Historia Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich, część 3

  • 2016-01-11 18:12

Zbliża się 24 edycja Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich. W dniach 15-17 stycznia 2016 na skoczni w Bad Mitterndorf o medale powalczą najlepsi specjaliści od szybowania na ponad dwustumetrowe odległości. Mistrzostwa te nie doczekały się póki co opisu w skondensowanej formie. Czas więc nadrobić tę zaległość, zwłaszcza, że historia tej trochę niedocenianej i czasem po macoszemu traktowanej imprezy jest momentami naprawdę pasjonująca.

Historia Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich, część 1
Historia Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich, część 2

Mistrzostwa Świata w lotach 2002 odbyły się w marcu, niespełna miesiąc po igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City. Niespodziewany, podwójny mistrz z USA, Simmon Ammann, do rywalizacji na Czertaku przystępował z, mogłoby się wydawać, bardzo kiepskim rekordem życiowym wynoszącym 142 metry. Odległość tą osiągnął jednak nie na mamucie, a na skoczni w Kuusamo, gdyż występ na Harrachowskim czempionacie był jego debiutem na skoczni przeznaczonej do lotów. Adam Małysz ze Stanów Zjednoczonych przywiózł srebrny i brązowy medal, co w kraju przyjęto jednak z lekką dozą rozczarowania, liczono więc na nagrodę pocieszenia w postaci złotego medalu mistrzostw w lotach, tym bardziej, że Polak wygrał w świetnym stylu dwa konkursy na tej skoczni w poprzednim sezonie. Pogoda nie była łaskawa dla zawodników i organizatorów, problemy zaczęły się już podczas piątkowych treningów, nie lepiej było w sobotę. Małysz w pierwszej serii oddał przeciętny skok na 185 metrów, który jednak dawał kontakt z czołówką, bo plasował go na piątym miejscu. Drugi skok wiślanina był jednak katastrofalny. Małysz spadł na 142 metr zeskoku i osiemnaste miejsce w konkursie. Słabo zaprezentowali się też pozostali Polacy. Tomasz Pochwała, Tomisław Tajner i Robert Mateja ukończyli zawody na kolejno 31, 33 i 34 miejscu. Po pierwszym dniu zawodów prowadził obrońca tytułu, Sven Hannawald po dwóch skokach na 202 metry, drugi był jego rodak, Martin Schmitt (182 i 202 m.), a trzeci prowadzący po pierwszej serii Matti Hautamaeki (202,5 i 182 m.). Simon Ammann był piąty. Nazajutrz podmuchy wiatru na skoczni w Harrachovie osiągały w porywach do 10 m/s. Zaplanowany na godziny poranne konkurs przełożono na popołudnie licząc, że wiatr w tym czasie ucichnie. Nic takiego nie miało miejsca. Zawody trzeba było odwołać i jako końcowe uznać wyniki z soboty. Tym samym Sven Hannawald został pierwszym skoczkiem, który obronił tytuł Mistrza Świata w Lotach Narciarskich. Mistrzostwa te zachowały się w pamięci kibiców także z powodu incydentu, który szybko obiegł światowe media. Wjeżdżający wyciągiem na górę skoczni Sven Hannawald został obrzucony przez polskich kibiców śnieżkami. Dwa miesiące wcześniej, podczas konkursów PŚ w Zakopanem skakał przy ogłuszającym akompaniamencie gwizdów. Po sobotnim konkursie Niemiec nie ukrywał swoich pretensji o zaistniałą sytuację: "Jestem bardzo zdenerwowany. Takie zachowanie nie fair nie może mieć miejsca. Pytam się, dlaczego z polskiej strony nie mogę być zaakceptowany. Nie ma żadnych problemów między mną a Małyszem. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Agresja wobec mojej osoby wzrosła jeszcze od PŚ w Zakopanem. Jutro na górę będziemy wyjeżdżać samochodem."

18. Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich zaplanowano na 20-22 lutego 2004 w Planicy. Po pierwszym dniu zmagań prowadził trochę nieoczekiwanie Niemiec Georg Spaeth dzięki lotom na 203,5 i 225 metrów. Drugie miejsce zajmował Tami Kiuru z Finlandii, trzecie Janne Ahonen, a czwarte Norweg Roar Lojoeklsoey. Na wysokim szóstym miejscu plasował się Adam Małysz, co zważywszy na to, jak słaby sezon miał wtedy najlepszy polski skoczek było niespodzianką in plus. Na trzydziestym miejscu znajdował się świeżo upieczony sensacyjny Mistrz Świata Juniorów Mateusz Rutkowski, który jednak ostatni czas przed mistrzostwami zamiast skupić się na jak najlepszych występach na skoczni, spędził głównie na rozmowach ze sponsorami. Już po pierwszej serii przepadli, 32. Wojciech Skupień i 52. Robert Mateja.Wyjazd skoczka z Chochołowa do Planicy do końca stał pod znakiem zapytania, bowiem tydzień wcześniej w Willingen totalnie zawalił Polakom konkurs drużynowy. Drugiego dnia zawodów najlepiej prezentował się Ljokelsoey. Loty na 222,0 oraz 210,5 m. pozwoliły mu awansować z czwartego miejsca i wygrać mistrzostwa. Srebrny medal wywalczył Janne Ahonen, a brąz Tami Kiuru. Prowadzący na półmetku Spaeth spadł na czwarte miejsce. Małysz drugiego dnia rywalizacji nie skakał już tak dobrze i mistrzostwa ukończył na 11 pozycji, Mateusz Rutkowski był ostatecznie 27. Dopiero 17 pozycję zajął zapowiadający walkę o medale, dwukrotny mistrz tej imprezy, jak się potem okazało będący już u schyłku swojej kariery, Sven Hannawald. To jednak nie był koniec mistrzostw, bo Międzynarodowa Federacja Narciarska zdecydowała o włączeniu po raz pierwszy do programu imprezy zawodów drużynowych. Historycznymi, bo pierwszymi mistrzami w drużynie zostali Norwegowie, których do sukcesu poprowadził znów najlepszy indywidualnie Ljoekelsoey. Srebro przypadło Finom, a brąz Austriakom. Reprezentacja Polski zajęła ósme miejsce wyprzedzając Czechów i Białorusinów.

Dwa lata później mistrzostwa powróciły na skocznię w Kulm. Polskich kibiców o palpitację serca już w dniu treningów przyprawił Adam Małysz. W poszczególnych seriach zajął 59 (ostatnie) i 39 miejsce. A do konkursu dostał się po zajęciu 30 miejsca w kwalifikacjach. Po pierwszym dniu zawodów najlepszym z Polaków był Mateja. Po skokach na 185 i 181,5 m. zajmował 17 miejsce. Adam Małysz był 24. Po pierwszej serii z zawodami pożegnali się: bardzo dobrze spisujący się na treningach Kamil Stoch, którego sklasyfikowano na 35 miejscu i 37. Stefan Hula. Po pewną obronę tytułu zmierzał prowadzący Roar Ljokelosoey (202,5 i 207,5 m.), drugie miejsce zajmował Thomas Morgnestern, trzecie Martin Koch. Nazajutrz norweski "superlotnik" dopełnił formalności sięgając po złoto, a razem z nim na podium stanęli Andreas Widhoelzl i Thomas Morgnestern. Mateja, który podczas mistrzostw oddał dwa dobre, jeden bardzo dobry i jeden słaby skok znalazł się na 19 miejscu. Stać go było wówczas na więcej, o czym świadczyła choćby sobotnia seria próbna, w której zajął 8 pozycję. Małysz ostatecznie był 20. Drużynowe mistrzostwo świata w lotach obroniła Norwegia. Srebro przypadło Finom, a brąz Niemcom. Dramatycznie słabo wypadli się Polacy. Czwórka w składzie Małysz, Mateja, Hula i Stoch zajęła ostatnie 9 miejsce. Paradoksalnie najlepiej spisał się najsłabszy indywidualnie Hula (173 m.), a najgorzej najlepszy Mateja (90 m.).

W 2008 roku mistrzostwa po raz piąty zostały rozegrane na skoczni imienia Heiniego Klopfera w Oberstdorfie.W sezonie 2007/08 była to jedyna impreza rangi mistrzowskiej, stąd dla wielu skoczków, zwłaszcza tych specjalizujących się w lotach na mamucie stanowiła główny cel tej zimy. Po pierwszym konkursie prowadził Bjoern Einar Romoroen oddając loty na 214,5 i 213,5 m. Tuż za nim ze stratą 2,2 pkt plasował się Gregor Schlierenzauer (212 i 217,5 m.). Najdalej latał Martin Koch. Skoki na 215,5 i 221,5 m. za sprawą kiepskich ocen za styl dawały mu jednak trzecią lokatę. Dobrą piątą pozycję trochę nieoczekiwanie zajmował znajdujący się daleko od swojej optymalnej formy, Adam Małysz (207,5 i 211,5 m.). Kamil Stoch zakończył udział w zawodach po pierwszej serii konkursowej w której znalazł się na 34 pozycji. Drugiego dnia zupełnie pogubił się Romoroen, latał znacznie krócej niż w piątek i spadł na czwarte miejsce. Mistrzem świata został Schlierenzauer, który poszybował na odległość 208,5 i 211,5 m. Drugie miejsce zajął jego rodak, Koch będący po trzech seriach na prowadzeniu, latający w sobotę na 213 i 201,5 m. Na trzecie miejsce z siódmego zajmowanego po pierwszym konkursie wskoczył Ahonen. Tak duży awans zapewniły mu loty na 209 i 208,5 m. Adam Małysz skakał znacznie krócej niż dzień wcześniej. Odległości 192,5 i 196 m.zepchnęły go na dziewiąte miejsce w końcowej klasyfikacji mistrzostw. W konkursie drużynowym triumfowała Austria przed Finlandią i Norwegią. Polacy w składzie: Małysz, Stoch, Żyła i Hula zajęli odległą 10 lokatę. W cieniu walki o medale miał miejsce podczas mistrzostw skandal w ekipie Finów. Z reprezentacji został usunięty Harri Oli, który noc z piątku na sobotę spędził na imprezie, a w hotelu zameldował się dopiero w południe. Był w takim stanie, że nie pamiętał nawet, gdzie się tej nocy bawił. Skoczek zdawał się być pod wpływem alkoholu również na lotnisku po powrocie z Niemiec, kiedy to nie szczędził obraźliwych słów włodarzom swojej federacji.

Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich 2010 rozegrane w Planicy na koniec sezonu, jak się okazało rok później były ostatnią taką imprezą dla Adama Małysza. Najlepszy polski skoczek w historii, mimo że wielokrotnie wygrywał i stawał na podium zawodów Pucharu Świata w lotach, nie miał nigdy szczęścia do imprezy mistrzowskiej rozgrywanej na mamutach. Wydawało się, że teraz w końcu może zdobyć medal, będący jednym z niewielu trofeów brakujących mu do bardzo bogatej kolekcji. Wiślanin miał za sobą udany występ na igrzyskach olimpijskich w Vancouver, z których przywiózł dwa srebrne medale oraz niezłą końcówkę sezonu Pucharu Świata. Pierwszy dzień imprezy mógł zdecydowanie napawać optymizmem. Małysz po dwóch seriach zajmował drugie miejsce latając na odległość 217,5 i 215 m. Do prowadzącego Simona Ammanna tracił tylko 2,8 pkt. Niestety drugiego dnia skakał znacznie słabiej. Odległości 211 i 211,5 m. nie pozwoliły mu nie tylko na nawiązanie walki z Ammannem ale nawet na zajęcie trzeciego miejsca na podium. Do Szwajcara stracił 42,2 pkt., do trzeciego Andersa Jacobsena zaledwie 0,4 pkt... Srebrny medal wywalczył Schlierenzauer. "Jestem załamany" – powiedział bez ogródek po konkursie Małysz. Kamil Stoch zajął 16 miejsce, a Rafał Śliż i Łukasz Rutkowski nie awansowali do "30". Dzień później pojawiła się dla wiślanina jeszcze jedna szansa na zdobycie medalu, tym razem w konkursie drużynowym. I tym razem się nie udało, choć znów brakowało niewiele. Czwórka w składzie: Stoch, Hula, Rutkowski i Małysz zajęła czwarte miejsce a pewny, brązowy medal straciła za sprawą fatalnego skoku Łukasza Rutkowskiego, kóry w drugiej serii uzyskał zaledwie 143 metry. Wygrała Austria przed Norwegią i Finlandią. Na starcie zawodów nie stanął czterokrotny mistrz świata w lotach (dwa razy indywidualnie i dwa razy drużynowo), Roar Ljoeklesoey. Pojawił się jednak w Planicy, by oddać swój ostatni skok w karierze. Norweg poszybował na odległość 197 metrów, a na zeskoku czekali na niego przedstawiciele FIS z Walterem Hoferem na czele, którzy wręczyli mu dużą butelkę szampana.


Do mistrzostw świata w 2012 skocznia w Vikersund "przystępowała" jako największy obiekt na świecie służący do oddawania skoków na nartach. Rok wcześniej podczas zawodów Pucharu Świata Johan Remen Evensen zbliżył się tutaj do ćwierć kilometrowej odległości lądując na 246,5 m. Po latach dominacji Letalnicy to Vikersunbakken przejęła teraz palmę pierwszeństwa. Podobnie jak przed dwunastoma laty, kiedy to po raz ostatni czempionat gościł w Norwegii tak i teraz sporo problemów organizatorom przysparzał wiatr. Zaplanowany na piątek pierwszy dwuseryjny konkurs został najpierw na ponad godzinę przerwany, a potem odwołany. Na MŚwL miały się składać trzy serie sobotniego konkursu, z których ostatecznie rozegrano tylko dwie. Zwycięzcą został Robert Kranjec po skokach na 217,5 i 244 m. Dla Słoweńca był to pierwszy i jak dotąd ostatni indywidualny medal zdobyty na dużej imprezie. Wcześniej posiadał brązowe krążki z konkursów drużynowych igrzysk olimpijskich i "tradycyjnych" mistrzostw świata. Drugie miejsce zajął Rune Velta, a trzecie Martin Koch. Kamil Stoch po uzyskaniu 191 i 211,5 metra rywalizację ukończył na dobrym, 10 miejscu. Pozostali reprezentanci Polski zaprezentowali się mało korzystnie. Piotr Żyła zajął 33, Krzysztof Miętus 35, a Maciej Kot 38 pozycję. Nazajutrz rozegrano konkurs drużynowy, w którym tytuł mistrza obroniła Austria. Srebrny medal przypadł Niemcom, a brąz Słoweńcom. Tak więc Kranjec wracał do domu z dwoma medalami. Mimo znakomitej postawy Piotra Żyły, który zajął piąte miejsce w nieoficjalnej indywidualnej klasyfikacji konkursu i skokiem na 232,5 m. ustanowił nowy rekord Polski, Polacy zakończyli zmagania dopiero na siódmym miejscu.

Podobnie jak w1992 i 2002 roku Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich rozegrane przed dwoma laty w Harrachovie zostały w dużej mierze storpedowane przez wiatr. Podczas czwartkowych kwalifikacji i piątkowego konkursu panowała piękna wiosenna i raczej bezwietrzna pogoda. Z kolei w sobotę i niedzielę, w całych północnych Czechach wiał tak silny, porywisty wiatr, że przez te dwa dni na belce startowej nie usiadł ani jeden zawodnik. W konsekwencji odwołano drugi konkurs oraz zawody drużynowe, pierwszy raz w historii dużej imprezy dla seniorów. Mistrzem świata został Severin Freund po skokach na 203,5 i 191,5 m. Srebro wywalczył Anders Bardal, a brąz Peter Prevc. Na czwartym miejscu uplasował się Noriaki Kasai. Japończyk, który wygrał w Harrachovie tę imprezę 22 lata wcześniej, do Prevca stracił zaledwie punkt... Piąte miejsce zajął Kamil Stoch, na dziesiątej pozycji znalazł się Maciej Kot, dla którego był to jak dotąd najlepszy sezon w karierze. Miesiąc wcześniej zajął siódme miejsce podczas igrzysk w Soczi. Klemens Murańka i Jan Ziobro uplasowali się w trzeciej dziesiątce (odpowiednio 25 i 27 miejsce), podobnie jak obrońca tytułu, Robert Kranjec, sklasyfikowany dopiero na 29 miejscu...


Tyle o historii imprezy, która już w najbliższy weekend zapisze na swoich kartach nowe wydarzenia, nowych bohaterów i antybohaterów.

CDN....... na skoczni Kulm w Bad Mitterndorf.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11483) komentarze: (17)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Wojciechowski profesor
    @Kolos

    A to ja, przyznaję, takich wyników nie znam. Czy są gdzieś w internecie? Baza p. Kwiecińskiego takiego skoku nie zna, za to z innych jeszcze źródeł (np. ówczesna nasza prasa, także znane mi gazety szwajcarskie, szczególnie wówczas zainteresowane z powodu wielkiej formy Zünda) mam informacje, że punktowane były próby Gebstedta na 168 i 190 m. Może skoczył 194 m w treningu? Tylko dlaczego tak trudno na to trafić? Chociażby KOP na swoich stronach pisze, że najdłuższe skoki w Planicy w 1991 to 191 m Zünda i Kiesewettera (oraz nieustanych 196 m tego drugiego), a Szwajcar dostał od nich stosowny puchar? Jakiś spisek wobec Gebstedta chyba musiałby istnieć, i to wieczny, żeby umyślnie go pominęli.
    Nigdzie nie znalazłem informacji o rzekomym skoku Niemca na 194 m oprócz bazy Koizumiego, w której znaleźć można czasem błędy.

  • Mario bywalec
    Jest kilka literówek, ale ogólnie tekst przyjemnie się czytało

    I jeszcze jedno. Całe mistrzostwa to jeden, czteroseryjny konkurs. Jakoś mnie tak kłuje w oczy jak widzę konkurs piątkowy i drugi konkurs - sobotni.

  • Kolos profesor
    Wojciechowski

    194 m Gebstedta widnieje w oficjalnych wynikach zawodów. Nic nie wskazuje by był to skok z upadkiem, a jednak prawie nigdzie nie ujmuje się tego skoku na liście rekordów.

  • anonim
    Błąd

    Małysz w 2002 w 1 serii skoczył wtedy 184m a nie 185.

  • skokib doświadczony
    @Nowyskoczek5;

    Myślę, że Harrachov powróci do PŚ w sezonie 2018/2019. A w 2024 roku na Certaku pewnie kolejne MŚ w lotach.

  • Wojciechowski profesor
    @xcxcx cd.

    Oj, ucięło, przepraszam.

    (...) Jednym słowem nie ma żadnej potwierdzonej i wiarygodnej informacji, żeby w stylu równoległym ktokolwiek skoczył dalej od Polaka. Stary sposób skakania przeszedł do lamusa w zasadzie całkowicie z początkiem sezonu 1992/1993, skakali tak jedynie zawodnicy bardzo słabi, którzy nie byli w stanie się przestawić lub po prostu nawet takiej próby nie podjęli (zdumienie wzbudzał np. na TCS 1992/1993 Jarosław Mądry, który zaprezentował się jeszcze klasycznie).

  • Wojciechowski profesor
    @xcxcx

    Najbardziej prawdopodobna jest odpowiedź, że od Fijasa nie skoczył dalej w stylu klasycznym nikt. Przede wszystkim dlatego, że taki skok byłby możliwy jedynie w Planicy, a tam loty odbyły się po raz kolejny dopiero w 1991. Nikt jednak wówczas rekordu nie pobił.
    Można co prawda spotkać gdzieniegdzie informację o rzekomym skoku na 194 m Ralpha Gebstedta, który wygrał przedostatni konkurs sezonu 1990/1991, a na pewno skakał jeszcze po staremu (było to zresztą prawdopodobne ostatnie zwycięstwo w konkursie PŚ zawodnika w stylu klasycznym). Nie znam jednak wiarygodnego źródła na ten temat, bo skok na tę odległość w samym konkursie nie został na 95% oddany. Zresztą i tak byłoby to dopiero wyrównanie rekordu Fijasa.
    Skoczył za to dalej jeszcze w ten sam weekend (196 m) André Kiesewetter, ale on występował już w stylu V, a przede wszystkim próby nie ustał.
    W 1991 nikt zatem niemal na pewno od Fijasa dalej nie skoczył, a kolejne loty w Planicy odbyły się dopiero trzy lata później (MŚ). Wtedy jednak nikt już nie skakał w światowych zawodach w stylu klasycznym, a już na 100% nikt z tych zawodników, którzy byliby zdolni pokonać 194 m. Zresztą prędkości były już wówczas niższe, bo dostosowywano je do nowego stylu.

    Jednym słowem

  • anonim
    @znawca japonskiego

    ok dzięki w sumie to po co robią projekty dają info na taki temat a potem wszystko zamiatają pod dywan to bezsens po prostu

  • burek stały bywalec
    @nowyskoczek5

    Oby nigdy.

  • Nowyskoczek5 profesor
    -

    Ciekawe kiedy Harrachov znow bedzie w PŚ

  • anonim
    Pytanie do znawcow

    Do kogo i ile metrow wynosi najdluzszy lot, zarowno ustany jak i nieustany stylem nart prowadzonych rownlegle. Ostatni rekord swiata tym stylem to Fijas 194 m ale nastepne rekordy to juz stylem V, a przeciez byli tacy co w 1 polowie lat 90 latali daleko jeszcze starym stylem

  • anonim
    o artykule

    Jest tu błąd: Hannawald nie zdobył medalu w Planicy 2004, ponieważ Niemcy przegrali z Austrią walkę o brąz i Goldi w ten sposób zdobył swój ostatni medal na wielkiej imprezie.
    Co do Planicy 2010, to warto pamiętać, że Rutkowski został puszczony w kiepskich warunkach.
    Nie jestem pewien, ale Mateja w trakcie tego feralnego skoku na 90 metrów w Kulm 2006 też, wskazywałaby na to mina Kuttina po machnięciu chorągiewką.

  • anonim

    przecież FIS też wspiera związki krajowe!

  • anonim

    @Alojzy Garosz

    Człowieku, pamiętaj, że Chiny =/= Polska, szczególnie gdy chodzi o finanse ...

  • anonim

    nic się nie dzieje. Oszalałeś? Nie ma kilkunastu tysięcy złotych na remont skoczni w Karpaczu, a ty chcesz budować skocznię za kilkadziesiąt milionów euro?!

  • anonim

    @Marek21

    Skocznia-widmo, zapewne nigdy nie powstanie podobnie jak ten cały mamut w hali w Finlandii co go zapowiadali z 4-5 lat temu.

    A ja mam inne pytanie. Kiedy skończą przebudowywać skocznię w Sankt Moritz, i czy jest prawdopodobieństwo, że wróci tam świąteczny PK?

  • anonim
    Mamut w Chinach

    apropo wie ktoś może co sie dzieje z tym mamutem w Changbaishan mieli go budować ale nic ogólnie na ten temat ani nie piszą ani nie mówią wiec nie wiadomo czy coś sie dzieje w tej sprawie czy nie?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl