„Nie mam magicznej różdżki” – Gaj Trcek o roli trenera czeskiej reprezentacji

  • 2023-08-25 18:28

Wiosną tego roku trenerem męskiej reprezentacji Czech został Gaj Trcek. Słoweniec, któremu pomagać ma Jure Sinkovec i Lukas Hlava, racjonalnie myśli o odbudowie stanu czeskich skoków narciarskich. W rozmowie z serwisem skoky.net opowiada o przymusowym i przedwczesnym zrezygnowaniu ze startów, planach na odbudowanie formy naszych południowych sąsiadów oraz o celach i marzeniach w nowej dla siebie roli.

Nowy szkoleniowiec czeskiej reprezentacji może nie być aż tak znany w środowisku. Pochodzący ze Słowenii Gaj Trcek w przeszłości pojawiał się na belce konkursowej.  Jego życiowy wynik to czternaste miejsce w zawodach z cyklu FIS Cup rozgrywanych w rodzinnym mieście, Kranj, w 2009 roku. Jak sam przyznaje, chciał dostać się do kadry narodowej, lecz tragiczne wydarzenia rodzinne zmusiły go do zakończenia kariery i rozpoczęcia pracy, by móc wiązać koniec z końcem.

Później Słoweniec zainteresował się prowadzeniem treningów. Wspomina swoje początki w rozmowie z portalem skoky.net: – Jure Sinkovec z naszego klubu zadzwonił do mnie z prośbą o pomoc. Kiedy z nami trenował, zaliczył duży progres i wrócił do Pucharu Świata. Mieliśmy też innych skoczków, np. Jerneja Damjana czy Tilena Bartola. Na kilka lat z różnych powodów musiałem zostawić skoki, ale potem wróciłem na stanowisko trenera klubu w Planicy, gdzie pracowałem indywidualnie z Anze Semenicem. On polecił mnie Filipowi Sakale, od którego otrzymałem później ofertę prowadzenia Czechów.

Asystentem trenera czeskiej reprezentacji będzie Jure Sinkovec. Trcek nie ukrywa, że łącząc wspólnie siły, mają zamiar wprowadzić zmiany u naszych południowych sąsiadów: – Znam Jure od wielu lat, dlatego postanowiliśmy wspólnie stworzyć sztab trenerski. Chociaż jestem głównym trenerem, będziemy bardzo blisko współpracować i postaramy się zmienić wiele rzeczy. Jesteśmy w pełni zaangażowani, aby dać z siebie wszystko, ale nie chodzi tylko o nas. Mamy nadzieję, że sportowcy i stowarzyszenia będą równie zmotywowani, jak my teraz.

Trcek ma doświadczenie międzynarodowe, o czym wspomina w rozmowie ze skoky.net: – W  poprzednich latach pracowałem dla Korei Południowej i oprócz trenowania w domu pomagałem klubom w USA. Poza tym zajmowałem się także miasteczkiem sportowców w ramach mistrzostw świata w Planicy, więc mam naprawdę duże doświadczenie w różnych dziedzinach. Może dzięki temu uda mi się napisać fajną historię w Czechach, czego wszyscy pragniemy – mówi szkoleniowiec i odpowiada na pytanie dotyczące współpracy ze Słowenią. – Nie będzie to do końca taki rodzaj współpracy jak Amerykanów z Norwegami, ale na pewno spróbujemy zrobić jakiś wspólny trening. Mamy wielu znajomych w Słowenii, na przykład Petera Slatnara i świetne okolice w Planicy. Nie będzie to więc oficjalne połączenie, ale dzięki naszym kontaktom i doświadczeniu z pewnością uda nam się zbliżyć system czeski do słoweńskiego, jeśli będą na to gotowi.

Czeskie skoki od dłuższego czasu przeżywają kryzys, w którego efekcie zeszłej zimy w Pucharze Świata punktował tylko Radek Rydl i Roman Koudelka. 34-latek dwukrotnie znajdował się w finałowej trzydziestce, za to Rydl skończył z jednym punktem na koncie. Gaj Trcek przyznaje, że jest realistą i nie oczekuje spektakularnych efektów w najbliższym czasie: – Nie mam magicznej różdżki i nie sądzę, żeby istniało jakieś konkretne lekarstwo. Wiele osób uważa, że zmiany przyjdą w ciągu miesiąca. Jestem realistą i widzę, że przed nami naprawdę dużo pracy. Jeśli przez dwa lata robiłeś coś źle, trudno to naprawić w krótkim czasie, nawet jeśli masz talent. Za 2-3 lata możemy spodziewać się znaczących zmian, jeżeli będziemy kontynuować obraną obecnie drogę. Jeśli zdobędziemy 50-100 punktów w Pucharze Kontynentalnym i być może, jeśli Roman Koudelka zdobędzie kilka punktów w Pucharze Świata, będzie to świetny wynik na ten sezon. Jeżeli uda nam się znaleźć w gronie 7-8 najlepszych krajów podczas Igrzysk Olimpijskich 2026, to będzie sukces – tłumaczy Słoweniec i dodaje, że poważne wprowadzanie zmian rozpocznie się wiosną przyszłego roku: – Pierwsza prawdziwa praca tak naprawdę zacznie się w kwietniu. W tym roku się nie udało, bo Filip Sakala zadzwonił pod koniec maja, a przed podpisaniem umów był już lipiec. Jure i ja chcemy naprawdę zmęczyć skoczków latem i przygotować ich do zimowych zawodów. Może się zdarzyć, że już w tym roku uda nam się wprowadzić pewne zmiany. Chłopaki radzą sobie dobrze, ale wolę być realistą. Na razie obserwujemy skoczków i jeśli widzimy, że trzeba coś poprawić, staramy się to zrobić.

Trcek podpisał dwuletni kontrakt, ale przyznaje, że zmiana całego systemu to kwestia okresu nawet ośmioletniego. Oprócz głównego szkoleniowca i jego asystenta zawodnikom pomagać będzie także Lukas Hlava. Zespół ma za sobą m.in. zgrupowanie w Szczyrku i Zakopanem. Czesi wystąpią w konkursach z cyklu FIS Cup, ale pierwszym poważnym sprawdzianem ma być Letni Puchar Kontynentalny w Klingenthal pod koniec września, już z Romanem Koudelką w składzie.

Gaj Trcek wyznaje, że w jego planach jest stopniowy powrót na zawody coraz wyższej rangi: – Jeśli nie jesteś w czołowej "10" FIS Cupu, nie ma sensu jechać na Puchar Kontynentalny. Musimy iść krok po kroku, jeśli dobrze wypadniemy jako zespół w PK (np. jeden w pierwszej dziesiątce, drugi w pierwszej dwudziestce), będziemy mogli zacząć myśleć także o Pucharze Świata. Jeśli wejdziesz na ten poziom nieprzygotowany, po prostu wrócisz do punktu wyjścia, czego zdecydowanie nie chcemy.

Trener przyznaje, że zespół został wybrany wcześniej, więc jeszcze niedawno nie wiedział z kim tak naprawdę będzie pracować: – Oprcćz Romana Koudelki mamy Radka Rydla, Davida Rygla, Krystofa Hausera i Benedikta Holuba – wymienia Trcek i dodaje: – Mamy też kilku juniorów, takich jak Daniel Skarka, Petr Vaverka i dwóch innych, którzy też są bardzo utalentowani. Mamy nadzieję, że ten zespół zostanie z nami przez kilka lat, ponieważ ma perspektywę.

Zapytany o to, jak będzie wyglądać współpraca z juniorami, odpowiada: – Cieszę się, że drużynę juniorów prowadzi Fanda Vaculik, ponieważ ma duże doświadczenie trenerskie z Niemiec i 2-3 bardzo utalentowanych skoczków w zespole. Oficjalnie w jego drużynie jest nawet David Rygl, ale będziemy się starali, aby jak najwięcej trenował z nami. Jeśli się zjednoczymy, myślę, że za 4-6 lat możemy stworzyć bardzo silną drużynę na Puchar Świata.

Słoweniec przyznaje, że w planach jest sprowadzenie Romana Koudelki z powrotem do zespołu. Zawodnik wcześniej przygotowywał się indywidualnie: – Chcemy, żeby Roman znów zaczął cieszyć się skokami, bo przez ostatnie dwa lata był przetrenowany. Mamy kilka pomysłów, m.in. ćwiczenia ruchowe, które powinny w tym pomóc. Chłopcy potrzebują lidera, a Roman jest do tego idealny, przez kilka lat był jednym z najlepszych skoczków na świecie i wciąż ma coś do zaoferowania drużynie. Wydaje mi się, że wszyscy pracowali zbyt indywidualnie w przeszłości i teraz chcemy to zmienić. Skoki są sportem indywidualnym, ale bez zespołu nie można odnieść sukcesu.

Przed szkoleniowcem ze Słowenii ciężka praca i wiele wyzwań. W rozmowie dla czeskiego portalu przyznaje, że sam dużo przeszedł. Jego ojciec popełnił samobójstwo, a on sam zmaga się z zespołem Tourette’a i ADHD. Na pytanie, dlaczego akurat czeska oferta była dla niego atrakcyjna odpowiada, że nie wie, ale całe życie stara się pomagać ludziom w trudnych sytuacjach. Myśli racjonalnie i ambitnie podchodzi do nowego stanowiska. Uczy się czeskiego, bo jak sam mówi, porozumiewając się ze skoczkami w ojczystym języku, mogą osiągnąć więcej. Mimo że jest na początku swojej kariery trenerskiej, zapytany o marzenia odpowiada: – Gdyby za dziesięć lat powiedziano, że czeski system wprowadzony przez Trcka i Sinkovca to crème de la crème skoków narciarskich, czyli coś, o czym będzie się mówiło i co inni będą chcieli naśladować. Chcę zobaczyć, że moja praca zmieniła wszystko na lepsze. Wtedy moja dusza będzie całkowicie usatysfakcjonowana.


Jagoda Karpińska, źródło: skoky.net
oglądalność: (3034) komentarze: (5)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Ironiczny3 początkujący

    A ja mam. Moje imię to Merlin.

  • Arturion profesor
    @Farek

    Ale pozostaje pytanie, czy wiedźmin jest człowiekiem. No, niby tak, ale mutanta żadna federacja, by nie dopuściła. ;-)
    A Czechom teraz, chyba tylko by mutanci pomogli...

  • Farek doświadczony

    ,,Nie mam magicznej różdżki" Dobrą alternatywą mogą być wiedźmińskie mutageny, bardzo skutecznie wspomagają rozwój fizyczny, dodatkowo korzystnie wpływają na długowieczność

  • Arturion profesor

    "Chcemy, żeby Roman znów zaczął cieszyć się skokami, bo przez ostatnie dwa lata był przetrenowany."
    Na pewno? Ale chyba trener wie, co mówi.

  • Oreo profesor

    no i fajnie

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl