Małyszowi nie pomogły nawet śnieżki...
Zupełnie nie udał się tym razem występ Adamowi Małyszowi, który był dopiero 18-ty, a także pozostałym naszym reprezentantom...
Po kilkunastu skokach w granicach 160m, jak choćby Jaroslava Sakali- 156,5m czy Jakuba Jiroutka-161m, przyszła kolej na pierwszych naszych reprezentantów.
Niestety, oddali bardzo słabe skoki- Tomisław Tajner osiągnął 147m, Tomasz Pochwała-148,5m, a Robert Mateja zaledwie 139m.
Do tak słabej postawy Polaków w sposób znaczący przyczyniły się pogarszające się warunki pogodowe.
Kolejni skoczkowie skakali bardzo krótko, praktycznie nikt nie zbliżył się nawet do punktu K.
Jednym z niewielu, którym się to udało był rewelacyjny Veli-Matti Lindstroem, który poszybował aż na 191m. Również dobrze skoczył Włoch- Roberto Cecon (189,5m), który wyraźnie dobrze się czuje na tym obiekcie.
Przyzwoicie skoczył podwójny medalista olimpijski- Simon Ammann, lądując na 184,5m.
Serię dość nudnych i krótkich skoków przerwał wreszcie Matti Hautamaeki, który poszybował ponad magiczne 200m, lądując na 202,5m, co, jak się później okazało, było najlepszym wynikiem tej serii.
Równie pięknie spisał się Sven Hannawald, lecąc o 0,5m bliżej od Fina, ale dzięki lepszym notom za styl był tuż przed nim.
Wreszcie na belce usiadł Adam Małysz. Przy prędkości około 100 km/h wybił się bardzo wysoko....ale przez zupełnie złą parabolę lotu osiągnął jedynie 184m i był 5-ty.
Druga seria zaczęła się od wyraźnie lepszych skoków, a to za sprawą wyższej belki startowej.
Bardzo poprawił się Norweg- Tommy Ingebrigtsen, który skoczył w drugiej serii aż o 31m dalej (186,5m), podobnie Michael Uhrmann.
Piękny skok oddał wreszcie Andreas Widhoelzl, szybując na odległość 195m.
Lepiej skoczył również Simon Ammann- 195,5m dało mu 5-te miejsce w konkursie.
Świetnie zaprezentował się tym razem Martin Schmitt, lecąc aż na 202m, co umożliwiło mu znaczną poprawę swej lokaty (2 pozycja).
Gdy na rozbiegu pojawił się Adam Małysz, wszyscy zastanawiali się, czy odda skok równie dobry, jak tuż przed nim Niemiec.
Nie oddał.... Adam Małysz skoczył po prostu bardzo źle i "spadł" na 142 metr. Tak fatalnego skoku w wykonaniu lidera Pucharu Świata nie oglądaliśmy chyba od dwóch lat i jest to z pewnością największa niespodzianka tych zawodów.
Na pewno lekkim rozczarowaniem była również dla kibiców postawa Mattiego Hautamaekiego, który nie zdołał powtórzyć wyczynu z pierwszej serii i skoczył tylko 182m (3 miejsce).
Nie zawiódł natomiast Sven Hannawald, osiągając taką samą odległość, jak w pierwszej serii- 202m i zdecydowanie wygrał dzisiejszy konkurs.
Cóz można zatem powiedzieć... Cała nasza reprezentacja bardzo zawiodła. W pierwszej serii tragicznie skoczyli wszyscy oprócz Adama Małysza, natomiast w drugiej...dołączył do nich sam Małysz. Polak nie ma już oczywiście żadnych szans na podium w tegorocznych MŚ w Lotach Narciarskich w Harrachovie, a to co pokazuje w Czechach, po prostu martwi.
Bardzo przykre było również znów zachowanie polskich kibiców, którzy rzucali śnieżkami w Svena Hannawalda, jadącego na wyciągu, podczas gdy ten bezradnie próbował się jakoś ochronić. To jest naprawdę wielki wstyd dla całego polskiego narodu i cokolwiek po dzisiejszym dniu powiedzą o nas Niemcy, trzeba będzie pokornie się z nimi zgodzić i przeprosić...
autor: tad, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 41