MŚ w Seefeld: Polacy walczą o obronę tytułu z Lahti (lista startowa)

Przed nami ostatni akcent rywalizacji skoczków narciarskich na Bergisel (HS130) w Innsbrucku w ramach Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym Seefeld 2019. W niedzielę o 14:45 rozpocznie się konkurs drużynowy z udziałem 12 reprezentacji narodowych. Polacy będą bronić tytułu mistrzowskiego wywalczonego przed dwoma laty w Lahti.

W sobotę na Bergisel rozegrano konkurs indywidualny na dużej skoczni. Mistrzem świata został Markus Eisenbichler, który nigdy wcześniej nie odniósł zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata. Reprezentant Niemiec pewnie wyprzedził swojego rodaka, Karla Geigera, a także Killiana Peiera. Szwajcar wywalczył brąz, chociaż jeszcze nigdy nie stał na podium konkursu zaliczanego do PŚ.

Z grona Polaków najlepszy okazał się Kamil Stoch. Mistrz świata z 2013 roku zakończył zmagania na piątym miejscu. Poniżej oczekiwań spisali się Dawid Kubacki i Piotr Żyła, którzy zajęli odpowiednio dwunastą i dziewiętnastą pozycję. Dopiero czterdziesty był, debiutujący na tego typu imprezie, Jakub Wolny.

Na niedzielę zaplanowano konkurs drużynowy na dużej skoczni. W zawodach weźmie udział dwanaście reprezentacji narodowych - Kazachstan, Stany Zjednoczone, Finlandia, Rosja, Czechy, Szwajcaria, Słowenia, Norwegia, Austria, Japonia, Niemcy i Polska.

Murowanymi faworytami niedzielnej rywalizacji w Innsbrucku wydają się Niemcy. Oprócz medalistów - Markusa Eisenbichlera i Karla Geigera, w czołowej dziesiątce sobotni konkurs zakończył Richard Freitag. Ponadto spisującego się słabo Andreasa Wellingera w zespole zastąpi Stephan Leyhe. Zawodnicy Wernera Schustera będą chcieli zrewanżować się za 2017 rok, kiedy to w Lahti znaleźli się poza podium.

Za głównych rywali Niemców uznawana jest drużyna Austriaków, której niedzielna czwórka zakończyła sobotnią rywalizację w komplecie w czołowej dwudziestce. Stosunkowo liczne grono typowane jest do ogólnej walki o podium. Szanse przyznaje się Norwegom, Słoweńcom, Japończykom, Szwajcarom, a także obrońcom tytułu - Polakom.

Biało-Czerwoni od początku tygodnia spisują się przeciętnie na Bergisel, zaś w większości rund nie znaleźli się w czołowej trójce nieoficjalnej klasyfikacji drużynowej. Trener Stefan Horngacher postanowił zainterweniować i zmagającego się ostatnio z chorobą Jakuba Wolnego zastąpi Stefan Hula.

Tym samym Polacy przystąpią do obrony tytułu w składzie: Piotr Żyła (nr 12-1), Stefan Hula (nr 12-2), Dawid Kubacki (nr 12-3) i Kamil Stoch (nr 12-4). Ta sama czwórka sięgnęła po brązowy medal Mistrzostw Świata w lotach narciarskich w Oberstdorfie w 2018 roku. Podobnie jak to miało miejsce przed dwoma laty w Lahti, Biało-Czerwoni przystępują do konkursu drużynowego na MŚ w roli aktualnych liderów Pucharu Narodów.

Reprezentacja Polski do tej pory brała udział w czternastu oficjalnych konkursach drużynowych MŚ na dużej skoczni. Nieoficjalnie, Biało-Czerwoni zadebiutowali w 1970 roku w Wysokich Tatrach, kiedy to zespół w składzie Tadeusz Pawlusiak, Stanisław Gąsienica-Daniel, Józef Przybyła i Adam Krzysztofiak zajął piąte miejsce. Konkurs drużynowy oficjalnie pojawił się na mistrzostwach świata w 1982 roku w Oslo. W tamtych zawodach Biało-Czerwoni w trzyosobowym zespole - Stanisław Kawulok, Bogdan Zwijacz i Piotr Fijas (ówczesny regulamin zaliczał do noty zespołu wyłącznie trzy najlepsze z grona czterech wyników drużyny, co dopuszczało możliwość zgłaszania trzyosobowych ekip) zostali sklasyfikowani na czternastym miejscu.

Po raz pierwszy Polacy otarli się o medal w 2007 roku w Sapporo. Zespół w składzie Kamil Stoch, Piotr Żyła, Robert Mateja i Adam Małysz na półmetku rywalizacji był czwarty z minimalną stratą punktową do podium. Ostatecznie Biało-Czerwoni zajęli piąte miejsce. Jeszcze bliżej sukcesu nasza reprezentacja była dwa lata później w Libercu, kiedy to Stoch, Łukasz Rutkowski, Stefan Hula i Małysz po pierwszej serii zajmowali medalową, trzecią lokatę. Finałowy daleki lot Japończyka Takanobu Okabe zepchnął jednak Polaków na czwarte miejsce. W 2011 roku w Oslo zespół w składzie Stoch, Żyła, Hula i Małysz sklasyfikowany został na piątej pozycji (oraz na czwartej w zawodach na normalnym obiekcie).

Przełom nastąpił w 2013 roku. We włoskim Val di Fiemme Polacy walczyli do samego końca o miejsce na podium. Początkowo naszym skoczkom przypadło pechowe, czwarte miejsce. Jednak kilka minut po zawodach skorygowano błąd w nocie Andersa Bardala, któremu nieprawidłowo przyznano dodatkowe punkty za rozbieg. Tym samym Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch wywalczyli historyczny, brązowy medal drużynowy na mistrzostwach świata. Dwa lata później w Falun, Biało-Czerwoni dość nieoczekiwanie powtórzyli ten wyczyn. Wraz z Żyłą i Stochem, tym razem po brązowe śnieżynki FIS sięgnęli Klemens Murańka i Jan Ziobro. W 2017 roku doszło do kolejnego historycznego wyczynu naszego zespołu. Żyła, Kot, Kubacki i Stoch pewnie i niezagrożenie wywalczyli tytuł drużynowych mistrzów świata na dużej skoczni w Lahti.

W dotychczasowej historii drużynowych konkursów na dużej skoczni, najczęściej po złote medale mistrzostw świata - sześciokrotnie - sięgali Finowie (1985, 1987, 1989, 1995, 1997, 2003) i Austriacy (1991, 2005, 2007, 2009, 2011, 2013). Ponadto trzy razy triumfowali Norwegowie (1982, 1993, 2015), dwa razy najlepsi okazali się Niemcy (1999, 2001), a raz - Polacy (2017). Biało-Czerwoni przed dwoma lata okazali się lepsi od ekip Norwegii i Austrii.

W porze niedzielnego konkursu wiatr w Innsbrucku ma osiągać średnią prędkość ma osiągać średnią prędkość 1 m/s. Temperatura powietrza ma oscylować w okolicach +13°C.

Oficjalnym rekordzistą skoczni Bergisel (HS130) jest Michael Hayboeck, który w 2015 roku uzyskał odległość 138 metrów. Austriak podparł swój skok tylko jedną ręką, przez co jego próba została zaliczona przez FIS jako rekord obiektu w Innsbrucku.

Na 13:45 wyznaczono start serii próbnej przed zaplanowanym na 14:45 konkursem drużynowym.

Transmisję z zawodów przeprowadzą TVP1 (14:30), TVP Sport (13:30) i Eurosport 1 (14:45).

Wyniki na żywo będziecie mogli śledzić za pośrednictwem relacji LIVE FIS >>>

lub relacji Berkutschi >>>

Faworytem bukmacherów (STS) dzisiejszych zawodów jest reprezentacja Niemiec. Stawiając 100 PLN na triumf naszych zachodnich sąsiadów można zarobić blisko 130 PLN. Analitycy STS do grona faworytów do złota zaliczają także Austrię, za którą inwestując 100 PLN można zgarnąć 418 PLN. W przypadku zwycięstwa Polaków, stawiając 100 PLN, można wygrać 1056 PLN. (wszystkie kursy na godz. 9:45, 24.02.2019).

.