Powrót króla, czyli R. Kobayashi w drodze po Letnie Grand Prix 2019

  • 2019-08-29 16:15

152 dni. Tyle czasu minęło od finału ostatniego sezonu Pucharu Świata w Planicy do momentu, kiedy Ryoyu Kobayashi ponownie wystartował w zawodach najwyższej rangi. Piątkowe i sobotnie zawody rangi Letniego Grand Prix w Hakubie były prawdziwym teatrem jednego aktora, czyli właśnie zdobywcy Kryształowej Kuli. 23-latek skakał na olimpijskim obiekcie w swojej własnej lidze, wygrywając za każdym razem z ogromną przewagą nad resztą stawki.

Ryoyu KobayashiRyoyu Kobayashi
fot. Horst Nilgen
Ryoyu KobayashiRyoyu Kobayashi
fot. Horst Nilgen
Ryoyu KobayashiRyoyu Kobayashi
fot. Tadeusz Mieczyński

Wyniki konkursu LGP w Hakubie (23.08.2019):

1. Ryoyu Kobayashi (Japonia) – 294,9 pkt. (129/132,5 m)

2. Yukiya Sato (Japonia) – 282,1 pkt. (131/134 m)

3. Keiichi Sato (Japonia) – 265,1 pkt. (127,5/123 m)

Wyniki konkursu LGP w Hakubie (24.08.2019):

1. Ryoyu Kobayashi (Japonia) – 315,5 pkt. (136/129,5 m)

2. Keiichi Sato (Japonia) – 286,6 pkt. (127/124,5 m)

3. Yukiya Sato (Japonia) – 281,3 pkt. (124,5/129 m)

Dzięki triumfom na ojczystej ziemi, Kobayashi automatycznie dołączył do czołówki klasyfikacji generalnej letniego cyklu, plasując się aktualnie na 5. miejscu. Jego strata do prowadzącego Yukiyi Sato, przed jesienną rywalizacją w Hinzenbach i Klingenthal, to zaledwie 44 punkty. Co prawda w letnich konkursach, które odbywały się w Kraju Kwitnącej Wiśni, zabrakło skoczków ścisłej światowej czołówki takich jak Timi Zajc, Karl Geiger, Dawid Kubacki czy Kamil Stoch, ale Kobayashi wynikami osiągniętymi w Hakubie zgłosił akces nie tylko do zwycięstwa w „generalce” Letniego Grand Prix, ale i do obrony Kryształowej Kuli.

Styl, w jakim lider kadry trenera Hideharu Miyahiry dominował zawody na skoczni olimpijskiej, przypominał bowiem to, co obserwowaliśmy w sezonie zimowym. Kobayashi znów skacze bezbłędnie, niezależnie od długości rozbiegu czy panujących w danej chwili warunków atmosferycznych. Japończyk zapowiedział już, że wystartuje w finałowych zawodach letniego cyklu w Austrii oraz Niemczech. Będzie tam zapewne jednym z głównych faworytów do zwycięstwa. Jeśli 23-latek wygra dwukrotnie, może poraz kolejny przejść do historii. Stałby się dopiero trzecim skoczkiem, który sięgnie po Letnie Grand Prix, będąc najlepszym w każdym konkursie, w jakim wystartował. Wcześniej ta sztuka udała się tylko Takanobu Okabe - w 1994 roku - oraz Dawidowi Kubackiemu, który zwyciężył w całym cyklu dwa lata temu. Aby taki scenariusz znów się powtórzył, najgroźniejsi rywale Kobayashiego w walce o końcowy triumf nie mogą wygrać żadnych z nadchodzących zawodów, a prowadzący obecnie w „generalce” Yukiya Sato musi zdobyć w nich łącznie nie więcej niż 150 punktów.

Szczególnie normalna skocznia w Hinzenbach, która będzie areną zmagań światowej czołówki 29 września, może odpowiadać Kobayashiemu. Rok temu zwyciężył on w kwalifikacjach do zawodów na Aigner-Schanze, natomiast dzień później zajął dopiero 14. lokatę, lądując tuż za swoim starszym bratem - Junshiro. Można jednak się spodziewać, że Ryoyu, który prezentuje wyśmienitą dyspozycję od kilkunastu miesięcy, będzie tym razem w stanie powalczyć o zwycięstwo nie tylko w Austrii, ale również w odbywającym się kilka dni później (5 października) konkursie w Klingenthal.

Zawody w Hakubie pokazały także potencjał, jaki drzemie w japońskiej ekipie. Obecnie w czołowej „20” klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix znajduje się aż siedmiu reprezentantów tego kraju. Prawdziwymi rewelacjami tegorocznych konkursów na igelicie są Keiichi Sato i Yuken Iwasa. Bardzo stabilną formę zaczyna potwierdzać także Naoki Nakamura. Biorąc pod uwagę to, że dobre wyniki notują jeszcze Junshiro Kobayashi czy Daiki Ito, to widać wyraźnie, że Japończycy mogą regularnie meldować się na podium konkursów drużynowych w niedalekiej przyszłości.

Trudno jednak ocenić, czy zimą w tej kadrze znajdzie się miejsce dla Noriakiego Kasai, którego w sezonie letnim widzieliśmy tylko w pierwszym konkursie w Hakubie. Weteran światowych skoczni zajął w tych zawodach dopiero 41. miejsce (startowało wtedy 46 zawodników).

Jedno jest niemal pewne. Ryoyu Kobayashi znów może zostać królem zimy i nadchodzącego sezonu Pucharu Świata. Jeśli utrzyma on taką dyspozycję, jaką prezentował do tej pory, będzie murowanym kandydatem do ponownego zdobycia Kryształowej Kuli czy Złotego Orła w Turnieju Czterech Skoczni, ale także brakującego w jego kolekcji złotego medalu mistrzostw świata w lotach. Ta ostatnia impreza odbędzie się pod koniec marca przyszłego roku w Planicy, gdzie Kobayashi odebrał swoją pierwszą Kryształową Kulę, a ponadto ustanowił rekord swojego kraju w długości lotu i rekord Letalnicy, szybując na odległośc 252 metrów. 


Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10570) komentarze: (9)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • fridka1 profesor
    @Oczy Aignera

    Japonia była w skokach od zawsze, dłużej niż my i z większymi sukcesami do pewnego momentu. Ryoyu nie jest pierwszy i nie będzie ostatni. Pamiętam jak w czasach Nagano Szaran mówił o treningu Japończyków w tunelach aerodynamicznych. Wtedy to był kosmos, coś o czym Polacy mogli pomarzyć. W ogóle jestem pod wrażeniem jak perspektywiczną mają kadrę. U nas temat ewentualnego zakończenia kariery przez Stocha to wręcz temat drażliwy i jeszcze się ochrzan dostanie na forum za to, że się w ogóle o tym wspomniało. Tak jakby stłuczenie termometru miało wyleczyć gorączkę.

  • Oczy Aignera profesor
    @fridka1 ZIO 1998

    ''Jak wygra Funaki, to będzie radość. Jak wygra Harada, to będzie święto.''
    Ten tekst Włodzimierza Szaranowicza o czymś świadczył.

  • fridka1 profesor
    @ZXCVBNM_9999

    Poza tym Ryoyu nie jest pierwszym japońskim dominatorem i tym się różni od sytuacji z Małyszem. W czasach igrzysk w Nagano mieli fenomenalną mistrzowską drużynę z Funakim i Haradą na czele. Oni byli także popularni w Japonii, ale trochę czasu minęło.

  • fridka1 profesor
    @ZXCVBNM_9999

    Mnie nie, ale ciągle zapominam, że na forum siedzą także dzieciaki dla których nawet Małysz to prehistoria. Ryoyu dominował w zeszłym sezonie niczym Adam w 2001 roku (wyłączając nieszczęsne dla Japończyka MŚ) i jakoś dalej jego sukcesy dyndają jego rodakom, ale oni mają np. wygrywającą turnieje Wielkiego Szlema Osakę. Gdybyśmy my mieli np. zwycięzcę Wimbledonu w roku 2001 to taka osoba byłaby bohaterem narodowym, a nie ten niepozorny chłopczyk z wąsem, który przed kamerami był zagubiony niczym dziecko we mgle. Adam sam przyznaje, że ludzie go pokochali, bo to był marny czas dla polskiego sportu i dla Polski w ogóle. Dzisiejsze dzieciaki nie pamiętają, że kiedyś w Polsce, za Adama właśnie, było 20% bezrobocie, a podróżując po świecie swoje trzeba było na granicy odstać. Dziś Polska jest inna i tyle dlatego o Kamilu prac naukowych chyba nikt nie pisze i swojego czekoladowego pomnika naturalnych rozmiarów, jak Małysz, raczej się Stoch nie doczeka.

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    @fridka1

    Nam też dyndał przed Małyszem

  • Oczy Aignera profesor
    @Nowyskoczek5

    W skokach sam sprzęt nie skacze.

  • fridka1 profesor

    Ryoyu rzeczywiście, tak jak mówi jego trener, ma coś czego nie ma Stoch: korzystną metrykę i do tego świadomość, że to dopiero początek. Skłaniałabym się ku tezie, że jesteśmy świadkami narodzin legendy. Będzie mu o tyle łatwiej, że w swoim kraju jest niemal anonimowy, a poza tym chyba nie zna angielskiego i jest tym samym trochę odcięty od tej całej "ski jumping family" jak to się teraz nazywa. Facet robi swoje i nic go nie rusza. To nie jest przypadek Hannawalda, który po gigantycznym sukcesie zaczął sypać się psychicznie, a jeszcze musiał się opędzać od nastolatek chcących mieć z nim dziecko i piszących o tym na transparentach. Japońskie media, w przeciwieństwie do polskich czy niemieckich, nie będą ze skoczka robiły bożyszcza, bo na chwilę obecną ten sport dynda Japończykom i powiewa (nic nie wskazuje na to, by miało się cokolwiek w tej sprawie zmienić). Mnie w poprzednim sezonie strasznie śmieszyło to zaklinanie rzeczywistości, wmawianie, że "to drugi Domen, wygra parę razy na początku zimy, a potem spuchnie", a tu jedno wielkie ku ku.

  • King profesor

    Nadchodząca zima powinna dać odpowiedź na to czy obserwujemy właśnie nowego "giganta" w skokach czy po prostu kolejnego zawodnika, który trochę bardziej zaistniał w czołówce. Akurat w przypadku Kobayashiego zdanie mam podobne jak Mateusz Leleń z TVP, który w jednej rozmowie wspomniał, że Ryoyu może być groźniejszym zawodnikiem niż choćby Kraft, Freund.
    Jeśli Ryoyu utrzyma tak świetną dyspozycję również tej zimy, to poniekąd będzie to przypominało przypadek Adama Małysza. Z tą różnicą, że jednak Adam miał już wcześniej kilka wygranych na swoim koncie, a Japończyk nie.

  • Nowyskoczek5 profesor

    Szkoda gadać. Dominacja Ryoyu przypomina mi dominacje Mercedesa w F1 .....

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl