Gdzie dwóch się bije... – Salt Lake City 2002

  • 2014-01-29 20:53

Niezrażone przegraną z Nagano, amerykańskie Salt Lake City po raz kolejny postanowiło ubiegać się o organizację zimowych igrzysk olimpijskich. Stolica stanu Utah rozpoczęła intensywną kampanię promocyjną swojej kandydatury, której jeden z głównych punktów wyszedł na światło dzienne kilka lat po wyborze...

O XIX Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2002 roku, oprócz Salt Lake City, ubiegały się szwedzkie Oestersund, kanadyjski Quebec i szwajcarski Sion. Do ostatecznego głosowania nie zostały zakwalifikowane oferty austriackiego Grazu, hiszpańskiej Jaci, słowackiego Popradu, rosyjskiego Soczi i włoskiego Tarvisio. Wybory odbyły się podczas sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Budapeszcie w 1995 roku. Już w pierwszej turze nastąpiło rozstrzygnięcie. Salt Lake City rozgromiło swoją konkurencję, zdobywając 54 głosy, przy 14 dla Oestersund i Sionu oraz 7 dla Quebecu. Minęły jednak trzy lata, a świat zaczęły obiegać doniesienia, iż miasto Salt Lake City zasponsorowało studia i pobyt w Stanach Zjednoczonych córce jednego z członków MKOl. Następnie zaczęły wyciekać kolejne rewelacje. Okazało się, że na podarunki dla oficjeli Amerykanie wydali pół miliona dolarów. Wybuchł międzynarodowy skandal, a media żądały dymisji szefa MKOl Juana Antonio Samarancha. Hiszpan pozostał jednak na stanowisku, zaś Komitet powołał komisję w wyniku której wykluczono ze struktur sześciu członków, zaś dziewięciu pozostałych zamieszanych w aferę dobrowolnie zrezygnowało ze swoich funkcji. MKOl postanowił także zmodyfikować procedurę wyłaniania organizatorów igrzysk.

Na przygotowanie Salt Lake City do przeprowadzenia igrzysk wydano ponad 3 miliardy dolarów. Szczególną uwagę zwrócono na bezpieczeństwo imprezy. Pięć miesięcy przed rozpoczęciem igrzysk, 11 września 2001 roku doszło do ataku terrorystycznego na nowojorskie wieże World Trade Center i budynek Pentagonu. Śmierć poniosło blisko trzy tysiące osób. Organizatorzy postanowili wzmocnić ochronę podczas zimowej rywalizacji olimpijskiej. Wszyscy przyjezdni kibice, dziennikarze oraz reprezentacje byli szczegółowo kontrolowani na amerykańskich lotniskach oraz przed wejściem na sportowe areny.

Ceremonia otwarcia XIX Zimowych Igrzysk Olimpijskich miała miejsce 8 lutego 2002 roku na Rice-Eccles Stadium w Salt Lake City. Po atakach z 11 września, uroczystość otrzymała mocno patriotyczny charakter. Na arenę wniesiono amerykańską flagę, ocalałą z zamachu, zaś prezydent George W. Bush złamał zasady Karty Olimpijskiej, wypowiadając słowa „W imieniu dumnego, zdeterminowanego i wdzięcznego narodu” przed tradycyjną formułą „XIX Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Salt Lake City uważam za otwarte”. W gronie osób wnoszących na stadion flagę olimpijską, obok mistrza olimpijskiego z Nagano Kazuyoshiego Funakiego, znalazł się były prezydent Polski, laureat pokojowej nagrody Nobla, Lech Wałęsa. Do Stanów Zjednoczonych przyleciało 2399 sportowców z 78 państw. Po ośmiu latach przerwy na zimowe igrzyska powróciły reprezentacje Fidżi, Meksyku i San Marino, zaś po dziesięciu – Kostaryki i Libanu. W Ameryce na największej zimowej imprezie sportowej zadebiutowały natomiast Hongkong, Kamerun, Nepal, Tadżykistan i Tajlandia. W porównaniu z igrzyskami w Nagano, do Salt Lake City nie przybyły ekipy Korei Północnej, Luksemburga, Portugalii i Urugwaju. Na starcie pojawiła się z kolei 27-osobowa reprezentacja Polski. Rolę chorążego naszego zespołu pełnił Mariusz Siudek, medalista mistrzostw Europy i świata w łyżwiarstwie figurowym w konkurencji par sportowych wraz Dorotą Zagórską. Znicz olimpijski zapaliła amerykańska drużyna hokejowa z igrzysk w Lake Placid w 1980 roku, gdzie dokonała „Cudu na lodzie”, zdobywając złoto i pokonując po drodze reprezentację ZSRR.

W czasie igrzysk skoczkowie narciarscy rywalizowali na wybudowanych specjalnie na tę imprezę skoczniach Utah Olympic Park w leżącym nieopodal głównego miasta ZIO 2002 Park City. Ponownie dokonano zmian w zasadach rozgrywania zawodów, tym razem w postaci przeprowadzania kwalifikacji do olimpijskich konkursów indywidualnych. Runda eliminacyjna do zawodów na normalnym obiekcie miała zostać rozegrana na kilka godzin przed ceremonią otwarcia, ale z powodu zbyt silnego wiatru przeniesiono ją na dzień konkursu. Jeszcze półtora miesiąca przed igrzyskami, głównym i jedynym faworytem do zdobycia obu indywidualnych tytułów był Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” był aktualnym mistrzem świata na normalnej skoczni i triumfatorem przedolimpijskiej edycji Pucharu Świata. Polak zdominował pierwszą część olimpijskiego sezonu, wygrywając 6 z 9 konkursów indywidualnych PŚ. Do gry włączył się jednak Sven Hannawald. Reprezentant Niemiec został pierwszym skoczkiem w historii, który zwyciężył we wszystkich konkursach w ramach jednej edycji Turnieju Czterech Skoczni. Dominacja „Hanniego” została jednak przerwana w Zakopanem. W ostatnich mocno obsadzonych przed igrzyskami zawodach mistrz świata w lotach z Vikersund minimalnie przegrywał z Mattim Hautamaekim i Małyszem, który po miesiącu przerwy ponownie stanął na najwyższym stopniu podium. To właśnie pomiędzy Małyszem a Hannawaldem miała rozegrać się walka o olimpijskie złoto. W gronie zawodników, którzy mogą stanąć na podium wymieniano Finów – Risto Jussilainena i Hautamaekiego, Austriaka Andreasa Widhoelzla czy Japończyka Kazuyoshiego Funakiego. Miesiąc przed rozpoczęciem igrzysk znalazłby się w tym gronie również Simon Ammann. 20-letni Szwajcar kilkakrotnie stawał na pucharowym podium, ale doznał groźnie wyglądającego upadku w Willingen, który wykluczył go ze startów aż do olimpijskich konkursów. Do Salt Lake City przybyło 73 skoczków narciarskich z 22 państw. Po raz pierwszy w olimpijskiej rywalizacji w tej dyscyplinie zaprezentowali się zawodnicy z Estonii i Kirgistanu. Po dziesięciu i czternastu latach przerwy swoich przedstawicieli w skokach miały również Bułgaria i Wielka Brytania. W przeciwieństwie do igrzysk w Nagano, na skoczniach zabrakło reprezentantów Słowacji. Oprócz Adama Małysza, na igrzyska powołanie od Apoloniusza Tajnera otrzymali Robert Mateja, Tomasz Pochwała, Wojciech Skupień, Tomisław Tajner i Łukasz Kruczek, który ostatecznie nie wystąpił w żadnym z olimpijskich konkursów.

fot. olympic.org10 lutego rozegrano zawody na normalnej skoczni. W pierwszej serii na odległość 92,5 metra poszybował Primoz Peterka. Dwukrotny zdobywca Pucharu Świata został tym samym liderem zawodów po skokach 36 zawodników. Słoweniec prowadził do momentu próby Janne Ahonena. Reprezentant Finlandii skoczył trzy metry dalej od Peterki i wyprzedził go różnicą 6,5 punktu. Na 95 metrze wylądował Veli-Matti Lindstroem. 18-letni Fin znalazł się na drugiej pozycji ze stratą 1,5 punktu do swojego rodaka. Słabiej zaprezentował się Kazuyoshi Funaki. Gwiazda poprzednich igrzysk uzyskała w pierwszej próbie dystans 92 metrów i uplasowała się na czwartym miejscu. Wszystkich jednak zaskoczył Simon Ammann. Powracający po upadku Szwajcar, który przed konkursem zajął drugie miejsce w kwalifikacjach, teraz osiągnął odległość 98 metrów i wyszedł na prowadzenie z przewagą 5,5 punktu nad Ahonenem. Krócej o 3,5 metra od Ammanna skoczył Martin Schmitt, który tym samym zajął czwartą lokatę. Fatalnie zaprezentował się Martin Hoellwarth. Trzykrotny wicemistrz olimpijski sprzed dziesięciu lat doleciał do 90 metra i ze stratą 18,5 punktu do Ammanna znalazł się ostatecznie poza czołową dwudziestką serii. Trzy metry dalej skoczył Matti Hautameki, co dało Finowi piąte miejsce. Los Hoellwartha podzielił jego rodak, Andreas Widhoelzl który po próbie na 90,5 metra stracił szansę na walkę o medale. Nastała pora dwójki wielkich faworytów. Zaczął Sven Hannawald. Triumfator 50. Turnieju Czterech Skoczni oddał skok na 97 metr i wskoczył na drugie miejsce. Do liderującego Ammanna tracił zaledwie 2,5 punktu. Jeszcze dalej poszybował Adam Małysz. Mistrz świata z Lahti oddał najdłuższy skok serii, lądując na 98,5 metrze. Niestety, zaraz po wylądowaniu „Orzeł z Wisły” miał problemy z utrzymaniem równowagi, gdyż – jak twierdził wspólnie z trenerami – jedna z nart najechała na nierówność powstałą po upadku Noriakiego Kasai. Małysz wyszedł z opresji i nie podparł się, ale z powodu niższych not sędziowskich za styl znalazł się dopiero na trzeciej pozycji. Do liderujących Ammanna i Hannawalda Polak tracił odpowiednio cztery oraz półtora punktu. Tuż za Małyszem sklasyfikowani zostali Ahonen, Lindstroem, Schmitt oraz ex-aequo Hautamaeki z Peterką. Do drugiej serii nie udało się awansować pozostałym Polakom. Najlepszy z nich, Robert Mateja był trzydziesty siódmy.

W drugiej serii dalekim skokiem popisał się Michael Uhrmann. Dwunasty na półmetku reprezentant Niemiec wylądował na 95,5 metrze i został liderem olimpijskiej rywalizacji. Pokonać Uhrmanna nie zdołał Kazuyoshi Funaki, który po skoku na odległość 94,5 metra znalazł się na drugim miejscu ze stratą 2 punktów do prowadzącego. Słabiej spisał się Primoz Peterka. Słoweniec o pół metra przekroczył punkt konstrukcyjny skoczni Utah Olympic Park i spadł na trzecią lokatę. Lepiej zaprezentował się Matti Hautamaeki. 20-letni skoczek z Kuopio osiągnął dystans 97 metrów i wyprzedził o 7,5 punktu liderującego Uhrmanna. Ponownie na 94,5 metrze lądował Martin Schmitt. Mistrz świata z Lahti na dużej skoczni po dwóch identycznych skokach uplasował się na drugim miejscu ze stratą 2,5 punktu do Fina. Hautamaekiego na pierwszym miejscu zmienił jego rodak, Veli-Matti Lindstroem. 18-latek uzyskał w finałowej próbie 95,5 metra i o pół punktu wyprzedził starszego kolegę z reprezentacji. Obu rodaków pogodził Janne Ahonen. Czwarty zawodnik olimpijskiego konkursu w Nagano poszybował na 98 metr i został nowym liderem zawodów. Pierwsze trzy pozycje w konkursie zajmowali Finowie, kiedy na belce zasiadł Adam Małysz. Nasza wielka nadzieja na medal nie zawiodła. Wiślanin pofrunął na 98 metr i objął prowadzenie z przewagą 1,5 punktu nad Ahonenem. Stało się jasne, iż po trzydziestu latach przerwy polski sportowiec ponownie sięgnie po medal zimowych igrzysk olimpijskich. Pozostała tylko kwestia z jakiego kruszcu będzie ów krążek? Szans na złoty medal pozbawił Małysza Sven Hannawald. Niemiec skoczył metr dalej od „Orła z Wisły” i wyprzedził go różnicą 4,5 punktu. I kiedy wydawało się, że to Niemiec zostanie mistrzem olimpijskim, ponownie zadziwił wszystkich Simon Ammann. 20-letni Szwajcar, który nigdy wcześniej nie odniósł zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata, frunie na odległość 98,5 metra i nieoczekiwanie zdobywa złoty medal. Hannawald, stracił do triumfatora półtora punktu. Adam Małysz został brązowym medalistą igrzysk, chociaż uzyskał takie same odległości jak Ammann. O wszystkim zadecydowało lądowanie Polaka w pierwszej serii. W kraju medal przyjęto z radością, choć pobrzmiewał niedosyt, iż nie udało się stanąć Adamowi na najwyższym stopniu podium. Brąz Małysza był jednak sukcesem, gdyż przerwał on trzydziestoletnią złą passę naszych sportowców na zimowych igrzyskach. O sporym pechu mógł mówić Janne Ahonen, który podobnie jak cztery lata wcześniej, konkurs na normalnej skoczni ukończył tuż za podium.


XIX Zimowe Igrzyska Olimpijskie Salt Lake City 2002 - konkurs na normalnej skoczni:

Park City, skocznia Utah Olympic Park K-90, 10 lutego 2002:


1. Simon Ammann (Szwajcaria) – 269,0 pkt. (98,0/98,5 m)

2. Sven Hannawald (Niemcy) – 267,5 pkt. (97,0/99,0 m)

3. Adam Małysz (Polska) – 263,0 pkt. (98,5/98,0 m)

4. Janne Ahonen (Finlandia) – 261,5 pkt. (95,5/98,0 m)

5. Veli-Matti Lindstroem (Finlandia) – 253,0 pkt. (95,0/95,5 m)

6. Matti Hautamaeki (Finlandia) – 252,5 pkt. (93,0/97,0 m)

7. Martin Schmitt (Niemcy) – 250,0 pkt. (94,5/94,5 m)

8. Michael Uhrmann (Niemcy) – 245,0 pkt. (92,0/95,5 m)

9. Kazuyoshi Funaki (Japonia) – 243,0 pkt. (92,0/94,5 m)

10. Primoz Peterka (Słowenia) – 240,5 pkt. (92,5/91,5 m)

37. Robert Mateja (Polska) – 104,5 pkt. (85,5 m)

40. Tomasz Pochwała (Polska) – 102,0 pkt. (85,0 m)

42. Wojciech Skupień (Polska) – 98,0 pkt. (83,5 m)

W rozegranym trzy dni później konkursie na dużej skoczni błysnął rodak Simona Ammanna, Andreas Kuettel. Startujący jako dwudziesty ósmy zawodnik, Szwajcar skoczył w pierwszej serii na odległość 125 metrów i objął prowadzenie. Skoczka z Einsiedeln na pozycji lidera zmienił Kazuyoshi Funaki. Obrońca tytułu wylądował na 126,5 metrze i wyprzedził Kuettela różnicą 3,7 punktu. Półtora metra krótszy skok oddał Stefan Horngacher, co doświadczonemu Austriakowi zapewniało trzecią lokatę. I wtedy nastał moment próby Simona Ammanna. Mistrz olimpijski z normalnej skoczni ponownie zachwycił. Daleki lot na odległość 132,5 metra wysunął go na prowadzenie z przewagą 11,8 punktu nad Funakim. Do 126 metra doleciał Martin Koch, co reprezentanta Austrii wysunęło na trzecie miejsce. Identyczną odległość uzyskał Martin Schmitt, który dzięki wyższym ocenom sędziowskim o punkt pokonał Kocha. Do rezultatów czołówki nie nawiązał Martin Hoellwarth. 27-letni rodak Kocha uzyskał dystans 123,5 metra i został sklasyfikowany na ósmej pozycji. O wiele lepiej spisał się Matti Hautamaeki. Fin skoczył na odległość 127 metrów i wskoczył na drugą pozycję ze stratą 11,4 punktu do Ammanna. Ponownie szansę na medal już w pierwszej serii stracił Andreas Widhoelzl, który wylądował na 120,5 metrze i zajął dziewiętnastą lokatę. Do rezultatu prowadzącego Ammanna nawiązał Sven Hannawald. 27-letni Niemiec uzyskał identyczną odległość co Szwajcar – 132,5 m – i został wraz z nim sklasyfikowany ex aequo na pierwszej pozycji. Jako ostatni z faworytów zaprezentował się Adam Małysz. Nasz brązowy medalista sprzed trzech dni doleciał do 131 metra i został sklasyfikowany na trzecim miejscu. Do liderujących Ammanna i Hannawalda mistrz świata z Lahti tracił 3,2 punktu. Tuż za czołową trójką uplasowali się Hautamaeki, Funaki, Schmitt, Koch i Kuettel. Do drugiej serii awansował jeszcze jeden Polak, Robert Mateja, który po skoku na 117 metr był dwudziesty dziewiąty.

Ostatecznie Robert Mateja pozostał na 29. pozycji, gdyż w finałowej rundzie uzyskał odległość 109,5 metra. Dziewiąty na półmetku Stefan Horngacher wyszedł na prowadzenie w konkursie, kiedy w drugiej serii wylądował na 124 metrze. Dwa metry krócej od Austriaka skoczył Andreas Kuettel, który tym samym został sklasyfikowany tuż za Horngacherem. Bliżej, bo na 121,5 metrze, lądował Martin Koch, co młodemu Austriakowi dało trzecie miejsce. Szansę na wysoką lokatę stracił Martin Schmitt. Światowa gwiazda skoków nie doleciała nawet do 120 metra. Rezultat 119,5 metra oznaczał spadek Niemca na piątą pozycję. Obrońca olimpijskiego tytułu, Kazuyoshi Funaki osiągnął odległość 121 metrów. Japończyk znalazł się tym samym na trzecim miejscu, za Horngacherem i Kuettelem. Reprezentanta Austrii z pozycji lidera zepchnął następny zawodnik, Matti Hautameki. Czwarty po pierwszej serii Fin doleciał do 125,5 metra i wyprzedził Horngachera różnicą 4,9 punktu. Niedługo cieszył się jednak Hautamaeki z prowadzenia, albowiem na 128 metr poszybował Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” zapewnił sobie tym samym drugi olimpijski medal i stał się pierwszym w historii polskim multimedalistą zimowych igrzysk olimpijskich! Polak pokonał Fina różnicą 13,7 punktu. Na górze skoczni pozostali już tylko liderzy. Jako pierwszy skakał Simon Ammann. Fenomenalny Szwajcar nie pozostawił jednak naszemu faworytowi złudzeń. Daleki lot na 133 metr pewnie pozwolił na objęcie przodownictwa w olimpijskiej rywalizacji i uzyskanie 11,7 punktu przewagi nad Małyszem. O losach mistrzowskiego tytułu miał zadecydować skok Svena Hannawalda. Niemiec postawił wszystko na jedną kartę, ale rezultat 131 metrów okazał się zbyt krótki, by myśleć o triumfie. Dodatkowo, „Hanni” podparł się przy lądowaniu i ostatecznie znalazł się poza podium, przegrywając o 0,7 punktu brązowy medal. Tym samym Simon Ammann został drugim w historii skoczkiem narciarskim, który na jednych igrzyskach wywalczył oba indywidualne tytułu. Dodatkowo, uczynił to nie mając wcześniej na koncie ani jednej wygranej w Pucharze Świata! Srebrny medal zawisł na szyi Adama Małysza, zaś brązowy – niespodziewanie – Mattiego Hautamaekiego.


XIX Zimowe Igrzyska Olimpijskie Salt Lake City 2002 - konkurs na dużej skoczni:

Park City, skocznia Utah Olympic Park K-120, 13 lutego 2002:


1. Simon Ammann (Szwajcaria) – 281,4 pkt. (132,5/133,0 m)

2. Adam Małysz (Polska) – 269,7 pkt. (131,0/128,0 m)

3. Matti Hautamaeki (Finlandia) – 256,0 pkt. (127,0/125,5 m)

4. Sven Hannawald (Niemcy) – 255,3 pkt. (132,5/131,0 m – podparty skok)

5. Stefan Horngacher (Austria) – 251,1 pkt. (125,0/124,0 m)

6. Andreas Kuettel (Szwajcaria) – 245,6 pkt. (125,0/122,0 m)

7. Kazuyoshi Funaki (Japonia) – 245,5 pkt. (126,5/121,0 m)

8. Martin Koch (Austria) – 244,5 pkt. (126,0/121,5 m)

9. Janne Ahonen (Finlandia) – 241,5 pkt. (124,0/123,5 m)

10. Martin Schmitt (Niemcy) – 240,4 pkt. (126,0/119,5 m)

...

29. Robert Mateja (Polska) – 202,2 pkt. (117,0/109,5 m)

39. Tomisław Tajner (Polska) – 98,4 pkt. (113,0 m)

43. Tomasz Pochwała (Polska) – 93,9 pkt. (110,5 m)

fot. dpa/n-tv.deDo zakończenia olimpijskiej rywalizacji pozostał tylko, zaplanowany na 18 lutego, konkurs drużynowy. Jak się miało okazać, były to jedne z najbardziej emocjonujących zawodów zespołowych w historii skoków narciarskich. Do ostatniego skoku trwała zacięta walka o złote medale pomiędzy reprezentacjami Niemiec i Finlandii. W decydującej rundzie Janne Ahonen poszybował na odległość 125,5 metra. Skaczący po zawodniku z Lahti Martin Schmitt, aby utrzymać zwycięstwo w konkursie musiał oddać skok w granicach 124 metrów. Tymczasem dwukrotny zdobywca Pucharu Świata wylądował na 123,5 metrze. Nastało nerwowe oczekiwanie, zakończone wybuchem radości naszych zachodnich sąsiadów. Niemcy pokonały Finlandię różnicą... 0,1 punktu. Podopieczni Reinharda Hessa triumfowali przede wszystkim dzięki Schmittowi i Michaleowi Uhrmannowi, którzy dorzucili dość znaczne wiano punktowe do końcowej noty zespołu. Na trzecim stopniu podium niespodziewanie stanęli Słoweńcy, którzy o 19,5 punktu wyprzedzili faworytów do medalu – Austriaków, dla których igrzyska w Salt Lake City okazały się wielką porażką. Po imprezie wytykano im dwie rzeczy, uznawane za klucz do porażki – wyjazd na pucharowe zawody do Hakuby i Sapporo oraz olimpijskie zakwaterowanie w willi położonej zbyt wysoko nad poziomem morza. Reprezentacja Polski ukończyła zawody na dobrym, szóstym miejscu. Tuż za nami znaleźli się Szwajcarzy na czele z dwukrotnym mistrzem olimpijskim Simonem Ammannem. W zawodach wzięło udział 13 drużyn.

XIX Zimowe Igrzyska Olimpijskie Salt Lake City 2002 - konkurs drużynowy na dużej skoczni:

Park City, skocznia Utah Olympic Park K-120, 18 lutego 2002:


1. Niemcy (Sven Hannawald, Stephan Hocke, Michael Uhrmann, Martin Schmitt) – 974,1 pkt.

2. Finlandia (Matti Hautamaeki, Veli-Matti Lindstroem, Risto Jussilainen, Janne Ahonen) – 974,0 pkt.

3. Słowenia (Damjan Fras, Primoz Peterka, Robert Kranjec, Peter Zonta) – 946,3 pkt.

4. Austria – 926,8 pkt.

5. Japonia – 926,0 pkt.

6. Polska (Robert Mateja, Tomisław Tajner, Tomasz Pochwała, Adam Małysz) – 848,1 pkt.

7. Szwajcaria – 818,3 pkt.

8. Korea Południowa – 801,6 pkt.

9. Norwegia – 790,8 pkt.

10. Francja – 755,1 pkt.

Nieoczekiwanie w Salt Lake City nadarzyła się trzecia okazja na olimpijski medal dla Polski. Nasza snowboardzistka, Jagna Marczułajtis świetnie spisywała się w konkurencji slalomu równoległego, gdzie awansowała aż do półfinału turnieju. Niestety, szczęście nie dopisało naszej reprezentantce w decydujących rundach, kiedy to przewróciła się podczas drugiego przejazdu półfinału i rywalizacji o brązowy medal. Ostatecznie Marczułajtis zajęła czwarte miejsce, co i tak było dla niej ogromnym sukcesem. Triumfowała Francuzka Isabelle Blanc, z którą Polka przegrała awans do finału.

Wielkie dni chwały i jeszcze większe wstydu przeżyła reprezentacja Hiszpanii. Jej barw na trasach biegowych bronił wzbudzający kontrowersje Niemiec Johann Muehlegg. 32-letni narciarz zdominował rywalizację, triumfując w startach na 30 km st. dowolnym, biegu łączonym i na 50 km st. klasycznym. Dzień po tym ostatnim biegu został jednak zdyskwalifikowany za wykrycie w jego organizmie darbepoetyny. Początkowo MKOl odebrał Muehleggowi tylko jeden złoty krążek, co wywołało ogromne kontrowersje wśród opinii publicznej. Ostatecznie półtora roku później Hiszpan stracił wszystkie olimpijskie tytuły z Salt Lake City. Mistrzami olimpijskimi w biegu łączonym zostali tym samym ex aequo Thomas Alsgaard i Frode Estil, gdyż Norwegowie idealnie w tym samym czasie przekroczyli linię mety. Z Polaków najwyższe miejsce, dziewiąte, zajął w konkurencji sprintu Janusz Krężelok. Królem kombinacji norweskiej został Samppa Lajunen. Reprezentant Finlandii zwyciężył we wszystkich konkurencjach – biegu indywidualnym, sprincie i wraz z kolegami w zawodach drużynowych.

Rywalizacja biathlonistów zakończyła się całkowitą dominację Ole-Einara Bjoerndalena. Reprezentant Norwegii wywalczył komplet czterech złotych medali – w sprincie, biegu indywidualnym i pościgowym oraz sztafecie. W stanie Utah doszło także do nietypowego wydarzenia. Sportowe małżeństwo wywalczyło olimpijskie krążki dla dwóch różnych państw. Chodzi oczywiście o Liv Grete i Raphaela Poiree, którzy zdobywali medale dla odpowiednio Norwegii i Francji.

Królową alpejskich stoków na igrzyskach w Salt Lake City została Janica Kostelic.fot. MKOl Chorwatka zdobyła trzy złote medale w gigancie, slalomie i kombinacji, do których dorzuciła jeszcze srebro w supergigancie. U mężczyzn w supergigancie i kombinacji najlepszy okazał się Norweg Kjetil Andre Aamodt.

W saneczkarskich jedynkach została przerwana dziesięcioletnia passa olimpijskich triumfów Georga Hackla. Lepszy od Niemca okazał się Włoch Armin Zoeggeler.

Do wielkiego skandalu doszło w konkursie łyżwiarskich par sportowych. Sędziowie ogłosili zwycięstwo pary rosyjskiej – Jeleny Biereżnej i Antona Sicharulidze. Kibice i komentatorzy uważali jednak, iż wygrana należała się Jamie Sale i Davidowi Pelletierowi z Kanady. Na jaw wyszła jednak zmowa sędziowska, która miała wprowadzić na najwyższy stopień podium Rosjan. MKOl rozważał zamianę miejsc obu par, co spotkało się z ostrą krytyką Rosji. Duma zażądała nawet powrotu rosyjskich sportowców do kraju, ale decyzję zanegował prezydent Władimir Putin. Ostatecznie przyznano dwa pierwsze miejsca, co jest wydarzeniem bez precedensu, ponieważ w łyżwiarstwie figurowym nie przyznaje się pozycji ex aequo. Siódmą lokatę zajęła polska para – Dorota Zagórska i Mariusz Siudek.

W łyżwiarstwie szybkim dwa złote (5000 i 10000 m) i jeden srebrny medal (1500 m) wywalczył holenderski panczenista, Jochem Uytdehaage. W rywalizacji kobiet na dystansie 3000 i 5000 metrów najlepsza była Niemka Caludia Pechstein.

Najszczęśliwszym sportowcem w Salt Lake City był jednak shorttrackowiec Steven Bradbury. Reprezentant Australii awansował do biegu półfinałowego rywalizacji na 1000 metrów, ponieważ zdyskwalifikowano jednego z będących przed nim zawodników. W półfinale zajął drugie miejsce, ponieważ w wyniku stłuczki przewróciło się trzech rywali. W finale Bradbury od początku zajmował ostatnią, piątą pozycję, tracąc dystans do pozostałej czwórki. Jego przeciwnicy upadli jednak na pół okrążenia przed metą i to Australijczyk został mistrzem olimpijskim – pierwszym w historii zimowych igrzysk olimpijskich, który pochodził z południowej półkuli.

Zarówno kobiecy jak i męski turniej hokejowy zakończył się triumfem Kanadyjczyków. W finale mężczyzn ekipa spod znaku Klonowego Liścia pokonała 5:2 gospodarzy igrzysk, Amerykanów. Brąz wywalczyli Rosjanie, którzy rozgromili 7:2 Białoruś.

W czasie XIX Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City rozegrano 78 konkurencji w 15 dyscyplinach. Po 54 latach przerwy do olimpijskiego programu powrócił skeleton. Ostatecznie, w wyniku dyskwalifikacji m.in. Muehlegga, klasyfikację medalową wygrali Norwegowie, których sportowcy wywalczyli 25 krążków – 13 złotych, 5 srebrnych i 7 brązowych. W Stanach Zjednoczonych medale zostały rozdzielone pomiędzy reprezentantów 24 państw. Po trzydziestu latach przerwy, za sprawą srebrnego i brązowego medalu Adama Małysza, do tego grona powróciła Polska, sklasyfikowana na 21. miejscu.

I tak igrzyska w krainie Mormonów dobiegły końca. Impreza w Salt Lake City zapisała się w historii pod względem ilości skandali i spektakularnych wpadek dopingowych, których w takiej liczbie do tej pory na ZIO jeszcze nie było. Olimpijska rywalizacja w stanie Utah dała narodziny nowej gwieździe, jaką stał się Simon Ammann. Młody Szwajcar musiał jednak dojrzeć do kolejnych triumfów, które pojawiły się dopiero kilka lat później, po serii sezonów słabszych startów. Dla nas jednak bohaterem był Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” w przededniu 30. rocznicy triumfu Wojciecha Fortuny na Okurayamie zdobył kolejny olimpijski medal na zimowych igrzyskach dla Polski. Srebrny i brązowy krążek naszej gwiazdy był wielkim sportowym sukcesem, zaś „małyszomania” trwała w najlepsze. Kolejne podejście Małysza do złota miało nastąpić już za cztery lata...


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (26652) komentarze: (28)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • fan25 początkujący

    @:-). Nie zazdrość tylko uczciwa ocena wydarzeń.Takiego farta i prezentów od sędziów nie ma żaden skoczek.W Vancouver tez musieli się przysłużyć,w 1 puścili go w bardzo dobrych warunkach,a w 2 wstrzymali Adama odbierając możliwość nawiązania walki.O wielkości świadczy przebieg całego sezonu(ilość zwycięstw,rekordy itp.),które Adam często ustanawiał.Do naszego mistrza mu daleko. Pierwszy na OL.,po powrocie do pucharu bez rewelacji.

  • anonim
    sas

    http://www.youtube.com/watch?v=nV3qhYarTvA

    26 sekunda, upadek Simiego z Willingen.

  • anonim
    fff (*ynn.static.korbank.pl)

    masz rację, wygrana Bystoela można powiedzieć była jeszcze bardziej nieuzasadniona. To był z tego co pamiętam bardzo wyrównany konkurs. Utkwił mi moment że Wassiliew po brzydkim lądowaniu spadł z pierwszej na dziesiątą pozycję. Z drugiej strony takie przypadki jak Bystoel pozwalają też myśleć o tym że któryś z Polaków sprawi podobną niespodziankę i przyznam że wtedy nie przeszkadzałoby mi to specjalnie. I mam tu na myśli Ziobrę albo Żyłę, bo wygrana Stocha sensacją nazwać by nie można. Pocieszające że to najprawdopodobniej juz ostatnie igrzyska Ammanna. Pozdrawiam

  • anonim
    Pamiętam ...

    ... jak zobaczyłem tego Harrego Pottera na dekoracji to aż gorączki dostałem.

    @ddjon

    Wątpię. Na obu IO (SLC i Vancouver) były pustki wśród kibiców gospodarzy i tylko Iron Mountain ma co nieco grupke zaciekawionych "lokali" . Poza tym FIS nawet we Włoszech nie da organizować PŚ, (Falun w tym roku czy Predazzo 2 lata temu to są obowiązkowe ze względu na próbę przed MŚ), więc co dopiero słabiutkim Kanadyjczykom, gdzie tylko Boyd-Clowes coś robi, a co dopiero Amerykanom. W Sapporo organizują jedynie ze względu na to że Japonia zazwyczaj może wystawić 6, bądź jak w obecnej sytuacji 5.

  • fff doświadczony
    azx

    Cóż - jeśli konkurs w SLC był wg. was niesprawiedliwy, to co powiedzie na zwycięstwo cudaka Bystoela w Turynie :) Wtedy skoki zawaliła cała czołówka po 1. serii - bez żadnego wyjątku. A były tam tuzy - Ahonen, Kuettel (wówczas sezon życia, lepszy od tego mistrzowskiego), Morgenstern. A jednak wygrał Norweg, który był 6-ty po pierwszej serii (i to ex eaquo)

  • leonn początkujący

    Stoch i Żyła są teraz w najlepszym wieku do indywidualnych medali, za 4 lata będą mieć 31 lat. Za to w drużynie na następnych IO z Murańką i Zniszczołem możemy mieć najsilniejszą reprezentację w historii.

  • anonim
    Ammann

    Ammannowi juz powinno wystarczyć. Również należę do grona ludzi, którzy uważają ze tacy skoczkowie jak Małysz i Hannawald zdecydowanie bardziej zasługiwali na złoto. A taki Ahonen.. Wielka postać skoków a na IO najwyżej 2-krotnie czwarty. Chciałoby się podzielić te medale inaczej ;) no ale to jest sport i jeszcze tak nie przewidywalny jak skoki. Dlatego dla mnie to puchar świata jest prawdziwym wyznacznikiem wielkości skoczka. Hmm te igrzyska były juz tak dawno temu. Dziwne jak bardzo utkwiły w pamięci w przeciwienstwie do dwóch kolejnych. A przecież w Vancouver było nawet lepiej. Małysz zdobył2 srebra. I znowu ten Ammann. Szkoda ze w 2006 roku Adam nie wykorzystał gorszej formy Szwajcara.

  • anonim
    aroooooooo

    Organizatorzy skandal w 1. konkursie... Jak można było nie wyrównać tych dziur po Kasaim. Sędziowie w 2. serii tez słabe noty dali tylko 57,5, a Ammanowi 58,5, a polscy dziennikarze mówią wysoko oceniony 20 dostał, tak dostał Adam od Amerykańca, który dał w 1. serii 16,5!!. Suma suma rum 20 skreślona ,a 17 z pierwszego skoku nie. Drugi konkurs to skandal całkowity!!! jak Ammann mógł dostawać noty po 19,5 za lądowania na 17 ledwie zasługujące. Szczęsny mówi, że teraz to on za nazwisko dostaje, a wtedy za co? za Willingen?

  • anonim
    Simi <3

    Aż się wierzyć nie chce,że to bylo 12 lat temu :( czuje sie tak staro...

    Nie zapomnie tej Olimpiady do konca zycia,wspaniale skoki Simiego po tym feralnym upadku w willingen :)
    Mam nadzieje,ze simiemu uda sie zdobyc medal w Soczi :)

    P.S. nie wiem czy slyszeliscie ale Nasza ekipe Crowd Supporters bedzie rozgrezwac publike na IO w Soczi to niebywałe wyroznienie. :) ale nie ma sie co dziwic w koncu atmosfere potrafia stworzyc swietna :)

  • Stinger profesor

    Gdzie dwóch się bije tam Ammann korzysta.

    Simon Ammann wielki pokaz klasy i wtedy nieźle zadziwił świat. Hannawald i Małysz wielcy faworyci pokonani. Każdy stawiał na polsko niemiecką parę a tutaj wyskoczył szwajcar.

    Szkoda że wtedy Adamowi nie udało się zdobyć złota bo w SLC miał na to największe szanse niestety Ammann skakał dalej. Mimo to srebro i brąz to świetne wyniki.

    Hannawald stracił medal na dużej skoczni przez podpórkę na czym skorzystał Hautamaeki. Ahonen tylko 4.

    Drużynówka niezwykle ciekawa. Niemcy wiadomo. Austria tylko 4 a Korea pokonuje Norwegię ... Gdyby wtedy Małysz miał jakieś wsparcie miejsce Polski byłoby inne.

  • anonim
    yyy

    skład Austriaków: (Höllwarth,Loitzl,Widhölzl i Horngaher)

    Jak już jesteśmy przy drużynówce to na uwagę zasługuje 8 miejsce Korei w konkursie drużynowym:) Rzecz dziś nie do pomyślenia... Ale wtedy w drugiej serii skakały wszystkie zgłoszone drużyny a nie tylko 8 najlepszych po pierwszej serii.

  • anonim
    PŚ za oceanem

    Odbiegając od tematu IO na wikipedii wyczytałem , że skocznia Copper Peak w Ironwood w 2013 roku została zmodernizowana i jej punkt HS wynosi 175 m !!! Wogóle FIS powinien zatwierdzić zawody za oceanem : tzn. tydzień za oceanem najpierw Vancouver , a później Park City (przecież jest to jedna z najlepszych skoczni w Stanach pokryta igielitem ) , a nie wiem dlaczego na 1 miejscu uznaję się Iroun Mountain :/ ( co do publiczności na Pine Mountain na PK tutaj przyjeżdża dużo kibiców więcej niż na PŚ w Sapporo) . Jeżeli nie zimą to latem podczas Letniej GP :) P.S Mam nadzieję , że doczekamy się jeszcze rywalizacji skoczków za oceanem Pozdr0 :P

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl