na grudzień 2009 roku zaplanowano na Tehvandi konkursy Pucharu Kontynentalnego. W tej chwili mówi się w Estonii o budowie w Otepaa dużej skoczni K-120.

Nazwiska Białorusinów po raz pierwszy pojawiły się w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sezonie 1997/98. Alexiej Schibko zajął 29 miejsce podczas konkursu PŚ w Ramsau, a Andriej Łyskowiec uplasował się na 27 pozycji w Zakopanem. Te rezultaty dały skoczkom z Białorusi odpowiednio 93 i 88 lokatę w klasyfikacji generalnej.

Za jeden z większych sukcesów białoruskich skoków można uznać zwycięstwo Sergieja Bobrowa podczas konkursu skoków na dużej skoczni na zimowej uniwersjadzie w 1999 roku w Popradzie. Zawody rozegrano w Szczyrbskim Plesie. Bobrow wykorzystał dobre warunki wietrzne, pofrunął na odległość 128,5 metra, co do dziś jestem  rekordem tej skoczni. Druga seria została odwołana i loteryjny konkurs wygrał właśnie Białorusin, który ani wcześniej ani później nie odniósł już żadnych sukcesów na skoczniach. Dość wspomnieć, że w całej swojej karierze uzbierał ledwie 7 punktów Pucharu Kontynentalnego.

W ostatnich sezonach wózek z napisem 'białoruskie skoki narciarskie' ciągnęło dwóch zawodników, Maxim Anisimow i Petr Czadajew.  Pierwszy z nich dwukrotnie wywalczył punkty Pucharu Świata (w sezonie 2003/04 w Willingen zajął 28 miejsce, w sezonie 2004/05 w Oberstdorfie był 29.), zajmował też miejsca na podium w Pucharze Kontynentalnym i Fis Cup.

Czadajew w Pucharze Świata zapunktował tylko raz, miało to miejsce podczas loteryjnego, jednoseryjnego konkursu w Oslo w 2007 roku (24 miejsce), podczas którego Adam Małysz po otrzymaniu silnego bocznego podmuchu wiatru dramatycznie walczył w powietrzu o uniknięcie upadku, na szczęście z powodzeniem. Inne godne uwagi osiągnięcia Czadajewa to 5 miejsce na Mistrzostwach Świata Juniorów w Rovaniemi w 2005 roku oraz zwycięstwo i drugie miejsce w zawodach Fis Cup w Kuopio w następnym sezonie.

Żaden z wyżej wymienionych zawodników nie reprezentuje już Białorusi. Anisimow w ubiegłym roku zakończył karierę po konflikcie z trenerem reprezentacji, którego nazwał 'niekompetentnym'. Do tego doszły problemy finansowe 25-letniego skoczka: To dla mnie bolesny temat. Dopóki się nie ożeniłem to jeszcze pół biedy, ale w momencie gdy pojawiła się rodzina to już zupełnie co innego. W naszym sporcie, jeśli nie zwyciężasz w turniejach - nie płacą. W drużynie byłem liderem. Miesięcznie gwarantowano mi 350 dolarów stałej pensji. Jak przeżyć za takie pieniądze, skoro dzisiaj za mieszkanie płacę 200 dolarów? Wtedy zacząłem dorabiać, a tutaj jeszcze zaczęły się kłopoty – opowiadał Maksim o swojej decyzji.

Czadajew swoją przygodę z reprezentacją Białorusi zakończył po sezonie 2006/07 i jako, że posiada podwójne obywatelstwo karierę zamierzał kontynuować skacząc w barwach Rosji. Obowiązywała go jednak dwuletnia karencja i w tym czasie nie mógł reprezentować swej drugiej ojczyzny w zawodach rangi FIS. Petr nie próżnował w tym czasie. Intensywnie trenował, w sezonie 2007/08 wygrał cykl konkursów o Puchar Rosji,  a rok później został m.in. Drużynowym Mistrzem Rosji, z powodzeniem rywalizował też (m.in. z Krystianem Długopolskim) w konkursach USSA Super Tour rozgrywanych w Stanach Zjednoczonych. Od najbliższego sezonu będzie już oficjalnym reprezentantem Rosji.

Obecna sytuacja białoruskich skoków wygląda źle. Brakuje talentów, które mogłyby w najbliższym czasie powtórzyć wyniki Anisimowa i Czadajewa. Za najzdolniejszego skoczka młodego pokolenia uważa się 20-letniego Aleksandra Hancharou, którego największym sukcesem jest 22 pozycja w zawodach Fis Cup w Szczyrku w 2008 roku. Honoru tej dyscypliny na Białorusi stara się bronić specjalista od kombinacji norweskiej, Ivan Soboliew, który jako jedyny ma na swoim koncie punkty   Pucharu Kontynentalnego,  uprawniające go do startów w Pucharze Świata.

Bazę treningową białoruskich skoczków stanowi centrum sportów zimowych w Raubiczi, położone 20 km. od stolicy kraju, Mińska.  Znajduje się tam otwarty w 1974 roku, pokryty igelitem kompleks trzech skoczni, K-20, K-45 i K-74.

[strona=6]

W 2007 roku na szkolenie skoczków narciarskich postawili także Łotysze. Wyszkolenia zawodników podjął się łotewski duet trenerski, Modra Kruze i Agris Kumelins. Wspomógł ich z ramienia FIS-u Kazach, Nikołaj Korobov z Ałma-Aty, który swego czasu pracował ze skoczkami reprezentacji Kazachstanu.

Zawodnicy Łotewscy mają na swoim koncie kilka międzynarodowych startów. Najlepsi z nich, Kristaps Laganovski i Karlis Kruze, w lipcu 2007 roku pojawili się na skoczni w niemieckim Auerbach, w Bawarii. W kategorii wiekowej do lat dziewiętnastu na skoczni K-40 zajęli, co prawda, dwa ostatnie miejsca, piąte i szóste, ale nie odstawali rażąco od swoich rywali. W styczniu 2008 roku na maleńkich skoczniach w łotewskim Ogre rozegrano zawody, w których udział wzięli skoczkowie z Łotwy (w liczbie jedenastu) i Estonii. Najlepszym spośród gospodarzy okazał się Karlis Kruze, który ustanowił skokiem na 11 metrów rekord skoczni. W lutym ubiegłego roku Laganovski i Kruze wystartowali w rozgrywanych w  Otepaa na skoczni K-90 Mistrzostwach Krajów Północy. W gronie 17 zawodników zajęli odpowiednio 15 i 16 miejsce. W maju 2009 roku podczas zawodów w węgierskim Koszeg pojawili się Markuss Vinogradovs (drugi na skoczni K-10) i Kristaps Nezborts (10 miejsce na K-20). 57-letni trener Agris Kumelins, który często występuje w zawodach weteranów zajął na skoczni K-30 ostatnie, 9 miejsce.

Oprócz wspomnianych dwóch malutkich skoczni K-10 i K-5 powstałych w 2007 w Ogre, na Łotwie znajduje się ładny kompleks w miejscowości Sigulda, która znana jest z jednego z najnowocześniejszych torów bobslejowych w Europie. Obok powstałej wcześniej skoczni K-50, w 2009 roku wybudowano trzy mniejsze obiekty, K-18 (rekord 20,5 należy do Karlisa Kruze), K-10 i K-5. Skocznie znajdują  się też w miejscowości Plavinas oraz w Valmierze. Dwa czołowe kluby posiadające sekcję skoków to: Lidojošais slēpotājs i Ogres stils.

Łotyszom należy życzyć powodzenia w budowaniu reprezentacji skoczków, bacznie będziemy się przyglądać ich dalszym poczynaniom. 

Jednym z najlepszych skoczków w historii skoków na terenach Litwy był urodzony przed wojną w Wilnie Polak, Zbigniew Kiwert, który w latach 1962-1970 podczas zawodów o Mistrzostwo Litwy zdobył łącznie cztery złote i pięć Bracia Kiwertowie, skoczkowie litewscy, fot. Tygodnik Litewskisrebrnych medali. Na podium tych konkursów stawał też młodszy o osiem lat brat Zbigniewa, Kazimierz. Konkursy o mistrzostwo kraju przeprowadzano w Wilnie, gdzie znajdowały się dwie skocznie: jedna zbudowana jeszcze za czasów II Rzeczypospolitej w 1924 r. na Górze Trzykrzyskiej, od lat 60-tych przykryta igelitem, druga powstała po wojnie na Sapieżynkach. Gdy oba obiekty uległy zniszczeniu zawody przeniesiono do Ignaliny, tamtejsza skocznia pozwalała na oddawanie odległości do 60 metrów. Na Litwie znajdował się jeszcze jeden, 40-metrowy,  obiekt, zlokalizowany w miejscowości Zarasai.

Artykuł autorstwa Henryka Mażula zamieszczony w „Tygodniku Litewskim” opisuje kulisy ówczesnych zawodów w skokach narciarskich. Dużo było w nich radości, spontaniczności, zabawy. Trudno sobie wyobrazić coś takiego w dzisiejszym skażonym komercjalizacją sporcie: „Entuzjazm wśród tych, co chcieli skakać, był wręcz nieopisany. Jechali do Ignaliny, jednego dnia w pocie czoła nosili śnieg na wierzchołek skoczni (nieraz było tego nawet ponad 500 worków), ubijali go, a dopiero potem skakali. Ten entuzjazm udzielał się też widzom. Gromadziło się ich po kilka tysięcy, żywo reagujących na wyczyn każdego śmiałka i kwitujących go brawami. W Ignalinie na uroczyste otwarcie skoczni, które zaszczycił sam ówczesny pierwszy sekretarz partii litewskich komunistów Antanas Sniečkus, ściągnęły tłumy tak liczne, że zaczęła pod nimi trzeszczeć służąca za widownię zlodowaciała tafla jeziora. Konkursy skoków gromadziły nawet po 40-50 uczestników, choć prawdziwych była połowa tego. Resztę stanowili farbowani studenci, gdyż uczelnie, aby nie dostać zer w międzyuczelnianej rywalizacji, wystawiały do zawodów na skoczni co odważniejszych, którzy mieli jednak ze skokami tyle, co piernik z wiatrakiem. Stają dziś przed Kiwertami jak żywe sylwetki tych nieszczęśników z twarzami białymi ze strachu niczym płótno, a nierzadko ten i ów prosił o popchnięcie go torami w dół, gdyż sam nie mógł na to się zdobyć. Co było dalej, nietrudno wyobrazić. Niektórzy padali jeszcze przed progiem, niektórzy fikali kozła w powietrzu i tylko jakże nieliczni, co ustawali na nogach, uchodzili za szczęściarzy. Bóg ze swą opatrznością musiał mocno czuwać, że nikt się nie pozabijał na śmierć, choć kontuzje się mnożyły.”

A co dziś dzieje się w litewskich skokach narciarskich? Niewiele. W 2004 roku powstała nowa skoczna w Ignalinie o punkcie K-40 metrów. I to w zasadzie tyle co można by napisać na ten temat.

Przeniesiemy się teraz na Bałkany, na początek zaglądając na moment do Chorwacji. Swego czasu skoki narciarskie były tam dyscypliną bardzo popularną. W latach 30-tych i 40-tych na skoczniach świata pojawiło się kilkudziesięciu skoczków z tego kraju. W latach 70-tych Chorwaci skakali w barwach reprezentacji Jugosławii. W ostatnim czasie chorwackie skoki były praktycznie martwe, na szczęście ten stan rzeczy zaczyna się powoli zmieniać.

Pierwsza skocznia w Chorwacji powstała w 1934 roku w miejscowości Mrkopalj. Był to obiekt 40-metrowy, który dziś już nie istnieje. Rok później stanęła skocznia K-30 w miejscowości Skrad oraz obiekt K-35 w Sljeme. Skakano na nim do lat 60-tych, jego rekord wynosił 41 metrów. Poza tym znajdowały się tam także dwie malutkie skocznie: K-10 i K-12. Obiekt do skakania stał też w miejscowości Prezid. W 2006 roku zmodernizowane zostały skocznie narciarskie w Delnicach: K-30 i K-70. 1 marca tego roku na '70-tce' w odbył się pierwszy po wielu latach (ostatnie oficjalne zawody rozegrano tam na początku lat 80-tych) konkurs skoków w Chorwacji. Udział wzięli w nim wyłącznie skoczkowie ze Słowenii, Większa skocznia w Delnicach powstała w 1948 roku. Zaprojektował ją Stanko Bloudek, który jak wiadomo był też twórcą mamuta w Planicy.

W maju 2006 roku w Delnicach odbyły się Mistrzostwach Chorwacji Weteranów, w których  wzięło udział 33 skoczków. Najmłodszy miał 61 lat (Zdenko Vitas), a najstarszym był 75-letni Josip Sporer, który jest notabene rekordzistą Chorwacji w długości skoku. W latach 40-tych uzyskał na Veliknace 102 metry. Inni liczący się niegdyś skoczkowie z Chorwacji to m.in: Nikola Dragas, Tomislav Gidija, Zdravko Hojski, Mato Panduric, Ivan Rade, Ivo Stpic, Dragoje Konev.

W 2007 roku władze Delnic postanowiły, iż w mieście powstanie wielkie centrum nordyckie. Planuje się stworzenie tras biegowych, a w dalszej przyszłości budowę dużej skoczni narciarskiej. Projekt ma pełne poparcie Chorwackiego Związku Olimpijskiego, Chorwackiego Związku Narciarskiego i FIS-u. W międzyczasie zaczęto formować sekcję skoków i kombinacji norweskiej w klubie SK "Goranin".

Pierwszym 'dzieckiem' programu rozwoju chorwackich skoków jest 18-letni Urban Zamernik. W lutym 2008 roku zajął 24 miejsce podczas zawodów Fis Cup w Szczyrku. Minionej zimy pojawił się na MŚJ, został sklasyfikowany na 74 pozycji. W tej chwili Zamernik jest stypendystą olimpijskim i przygotowuje się do udziału w igrzyskach w Vancouver. Trenerem jednoosobowej kadry chorwackiej jest pan Tomaż Murko.

Bośnia i Hercegovina to niewielkie państwo na Bałkanach, które powstało w 1992 po rozpadzie Jugosławii. W 1984 roku na terenie stolicy BiH, Sarajewa odbyły się zimowe igrzyska olimpijskie. Na tę okazję wybudowano skocznie narciarskie: K-90 i K112. Rekord większej skoczni należy do Mattiego Nykaenena (116 m.), najdłuższy skok na mniejszym obiekcie podczas przedolimpijskiego konkursu oddał Primoż Ulaga (95 m.). Skocznie istnieją do dziś, od wielu lat jednak nikt na nich nie skakał i nie nadają się one obecnie do użytku.  

Na terenie dzisiejszej Bośni i Hercegowiny znajdowało się wcześniej kilka innych skoczni. W 1934 roku powstał 20-metrowy obiekt w Pale, w 1939 roku 30-metrowy w Crepoljsko. W 2000 roku zmodernizowana została skocznia Vlašić  K-87 w miejscowości Travnik. Nie wiadomo jednak czy była ona po tym czasie wykorzystywana. Skoczkowie z Bośni nigdy nie prezentowali wysokiego poziomu i nie odgrywali na skoczniach praktycznie żadnej roli. Przed wspomnianą olimpiadą trenerem młodych bośniackich zawodników został Janusz Fortecki, który przygotowywał ich na skoczni Vlašić do udziału w  igrzyskach w roli przedskoczków.

W styczniu 2009 roku zbudowano terenową skocznię K-20 w miejscowości Bihać, rozegrano na niej duże amatorskie zawody, z których relację można obejrzeć pod tym linkiem http://www.youtube.com/watch?v=qPlBvqrRkTo. Rekord skoczni wynosi 28 metrów.


[strona=7]

Serbia to państwo powstałe 5 czerwca 2006 roku roku po rozpadzie Serbii i Czarnogóry, jego stolicą jest Belgrad.  Właśnie w stolicy kraju, w 1936 roku powstały dwie skocznie narciarskie, K-20 i K-40. Mniejszy obiekt zlokalizowany na Avali szybko uległ dewastacji, większa ze skoczni (Kostunjak) podzieliła ten smutny los, ale  latach 50-tych została zmodernizowana, a w zasadzie wybudowana od nowa. Jej projektantem zbył Stanko Bloudek. W 1956 roku odbyły się na niej międzynarodowe zawody, w których udział wzięło trzech Polaków, niestety nie sposób dziś ustalić ich personaliów. Najdłuższy skok, na odległość 42 metrów, oddał tam Joze Zidar. W 1948 roku skocznia K-30 powstała w miejscowości Popovica, a w 1954 roku stanął obiekt K-20 w Kapaonik. W tym roku serbski student architektury z Uniwersytetu w Novym Sadzie, Đorđe Pejković napisał pracę dyplomową, tematem której uczynił projekt skoczni K-120 w Kapaonik. Trudno jednak sądzić, by taki obiekt kiedykolwiek powstał. W 2004 roku stanęła skocznia K-40 w miejscowości Goc i jest to jedyny czynny dziś obiekt tego typu w Serbii.

Na terenie dzisiejszej Czarnogóry znajdowała się skocznia o punkcie konstrukcyjnym 60 metrów w miejscowości Zabljak. Obiekt zaprojektowany przez Ratko Novakovica był gotowy jesienią 1961 roku, a obok niego stanęła też skocznia K-30. W latach 1962-65 rozgrywano tu nawet mistrzostwa Jugosławii, ale pod koniec lat 60-tych tamtejsza 'skakaonica' przestała być używana.  Miejscowy skoczek, Bozo Cvorovic, swego czasu uzyskał w Zabljak odległość 46 metrów i wynik ten uznaje się za rekord Czarnogóry.

Albania, mimo że jest krajem w 75% górzystym, nie posiada tradycji narciarskich. Jednym reprezentantem tego kraju w historii igrzysk olimpijskich jest zjazdowiec Erjon Tola, który wystąpił  w 2006 roku w Turynie. Według polskiej wikipedii w latach 60-tych na nartach skakał urodzony 23 sierpnia 1937 roku w Tiranie, Abdel Frasheri. W latach 2002-2006 reprezentantem Szwecji był Albańczyk z pochodzenia, Besnik Gashi. Nie zawojował jednak  światowych skoczni. Najlepszy  rezultat uzyskał podczas MŚJ w Solleftea w 2003 roku, gdzie zajął 12 pozycję.

Skoki narciarskie w Rumunii mają może niezbyt bogatą, ale na pewno długą historię. Już w latach dwudziestych istniała znana skocznia w Poiana Brasov, na której rozgrywano duże zawody międzynarodowe. Mamy zresztą polskie akcenty na tej skoczni. W 1929 roku Międzynarodowe Mistrzostwa Rumuni w kombinacji norweskiej wygrał Władysław Żytkowicz, a drugie miejsce zajął Józef Lankosz. W 1951 roku podczas Zimowych Akademickich Mistrzostw Świata w Rumunii brązowy medal, także w kombinacji wywalczył Krzysztof Grandys

Jeszcze przed wojną, bo w 1936 roku reprezentant Rumunii zadebiutował na igrzyskach olimpijskich. Podczas konkursu w Garmisch Partenkirchen Sandor Clompe zajął po skokach na 58 i 59 m. 41 miejsce wśród 47 sklasyfikowanych zawodników. Później jeszcze dwukrotnie skoczek z Rumuni miał okazję zaprezentować się podczas olimpijskiej rywalizacji. W 1952 roku Nicolae Munteanu ukończył zmagania we włoskiej Cortinie na 42 pozycji. W 1992 roku w Albertville Virgil Neagoe zajął dwukrotnie przedostatnie miejsce, ale na skoczni normalnej wyprzedził nie byle kogo, bo samego Espena Bredesena, który dwa lata później był już megagwiazdą.

Przez długie lata żaden z reprezentantów tego bałkańskiego kraju nie osiągnął rezultatów, które można by określić mianem  przyzwoitych. Rumuni pojawiali się na kolejnych Mistrzostwach Świata, zawodach Pucharu Świata, Turnieju Czterech Skoczni, ale każdy występ rumuńskiego zawodnika wiązał się z miejscem w samym ogonie konkursowej tabeli. Mało tego, do niedawna żaden z rumuńskich skoczków nie punktował nawet w Pucharze Kontynentalnym. Ta beznadziejna sytuacja zaczęła się jednak w ostatnich latach zmieniać.

Jako pierwszy, punkty w międzynarodowych zawodach rangi FIS, zdobył Andrei Balazs. Siedmiokrotnie do tej pory plasował się w 30-tce zawodów FIS Cup, a w najlepszym swoim starcie,  w Einsiedeln w 2006 roku doskoczył nawet do 16-tego miejsca. W minionym sezonie ślad po sobie w tej klasyfikacji pozostawiło już trzech Rumunów, a nazwiska dwojga z nich, Szilvestra Kozmy i Remusa Tudora znalazły się nawet w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego.

O tym jak duże postępy w ostatnim czasie poczyniła rumuńska młodzież mogliśmy się przekonać podczas finałowych konkursów Lotos Cup oraz Lotos Grand Prix w Zakopanem. Rumuni stali się sensacją tegorocznej imprezy, zwyciężając lub plasując się w czołówce niemal wszystkich kategorii wiekowych chłopców i dziewczyn. Takie nazwiska jak Jaulian Pitea, Stefan Blega, Szilvester Fulop, Robert Tatu czy Dana Halambie prawdopodobnie jeszcze nieraz w najbliższych latach dane nam będzie usłyszeć.

Tak znaczny i wyraźny postęp nie byłby możliwy bez potężnego wsparcia finansowego, jakiego rumuńskim skok udzieliła austriacka firma OMV, która od dwóch lat jest oficjalnym sponsorem tej reprezentacji.

Największa obecnie używana skocznia rumuńska znajduje się w miejscowości Harghita. Jest to obiekt K-70. Kompleks niewielkich pokrytych igelitem skoczni znajduje się w Rasnovie, gdzie obecnie powstają też obecnie przy wsparciu OMV zupełnie nowe nowe obiekty. Inne punkty na skokowej mapie Rumunii to: Predeal, Sacele (kompleks skoczni o punktach K:45,25,15,5 zostanie niebawem odnowiony) czy Borsa, gdzie zlokalizowana jest jedyna rumuńska duża skocznia o nazwie Tintina i punkcie konstrukcyjnym 110 metrów. Jej rekord wynosi 118 metrów, w 1999 roku ustanowił go Florin Spulber.

Bułgarzy w przeszłości mieli wielu reprezentantów pokazujących się w międzynarodowych zawodach, przeważnie byli to jednak zawodnicy okupujący dolne rejony konkursowych klasyfikacji, choć zdarzały się wyjątki. Wśród skoczków osiągających godne uwagi rezultaty wymienić należy Władimira Brejczewa, który trzykrotnie w swojej karierze plasował się w czołowych dziesiątkach zawodów Pucharu Świata (w sezonie 1989/90 zajął 8 miejsce w Thunder Bay, 10 pozycję w Harrachowie oraz 7 lokatę w Planicy), Zacharija Sotirowa (m.in. 10 miejsce w konkursie PŚ w Libercu w 1990 roku), warto też odnotować niezły start Kiryła Petkowa na Mistrzostwach Świata w Oberstdorfie 1987 roku, gdzie na skoczni K-70 zajął 28 miejsce.

Lata 90-te to okres posuchy w bułgarskich skokach. Na przełomie wieków jedynym w miarę regularnie pojawiającym się na skoczniach Bułgarem był Georgi Żarkow. Ma na swoim koncie występy m.in. na Mistrzostwach Świata w Thunder Bay w 1995 roku i w Predazzo 2003 r., Igrzyskach Olimpijskich w Turynie w 2006 r. Startował głównie w Pucharze Kontynentalnym, bez sukcesów, sporadycznie łapiąc się do "30". Najlepszy występ w Pucharze Świata zaliczył w Willingen w 2002 roku, kiedy to uplasował się na 44 pozycji.

W 2007 roku szkoleniowcem reprezentacji Bułgarii został były trener Jensa Weissfloga, Joachim Winterlich. Na efekty jego pracy długo nie trzeba było czekać. Jego podopieczny, 16-letni Władimir Zografski jest dziś uważany za jednego z najlepszych skoczków na świecie z rocznika 1993. Młody Bułgar w minionym sezonie zajął drugie miejsce w rozgrywanym w Szczyrku Zimowym Festiwalu Młodzieży Europy, plasował się już w czołowej dziesiątce konkursów Fis Cup, zdobywał punkty Pucharu Kontynentalnego. Wziął udział w Mistrzostwach Świata w Libercu. W konkursie głównym nie odegrał żadnej roli, ale zwrócił na siebie uwagę w kwalifikacjach do zawodów na skoczni normalnej, zajmując po bardzo ładnym skoku 26 miejsce ex-equo z Jakubem Jandą i Łukaszem Rutkowskim.
 
Drugim skoczkiem, z którym trener Winterlich wiąże określone nadzieje na przyszłość jest 20-letni Petar Fartunow. Zawodnik ten wielokrotnie pokazywał Petar Fartunow, fot T.Mieczyńskisię z dobrej strony w FIS Cup i COC, ale uważany jest za mniejszy talent od swojego młodszego kolegi z reprezentacji. W tym roku, w Planicy skokiem na 175 metrów poprawił 18-letni rekord Bułgarii, który dotąd należał do wspomnianego Sotirowa i ustanowiony został w Kulm w 1991 roku (162 metry).  

Najważniejszy bułgarski ośrodek skoków narciarskich znajduje się w miejscowości Borovec. Stoi tam posiadająca sztuczne oświetlenie skocznia K-90, której rekordzistą jest wspomniany Władimir Brejczew (w 1978 roku uzyskał 96,5 metra) oraz obiekty o punktach K: 60, 40 i 15. Kompleks trzech niewielkich skoczni pokrytych igelitem znajduje się w Samokovie. Swego czasu najważniejszą bułgarską skocznią był obiekt w Pamporowie, który w latach 70-tych gościł zawody w ramach Spartakiady Armii Zaprzyjaźnionych. W 1974 konkurs skoków wygrał tam Tadeusz Pawlusiak.

Gdy któryś z krajów pragnie dołączyć do grona rodziny skoków narciarskich, najczęściej zaczyna od szkolenia młodzieży i budowania małych skoczni. Tak dzieje się choćby w Turcji czy Chorwacji. Nieco inny pomysł na to, by pojawić się na mapie skoków narciarskich mają działacze z Macedonii. Macedońska Agency of Youth and Sports przygotowuje wielki projekt, mający na celu wybudowanie w tym kraju dużej skoczni narciarskiej, która w przyszłości mogłaby gościć międzynarodowe zawody najwyższej rangi, w tym konkursy o Puchar Świata. Sprawą zainteresował się nawet v-ce premier Macedonii, Zoran Stavrevski. Rząd jak na razie zdecydował się przeznaczyć na ten cel 5 milionów euro.

"Podczas realizacji projektu będziemy wysyłać naszych ekspertów na konsultacje do Słowenii. Nie wiemy jeszcze gdzie dokładnie zostanie wybudowana skocznia, ale w grę wchodzą przede wszystkim okolice takich ośrodków jak Mavrov i Kuzov" - tłumaczy jeden z inicjatorów projektu, Dragan Gjurcevski.
 
"Traktujemy ten projekt bardzo poważnie i zbliżamy się do jego realizacji. To będzie największe w ostatnim czasie przedsięwzięcie tego typu na Bałkanach, będzie tu rywalizować światowa elita. Przewidywany czas zakończenia budowy to połowa 2010. Docelowo Macedonia ma znaleźć się w kalendarzu Pucharu Świata w skokach narciarskich." - kończy Gjurcevski.

Czas teraz na wizytę u naszych bratanków. Pisząc o skokach na Węgrzech nie można pominąć wkładu, jaki w rozwój tej dyscypliny wniósł w latach 40-tych, Stanisław Marusarz, który podczas II Wojny Światowej po ucieczce z więzienia Montelupich osiadł na jakiś czas właśnie na Węgrzech. Nawiązał współpracę z Węgierskim Związkiem Narciarskim, objął funkcję trenera skoczków i zjazdowców, zapoczątkował również prace konstruktorskie w dziedzinie budowy skoczni. Pod jego nadzorem powstały obiekty w Koszycach i Borsafured. Obie te miejscowości leżą dziś poza granicami Węgier.

Najlepszym na przestrzeni lat skoczkiem z tego kraju był niewątpliwie László Gellér. W sezonie 1967/68 zajął 9 miejsce podczas konkursu w Bischofshofen, zamykającego TCS, osiągając największy sukces w historii skoków węgierskich. Poza tym jeszcze kilka razy plasował się w czołowej "30" konkursów austriacko-niemieckiego turnieju. W latach 80-tych najlepszym z Madziarów był László Fischer, który legitymuje się 19 miejscem w Oberstdorfie, w konkursie TCS w 1981 roku oraz 12 pozycją w Lake Placid w 1984 roku w zawodach Pucharu Świata. Rekord Węgier w długości skoku należy do Gabora Gellera i wynosi 139 metrów, ustanowiony został w latach 80-tych.

Trudno liczyć na to, że któryś  z obecnie skaczących Węgrów w jakikolwiek sposób nawiąże do tych wyników. Młodzi skoczkowie, którym nie brakuje zapału do treningu borykają się z licznymi przeszkodami - brakuje funduszy, obiektów, odpowiedniej bazy treningowej. O warunkach, jakie tworzone są ich sąsiadom z Rumunii mogą póki co pomarzyć. Najlepszym z reprezentantów Węgier jest obecnie 22-letni Denes Pungor. W 2006 roku podczas letniego konkursu FIS Cup w Bischofshofen zajął 28 miejsce, zdobywając 3 punkty do klasyfikacji generalnej. Trudno jednak uznać ten wynik za sukces, tym bardziej, że w zawodach udział wzięło 29 zawodników. Trenerem węgierskiej reprezentacji jest Janos Szilagyi. W całym kraju skacze obecnie około 40 zawodników.

Ostatnią twierdzą węgierskich skoków jest Koszeg, gdzie znajdują się trzy  małe obiekty, K-30, K-20 i K-10. Skocznie pokryte są igelitem, w 2005 roku zostały zmodernizowane, wtedy też powstała najmniejsza z nich. Niegdyś ważnym ośrodkiem była Matrahaza, gdzie stała zamknięta w 1990 roku skocznia 83-metrowa, po której zostały dzisiaj szczątki. Skocznie istniały również w Budapeszcie (K-70), Galyatető, Gyöngyös, Mátrabányi, Mátrafüred, Miszkolc i Sopran.

[strona=8]

Następnym przystankiem zbliżającej się powoli do końca podróży będą Niderlandy. Pierwszym skoczkiem narciarskim reprezentującym Holandię był Gerrit Konijnenberg. Na skoczniach zaczął pokazywać się w połowie lat 80-tych. Był zawodnikiem o wyjątkowo niskich umiejętnościach technicznych, z reguły zajmował ostatnie bądź przedostatnie lokaty, przegrywając z adeptami hiszpańskich, węgierskich czy bułgarskich skoków. Często rywalizował o przedostatnią lokatę z Eddim Edwardsem, bo tylko na pokonanie Brytyjczyka było go stać od czasu do czasu. Wykładnikiem poziomu, który prezentował był choćby konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku w 1988 roku, w którym za swój skok otrzymał zatrważająco niską notę - 1,9 pkt!

W pierwszej połowie lat 90-tych na skoczniach pojawił się Peter van Hal. Startował głównie w zawodach Pucharu Kontynentalnego. W 1995 roku uczestniczył w rozgrywanych w kanadyjskim Thunder Bay Mistrzostwach Świata w narciarstwie klasycznym zajmując ostatnie i przedostatnie miejsce. Na przełomie wieków skaczących Holendrów było znacznie więcej. Na światowych skoczniach zaczęli pojawiać się tacy zawodnicy jak Nils de Groot, Jeroen Nikkel czy Boy van Baarle. Żaden z nich furory nie zrobił i poza punktami Pucharu Kontynentalnego niczym szczególnym się nie wyróżnił.

Najbardziej znany reprezentant Holandii to Ingemar Mayr. Urodził się 30 listopada 1975 roku w miejscowości St. Johan. Z pochodzenia jest Austriakiem, jego matka jest jednak rodowitą Holenderką. Jako junior wywalczył wraz z kolegami z reprezentacji Austrii srebrny medal Mistrzostw Świata w 1993 roku, a skakał wtedy w drużynie m.in. z Andreasem Widhoelzlem. W 1995 roku podczas zawodów PŚ w Engelbergu zajął 15 pozycję i był to najlepszy rezultat jaki odnotował w swojej seniorskiej karierze. Po sezonie 1997/98 Ingemar na dobre stracił miejsce w reprezentacji Austrii i czynił zabiegi, by móc reprezentować ojczyznę swojej matki. Holenderskie obywatelstwo otrzymał w 2000 roku. W barwach Holandii dwukrotnie startował w Mistrzostwach Świata. W 2001 roku wystąpił w Lahti, gdzie na dużej skoczni uzyskał 47 rezultat (w konkursie na K-90 nie startował), w Predazzo natomiast sklasyfikowano go dwukrotnie na 46 pozycji. W 2002 roku w Sapporo zajął najwyższe miejsce w konkursie PŚ, jakie udało się kiedykolwiek osiągnąć reprezentantowi Holandii. Uplasował się na 22 pozycji. Warto jednak zaznaczyć, że miało to miejsce podczas przedolimpijskich konkursów, gdzie zabrakło całej światowej czołówki. Punkty PŚ (29 miejsce) zdobył jeszcze podczas bardzo loteryjnego konkursu w Willingen w 2003 roku. Najlepszy rezultat, jaki osiągnął w Pucharze Kontynentalnym to drugie miejsce w Vikersund w 2001 roku. W ostatnim okresie kariery Mayra trenerem holenderskich skoczków został słynny Słoweniec, Vasja Bajc, jednak nawet i on nie był w stanie znacząco poprawić rezultatów uzyskiwanych przez Ingemara, skutkiem czego austriacki Holender po sezonie 2002/03 zakończył swoją karierę.
 
Za namową Ingemara Mayra w sezonie 2001/02 do ekipy "pomarańczowych" dołączył Christoph Kreuzer. Jest Austriakiem z krwi i kości, reprezentował klub SV Villach. Nie mogąc jednak wywalczyć sobie miejsca w reprezentacji swojej ojczyzny, przyjął obywatelstwo holenderskie i w międzynarodowych zawodach reprezentował właśnie kraj Beneluksu. Podczas PŚ w Sapporo w 2002 roku zdobył swe i pierwsze i ostatnie zarazem punkty Pucharu Świata (29 miejsce).

Jako ciekawostkę można podać fakt, iż jeszcze kilka lat temu w szerokiej kadrze Holandii znajdował się zawodnik o polsko brzmiących personaliach - Marcin Golab. Skoczek ten wystąpił podczas Mistrzostw Świata Juniorów w 1999 roku, zajmując 67 miejsce na 70 startujących. Startował też dwóch konkursach Pucharu Kontynentalnego 1998/99, ale bez sukcesów.

W tej chwili kadra Holandii składa się z... jednego zawodnika. Jest nim 18-letni Thomas de Vit, który do tej pory trzykrotnie zdobywał punkt do klasyfikacji FIS Cup, co stanowi jego największe osiągnięcie. Dodatkowo Holendrzy utworzyli także kadrę juniorów, którą stanowi pięciu skoczków: Joran de Schepper, Rico de Jong, Lars Antonissen, Rubende Wit oraz Oldrik van der Aalst.
Trenerami obu kadr są Bastian Tielmann i Konrad Kral. Holandia to bodaj jedyny skokowy kraj, w którym kadra żeńska jest liczniejsza od męskiej, a kobiece skoki stoją na wyższym poziomie niż skoki panów. Lara Thomae i Vendy Vuik to skoczkinie, które regularnie zdobywają punkty w zawodach Ladies COC. Reprezentowały również swój kraj na Mistrzostwach Świata w Libercu w 2009 roku.

Reprezentacja Holandii, co warto odnotować, trzykrotnie do tej pory startowała w konkursach zespołowych. Po raz pierwszy miało to miejsce w Villach w 2001 roku. Wówczas czwórka w składzie: Mayr, De Groot, Van Baarle i Nikkel zajęła ostatnie 10 miejsce. Drugie zawody drużynowe, w których wzięli udział Holendrzy odbyły się w Sapporo w 2002 roku. Mimo, iż poszczególne reprezentacje wystawiły rezerwowe składy, gdyż był to konkurs przedolimpijskSkocznia w w Bergschenhoek (Holandia) fot. skisprungschanzen.comi, Mayr, Kreuzer, Van Baarle i De Groot zakończyli rywalizację na ostatnim, 11 miejscu. Latem 2002 roku rozegrana została "drużynówka" w Oberstdorfie w ramach Pucharu Kontynentalnego. Zespół w składzie: Mayr, Kreuzer, Nikkel i Van Baarle uplasował się na 14 pozycji, wyprzedzając reprezentację Szwecji.

W 1998 roku w miejscowości Bergschenhoek powstały dwie małe skocznie wyłożone igelitem, pierwsze w Holandii. Miały punkty konstrukcyjne usytuowane na 15 i 24 metrze. Rekordzistą większej został Jeroen Nikkel, który w 1999 roku skoczył tam 24 metry. Najdłuższym skokiem na "piętnastce" popisał się Niels De Groot uzyskawszy 21 metrów. Obiekty te jednak już nie istnieją, zostały rozebrane w 2004 roku.

[strona=9]

Z kraju serów, wiatraków i tulipanów przenosimy się na północ. Mimo, iż Dania zaliczana jest do krajów skandynawskich, nie posiada bogatych tradycji w skokach narciarskich i praktycznie nigdy nie odgrywała w tej dyscyplinie znaczącej roli. W tej chwili nie ma w tym kraju żadnej czynnej skoczni, ale w przeszłości stało tam kilka niewielkich obiektów. W 1941 roku powstały dwie skocznie w miejscowości Hjørring: K-15 i K-30. Jeszcze w 1969 roku rozgrywano tam Mistrzostwa Dani, ale dziś po skoczniach nie ma już śladu. W 1943 roku stanęła 25-metrowa skocznia w Søllerød. Swego czasu odbywały się tam duże międzynarodowe zawody, które oglądało nawet 30.000 kibiców. W latach 80-tych zbudowano skocznię na Grenlandii, w miejscowości Nuuk. Jej punkt K wynosił 30 metrów. Ponadto obiekty do skakania znajdowały się także w Vejle (K-26 powstała w 1943 roku) i Frederici.

Kilka lat temu swoich sił w roli skoczka narciarskiego próbował urodzony w 1981 roku w Aalborg Duńczyk Andreas Bjelke Nygaard. Trenował na norweskich skoczniach i nosił się nawet z zamiarem startu na igrzyskach w Salt Lake City. Uzyskał zapewnienie od Duńskiego Związku Narciarskiego, że otrzyma należyte wsparcie finansowe i przepustkę na występ w Park City jeżeli osiągnie wysoki poziom sportowy i dwukrotnie zajmie miejsce w czołowej dziesiątce Pucharu Świata! Oczywiście nie udała mu się ta sztuka. Nygaard wystąpił nawet raz w  konkursie Pucharu Kontynentalnego w Vikersund, ale zajął bardzo odległą pozycję. Ogólnie rzecz biorąc na skoczni nie wiodło mu się najlepiej i wobec braku zadawalających wyników w 2003 roku zakończył swą krótką przygodę ze skokami. Rekord życiowy Andreasa wynosi 100,5 metra i odległość ta uznawana jest za rekord Danii. 

Mimo, iż warunki do uprawiania skoków w Islandii są znakomite (jest to kraj wyżynno - górzysty o bardzo chłodnym klimacie), narciarze skokowi z tego kraju nigdy nie odgrywali znaczącej roli w tej dyscyplinie. Reprezentanci Islandii występowali na arenie międzynarodowej od  lat 20-tych do początku lat 60-tych XX wieku. Skoczkowie z kraju gejzerów wystartowali na trzech igrzyskach olimpijskich. W 1948 r. w St. Moritz Jonas Asgeirsson zajął w gronie 40 skoczków 37 miejsce po skokach na 57 i 59,5 metra. Cztery lata później, w Oslo na skoczni wystąpił Ari Gudmonsson, a skoki na odległość 60 i 59 metrów dały mu 35 lokatę (wystartowało 43 skoczków). W 1960 roku w Squav Valley SOlafsfjordur, Islandia, fot.skisprungschanzen,comkarpedinn Gudmundsson dwukrotnie uzyskał 64 m. i uplasował się  na 43 pozycji wśród 45 startujących zawodników.

W kolejnych latach skoczków z Islandii w międzynarodowych konkursach nie oglądano. Skoki w tym kraju stały się dyscypliną uprawianą głównie na poziomie dziecięcym i młodzieżowym. W  latach 1981-1995 na 25-metrowej skoczni w Akureyri w ramach igrzysk młodzieży rozgrywano cykliczne konkursy skoków w kategoriach wiekowych 9-12 lat. Najlepszym skoczkiem w historii tej imprezy został Jóhann G. Möller, zdobywca czterech złotych medali.

Obecnie bardzo ładna malutka skocznia K-15 znajduje się w Olafsfjordur, prawdopodobnie jednak nie jest wykorzystywana. Informacji o innych skoczniach islandzkich brak.

[strona=10]

Ze śnieżnej i mroźnej północy przenosimy się na deszczowe Wyspy Brytyjskie. Skoczkowie z Wielkiej Brytanii startowali w międzynarodowych zawodach już w latach międzywojennych. Captain C.G.D. Legard wziął udział w Mistrzostwach Świata w 1931 roku w Oberhofie i w 1934 roku w Solletea, a Guy Nixon i Colin Wyatt wystąpili tylko w Solletea. Na następnego swojego reprezentanta na największych światowych imprezach czekali Brytyjczycy aż do lat 80-tych ubiegłego wieku. Wtedy też na skoczniach "szalał" największy gamoń wśród skoczków legendarny już Eddie "Orzeł" Edwards. Eddie Edwards przeszedł do historii skoków jako jeden z najgorszych przedstawicieli tej dyscypliny w historii. Styl oddawanych przez niego skoków był tak niski, że wielokrotnie kończyły się one poważnymi kontuzjami. Podczas swej kariery miał złamane wszystkie większe kości (łącznie około 20 złamań). Paradoksalnie jednak błaznowanie na skoczniach narciarskich przyniosło Eddiemu niesłychaną sławę. Po raz pierwszy zaprezentował się szerokiej publiczności podczas konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie w 1986 roku, gdzie uplasował się oczywiście na ostatnim miejscu. Prawdziwą sławę przyniosły mu Igrzyska Olimpijskie w Calgary w 1988 roku, dwukrotnie zamknął tam stawkę zawodników. Zaraz potem Anglik zaczął pojawiać się w reklamach, programach typu talk-show, komentował relacje sportowe... Szacuje się, że dzięki swym sportowym pseudoumiejętnościom zarobił milion dolarów. Edwards zapowiadał kilkakrotnie powrót na skocznie. Nosił się podobno z zamiarem startu na Igrzyskach Olimpijskich w Salt Lake City. Rozpoczął nawet w Finlandii przygotowania do tej imprezy, podczas których, jak podają niektóre źródła, ustanowił swój rekord życiowy - 117,5 metra (nie jest to potwierdzona informacja). Także przed Mistrzostwami Świata w Oberstdorfie agencje donosiły, że 42-letni wówczas Brytyjczyk zamierza ponownie usiąść na belce startowej. Ostatecznie jednak nie pojawił się na żadnej z tych imprez.

Na początku lat 90-tych skakali Ben Freth i Jason Lambert. Zaprezentowali się w zawodach Pucharu Kontynentalnego w Lilehammer w 1993 roku. Zajęli odpowiednio 80 i 79 miejsce. Lambert w 1994 roku na skoczni w Berchtesgaden ustanowił ówczesny rekord Wielkiej Brytanii, który wynosił 85 metrów. W ostatniej dekadzie ubiegłego wieku na skoczniach pojawiał się też Alan Donald Jones. Na nartach zaczął skakać bardzo późno, bo w wieku 27 lat, startując w zawodach w Garmisch-Partenkirchen. Brał udział w konkursach o Puchar Europy oraz wielu zawodach niższej rangi. Za swój największy sukces uważa cztery złote medale zdobyte podczas Mistrzostw Wielkiej Brytanii w 1992 roku, rozegranych na skoczniach w niemieckim Scheidegg. Alan obecnie mieszka w Szwecji. Jego rekord życiowy wynosi 85 metrów.

Kolejnym skoczkiem, o ktorym należy wspomniec jest Glyn Pedersen. Wielka Brytania to jego druga ojczyzna, pierwszą była Kanada. Tam właśnie przyszedł na świat w 1981 roku. Jego rodzice są Brytyjczykami, ale żeby było śmieszniej, norweskiego pochodzenia. Do 2000 roku w międzynarodowych zawodach reprezentował kraj klonowego liścia, jednakże potem przeniósł się do ojczyzny swoich rodziców i odtąd skakał dla Wielkiej Brytanii.  Szeroka publiczność mogła go ujrzeć po raz pierwszy podczas Mistrzostw Świata w Ramsau w 1999 roku, gdzie skacząc jeszcze w barwach Kanady zajął 52 i 62 miejsce. Pedersen już w barwach swej drugiej ojczyzny pojechał na igrzyska do Salt Lake City. W Stanach uplasował się na 54 i 62 pozycji. Największym jego sukcesem jest siódme miejsce podczas Letniego Pucharu Kontynentalnego w Calgary. Nie udało mu się nigdy zaprezentować w Pucharze Świata. Od sezonu 2002/03 nie pojawia się już na skoczniach.

Wiadomo, że w latach 80-tych przez krótki okres czasu skoki uprawiał jeszcze inny Brytyjczyk, niejaki Andrew Penington, niestety brak jakichkolwiek szczegółowych informacji na temat tego zawodnika.

Przed kilkoma laty powstał „Britisch Masters Team” - czyli reprezentacja Wielkiej Brytanii weteranów. W chwili obecnej w jej skład wchodzi pięciu skoczków – wspomniani wcześniej Lamert i Jones, a także Jason Weller, Robert Petterson i Alexander Winterhalde. Dwaj pierwsi mają nawet na swoim koncie medale oficjalnych Mistrzostw Świata Weteranów.  

25 marca 1950 roku na zbudowanej w północnej części Londynu (Hampstead Heath), 25-metrowej skoczni narciarskiej odbył się pierwszy konkurs skoków w Wielkiej Brytanii. Wydarzenie to doszło do skutku z inicjatywy zapaleńców z Norwegii, którzy podjęli się misji zaszczepienia tej niezwykle widowiskowej dyscypliny w Anglii. Specjalnie na tę okazję przywieziono z Norwegii 45 ton śniegu i przygotowano profesjonalnie wyglądający obiekt. Zawody oglądała ogromna liczba kibiców, złaknionych sportowych emocji, których tego dnia nie brakowało, a relację z konkursu przeprowadziła nawet stacja telewizyjna BBC. Triumfatorem zawodów został Norweg Arne Hoel, który oddał najdłuższy skok dnia, szybując na odległość 27,5 metra i ustanawiając tym samym rekord skoczni. Rozegrano także konkurs zespołowy, w którym zmierzyły się ze sobą reprezentacje dwóch londyńskich uniwersytetów: Oxford i Cambridge. Lepsi okazali się skoczkowie Oxfordu, których do zwycięstwa poprowadził ich kapitan C. Huitfeldt.

W 1960 roku powstała skocznia w Manchesterze, na której 3 i 4 marca rozegrano inauguracyjne zawody. Zwyciężył wtedy Norweg Ove Johnson, a frekwencja na trybunach wyniosła 25 tysięcy. Imprezę zorganizowali norwescy studenci z Manchesteru. Rok później skoki wróciły do Londynu. Tym razem na... Stadion Wembley. Właśnie tam postawiono 30-metrową skocznię pokrytą igelitem. W jedynym rozegranym na niej konkursie wzięli udział skoczkowie z dziewięciu państw, w tym Mistrz Olimpijski z 1964 roku, Fin Veikko Kankkonen. Na starcie pojawili się też zawodnicy z Wielkiej Brytanii. Byli to: Alex Sykes, Tony Kennaway i Tim Ashburner. Rekordzistą skoczni został Torgeir Brandtzag, uzyskawszy 34,5 metra.
      
Nie do końca jasna jest kwestia rekordu Wielkiej Brytanii. Część źródeł jako rekordzistę wskazuje Edwardsa, przypisując mu wynik 117 metrów inne miano rekordzisty przyznają Pedersenowi (113 metrów). Jeszcze inne zdanie w tej kwestii ma James Lamert, który często odwiedza serwis skijumping.pl i w jednym z komentarzy wypowiedział się na ten temat: „I still have the British record because Glynn Pederson is a Canadian citizen and has never even been to England. Greetings to all from James Lambert Team GBR ;-)”  

[strona=11]

Przed siedmioma laty dwójka zapaleńców z Irlandii postanowiła spróbować swoich sił w skokach narciarskich. Jak pomyśleli tak uczynili i wkrótce potem Andrew Turner i Richard Brown stali się pierwszymi skaczącymi na nartach Irlandczykami. Pomysł skakania wpadł do głowy dwóm mieszkańcom Zielonej Wyspy Skoczkowie z irlandii, fot. skijumpingcentral. comlatem 2002 roku. Dzięki dużej determinacji i konsekwencji w działaniu marzenia udało się szybko urzeczywistnić. Początkowo Richard i Andrew planowali udać się za ocean, by uczyć się narciarskiego abecadła w Stanach Zjednoczonych, ostatecznie jednak na miejsce pierwszych treningów wybrali szwedzki Goeteborg. Skakali tam na skoczniach K-15 i K-35.

Zawsze byłem fanem sportów ekstremalnych, lubiłem szczególnie szybkość i świst powietrza - opowiada Richard Brown - skoki dają mi jedno i drugie, to dyscyplina dla twardzieli. W naszej naturze jest to, by ciągle doświadczać czegoś dzikiego i szalonego. Jesteśmy po prostu takimi dużymi chłopcami. Szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy zbyt wiele o tej dyscyplinie, ale od początku traktowaliśmy to wyzwanie bardzo poważnie.
 
Dziś Andrew i Richard prawdopodobnie już nie skaczą, ale sam fakt, że skokowego bakcyla połknęli ludzie z tak egzotycznego jak na tą dyscyplinę kraju jest już sam w sobie godny uwagi.

[strona=12]

No i na sam koniec odwiedzimy słoneczną Hiszpanię. Tradycje uprawiania skoków narciarskich w tym kraju sięgają początków XX wieku. Podobno pierwszy konkurs skoków odbył się tam już w 1907 roku, konkretnie w Ribes de Freser. Na przełomie 1912/13 roku powstały w tej miejscowości dwie skocznie z prawdziwego zdarzenia, większa z nich z czasem stała się skocznią 55 - metrową. Do dziś zachowały się jedynie szczątki tych obiektów, konkretnie pozostałości po ich betonowych rozbiegach.

W późniejszym czasie skocznie powstały także m.in. w: Sierra Nevada (30-metrowa skocznia powstała w latach dwudziestych), Formigal, Navacerrada (K-30, obiekt zbudowany w 1954 r.), San Juan Del Olmo, Solynieve, Valdezcaray, Alto Campo (mała terenowa skocznia zbudowana w latach 80-tych). Ważny kompleks skoczni wybudowano w Astun. Obok 90 - metrowego obiektu, stanęły tam także dwa mniejsze (K-40 i K-25). Na '90-tce' odbyły się dwukrotnie (w 1981 i 1995 roku) zawody rozgrywane w ramach Zimowej Uniwersjady w Jaca. Skocznia do 2000 roku posiadała ważną homologację FIS-u. Hiszpańska Jaca ubiegała się o organizację igrzysk w 2014 roku. Konkursy skoków miały się odbyć właśnie w Astun. Była to szansa na reaktywację skoków na Półwyspie Iberyjskim. Hiszpania wcześnie odpadła jednak z rywalizacji...

Nie mniej ważny kompleks znajdował się w La Molinie, w której skoki uprawia się od 1912 roku. W 1934 roku w zawodach na skoczni Font Canaleta wziął udział znakomity norweski skoczek Sigmund Ruud. W roku 1978 roku postawiono w La Molinie stosunkowo duży obiekt K-70, na którym w latach 1979-1992 cyklicznie odbywały się  duże międzynarodowe zawody z cyklu „Copa del Rey”. Na liście zwycięzców konkursu widnieją nazwiska tak znanych skoczków jak chociażby Austriacy Willi Puerstli, Werner Rathamyr czy Norweg Johan Saetre. W La Molinie do dziś stoją trzy skocznie pokryte igelitem: K-75, K-54, K-25. W 1991 roku na największej z nich odbyły się nawet zawody Pucharu Europy (poprzednik Pucharu Kontynentalnego). .

W latach 80-tych zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego startowali w Pucharze Świata, TCS, a nawet na igrzyskach olimpijskich, ale najczęściej bez sukcesów. W sezonie 1986/87 jeden jedyny raz reprezentant Hiszpanii zdobył punkty PŚ. Był nim Bernat Sola. W styczniu 1987 roku zajął 14 miejsce w zawodach w Sapporo i z dwoma punktami znalazł się na 78 miejscu w klasyfikacji generalnej. W 1990 roku na skoczni w Val di Fiemme uplasował się na 19 miejscu, ale według dawnych zasad punktacji pucharowych punktów nie zdobył. Sola jest rekordzistą Hiszpanii w długości skoku, na obiekcie mamucim w Vikersund w 1990 roku uzyskał odległość 141 metrów.  W sezonie 1991/92 czwórka Hiszpanów (Bernat Sola, Jesus Lobo, Franciscko Alegre i Thomas Cano) punktowała w zawodach o Puchar Europy. Najlepszy start skoczkowie ci zaliczyli u siebie, w La Molinie, wtedy to w czołowej "15" znalazła się cała czwórka (Alegre był 5., Sola 9., Lobo 11., Cano 15.) To był już jednak łabędzi śpiew hiszpańskich skoków. Około 1994 roku w na Półwyspie Iberyjskim prawdopodobnie na poważnie nikt już nie skakał. Warto jeszcze nadmienić, iż w latach 1990-94 kadrę Hiszpanów prowadził Vasja Bajc.

No i dotarliśmy do końca. Chciałbym w tym miejscu wyrazić nadzieję, że następna taka podróż będzie jeszcze dłuższa i jeszcze ciekawsza, co oznaczałoby, że światowa rodzinka skoków narciarskich jeszcze bardziej się powiększyła.

Bibliografia:

strony internetowe:
www.skisprungschanzen.com
www.schanzenfotos.de
www.wikipedia.pl
www.skijumpingcentral.com
www.fis-ski.com
www.skokinarciarskie.com
www.britishmastersteam.co.uk
www.tygodnik.lt
www.skijumping.pl
www.sportowefakty.pl

Książki:
Józef Kapeniak, Tatrzańskie Diabły, Warszawa 1971.
Stanisław Marusarz, Na skoczniach Polski i świata, Warszawa 1974

oraz źródła własne


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (76896) komentarze: (36)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    ERRATA

    NOWOŚCI W EGZOTYCZNYCH SOKACH:

    1) REPREZENTANT NIEMIEC NICO POLICHRONIDIS JEST Z POCHODZENIA GREKIEM (ALE NIE WIEM CZY W GRECJI SIĘ URODZIŁ CZY TYLKO MA OJCA (ZAPEWNE) GREKA)
    2) W 2014 ROKU HIS ZAPNIE ZORGANIZUJĄ UNIWERSJADĘ ZIMOWĄ JEST WIĘC SZANSA NA ODRODZENIE SKOKÓW TYM KRAJU.

  • anonim
    BRAWO REDAKCJO!

    BRAWO

  • TAMM profesor

    Bardzo ciekawy artykuł. ;)
    Bardzo dużo ciekawych informacji.
    Mam nadzieję, że skoki w krajach "egzotycznych" będą się rozwijać.

  • czarnylis profesor

    Wielce interesujący i długi artykuł. Dowiedziałem się z niego o wielu rzeczach, faktach, o których wcześniej nie miałem pojęcia, a już skoki na Wembley (34,5m!) to mnie tak zdziwiły, że szczena opadła, a jęzor rozwinął niczym czerwony dywan :)
    Dlatego też, znów wielkie dzięki Adrianowi za mrówczą pracę, którą wykonał przy zbieraniu materiałów.

  • maja88 stały bywalec

    Artykuł bardzo ciekawy. Można dowiedzieć się wielu nowych, interesujących rzeczy.

  • Boro bywalec

    świetny artykuł uwielbiam takie czytać mam nadzieję że w Macedonii zbudują tą skocznię i Łotysze zaczną skakać w zawodach rangi FIS

  • anonim

    Besnik Gashi pochodzi z Kosowa (kiedyś Jugosławia, potem Serbia, obecnie niepodległe państwo), więc przyporządkowanie go do państwa Albania jest nieuzasadnione (mimo, iż owszem, jest Albańczykiem). Pozdrawiam.

  • zabka bywalec

    super jest ten temat...bravo=)

  • Schlieri-fanka doświadczony

    Bardzo fajny artykuł, naprawde :) Oby takich więcej :)

  • kamka weteran

    Napewno w pewnym sensie macie racje jednak Polscy kibice przynajmniej jakas część jest ze skoczkami czy innymi sportowcami ze sa z nimi jak sa sukcesu a badzmy szcerzy jak Małysz odejdzie to myśle ze zainteresowanie spadnie może nie całkiem bo jednak Małysz pozwolił na zainteresownaie tą dyscypliną

  • Piotr S. weteran

    Uważam, że Fanka ma rację. Jestem przekonany, że jak Adam zakończy karierę to skończy się pewna epoka, ale skoki narciarskie w Polsce będą się dalej rozwijać. Mamy przecież dobrych skoczków.

  • anonim

    kedyś gdzieś zobaczyłem taką mape gdzie są zaznaczone wszystkie skocznie polski i świata z góry dziiekuje :)

  • kibic_malysza profesor

    Ja powoli oswajam się z tą myślą, że kiedyś to co piękne sie skończy. Niestety ale jest to nieuniknione,że skoki stracą swą popularność po odejściu Adama.

  • anonim

    Wydaje mi się, że nie spadną.
    Mamy już młodsze gwiazdy, które pokazują na co ich stać, a to nie wszystko.

  • Xellos profesor
    dobry art

    oby nasze skoki na spadły do niziny...po odejściu Adama

  • anonim

    Niezłe naprawde... Brawo za artykuł

  • anonim
    brawo!!!!!

    fantastyczny artykuł

  • anonim

    To opracowanie zasługuje na największe uznanie i gratuluję autorowi cierpliwości aby napisać coś tak fantastycznego.
    Pojęcia nie miałam o egzotycznych skoczkach i o wielu innych sprawach ale dzięki takim artykułom człowiek wiele się dowiaduje.

  • manuel@ doświadczony

    Bardzo interesujący artykuł. Szkoda, że w wielu tych egzotycznych krajach skoki zanikają... mam nadzieje, że jednak bedzie szło wszystko w dobrym kierunku i że skoki bedą sie rozwijać w takich państwach, że pojawią się nowi skoczkowie co bedą chcieli skakać, no i oczywiscie też sponsorzy dla nich :)

  • Du Du doświadczony

    Tylko uścisnąć dłoń i pogratulować Autorowi.
    Wspaniały pomysł tematu który przy opracowywaniu "Historii światowych skoków narciarskich" miałby swój rozdział.
    Pozd. dla Adriana.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl