Dawid Kubacki po wygranej w Hinzenbach: Moje skoki nie były idealne

Przedostatni konkurs Letniego Grand Prix 2019 zakończył się ósmą wygraną Dawida Kubackiego w tym cyklu. Mistrz świata ze skoczni normalnej potwierdził swoje duże umiejętności na tego typu obiektach, odnosząc drugie w karierze zwycięstwo na arenie w Hinzenbach. Przed finałem sezonu letniego w Klingenthal, Kubacki został wiceliderem klasyfikacji generalnej i traci raptem 10 punktów do prowadzącego Yukiyi Sato.

- Letnie zwycięstwa robią na mnie jeszcze wrażenie, bo każde zawody to emocje i walka, więc miło było tutaj dziś rywalizować. Mogę być zadowolony. Choć mojej skoki nie były idealne, pozwoliły one na wygranie konkursu. Nie były to próby idealne, bo sporo można się w nich dopatrzeć. Taka jest jednak specyfika tego sportu. Nie zawsze trzeba oddawać idealne skoki, aby wygrać. Trzeba popełniać najmniej błędów danego dnia - uważa Kubacki.

Lot na 92. metr w pierwszej serii ocenianej był najdłuższym całego dnia. W finale mistrz świata z Seefeld wylądował sześć metrów bliżej. - Pierwszy skok był całkiem fajny, choć brakowało mu jeszcze trochę. Do drugiego bardziej bym się przyczepił, bo wyjście z progu i lądowanie były słabsze. Udało się jednak wygrać, więc mogę cieszyć się z przebiegu omawianego dnia.

- Wielkość obiektu nie ma dużego znaczenia. Liczy się to, żeby skoki były naprawdę dobre, a wtedy rozmiar skoczni nie ma znaczenia. Niezależnie, czy jest to normalna, duża czy mamucia - mówi drużynowy medalista olimpijski z Pjongczangu.

We wrześniu polska kadra narodowa ćwiczyła w warszawskim tunelu aerodynamicznym. Co z pobytu w tym miejscu wyniósł 29-latek? - Trening w tunelu zawsze jest przydatny. A na ile to pomogło? To zweryfikują najbliższe zawody. Teraz czeka nas bardzo fajna skocznia w Klingenthal, gdzie można daleko polatać. O ile warunki na to pozwolą, bo z tym różnie tam bywa.

Korespondencja z Hinzenbach, Dominik Formela