Tak to drzewiej bywało, czyli żegnamy olimpijskie drużynówki

  • 2023-06-21 17:03

Wszystko wskazuje na to, że ostatnim drużynowym mistrzem olimpijskim w skokach narciarskich została reprezentacja Austrii, która w Pekinie po bardzo zaciętej rywalizacji wyprzedziła Słowenię. Brąz rzutem na taśmę wyszarpali wtedy Niemcy. Wczorajsza decyzja MKOl zakończyła pewną epokę w skokach narciarskich. Epokę drużynowej rywalizacji olimpijskiej w skokach narciarskich. W 2026 roku na igrzyskach zadebiutuje nowy format - zmagania duetów. Konkursy drużynowe to jednak kawał bardzo ciekawej historii olimpizmu, którą warto, w momencie jej uśmiercenia, chociaż wyrywkowo sobie przypomnieć. 

Przed olimpijskim debiutem

Czy konkursy drużynowe są polskim wynalazkiem? Być może. Pierwszy drużynowy konkurs skoków na ziemiach polskich rozegrano, jeszcze przed wojną, w lutym 1930 roku na Krokwi w Zakopanem. Zwyciężyła w nich ekipa SNPTT Zakopane w składzie: Stanisław Marusarz, Michał Słowik, Andrzej Marusarz, wyprzedzając drużynę zakopiańskiego „Sokoła” i „Wisły”. Debiut drużynowego formatu na imprezie mistrzowskiej miał miejsce w 1970 roku podczas czempionatu w Szczyrbskim Plesie. Na starcie stanęło aż 18 zespołów (bardzo wysokie, piąte miejsce zajęła reprezentacja Polski), ale konkurencja ta pełniła rolę wyłącznie pokazowej. Nie przyznawano za nią medali.

Podobnie było w 1978 roku w Lahti, gdzie bezdyskusyjnie triumfowali NRD-owcy. Oficjalny debiut drużynowych skoków nastąpił zatem w 1982 roku w Oslo. Po przeprowadzeniu tego wydarzenia FIS rozpoczęła dyskusję z MKOl, by ten rodzaj rywalizacji włączyć do programu igrzysk. Niestety olimpijska centrala stała na stanowisku, że jest na to jeszcze za wcześnie, w związku z czym Międzynarodowa Federacja Narciarska, by choć po części zaspokoić rozbudzone apetyty skoczków, zdecydowała się zorganizować im bezprecedensowe Drużynowe Mistrzostwa Świata. 26 lutego 1984 roku, już po zakończeniu igrzysk w Sarajewie, w Engelbergu odbył się konkurs, w którym złoty medal wywalczyła reprezentacja Finlandii dowodzona przez Mattiego Nykaenena.

Kanadyjska premiera

Pierwszy konkurs drużynowy w olimpijskiej historii skoków narciarskich rozegrano 24 lutego 1988 w Calgary. Zwyciężyli Finowie, dzięki czemu Nykaenen został pierwszym i po dziś dzień jedynym potrójnym złotym medalistą jednych igrzysk. Drugą lokatę zajęła Jugosławia, trzecie Norwegia. Wówczas jeszcze do końcowego wyniku zaliczano rezultaty trzech najlepszych skoczków. Cztery lata później Finowie, już bez Nykaenena, ale z nową gwiazdą, Tonim Nieminenem, po niesamowicie zaciętej walce obronili tytuł, wyprzedzając o zaledwie 1,5 pkt Austrię. O wszystkim zdecydował ostatni skok młodego gwiazdora, na odległość 122 metrów, co przy odległości 109,5 m w wykonaniu Andreasa Feldera wystarczyło drużynie Suomi do zdobycia złotego medalu. 

Przypadki Masahiko Harady

Dwa kolejne olimpijskie konkursy, w 1994 i 1998, roku spaja osoba Masahiko Harady i zawirowania wokół jego skoków. Igrzyska, które zorganizowało Lillehammer, naznaczyły w pewien sposób całą dalszą karierę Azjaty. W drugiej serii zawodów zespołowych skaczący jako ostatni z Japończyków Masahiko Harada spadł tuż za bulę, czym roztrwonił gigantyczną przewagę nad rywalami, a wobec rekordowego skoku Weissfloga na odległość 135,5 m złote medale trafiły w ręce naszych zachodnich sąsiadów. Kibice widzieli na telebimie jak, jeszcze przed skokiem Harady, lider Niemców składa mu przedwczesne gratulacje. Zdaniem obserwatorów ten gest miał zdekoncentrować skoczka z Kraju Kwitnącej Wiśni i w konsekwencji utrudnić mu wykonanie poprawnego skoku. Sam Weissflog wielokrotnie zaprzeczał, jakoby jego intencją miało być wyprowadzenie z równowagi Japończyka. Również Harada podkreślał potem, że to wydarzenie nie miało wpływu na jego skok. Srebrny medal Japończyków był w tym przypadku niewyobrażalną klęską. Ich lider był tak zdruzgotany, że rozegrany trzy dni później konkurs indywidualny na normalnej skoczni ukończył na... 55 miejscu.

Cztery lata później skoczkowie z Kraju Kwitnącej Wiśni mieli walczyć o olimpijskie medale, pod ogromną zresztą presją, u siebie, w Hakubie. Harada najpierw zajął piąte miejsce na normalnej skoczni, a następnie na dużej zdobył swój jedyny w karierze indywidualny krążek igrzysk, plasując się na trzeciej pozycji. Nazajutrz po pierwszej serii konkursu drużynowego wydawało się, że do Japończyka wracają norweskie demony z Lillehammer. Harada w trudnych warunkach uzyskał na dużej skoczni ledwie 79,5 metra... Tym razem historia miała jednak happy end, bo 137 metrów uzyskane w drugiej serii pozwoliło skoczkowi z Kamikawy cieszyć się razem z kolegami z olimpijskiego złota. Obrońców tytułu, Niemców, wyprzedzili o 35,6 pkt. Zawody miały bardzo rwany przebieg. Wiatr i śnieżyca kilkukrotnie powodowały przerwanie i restart zawodów. To właśnie w 1998 roku w konkursie drużynowym igrzysk po raz pierwszy do rywalizacji przystąpił polski zespół. Małysz, Mateja, Skupień i Kruczek zajęli ósme miejsce, a dzisiejszy prezes PZN w książce "Adam Małysz. Moje życie" wspominał, że z całych igrzysk to właśnie ten konkurs najbardziej zapadł mu w pamięci. Miał wrażenie, że oddał już kilka skoków w samych zawodach, a jego koledzy nie zdążyli jeszcze ani razu zasiąść na belce startowej.

Zacięte boje i polski medal

Miano historycznego otrzymał kolejny olimpijski ból o drużynowe medale. W 2002 roku w Salt Lake City reprezentacja Niemiec pokonała najmniejszą możliwą różnicą punktową - o 0,1 pkt - ekipę Finlandii. W decydującej kolejce zawodów Janne Ahonen uzyskał odległość 125,5 metra. Skaczący po nim Martin Schmitt, aby zapewnić swojej drużynie złoty medal musiał oddać skok w granicach 124 metrów. Dwukrotny zdobywca Pucharu Świata wylądował pół metra bliżej. Nastąpiło nerwowe oczekiwanie, po którym ręce w geście triumfu podnieśli do góry podopieczni trenera Reinharda Hessa. Trzecie miejsce niespodziewanie wywalczyła reprezentacja Słowenii. Zacięty i do końca trzymający w napięciu był kolejny olimpijski wyścig po drużynowe złoto, jaki cztery lata późnej rozegrał się na skoczni w Pragelato. W ostatniej rundzie odległość 138 metrów uzyskał Matti Hautamaeki. Austriacy potrzebowali minimum 136 metrów w wykonaniu Thomasa Morgensterna, by sięgnąć po złoto. Ten poleciał 4,5 m dalej i sprawa stała się jasna. Brąz przypadł Norwegom, którym wydatnie pomógł rekord skoczni w wykonaniu Roara Ljokelsoeya – 141 metrów. Nadspodziewanie wysokie, piąte miejsce zajęła reprezentacja Polski. Warto zaznaczyć, że do zawodów zgłoszono aż 16 zespołów, co dziś raczej trudno sobie wyobrazić. 

Takich emocji w walce o złoty medal nie było już w Vancouver w 2010 roku. Austriacy wyprzedzili drugich Niemców o ponad 70 punktów i nie mógł im przeszkodzić nawet podparty skok Gregora Schlierenzauera w drugiej serii na 146,5 m. Niemcy z kolei reprezentację Norwegii w walce o srebro pokonali już tylko o 5,5 pkt. W 2014 roku w Soczi po raz pierwszy w grze o medal poważnie liczyła się reprezentacja Polski. Ostatecznie naszej czwórce do trzecich Japończyków zabrakło nieco ponad 13 punktów. Po dramatycznej walce złoto wyszarpali Niemcy, wyprzedzając Austriaków o zaledwie 2,7 pkt. Jak się później okazało był to ostatni w karierze konkurs Thomasa Morgensterna. Co nie udało się Polakom w Soczi, udało się w Pjongczangu cztery lata później. Czwórka w składzie: Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Stefan Hula zdobyła historyczny drużynowy brąz igrzysk olimpijskich. Do wywalczonego ostatecznie przez Niemców srebrnego medalu Biało-czerwonym brakło tylko 3,3 pkt. Poza konkurencją byli wówczas Norwegowie.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (7917) komentarze: (14)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • EkspertO stały bywalec

    Pertile k........ je..... przestań mi skoki prześladować swoimi pomysłami. A ja narzekałem na Hoffera.

  • Arturion profesor
    @Lataj

    A jednak liczę, że tak nie będzie. Co innego Kombinacja Norweska.

  • Lataj profesor

    Myślę, że jak skoki będą dalej upadać w tym tempie, to MKOl wykreśli je z planu IO przed 2030 i Szwecja będzie przygotowana na to, że nie musi organizować konkursów skoków w ramach IO.

  • Lataj profesor

    "Miano historycznego otrzymał kolejny olimpijski ból o drużynowe medale."
    Kogoś bolało, że jego drużyna zdobyła gorszy medal od innej? :P

  • Wojciechowski profesor
    @Matrixun

    W zawodach FIS do sezonu 1991/1992, w zawodach niższej rangi to już inna sprawa.

  • .....sieanieskoczy doświadczony

    Ten włoski klaun wraz ze swoimi asystentami to gwóźdź do trumny dyscypliny.

  • Oczy Aignera profesor

    Teraz przydałyby się powtórki drużynówek z lat 90. Może włoski działacz nieznany z działania zrozumiałby, że takie konkursy aż chce się oglądać.

  • Wojciechowski profesor

    Zepsuty skok Kjoruma w Calgary nie miał żadnego znaczenia dla wyniku Norwegii, bo się do niego w ogóle nie wliczał (zaliczano po trzy najlepsze próby danej drużyny w danej serii).

  • Kolos profesor
    @Arturion

    Istniał też system (stosowany np. w drużynowych Mistrzostwach Polski), że drużyny były czteroosobowe ale do końcowego wyniku liczyły się rezultaty trzech skoczków. W konsekwencji można było więc zgłosić trzyosobową kadrę na drużynówkę.

  • kubilaj2 weteran
    @Matrixun

    Coś kojarzę, że jeszcze w 1992 był taki system.

  • Matrixun doświadczony
    @Mucha125

    Coś mi się tłucze, że w pierwszych drużynówkach (np. w 1988 r. w Calgary, gdzie Jugosławia miała "wielką czwórkę w składzie: Ulaga, Tepes, Zupan, Debelak" - pozdrowienia dla kochanego redaktora Szaranowicza :) ) do wyniku końcowego każdej drużyny w każdej serii brano trzy najlepsze rezultaty z danej reprezentacji. Tak właśnie wynik Ulagi nie był wzięty do łącznej noty w I serii tamtej pierwszej olimpijskiej batalii drużynowej. Ktoś pamięta w jakich latach taki sposób naliczania punktów drużynom funkcjonował?

  • Ondraszek stały bywalec

    Szkoda. Osobiście lubię drużynówki na IO w szczególności. Duety powinny być dodatkowe moim zdaniem.

  • Mucha125 profesor
    @Arturion

    Nie dali by trójek, bo najwyraźniej chcą zmniejszyć limit do dwóch z opcja trzecią jako rezerwowego, bo chcą by 12 krajów wystąpiło

  • Arturion profesor

    Pierwsze drużynówki: "Zwyciężyła w nich ekipa SNPTT Zakopane w składzie: Stanisław Marusarz, Michał Słowik, Andrzej Marusarz,". Było więc trzech.
    Wystarczyłoby i teraz zrobić drużyny trzyosobowe, zamiast duetów i drużyn tradycyjnych.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl