Zniszczoł i Hula najlepszymi Polakami podczas LPK w Wiśle

  • 2020-09-20 14:30

Ósme miejsce Stefana Huli było najlepszym rezultatem polskiego skoczka podczas sobotnich zawodów rangi Letniego Pucharu Kontynentalnego w Wiśle. Dzień wcześniej o podium przed własną publicznością otarł się Aleksander Zniszczoł. Żaden z nich nie zdołał jednak wywalczyć dodatkowego miejsca startowego na przedświąteczny okres Pucharu Świata 2020/21.

Stefan Hula:

- Jestem niezadowolony z zajętego miejsca, wynik też jest ważny podczas takich zawodów. Wszystkie konkursy są dla nas istotne i chcemy zajmować możliwie wysokie pozycje - podkreśla drużynowy medalista olimpijski z Pjongczangu, który w ten weekend plasował się na 17. i 8. lokacie.

- Teraz ważna jest praca nad detalami. Kluczowa jest realizacja nakreślonych nam zadań na skoczni. Z tego jestem w miarę usatysfakcjonowany. Moje wszystkie skoki, poza jednym treningowym, były na dobrym poziomie. Nawet w piątek, kiedy trochę dziwnie policzyło mi punkty za wiatr. W sobotę była powtarzalność, ale stać mnie na coś więcej. Na zgrupowaniach pojawiają się lepsze próby, co jest pozytywne. Teraz trzeba wprowadzić je w zawody, ale na spokojnie. Na treningach nie zaliczam wpadek, jest stabilizacja, a czasem wyjdzie bomba. To dobra sytuacja - kontynuuje 33-latek.

Polacy przystąpili do wiślańskich konkursów po intensywnym zgrupowaniu w Bawarii. - Nie szykowaliśmy się specjalnie pod kątem zawodów w Polsce. Za nami obóz w Garmisch-Partenkirchen, więc nie można mówić o świeżości, choć nie czuję się źle fizycznie. Nogi nie bolą, ale po lekkim odpoczynku wszystko powinno funkcjonować lepiej - przewiduje Hula.

- Czas pozostały do Pucharu Świata minie błyskawicznie. Jak to wszystko będzie wyglądało? Zobaczymy. Odwołanie większości zawodów międzynarodowych nie jest dla nas łatwą sytuacją. Trudno było wejść w tryb rywalizacji. Przerwa zaburza typowy rytm startowy. Dobrze, że dzięki Wiśle mieliśmy tego lata jakiekolwiek okazje do sprawdzenia się. Pozostaje podziękować organizatorom za postawienie na swoim. To dla nas bardzo ważne - zaznacza reprezentant Polski.

Aleksander Zniszczoł:

- Odczuwam niedosyt, ponieważ spóźniłem pierwszy skok konkursowy. Czułem, jakbym spadł piętro niżej z progu. Zabrakło wysokości, a warunki były trudne. Nie dało się odlecieć dalej. W drugiej rundzie skok był bardziej udany, choć z końcówką odbicia na limicie - relacjonuje Zniszczoł, któremu próby mierzące 119,5 oraz 128 metrów dały w sobotę 12. miejsce.

Czy walka na poziomie drugiej ligi wywołuje jeszcze emocje? - Wszystkie zawody stresują, co do tego nie ma wątpliwości. Do każdego konkursu podchodzi się na 110% i należy traktować je w ten sam sposób. Tutaj nie brakowało spokoju, choć w pierwszej serii zabrakło wcześniejszego rozpoczęcia odbicia. Czekałem do ostatniej chwili i wszystko mi spadło za progiem. W rundzie finałowej chciałem dać z siebie maksimum, bo wiedziałem, że muszę gonić. Zakończyłem weekend solidną próbą - uważa 26-latek. 

- Sprzętowo wszystko jest w porządku. Niczego aktualnie nie testuję. Dość często pojawia się u mnie problem z timingiem na progu, więc na to muszę zwrócić większą uwagę. Uważaliśmy, że wynika to z pozycji najazdowej, ale teraz muszę zmienić nastawienie w głowie - zdradza indywidualny wicemistrz świata juniorów z 2012 roku. 

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3481) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl