"To błędne podejście" - Weissflog krytycznie o redukcji kwot startowych dla najlepszych nacji

  • 2023-04-25 12:52

Jens Weissflog w przeciwieństwie do wielu kolegów ze skoczni po zakończeniu kariery wybrał branżę hotelarską zamiast pozostać przy sporcie w roli trenera czy działacza. Niemniej rozwój wypadków w dyscyplinie, którą uprawiał na mistrzowskim poziomie, śledzi nadal uważnie. W rozmowie z portalem Sport1.de odniósł się do ostatnich ruchów na krajowej i międzynarodowej arenie.

Wydarzeniem ubiegłego tygodnia był powrót do struktur Niemieckiego Związku Narciarskiego austriackiego trenera Wernera Schustera, który ma zająć się tamtejszą młodzieżą. Ten ruch bardzo pozytywnie ocenia Jens Weissflog. - To interesująca osoba i interesujący trener, który może dać nowy impuls. Te impulsy z zewnątrz są zawsze potrzebne w obszarze coachingu. Nikt nie jest czarodziejem, zobaczymy jakie talenty mu się trafią, ale on udowodnił już, że posiada wszystkie cechy, jakie powinien mieć dobry trener.

Weissflog zwraca jednak uwagę na zastanawiający deficyt niemieckich trenerów w strukturach DSV, który nazywa wręcz "fenomenem" w negatywnym znaczeniu tego słowa. Główny trener kadry, Stefan Horngacher, podobnie jak jeden z jego asystentów, Andreas Mitter i wspomniany Werner Schuster jest Austriakiem. Drugi asystent szkoleniowca kadry to Michal Dolezal z Czech. I choć Niemcem jest Ronny Hornschuh, nowy trener kadry B, to fachu przez lata uczył się w Szwajcarii.

Czterokrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni jest zadowolony z pracy Stefana Horngachera, a przyczyn słabszego sezonu upatruje w problemach na zapleczu kadry. - Odniósł sukces od razu po objęciu funkcji trenera reprezentacji. Na tegorocznych mistrzostwach świata reprezentacja Niemiec zdobyła złote, srebrne i brązowe medale. Oczywiście zawsze może być lepiej. Jeszcze niedawno Karl Geiger walczył o Kryształową Kulę. Jeśli spojrzysz na inne nacje, zobaczysz, że tacy skoczkowie jak Marius Lindvik czy Ryoyu Kobayashi tej zimy również nie odgrywali wielkiej roli. Główny problem widzę w tym, że Karl Geiger, Markus Eisenbichler i Andreas Wellinger to zespół, który jest ze sobą od lat. Za nimi nie ma prawie nic. W sporcie jest prawie niemożliwe, aby sportowiec osiągał co roku swój najwyższy poziom.

Z tego problemu sprawę zaczął sobie zdawać Stefan Horngacher, który tuż po sezonie w rozmowie z portalem Nd-aktuell.de składał jednoznaczną deklarację. - Najważniejszym zadaniem na nadchodzącą zimę jest wprowadzanie do składu nowych, młodych ludzi, którzy mogą kiedyś zastąpić Geigera, Eisenbichlera i Wellingera. Po kilku latach stosowania tej samej metodologii nadszedł czas, aby dać nowy impuls - przyznawał.

Weissflog nie jest zachwycony propozycją FIS, mającą na celu redukcję limitów startowych w Pucharze Świata w przypadku najlepszych reprezentacji. - Mniej miejsc startowych dla najlepszych krajów nie musi oznaczać lepszej jakości krajów z drugiego rzędu. To błędne podejście, które nie stworzy większej różnorodności na szczycie. Nawet sam fakt opłacenia kosztów podróży dla słabszych krajów nie oznacza automatycznie wzrostu jakości. Tam muszą dziać się inne rzeczy. Ta reforma tylko pogłębi problemy. Mniej miejsc startowych to mniejsze szanse dla młodzieży - uważa Weissflog, dodając, że kluczem dla reprezentacji z drugiego szeregu jest wzmożona praca u podstaw na poziomie lokalnym.  

- W ten sposób chcemy zredukować przepaść między czołowymi i małymi reprezentacjami - wyjaśniał dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile w rozmowie ze Skijumping.pl. - To była jasna i ważna sugestia, jaką otrzymaliśmy ze strony Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Chcemy uczynić nasz sport bardziej globalnym, a mając na myśli bardziej globalnym, mówimy również o szansach na czołowe lokaty dla zawodników z większej liczby państw - dodawał. Przypomnijmy, że maksymalny limit startowy ma wynosić od kolejnego sezonu nie sześciu a pięciu zawodników. Dodatkowe miejsce będzie można, jak to było dotychczas, wywalczyć przez Puchar Kontynentalny.

Czytaj też: Genialna "pchła" z Rudaw – wielka kariera Jensa Weissfloga


Adrian Dworakowski, źródło: Sport1.de
oglądalność: (7515) komentarze: (41)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor
    @kubilaj2

    Outsiderom kibicować zawsze możesz. Ja w kopanej kibicuję głównie klubom amatorskim.
    Ale w skokach chciałbym, żeby mogli walczyć o trofea "egzotyczni".
    Powtarzam: znormalizowany tani sprzęt, to podstawa. I nie trzeba będzie bać się skoków z HS...

  • Arturion profesor
    @Kolos

    "Brak limitów gwarantuje anhilację dyscypliny w kilka-kilkanaście lat."
    Na pewno. Chyba, że jednocześnie nałoży się drastyczne limity sprzętowe - sprzęt prosty i tani, żeby liczyła się tylko praca i talent.

  • kubilaj2 weteran
    @StaryEmil

    Może i tak - tylko co z takimi gośćmi jak ja - którzy lubią kibicować outsiderom?

  • StaryEmil stały bywalec
    @Kolos

    A może nie tyle ratunkiem, co najlepszą opcją dla skoków jest zwiększenie jakości widowiska? Żeby skakało zawsze aktualnie 50 najlepszych na świecie niezależnie od nacji. Bo czy to że taki Insam zdobędzie punktów 20 zamiast 2 sprawi że Włoch przed TV wybierze skoki zamiast alpejskiego czy serie a? Albo analogicznie u Koudelki sprawi że Czech wybierze skoki zamiast biatlonu czy hokeja? Nie.

  • Kolos profesor
    @Arturion

    Zyskują ją (tę przewagę) nie tyle na sprzęcie co dostępie do infrastruktury, trenerów a nade wszystko po prostu do pieniędzy.

    Brak limitów gwarantuje anhilację dyscypliny w kilka-kilkanaście lat.

    Pozostałaby tylko jakaś nisza Austriacko-Niemiecko-Norwesko-Słoweńska, a z reszty krajów byłoby tylko pojedynczy pasjonaci skoków.

    To nie jest słuszny kierunek. Ucziwość w sporcie właśnie wymaga też limitowania miejsc na liście startowej.

  • Arturion profesor
    @Kolos

    Jeśli ma być UCZCIWIE, to trzymam się swego zdania - sprzęt najprostszy i zero limitów.
    Nacje "wiodące" zyskują głównie na "wyścigu zbrojeń".

  • Kolos profesor
    @Lataj

    Przecież popularność skoków i tak spada. Więc nie jest to kwestia limitów.

    Ja od początku mówię, że obniżenie limitów to nie jest idealne rozwiązanie, szczególnie przy braku inny ch zmian... Ale jak widać do twojej głowy i do innych to nie dociera. Co mnie jakoś nie dziwi, no ale jednak....

    Natomiast proponowanie braku limtów wszelakich to jakaś abstrakcja i absurd. To prosta droga do zabicia skoków narciarskich...

  • atalanta doświadczony
    @Lataj

    No właśnie, spadek popularności w sytuacji ograniczenia kwot wydaje się bardzo prawdopodobny. To wszystko działa w systemie naczyń połączonych, każda teoretycznie słuszna decyzja może wywołać mnóstwo niechcianych skutków. Rozumiem, że FIS chce dobrze, ale powinni to naprawdę porządnie przemyśleć.
    Ale pewnie zastanowią się dopiero wtedy, gdy kasy zacznie brakować.

  • Lataj profesor
    @Kolos

    Jeszcze długo trzeba ci wpajać do łba, dlaczego zmniejszenie obecnych limitów dla lepszych nacji to jest zły pomysł? Jakbyś się cieszył, że przepchnęli tę durną propozycję, to potem byś się dziwił, że spada popularność tego sportu w skokowych potęgach.

  • kubilaj2 weteran
    @dervish

    Znaczy - ten ostatni przypadek nadal zachodzi, tylko ci Afrykanie są naturalizowani :P

  • dervish profesor

    Kwoty i inne tego typu ograniczenia to w wielu dyscyplinach zło konieczne.
    Limity w sensie kwoty startowe w sporcie to coś sprzecznego z duchem sportu. Każde tego typu ograniczenie ma zły wpływ na poziom zawodów.
    Limity to najczęściej zło konieczne mające na celu popularyzację danej dyscypliny wśród maluczkich.

    Podobna sytuacja jak w skokach jest również w innych dyscyplinach, nawet w piłce nożnej gdzie na MŚ nie występują wszystkie najlepsze drużyny bo muszą być miejsca dla słabszych drużyn które zapewnia im system kwot kontynentalnych.

    Inny rodzaj kwotowania sprzecznego z duchem sportu i obniżającego poziom zawodów to na przykład wymóg wstawiania do składu iluś tam juniorów albo iluś tam obywateli jakiegoś kraju. Gdyby tych ograniczeń nie było to poziom z całą pewnością byłby wyższy ale juniorzy i reprezentanci danego kraju mieliby problem w zaistnieniu w danej klasie rozgrywkowej.

    To samo dotyczy kwot startowych na IO. Jaskrawy przykład niesprawiedliwości sprzecznej z duchem sportu mamy w lekkoatletyce gdzie na przykład w sprintach USA czy Jamajka mogą wystawić tylko po 3 reprezentantów a patrząc na rankingi kraje te mogłyby wystawić nawet po 10 zawodników. Podobnie rzecz się ma z biegami długimi gdzie "peleton" mogliby zdominować Kenijczycy i Etiopczycy którzy teraz mogą tam wystawić po 3 czy 4 zawodników a patrząc na prezentowany poziom sportowy mogliby po 10 i więcej.

  • Kolos profesor
    @Arturion

    Taa, brak limitów.... To by była szybka droga do upadku skoków... A przynajmniej do zamienienia PŚ w jakiś Puchar Alp.

    I widać, to po FIS Cupie jakby to wyglądało.... co prawda tam są limity jednak, choć bardzo szerokie. No faktycznie najlepsi mają przewagę sprzętową - ale jednak przy 10 Austriakach i Niemcach (niekiedy nawet 20 jednych czy drugich gdy są gospodarzami) trudno się przebić nawet drugiemu szeregowi a co dopiero słabszym nacjom...


    Nie tędy droga. Niższe limity dla najlepszych, wyższe dla słabszych i ułatwiona droga do uzyskania prawa startu w PŚ. Tak to powinno wyglądać.

  • Arturion profesor
    @kubilaj2

    I w skrócie o to chodzi.
    Może nie być żadnych limitów, jak wszyscy będą skakać w tych samych warunkach.

  • kubilaj2 weteran
    @Oczy Aignera

    Już wcześniej tak było - pamiętam, że w którymś artykule o początkach Małyszomanii(tak BTW, to przydałoby się reaktywować cykl - miała być jeszcze kampania 02/03) Michał Doleżal narzekał na przepaść sprzętową(miał 1 kombinezon na cały sezon, a Niemcy mogli korzystać z 4-5)

  • Oczy Aignera profesor
    @atalanta

    Racja. Też dodam o sprzęcie ważną rzecz - problemem jest jego ilość w zasobach mniej zamożnych reprezentacji. To nie jest tak, że ekwipunek "na starcie" jest zupełnie różny.

  • Arturion profesor
    @King

    Nie. To oznacza betonozę. Żadnych limitów, ale i żadnej wysokiej technologii. Tak byłoby uczciwiej. Jakiś talent, a może i kilka z egzotyki mógłby wskoczyć, ze względu na umiejętności. Jak ma marny sprzęt, to teraz nie da rady.
    Ergo: Niech WSZYSCY mają marny sprzęt. Poważnie.

  • janbombek doświadczony

    Czy zwiększenie kwoty startowej dla np. Bułgarów ma sens. Ostatnio przy skokach jest za dużo kombinacji, obawiam się że przynosi to efekt odwrotny do zamierzonego. FIS powinien raczej zastanowić się jak ratować skoki w Czechach, Finlandii czy we Francji, ale nie od razu poprzez zwiększenie kwot startowych kosztem czołowych reprezentacji, bo to ślepa uliczka i doprowadzi do tego, że skoki zaczną zanikać w krajach gdzie jeszcze jako tako funkcjonują.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Co tak Kruczka przez "ó" napisałeś, będzie mu przykro. A tak na poważnie dysponował on masą dzieciaków szkolonych już na fali małyszomanii i z tego korzystał. Swoje zdobył, ale poro też zawodników zmarnował, nie przypadkiem nikt po odejściu z Polski go nie chciał prócz Włochów. Obecnie też na rynku popularnością się nie cieszy, stworzyli mu etat, ktory nie wiąże się z żadną odpowiedzialnością, ot typowy polityk wsadzony do rady nadzorczej losowej spółki skarbu państwa.

  • atalanta doświadczony
    @dervish

    Każdy ma prawo do swojego zdania. :)

  • dervish profesor
    @atalanta

    Kruczek w takim porównaniu nie wypada źle a wrecz przeciwnie bardzo dobrze jezeli wziąc pod uwagę zdobyte trofea i nakłady czyli wielokrotnie niższy budżet jakim wówczas dysponował.
    Wielu trenerów może tylko pozazdrościć jakości i ilości trofeów jakie zdobył Kruczek.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl