Adam Małysz: "Od Horngachera wymagam sukcesów"

  • 2016-04-05 12:53

W najnowszym felietonie dla "Przeglądu Sportowego" Adam Małysz odniósł się do zmiany na stanowisku trenera reprezentacji Polski w skokach narciarskich. "Orzeł z Wisły" wspomina również własne doświadczenia ze Stefanem Horngacherem oraz zdradza swoje oczekiwania wobec nowego szkoleniowca.

– Sprawa przesądzona, nowym trenerem kadry skoczków został Austriak Stefan Horngacher. Od początku go popierałem, dla mnie był najlepszym z możliwych następców Łukasza Kruczka. Zasiadałem w czteroosobowej komisji, która otwierała koperty ze zgłoszeniami. Koperty z nazwiskami były trzy - wszystkie zagraniczne. Stefan został wybrany jednogłośnie – przyznaje czterokrotny zdobywca Pucharu Świata.

Wicemistrz olimpijski z Salt Lake City i Vancouver wspomina również swoje doświadczenia z warsztatem trenerskim Horngachera: – Znam go z czasów, kiedy sam skakałem. Pamiętam sytuację ze stycznia 2005 roku. Akurat były loty w Kulm i pierwszy trener kadry, Heinz Kuttin, pojechał z Mateuszem Rutkowskim na treningi do Ramsau. Juniorowi nie szło, Heinz chciał wyeliminować błędy techniczne i na mniejszym obiekcie poprawić mankamenty. Zostaliśmy pod opieką Stefana i Łukasza Kruczka.

– Na treningach wygrywałem, jak chciałem. Skakałem w starym, wysłużonym, ale bardzo mi pasującym czarnym kombinezonie. Na zawody założyłem lśniący od nowości czerwony i... zająłem trzecie miejsce. Przyszedł Stefan i zapytał, co mi strzeliło do głowy ze zmianą stroju? Tłumaczyłem, że wziąłem nowy kombinezon, bo czarny jest wyskakany, przepuszcza powietrze i zawsze jest lepiej startować w nowym, niewysłużonym sprzęcie. Stefan pokręcił głową i powiedział, żebym następnego dnia założył czarny. Wygrałem – wspomina Małysz i dodaje: – Niby błahostka, ale zapada w pamięci. Trener musi stać z boku, ale widzieć więcej od zawodnika, wiedzieć lepiej i potrafić przekonać do swojego pomysłu albo zyskać bezgraniczne zaufanie skoczka - jak moje Hannu Lepistoe. Jego polecenia wykonywałem bez słowa. Wtedy w Kulm nie wpadłem, że stary strój może być lepszy od nowego - to wbrew logice, ale Stefan miał rację.

– Z naszymi juniorami, m.in. Piotrkiem Żyłą oraz Kamilem Stochem, zdobył wtedy wicemistrzostwo świata juniorów. Potem odszedł do Niemiec, gdzie prowadził kadrę B oraz Martina Schmitta u schyłku jego kariery. Nie zniknął z radarów, świetnie dawał sobie radę i zbierał doświadczenie. Ciekawi i chętni współpracy są skoczkowie. Rozmawiałem z Piotrkiem Żyłą, Maćkiem Kotem - byli za nim. Kamil też potwierdził, że chętnie znowu podejmie współpracę - znają się i ma dobre wspomnienia – zaznacza czterokrotny mistrz świata.

– Po ośmiu latach rządów Łukasza Kruczka, do kadry przychodzi nowa krew. Stefan i prowadzący Austriaków Kuttin to wielcy koledzy, ale i rywale. Będą walczyli, który jest lepszy, na czym - mam nadzieję - skorzystają nasi skoczkowie. Wybór zagranicznego trenera nie jest przypadkiem. Od niego trzeba się uczyć – mówi otwarcie Adam Małysz. – Przy Horngacherze muszą pracować młodzi polscy szkoleniowcy, którzy - tak jak terminujący m.in. u Kuttina i Lepistoe Kruczek – za kilka lat zajmą jego stanowisko. Stefan przyjął polską ofertę z kilku powodów: ma ambicje pracować z seniorami, a w Niemczech Werner Schuster ma kontrakt do 2019 roku. Stefan chce się wybić, u nas wciąż jest wielki potencjał i znakomici skoczkowie. Bardzo mu się u nas podobało, był zadowolony z zaangażowania zawodników. A teraz doszły jeszcze obiekty w Wiśle i Szczyrku. Za jego czasów tych skoczni nie było, teraz mają być bazą kadry, żeby nie trzeba za dużo jeździć. Dobry szkoleniowiec nie jest tani, ale wyzwania, które stoją przed Horngacherem, są niełatwe.

"Orzeł z Wisły" stawia również cele nowemu trenerowi reprezentacji Polski: – Po pierwsze i najważniejsze, musi odrodzić nasze skoki i zjednoczyć zawodników oraz trenerów, by znowu wszyscy wykonywali jedną robotę. Dotyczy to nie tylko szkoleniowców z reprezentacji, ale również klubowych. Kolejne wyzwanie to obudzenie Kamila. Nie wyobrażam sobie, by jego asystentem został szkoleniowiec z zagranicy. Wiem, że Maciek Maciusiak był rozżalony i się nie zgłosił na konkurs, a przy okazji mistrzostw Polski w Wiśle mówił, że to bez sensu, bo jest rozstrzygnięty. Gdyby miał zostać następcą Łukasza, pewnie nastąpiłoby przekazanie pałeczki i już. Mam nadzieję, że zostanie asystentem Stefana, bo na stanowisko pierwszego trenera było za wcześnie. Jeszcze musi się wiele dowiedzieć i nauczyć.

– W kadrze A ma być ośmiu zawodników, zimą zostanie sześciu - tyle mamy miejsc w Pucharze Świata. Dwaj, którzy nie pojadą na PŚ, wystąpią w Pucharze Kontynentalnym. Wszyscy powinni trenować jak najwięcej razem. Skoczkowie mają iść tym samym cyklem, opracowanym przez Horngachera, pod względem siły, wydolności oraz dynamiki. Im więcej wspólnych zajęć, tym lepiej. Kluby też będą miały informacje, kiedy i gdzie trenuje kadra, żeby mogli przyjechać i ćwiczyć razem. Raz w miesiącu będą organizowane spotkania, podczas których trenerzy będą wymieniali się uwagami i informacjami – zapowiada Małysz.

– Od Horngachera wymagam sukcesów. Po prostu. To moja kandydatura, więc teraz nie tylko będę się przyglądał, ale i oczekiwał dobrych wyników. Przede wszystkim nie tylko Kamil ma daleko latać. Inni też muszą lądować w dziesiątce, by odciążyć lidera, a nie chować się za jego plecami. Zawsze byłem blisko polskich skoków i nic się nie zmieni, ale obowiązki nie pozwalają mi na zatrudnienie w PZN. Jeśli jednak dostanę sygnał, że jestem mile widziany, chętnie pomogę – kończy zwycięzca 49. Turnieju Czterech Skoczni.


Adam Bucholz, źródło: Przegląd Sportowy
oglądalność: (7949) komentarze: (10)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Małysz

    Jak to te chłopek wiejski udaje teraz erudytę i fachowca.
    Nie tak dawno nie umiał dobrze skleić kilku zdań.
    Widać czas robi swoje.

  • anonim
    Malysz

    nie ma pojecia co mowi

  • Kibic profesor

    Mnie osobiscie ciekawi temat czy ten tak chwolony trener przez Malysza chociaz w czesci dorowna sukcesom Kruczka?

  • krzychoSt weteran

    Wszyscy Żyle doradzali żeby zmienił pozycję dojazdową (Małysz i Szturc także), tyle że w trakcie sezonu taka radykalna zmiana to za późno. To że tak daleko do nowego sezonu zimowego to oczywiście szkoda bo długo sobie poczekamy na skoki ale dobrze że nowemu trenerowi zostało trochę czasu na przygotowania i zmiany jakie mam nadzieje wprowadzi.

  • anonim
    Szkoda

    że do nowego sezonu zimowego jest tak długo :D

  • anonim

    Xellos a no może i tak było,ale moze jednak zmieni pozycje,a moze mu nie trzeba zmieniać w końcu wygrywał na tej pozycji :D

  • Xellos profesor
    @Peter

    A nie było czasem tak, że odpowiadał na pytanie dziennikarza ? Bo to zupełnie co innego, jak ktoś zadaje pytanie czy byłby gotowy coś zmienić gdyby trener mu kazał.

    Równie dobrze może od Horngachera usłyszeć "nic nie zmieniaj".

  • anonim

    Xellos - co do Żyły to się mylisz.Sam powiedział,ze po tym sezonie chętnie zacznie współpracować z nowym trenerem.Małyszowi nawet się kiedyś coś śnilo,ze mówił Żyle aby zmienił pozycję jeśli chodzi o wyjście z progu. Był tak wywiad

  • Xellos profesor
    Bardzo pozytywnie

    to wszystko brzmi.

    Szczególnie jedna sprawa - trenowanie. Czyli skoczkowie mają trenować razem tym samym cyklem ale uwaga SIŁĘ, WYDOLNOŚĆ, DYNAMIKĘ. Nic tu nie ma wspomniane o trenowaniu tej samej techniki. A to jest błąd, który popełnił Kruczek, grzebiąc zawodnikom w technice po olimpijskim sezonie. Tylko Żyła się wtedy uchował i skakał po swojemu.

    I ta informacja pewnie rozczaruje zwolenników twardego zmieniania Żyły hahaha Pewnie będzie nadal miał własny sposób na skoki. Natomiast jest to bardzo dobra informacja dla Kota, Kubackiego, Huli czy Stękały. Technicznie przecież źle nie wyglądali w tym sezonie. Nie ma co tu grzebać. Dać im aby najlepszy sprzęt i dobrze ich przygotować fizycznie, a będzie dobrze.

  • anonim
    racja

    Adam ma w 100% rację, jestem przekonany że on wie co mówi. Horngacher jest dobrym wyborem.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl