Złota przesyłka – Squaw Valley 1960

  • 2013-12-23 21:07

Od momentu zakończenia II wojny światowej, Stany Zjednoczone bezskutecznie starały się o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Kolejne przegrane z Sankt Moritz, Oslo i Cortiną d'Ampezzo nie ostudziły jednak zapału amerykańskich włodarzy. W 1955 roku Amerykański Komitet Olimpijski miał wybrać swojego kandydata w walce o organizację ZIO w 1960 roku.

fot. MKOlDo komitetu wpłynęła m.in. oferta Alexandra Cushinga, który w 1947 roku zakupił 600 akrów ziemi w malowniczej miejscowości Squaw Valley, znajdującej się na trasie z Kalifornii do Nevady. Jego marzeniem było zbudowanie tam kurortu narciarskiego z prawdziwego zdarzenia. Kiedy jednak ubiegał się o udział w wyborach na organizatora igrzysk, w Squaw Valley funkcjonował jedynie jeden wyciąg krzesełkowy. Oprócz tego Cushing posiadał zapewnienie od gubernatora Kalifornii, iż w przypadku otrzymania imprezy, dostanie on dofinansowanie w wysokości 1 miliona dolarów. Ostatecznie kandydatura Squaw Valley zyskała większe uznanie wśród władz Amerykańskiego KOl, niż Aspen, Lake Placid czy Sun Valley, i miasteczko to zostało zgłoszone do organizacji zimowych igrzysk.

Kontrkandydatami Squaw Valley były trzy europejskie miasta: Sankt Moritz, Garmisch-Partenkirchen i murowany faworyt wyścigu - Innsbruck. Decyzja zapadła podczas sesji MKOl w Paryżu w 1955 roku. Nieoczekiwanie amerykańska kandydatura, będąca marzeniem jednego wizjonera, pokonała trzy uznane w Europie alpejskie kurorty. W decydującym głosowaniu Squaw Valley wygrało z Innsbruckiem stosunkiem głosów 32:30. Zwycięzca został jednak upomniany przez szefa MKOl, Avery'ego Brundage'a, iż jeżeli do kwietnia 1956 roku komitet organizacyjny nie znajdzie większych funduszy na przygotowanie olimpijskich obiektów, to igrzyska zostaną przeniesione do Austrii. Budżet został podniesiony do 4 milionów dolarów, co pozwoliło na oficjalne zatwierdzenie Squaw Valley na organizatora VIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich.

fot. COC/MKOlSzybko jednak okazało się, że to jednak i tak będzie za mało na zorganizowanie imprezy. Do dnia rozpoczęcia igrzysk, koszty wzrosły do 15 milionów dolarów. W ramach oszczędności, komitet organizacji podjął kontrowersyjną decyzję o rezygnacji z budowy toru bobslejowego, gdyż z powodu zgłoszenia jedynie 9 zespołów jego powstanie traci sens. Pomimo protestów zawodników i Międzynarodowej Federacji Bobsleja i Tobogano, po raz pierwszy zabrakło bobslei w programie zimowych igrzysk olimpijskich. Zrezygnowano także z głównego atutu, jakim miały być piękne, przyrodnicze krajobrazy. Natura przegrała z rozrywką i hollywoodzką otoczką. Do funkcji reżysera ceremonii otwarcia i zamknięcia imprezy zatrudniono samego Walta Disneya.

Uroczyste rozpoczęcie VIII ZIO w Squaw Valley zaplanowano na 18 lutego 1960 roku na hokejowej Blyth Arenie, nieopodal olimpijskiej skoczni Papoose Peak. Na igrzyska przybyło 665 sportowców z 30 reprezentacji narodowych. Po ośmioletniej przerwie na areny ZIO powrócili sportowcy z Argentyny, Danii i Nowej Zelandii. W Squaw Valley debiutowała natomiast reprezentacja Związku Południowej Afryki. W przeciwieństwie do igrzysk w Cortinie d'Ampezzo, na starcie zabrakło ekip Boliwii, Belgii, Grecji, Iranu, Jugosławii i Rumunii. Byli za to ponownie Polacy. Naszą skromną, 13-osobową reprezentację wprowadził na stadion dwuboista Józef Karpiel. Tym samym, po raz pierwszy polską flagę podczas ceremonii otwarcia ZIO niósł sportowiec, będący olimpijskim debiutantem. Zaszczytu zapalenia olimpijskiego znicza dostąpił Ken Herry, amerykański panczenista.

W dniu zakończenia igrzysk, 28 lutego, zorganizowano olimpijski konkurs skoków narciarskich. Tym razem zawodnicy mieli rywalizować na wybudowanej, z myślą o imprezie, Papoose Peak Jumps, zaprojektowanej przez samego Heiniego Klopfera. Do zawodów przystąpiło 45 skoczków narciarskich z 15 reprezentacji narodowych. Swoich zawodników, w porównaniu z poprzednimi igrzyskami, nie wystawiły zespoły Czechosłowacji, Jugosławii i Rumunii. Po 8 i 12 latach przerwy na olimpijskie skocznie powrócili natomiast skoczkowie z Islandii i Węgier. W regulaminie zawodów ponownie zmodyfikowano przepisy dotyczące punktów za długość skoku. Znowu maksymalna nota 60 punktów miała być przyznawana za najdłuższy lot w danej serii. Jeżeli jednak odległość ta nie była pełna, tylko zaokrąglona do pół metra, to zawodnik otrzymywał za skok 59,6 punktu, zgodnie z nowym przelicznikiem, według którego 1 metr różnicy odpowiadał 0,8 punktu.

Głównego faworyta do olimpijskiego złota upatrywano w osobie Helmuta Recknagela. Skoczek z NRD był w życiowej formie. Dwukrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni nie mógł jednak rywalizować w jego przedolimpijskiej edycji, z powodu braku wiz dla zawodników NRD. Na skoczniach TCS błyszczał natomiast reprezentant RFN, Max Bolkart. fot. olympic.orgTeraz obaj mieli wystąpić w barwach wspólnej ekipy Niemiec. Faworyta widziano także w fińskim skoczku, Juhani Kaerkinenie. ZSRR w swoich szeregach miało natomiast Nikołaja Kamienskiego i Kobę Cakadze. W Squaw Valley nie wystartował mistrz sprzed czterech lat, Antti Hyvaerinen, który w 1957 roku zakończył karierę z powodu złamanego biodra. W zawodach miał wziąć udział jeden reprezentant Polski - Władysław Tajner.

Jeszcze kilka tygodni przed igrzyskami naszym faworytem do olimpijskiego medalu, nawet złotego, był Zdzisław Hryniewiecki. Młody, niezwykle zdolny polski zawodnik na światowych skoczniach bił się jak równy z równym z gwiazdami światowego formatu, niejednokrotnie wychodząc z tych walk zwycięsko. Wróżono mu wielki sukces w Squaw Valley. Niestety, na jednym z ostatnich treningów przed igrzyskami, na skoczni w Wiśle, wydarzył się życiowy dramat Hryniewieckiego. Zawodnik wykonał salto, upadł na plecy i doznał złamania kręgosłupa. Resztę swojego życia spędził na wózku inwalidzkim. Ta tragedia zmroziła jego przyjaciela i kolegę z reprezentacji, Władysława Tajnera. Nasz olimpijczyk, już podczas treningów w USA, również nie ustał skoku i złamał łękotkę. Pomimo ogromnego bólu, wiślanin postanowił wziąć udział w olimpijskiej rywalizacji.

Pierwsza seria konkursowa przyniosła kilka niespodzianek. Jedną z nich był z pewnością występ 19-letniego Niilo Halonena. Reprezentant Finlandii pofrunął na odległość 92,5 metra, pokonując tym samym o 4 metry, uważanego za głównego kandydata do medalu w ich zespole, Juhani Kaerkinena. O 50 centymetrów granicę 90 metra przekroczyła wielka nadzieja Związku Radzieckiego - Nikołaj Kamienski. Niewiele bliżej, gdyż na 89 metrze lądował Koba Cakadze. Najlepszym reprezentantem dawnej potęgi skoków, Norwegii, okazał się Torbjoern Yggeseth, który w swojej pierwszej próbie konkursowej uzyskał 88,5 metra. Zaskoczeniem był jednak skok Antsena Samuelstuena. Skoczek urodzony w Trondheim, który na krótko przed igrzyskami otrzymał obywatelstwo Stanów Zjednoczonych, doleciał do 90 metra, czym ucieszył zebraną pod skocznią publiczność, pochodzącą głównie z Kalifornii i nieznającą dobrze tej dyscypliny sportowej. Max Bolkart skoczył nieco poniżej oczekiwań, lądując na 87,5 metrze. O metr dalej od Niemca, nieoczekiwanie frunie 23-letni Austriak Otto Leodolter. Wszystkich swoich przeciwników dystansuje jednak Helmut Recknagel. Wielki faworyt igrzysk szybuje na odległość 93,5 metra i wygrywa pierwszą serię zawodów. Kolejne lokaty zajmują odpowiednio Halonen, Kamienski, Kaerkinen, Samuelstuen, Leotolder, Cakadze i Yggeseth. Polski rodzynek, Władysław Tajner po słabym skoku na 78,5 metra zajmował 39. pozycję, szóstą od końca.

Rozgrywana w gorszych warunkach, finałowa runda miała przynieść odpowiedź, czy zawodnicy którzy nieoczekiwanie znaleźli się w ścisłej czołówce zawodów, utrzymają swoje pozycje. Świetną formę zademonstrował ponownie Halonen, który lotem na odległość 83,5 metra zachował medalową szansę. Jego bardziej doświadczony kolega z reprezentacji Finlandii, Kaerkinen tym razem uzyskał 82 metry, co przy słabszym pierwszym skoku oznaczało, iż aktualny mistrz świata nie zmieści się na olimpijskim podium. Słabo, bo na 79 metrze ląduje Nikołaj Kamienski, który do końca zawodów będzie musiał drżeć o swój olimpijski medal. O pół metra dalej skacze inny ze skoczków ZSRR, Cakadze. Najwyżej sklasyfikowany Norweg, Yggeseth dolatuje do 82,5 metra, ale to za mało na Halonena i Kamienskiego. W drugiej próbie nie popisał się Samuelstuen. Naturalizowany Amerykanin po skoku na 79 metr nie utrzymał zajmowanej na półmetku piątej lokaty. Przegrywa on m.in. z Bolkartem, który rehabilituje się finałową próbą na 81 metr. Kolejną sensacją na skoczni jest popis Leodoltera. Austriak w drugiej serii osiąga 83,5 metra i spycha Kamienskiego z olimpijskiego podium. Formalności dopełnił natomiast Recknagel, który ponownie skacze najdalej (84,5 m) i pewnie zdobywa mistrzostwo olimpijskie. Niemiec był faworytem konkursu, ale srebrnego medalu Halonena i brązowego Leodoltera nikt się nie spodziewał. Helmut Recknagel został pierwszym skoczkiem spoza krajów nordyckich, który sięgnął po tytuł mistrza olimpijskiego. Władysław Tajner w drugiej serii poprawił się o metr i sklasyfikowany został ostatecznie na 31. miejscu.


VIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Squaw Valley 1960 - konkurs skoków narciarskich:

Squaw Valley, skocznia Papoose Peak Jumps K-80, 28 lutego 1960:


1. Helmut Recknagel (Niemcy) - 227,2 pkt. (93,5/84,5 m)

2. Niilo Halonen (Finlandia) - 222,6 pkt. (92,5/83,5 m)

3. Otto Leodolter (Austria) - 219,4 pkt. (88,5/83,5 m)

4. Nikołaj Kamienski (ZSRR) - 216,9 pkt. (90,5/79,0 m)

5. Torbjoern Yggeseth (Norwegia) - 216,1 pkt. (88,5/82,5 m)

6. Max Bolkart (Niemcy) - 212,6 pkt. (87,5/81,0 m)

7. Ansten Samuelstuen (Stany Zjednoczone) - 211,5 pkt. (90,0/79,0 m)

8. Juhani Kaerkinen (Finlandia) - 211,4 pkt. (87,5/82,0 m)

9. Koba Cakadze (ZSRR) - 211,1 pkt. (89,0/79,5 m)

10. Nikołaj Szamow (ZSRR) - 210,6 pkt. (85,5/80,5 m)

...
31. Władysław Tajner (Polska) - 188,2 pkt. (78,5/79,5 m)


Przedolimpijska tragedia Zdzisława Hryniewiecka nie przeszła jednak w narciarskim światku bez echa. Poruszyła m.in. jego głównego rywala, mistrza olimpijskiego ze Squaw Valley, Helmuta Recknagela. Niemiec po zakończeniu igrzysk wysłał list do Hryniewieckiego. Polak znalazł w nim... złoty medal olimpijski z notatką, iż gdyby nie wypadek, to z pewnością należałby do niego.

Z igrzysk w Squaw Valley polska kadra olimpijska powróciła jednak z medalami. Wszystkofot. lyzwyszybkie.republika.pl za sprawą naszych panczenistek - Elwiry Seroczyńskiej i Heleny Pilejczyk. Łyżwiarstwo szybkie w wykonaniu kobiet debiutowało na igrzyskach, ale żaden z polskich kibiców nawet nie marzył o takim rezultacie. W wyścigu na 1500 metrów Seroczyńska wywalczyła olimpijskie srebro, zaś Pilejczyk brąz! Lepsza okazała się tylko gwiazda tamtych igrzysk, zdobywczyni dwóch złotych medali, Lidia Skoblikowa z ZSRR. Po raz pierwszy i jedyny polscy sportowcy wywalczyli na zimowych igrzyskach dwa medale w jednej konkurencji. To nie musiał być jednak koniec medalowych żniw. W biegu na 1000 metrów Elwira Seroczyńska jechała tempem na olimpijskie złoto. Niestety, upadek na ostatnim wirażu przed metą pozbawił ją drugiego medalu. W męskim biegu na 1500 metrów doszło do zwycięstwa Norwega Roalda Aasa ex-aequo z Jewgienijem Griszinem. Rosjanin wywalczył w USA także złoto w biegu na 500 metrów. Po raz pierwszy w historii ZIO panczeniści rywalizowali na sztucznym torze łyżwiarskim.

Wysoką, czwartą lokatę zajęła nasza sztafeta kobieca 3x5 km. W gronie startujących było jednak tylko pięć reprezentacji. Stefania Biegun, Helena Gąsienica-Daniel i Józefa Czerniawska okazały się lepsze od drużyny Niemek. Duże emocje towarzyszyły męskim sztafetom. Kiedy na ostatniej zmianie na trasę wkroczył Veikko Hakulinen, jego drużyna traciła 20 sekund do Norwegii. Fin dogonił jednak Haakona Brusveena na 100 metrów przed metą i zwyciężył z przewagą niespełna jednej sekundy. W kombinacji norweskiej najlepszy okazał się Niemiec Georg Thoma.

fot. MKOlW programie olimpijskim zadebiutował biathlon, będący spadkobiercą patrolu wojskowego. W biegu na 20 kilometrów złoto wywalczył Klas Lestander. Szwed uzyskał dopiero piętnasty czas, ale zwyciężył dzięki bezbłędnemu strzelaniu.

Historyczną, pod względem technologicznym, wygraną odniósł Jean Vuarnet. Francuski alpejczyk zwyciężył w zjeździe korzystając nie z drewnianych, lecz metalowych nart. Po raz pierwszy w ramach zimowych igrzysk wykorzystano powtórki wideo, które w zwolnionym tempie pomagały ustalić sędziom, czy zawodnik minął prawidłowo wszystkie bramki. Z kolei dzięki komputerom na bieżąco łączono wyniki w ramach kombinacji.

Organizatorzy wykorzystali komputery także do sumowania wyników w łyżwiarstwie figurowym. W Squaw Valley indywidualne tytuły mistrzowskie trafiły do zawodników gospodarzy - Carol Heiss i Davida Jenkinsa. W parach sportowych triumfowali Kanadyjczycy - Barbara Wagner i Robert Paul.

Walka o olimpijskie złoto w hokeju okazała się osobistą rywalizacją między Kanadą, USA i ZSRR. Po raz pierwszy mistrzostwo trafiło do Amerykanów, którzy w bezpośrednich pojedynkach pokonali 2:1 Kanadyjczyków i 3:2 Rosjan.

W czasie VIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich rozegrano 30 konkurencji w ośmiu dyscyplinach sportowych. Po raz pierwszy w historii zabrakło bobslejów. W olimpijskim programie zadebiutował natomiast biathlon. Zwycięstwo w klasyfikacji medalowej obronił Związek Radziecki, którego zespół zdobył 21 medali - 7 złotych, 5 srebrnych i 9 brązowych. Gospodarze igrzysk zajęli trzecie miejsce z dorobkiem 10 krążków (3-4-3), ulegając jeszcze wspólnej reprezentacji Niemiec. Polska, dzięki Elwirze Seroczyńskiej i Helenie Pilejczyk, sklasyfikowana została na 11. pozycji wspólnie z Holandią. Olimpijskie medale wywalczyli sportowcy czternastu państw.

Ceremonią zamknięcia, autorstwa Walta Disneya, zakończyły się 28 lutego VIII ZIO w Squaw Valley. Wydarzenia sprzed i w trakcie igrzysk były prawdziwą huśtawką nastrojów dla polskich kibiców. Wielkie nadzieje związane ze Zdzisławem Hryniewieckim zostały brutalnie przerwane w wyniku tragicznego wypadku na skoczni w Wiśle. Na samych igrzyskach sensację sprawiły panczenistki, Elwira Seroczyńska i Helena Pilejczyk, które zdobyły medale. W końcu upadek Seroczyńskiej odbierający jej złoto w biegu na 1000 metrów. I choć w dniu rozpoczęcia imprezy niewielu się tego spodziewało, igrzyska w Squaw Valley okazały się najlepszymi w ówczesnej historii startów biało-czerwonych na zimowych igrzyskach olimpijskich.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (15024) komentarze: (5)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lestek weteran
    Recknagla zabrakło na TCS

    z powodu nie wywieszenia flagi NRD i solidarnego wycofaniu się państw socjalistycznych z turnieju, a nie "braku wiz".

    PS. Autologowanie dalej do bani!

  • anonim
    OLEKSANDR LAZAROWICZ

    Mam pytanie, czy Oleksandr Lazarowicz już na dobre zakończył karierę, czy jeszcze skacze???

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl