Dieter Thoma kończy 50 lat

  • 2019-10-19 09:07

Pięćdziesiąte urodziny obchodzi dziś jedna z największych gwiazd skoków narciarskich lat 90. - Niemiec Dieter Thoma, brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Lillehammer, mistrz świata w lotach, triumfator Turnieju Czterech Skoczni, drugi i dwukrotnie trzeci zawodnik klasyfikacji generalnych Pucharu Świata oraz zdobywca niezliczonej ilości pomniejszych laurów i trofeów drużynowych.

Choć karierę sportowca zakończył 20 lat temu, nadal jest rozmiłowany w skokach narciarskich. Ma z nimi stały kontakt, będąc ekspertem telewizji ARD. - W śniegu, nartach i skoczniach zakochałem się jako dziecko. Z tak silnej pasji nie da się wyleczyć nawet mając 50 lat na karku - śmieje się Thoma w rozmowie z portalem Rp-online.de - Dzięki sportowi poznałem inne życie, do dziś nie potrafię funkcjonować bez ciągłej zmiany miejsca pobytu. Kiedy siedzę dwa tygodnie w domu czuję się nieswojo. Sport nauczył mnie przezwyciężania własnych słabości. W 1993 roku zostałem odsunięty od reprezentacji z uwagi na fatalne wyniki. Nie mogłem się nauczyć stylu V i nic mi nie wychodziło. Przestawienie się na nowy styl uważam za największy sukces w moim życiu, udowodniłem sobie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Ta sytuacja zmieniła mnie na zawsze.  

Dieter Thoma decyzję o zakończeniu kariery skoczka podjął podczas trwania Letniego Grand Prix w 1999 roku, kiedy jasnym stało się, że czekago  ósma operacja lewego kolana, Jego oficjalne pożegnanie ze skocznią miało jednak miejsce kilka miesięcy później. Było na swój sposób niezwykłe i bardzo efektowne. Na przywitanie 2000 roku zorganizowano pod skocznią w Ga-Pa wielki festyn. Kulminacyjny punkt imprezy miał miejsce o północy. Tuż przed godziną 24.00 na belce po raz ostatni w swoim życiu usiadł Thoma. Wykonał on prawdziwy skok w dwutysięczny rok. W momencie, gdy odepchnął się od belki pozostało kilka sekund do północy, lądował przy ogłuszającym akompaniamencie fajerwerków, gdy od kilku sekund trwał już 1 stycznia. Tym lotem pożegnał się ze skocznią, a swoją dyscyplinę symbolicznie wprowadził w nowe czasy. Cała impreza sygnowana była hasłem "Skok w nowe millenium". Wiadomo jednak, że nowe tysiąclecie zaczęło się rok później, a rok 2000  jedynie kończył poprzednie, był jednak wówczas często marketingowo "nadużywany". Skok Thomy można obejrzeć >>>TUTAJ<<<


- Ten millenijny skok z 2000 roku jaki oddałem, był ostatnim w moim życiu. Nigdy później nie czułem już potrzeby, by skoczyć na nartach. Było to godne pożegnanie, nie wiem czy można sobie wyobrazić piękniejsze. Poza tym miałem podczas swojej kariery tak wiele urazów, że nie było już potem sensu ryzykować zdrowia.

Rzeczywiście problemy zdrowotne stały się prawdziwą zmorą Dietera Thomy. Gdyby nie one zapewne osiągnąłby w skokach jeszcze więcej. Do pewnego momentu wykazywał jednak ogromną determinację, by po kontuzjach wracać do skakania na wysokim poziomie. Historia Simona Ammanna, który w 2002 roku doznał ciężkiej kontuzji w wyniku upadku na skoczni, a potem wygrał w cuglach dużą imprezę wcale nie jest bezprecedensowa. W sezonie 1989/1990 Dieter Thoma zaliczył fatalnie wyglądający upadek na skoczni w Libercu. Doznał wstrząsu mózgu i został odwieziony do szpitala. Bezpośrednio po tym wydarzeniu nie było wiadomo czy świetny niemiecki skoczek zdoła wystartować w mistrzostwach świata w lotach w Vikersund, które były wtedy główną imprezą sezonu. Thoma stanął na starcie zawodów, oddał najdłuższe skoki w obu punktowanych seriach, z których składał się konkurs (171 i 165 m.) i zdobył złoty medal. Loty narciarskie, jak każdy inny skoczek, Thoma przeżywał wyjątkowo: - Na skoczni mamuciej psychika skoczka musi być dużo bardziej odporna niż podczas "normalnych" skoków. Loty narciarskie odbywają się tylko w sezonie zimowym, a i tak stosunkowo rzadko. Mamucie skocznie nie są dostępne podczas treningów, zgrupowań, przygotowań. Zawodnik nie ma wielu okazji, by się ze skocznią o takich rozmiarach dobrze zaznajomić. W głowie jest ogromny strach, a to wpływa na cały organizm. Szybsze uwalnianie się hormonów powoduje, że zawodnik stale znajduje się w stanie stresu. Psychicznego wysiłku na skoczni mamuciej nie jest w stanie wyobrazić sobie nikt, kto sam tego nie doświadczył – wyjaśniał  Thoma w rozmowie ze Sportschau.de

Były skoczek po zakończeniu kariery nadal uprawia sport, wybrał sobie jednak dyscyplinę, która nie wymaga tak wielkich pokładów adrenaliny jak loty narciarskie.- Gram w golfa. Często ten sport jest wyśmiewany przez osoby, które nie mają o nim pojęcia, ale jest to to fantastyczna dyscyplina. Nie da się tego opisać w kilku słowach. Pole golfowe pokazuje ci, kim jesteś. To takie lustrzane odbicie własnej psychiki. Poza tym poprzez udział w turniejach charytatywnych udało mi się poznać wielu ciekawych ludzi i pomóc potrzebującym.

Znakomitemu przed laty skoczkowi życzymy w dniu jego urodzin wszystkiego najlepszego!


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (6271) komentarze: (16)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Wojciechowski profesor
    @W Punkt

    Jak kto woli. Pamiętam, że w pierwszym z dwóch konkursów miał zupełnie pecha do wiatru porównaniu z Peterką i Funakim, do tego jeszcze go przetrzymywali na belce. Inna sprawa, że wybitnej konstrukcji psychicznej to Widhölzl raczej nie miał...

  • Oczy Aignera profesor
    @Tomek88

    Andreasa Feldera, a nie Federera. Długość włosów podobna, ale narodowość inna.

  • W Punkt doświadczony
    @Kolos

    Zabrakło mu 40 punktów bo co?
    Bo z powodu choroby nie startował w trzech konkursach?
    Chyba nie. Zabrakło mu, bo był słabszy. To się nie nazywa pechem.

  • W Punkt doświadczony
    @Wojciechowski

    Nie był, bo przegrał finałowe zawody.
    Na czym polegał jego pech? Złamał nartę podczas finałowego skoku? Przewrócił się skacząc 5m dalej od późniejszego zwycięzcy?

  • Wojciechowski profesor
    @W Punkt

    Co jak co, ale pecha to jednak Widhölzl miał w 1998, gdy na finał do Planicy jechał w żółtym plastronie, a nawet drugi ostatecznie w PŚ nie był.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Tamten sezon był w ogóle wyrównany, pomiędzy 1 i 14 skoczkiem klasyfikacji generalnej była mniejsza różnica niż pomiędzy 1 i 2 w minionej edycji :)

  • Kolos profesor
    @W Punkt

    No Andreas Withelz był pechowcem w sezonie 97/98 zabrakło mu czterdziestukilku punktów do zdobycia KK. A ostatecznie było nawet nie 2 a 3 w PŚ.

  • Tomek88 profesor

    Thoma był bardzo dobrym skoczkiem.Zdobył w skokach bardzo dużo.Ma w dorobku medale w konkursach indywidualnych na mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich. Był wielokrotnym medalista mś i olimpijskim w drużynie.Zdobył złoty medal w mistrzostwach świata w lotach.Wygrał turniej czterech skoczni.Łącznie 36 razy stał na podium w zawodach Pucharu Świata. Do pełni szczęścia zabrakło zdobycia kryształowej kuli(3 razy na podium klasyfikacji generalnej w tym 2 razy 3 i raz 2).Niemiec trafił w sezonie 1991/92 na świetnie dysponowanego Andreasa Federera.W sezonie 1996/97 lepszy okazał się Primoz Peterka.Gdyby nie oni Niemiec mógłby zdobyć krzyształową kule.

    Mimo tego i tak był bardzo dobrym zawodnikiem i pamięci kibiców pozostanie na długo.

  • Złoty Orzeł profesor

    Wiecie co?
    Nie rozumiem tego że utożsamiacie go z jednym skokiem.
    Thoma tak naprawdę był skoczkiem równym Freundowi tylko miał słabszą psychikę.\
    Rżniecie sobie wiecznie jaja za słynny komentarz, a przypomnę że gdyby Thoma nie odpuścił niektórych konkursów wygrałby pewnie KK

  • Oczy Aignera profesor
    @fridka1

    Ale za to potrafił szalenie odważnie ciągnąć odległość i pięknie kontrolować lot.

  • fridka1 profesor

    Pamiętam jeszcze jak Adam w 1997 roku prowadził podczas ostatniego konkursu TCS, a ostatecznie wygrał Thoma, stał z Adamem na podium. W ogóle powinniście częściej pisać co tam porabia stara gwardia. Od dawna mam poczucie, że ci wszyscy faceci byli o niebo ciekawsi i mieli więcej do powiedzenia od obecnie skaczących.

  • fridka1 profesor

    Ja pamiętam najbardziej jego fatalne lądowania.

  • W Punkt doświadczony
    @Kolos dlaczego pechowiec?

    Żaden pechowiec. Był bardzo dobrym zawodnikiem, ale ani razu nie miał szans na zdobycie KK. Ten, który PŚ wygrywał był w danym sezonie zawsze od niego zdecydowanie lepszy.
    A Thoma był kimś na kształt Widhoelzla. Nic lepiej. Widhoelzl to był, Twoim zdaniem, pechowiec?

  • Kolos profesor

    Przede wszystkim Thoma to pechowiec bo dwa razy był trzeci a raz drugi w PŚ, raz jeszcze był czwarty ale Kryształowej kuli nigdy nie zdobył.

  • Bishop stały bywalec

    Coś strasznego, coś strasznego, jak ten Dieter Thoma walczył o odległość... coś strasznego

  • Roxor profesor

    Fajne osiągnięcia, a ja go tylko pamiętam z tego jak walczył o odległość. Coś strasznego.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl