Piotr Żyła: "Jestem sportowcem, nie showmanem"

  • 2013-05-06 21:28

Piotr Żyła udzielił bardzo ciekawego wywiadu "Rzeczpospolitej", w którym opowiada m.in. o zamieszaniu wokół swojej osoby, chwilach zwątpienia, wsparcia, jakie otrzymał od Adama Małysza i o swoim synu, który być może zostanie skoczkiem.

- Ja nie udaję wesołka. Tak samo rozmawiam z żoną, z kolegami, z mediami - wyznaje otwarcie Żyła - Nie umiem nie mówić gwarą, nie umiem się inaczej śmiać, nie zastanawiałem się nigdy, czy to się ludziom spodoba, czy nie. Nie planowałem, że zacznę dokazywać do kamer, mówić „garbik, fajeczka", śmiać się i tak zdobędę popularność. Nie zabiegałem o nią. Sama przyszła, nawet nie wiem kiedy. Stronę na Facebooku tak naprawdę założyła żona, dopiero potem ja się wciągnąłem, i poszło. Jak ją polubiło pierwsze tysiąc osób, cieszyłem się, że ludzie akceptują mnie takiego, jakim jestem. Jak doszedłem do pięciu tysięcy fanów, to byłem pewien, że będzie ich już tylko ubywać.

Polski skoczek przyznaje, że popularność, jaka na niego spadła w pewnym momencie go przerosła:

- Sponsorzy, producenci talk-show, organizatorzy maratonów, rajdów, dyrektorzy szkół, uczelnie. O tych, co mnie próbują wyciągnąć na piwko, nawet nie wspominam. Daję radę, grunt to robić swoje i się bawić. Ale dobrze, że już wracamy do treningów, wtedy łatwiej odmawiać. Bo ja w odmawianiu jestem fatalny. Tak bardzo, że teraz już w moim imieniu odmawia żona. Została moją menedżerką, jest nią od Mistrzostw Polski. Tyle wtedy ludziom naobiecywałem, że ledwo potem wyszedłem na prostą. Teraz ona odbiera telefony, przesiewa propozycje. Gdybym się na wszystko zgodził, nie miałbym czasu skakać. A jestem sportowcem, nie showmanem, trening to mój świat, tam wolę spędzać czas.

Trzy lata temu Piotr Żyła na skutek słabych wyników wypadł z kadry narodowej. Jak twierdzi sytuacja ta paradoksalnie wyszła mu na dobre:

- To była moja wina. Trenowałem od małego i odkąd pamiętam, byłem w kadrze. Wpadłem w monotonię, nudę, doszło do tego, że ćwiczyłem, bo trener tak wymagał, a nie dlatego, że czułem potrzebę. Szedłem na trening z niechęcią, skoki straciły urok. I dopiero gdy wyleciałem z kadry, zrozumiałem, że to był mój świat, że chcę to robić. Nie dlatego, że inaczej nie utrzymam siebie albo rodziny. Poradziłbym sobie bez skoków, zresztą wtedy od razu poszedłem do pracy. U rodziców, którzy prowadzą pensjonat w Ustroniu. Byłem tam człowiekiem do wszystkiego. Całkiem na poważnie wyobrażałem sobie życie poza skocznią. Zacząłem sport traktować w inny sposób: nie potrzebuję skoków jako zawodu. Potrzebuję skoków jako czystej przyjemności. Potrzebuję ich dla siebie, a nie dla innych ludzi. I nie dla sukcesów. Jeśli będą sukcesy, super. Jeśli razem z tymi sukcesami przyjdą pieniądze, idealnie. Ale nic na siłę. Wcześniej nie umiałem docenić tego, że mam np. stypendium. Teraz doceniam.

Cały wywiad dostępny jest na stronie "Rzeczpospolitej"


Adrian Dworakowski, źródło: Rzeczpospolita
oglądalność: (11345) komentarze: (19)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Zwei doświadczony

    mam zapytanie do szefostwa, KIEDY ujrzymy nowy wygląd portalu? KIEDY opisy i dane zawodników zostaną zmienione?
    Przykład Maćka Kota:
    "Maciek zdobył 37 punktów w LGP w sezonie 2007/2008, co jest jego dotychczasowo dużym osiągnięciem."
    Misiaczki, Mistrz Polski, dwa zwycięstwa w LGP, 3x5 miejsce w PŚ. Ja rozumiem, mało może być redaktorków pracowników. NA PEWNO znalazłoby się kilka osób, które mogły by się zająć tymi opisami i osiągnięciami. Podesłali by szefostwu te opisy itd, szefostwo by w końcu wkleiło i byłoby ładnie.

  • ... doświadczony
    Chlopke (*192.168.20.227), 07 maja 2013, 09:13

    Co ta twoja bazgranina ma do wywiadu z Piotrkiem? Nic ważne że padło parę złośliwych i negatywnych słów o Tajnerze i takie pasujące jak świni siodło wtręty mordo ty moja!
    Powiedział to co wielu wiedziało : że nigdy Piotrek nie miał żalu i pretensji do Kruczka co niektórzy usilnie starli się wmówić, że atmosfera w kadrze jest super co wielu starło się negować a wręcz mącić wśród chłopaków i nastawiać jednego na drugiego, że małżonka Piotrka jak to kobieta musiała ogarnąć wszystko i znowu ratować Pietra :), że praca praca i jeszcze raz praca z zaangażowaniem daje świetne rezultaty ale nic na siłę, że trzeba cos stracić żeby to docenić o czy nie tylko przekonał się Piotrek ale jego młodszy kolega Tomek Byrt, że będziemy mieć jeszcze długo pociechę ze startów Piotrka potem kto wie może jego syn i będzie leć Kuba leć :D!

  • anonim
    Piotr Zyła i instytucje szkoleniowe

    Chlupnąć se gorzołkie to kazden jeden lubi mordo Ty moja. Ale skakać to nie ma komu. Prezes Pan Apoloniusz Tajner już do skakania zbyt tęgi i zbiera cięgi gdyby se skoczyć miał jak szpilo. Ale nie wiedzieć czemu pyskówki - kolorowanki wciaż sie pojawiają w mediach jak ostatni oddech pytona. Nie trzeba by duzo mówić o wydarzeniach z lipca ubiegłego roku kiedy to podczas LGP doszło do takiech a nie innych sytuacji i insynuacji pewnych osób ze środowisk około-sportowych, m.in. z pewnych miast i regionów pewnych krajów. Ale odnosząc sie do tematu zamiesczonego tutejże, nalezy podkreślic sportowoóśc Pana Piotra Zyły i jego sprężyste łydki, którymi to włada nadzwyczaj sprawnie, co przyczynia sie do odpowiednich spraw na skoczni. Chlopke

  • asd weteran

    swietny wywiad, mniej "wesolkowaty" a bardziej refleksyjny, ale wciaz, a moze i glownie, bardzo prawdziwy i szczery. duzo sukcesow piotrek, zaslugujesz na nie!

  • smile8 początkujący

    fajny wywiad:) zresztą wszystkie rozmowy z Piotrkiem są fajne, najważniejsze-szczere, tak można troszkę 'poznać' jak się czuje z tą całą otoczką, ale spokojnie "Żyłowie nie zgina" Piotrek mądry facet poradzi sobie, żona dopilnuje żeby wszystko było ok :):)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl