Szalona pogoń Schnabla i wielka dominacja Austrii – niezwykły TCS 1974/75

  • 2021-12-25 16:06

Czy można wygrać trzy konkursy Turnieju Czterech Skoczni i przegrać zwycięstwo w klasyfikacji generalnej? Oczywiście, historia niemiecko-austriackiej imprezy zna takie przypadki. Jeden z nich miał miejsce podczas absolutnie niezwykłej dla gospodarzy drugiej części Turnieju edycji z sezonu 1974/75. Edycji, która stała się symbolem wielkiego odrodzenia austriackich skoków.

Podczas 19. TCS w sezonie 1970/71 dramat przeżył Norweg Ingolf Mork. Pomimo triumfu w trzech konkursach walkę o zwycięstwo  w całej imprezie przegrał nieznacznie z Jirim Raską z Czechosłowacji. Zdecydowała wpadka w Innsbrucku (16 miejsce). Kolejnej zimy los w niezwykle przewrotny sposób oddał Morkowi to, co zabrał mu rok wcześniej. Japończyk Yukio Kasaya po trzech wiktoriach odniesionych w Oberstdorfie, Ga-Pa i Innsbrucku zrezygnował ze startu w finałowych zawodach, by wziąć udział w wewnętrznych, japońskich kwalifikacjach do igrzysk w Sapporo. Był to jednocześnie prezent dla Morka, który tym razem nie wygrywając żadnej z turniejowych rywalizacji, sięgnął po mocno wytęskniony laur. Trzecim skoczkiem, któremu nie udało się wygrać TCS pomimo trzech triumfów w trakcie jego trwania był Karl Schnabl. Ale ten fakt nie zasmucił specjalnie austriackich kibiców, bo powodów do zadowolenia mieli wówczas aż nadto. Zanim wyjaśnimy dlaczego, odnotujmy jeszcze, że czwartym i ostatnim takim zawodnikiem był Toni Innauer zimą 1975/76.

W sezonie 1974/75 mijały 22 lata od momentu zainaugurowania rozgrywanego w Niemczech i Austrii wielce prestiżowego już wtedy turnieju, a współgospodarze imprezy, organizatorzy zmagań w Innsbrucku i Bischofshofen, tylko raz mogli cieszyć się ze zwycięstwa swojego reprezentanta. W 1953 podczas premierowej edycji imprezy najlepszy okazał się Josef Bradl. Żaden z jego rodaków przez ponad dwie dekady nie był w stanie do tego sukcesu nawiązać. Przed omawianym przedolimpijskim sezonem Austriacy czekali aż jedenaście lat na triumf swojego skoczka w pojedynczym choćby konkursie turnieju. W 1964 roku finał imprezy rozgrywany w Bischofshofen padł łupem Baldura Preimla, który teraz, latem 1974 roku, objął funkcję trenera reprezentacji Austrii i z miejsca wprowadził do drużyny rewolucyjne rozwiązania.

Do faworytów 23. edycji zaliczano tradycyjnie reprezentantów NRD z Hansem Georgiem Aschenbachem na czele. Niemcy ze Wschodu miały tak silną pakę, że do kadry na Turniej nie załapał się Bern Eckstein, trzeci w klasyfikacji generalnej przed rokiem. O zwycięstwo miał tez walczyć Szwajcar Walter Steiner, ale ten podczas treningu na skoczni w Gstaad zerwał więzadła krzyżowe. Tym razem to Austriacy zawładnęli całą imprezą, a wewnętrzna walka o sukces była niezwykle ciekawa.

Przyszły mistrz olimpijski, Karl Schnabl zawalił całkowicie zawody w Oberstdorfie. 35 lokata nie załamała go jednak, a on sam, mając świadomość swoich możliwości, powziął sobie za cel szaloną pogoń za zwycięstwem. Przez pozostałe zawody szedł jak burza, wygrywał w Ga-Pa, Innsbrucku i Bischofshofen, ale jego nadludzki wysiłek wystarczył do zajęcia ledwie trzeciego miejsca, choć i jego przewaga nad czwartym, Czechosłowakiem Karlem Kodejską, nie była specjalnie duża. Schnablowi mogli zagrozić także Stanisław Bobak i Reiner Schmidt z NRD, ale obaj w ostatnim skoku poszli na całość i nie ustali swoich dalekich prób. Drugim dopiero austriackim triumfatorem cyklu został Willi Puerstl. A między nim a Schnablem uplasował się jeszcze Edi Federer, który wiele lat później w Polsce stanie się znany jako prężny menadżer pilnujący interesów Adama Małysza.

23. edycję TCS określono jako pojedynek Austria – reszta świata. Z miejsca rozpoczęły się domniemywania na temat tego, co jest przyczyną tak znakomitego występu podopiecznych Baldura Preimla. „Wielu fachowców zastanawia się co leży u podstaw tak znacznego sukcesu skoczków tego kraju” – pisano w polskiej prasie. „Na pewno niebagatelny wpływ ma na to aktualna forma Puersta, Federera, Schnabla i ich kolegów oraz faktu, że mogli oni trenować w dogodnych warunkach śniegowych, podczas gdy zawodnicy innych krajów oczekiwali na łaskawszą aurę. Podnosi się często argument, że tajemnica sukcesów Austriaków tkwi w sprzęcie pokrytym sztucznym tworzywem — teflonem. Wydaje się jednak, że istotny wpływ na osiągnięcia skoczków austriackich mają warunki jakie stworzono im przed najbliższą olimpiadą w Innsbrucku. Niewątpliwie przyglądając się sukcesom Austriaków stwierdzić trzeba, że mamy do czynienia z grupą młodych autentycznie utalentowanych skoczków.”

Karl Schnabl, który w kolejnym sezonie zajął drugie miejsce w Turnieju, a ponadto wywalczył zloty i brązowy medal igrzysk w Innsbrucku wspominał niedawno o rewolucyjnym podejściu mentalnym zawodników w tamtym czasie. - Oprócz dobrego przygotowania fizycznego, nasz ówczesny trener Baldur Preiml, który zapoczątkował nową erę w austriackich skokach, położył duży nacisk na dobre przygotowanie psychologiczne zawodników. Skoczkowie znacznie wyprzedzali swoje czasy, jeśli chodzi o kwestie mentalne. Wykorzystywaliśmy techniki wizualizacyjne i reframing. Ponadto odcięliśmy się całkowicie od świata przed rozpoczęciem igrzysk. Nie czytaliśmy gazet, nie udzielaliśmy wywiadów. To pozwoliło nam w pełni skoncentrować się na rywalizacji - bez presji zewnętrznej, która z pewnością miałaby na nas negatywny wpływ.

Dziś już wiadomo, że sprzętowo Austriacy odjechali wtedy reszcie świata niczym bolid Formuły 1 furmance i  natychmiast znalazło to swoje odbicie w wynikach. Po raz drugi dopiero zdarzyło się, by wszystkie cztery konkursy padły łupem przedstawicieli jednej nacji. Sześciu austriackich skoczków znalazło się w czołowej „15” klasyfikacji. Po raz drugi zawodnicy z jednego kraju obsadzili całe podium. Wcześniej stało się to w sezonie 1954/55, kiedy czołową trójkę imprezy stanowili Finowie. Taka sytuacja zdarzyła się jeszcze raz. Zimą 2011/12 Turniej wygrał Gregor Schlierenzauer przed Thomasem Morgensternem i Andreasem Koflerem. Jak dobrze pamiętamy, nie tak dużo brakowało, by przed pięcioma laty całe pudło obsadzili Polacy.

Inne artykuły o historii Turnieju Czterech Skoczni:

Zimna wojna i gorąca atmosfera – przypadki Maxa Bolkarta

"Przegrał jak kozak!" - jak Stanisław Bobak walczył o podium TCS

W oparach alkoholu - Matti Nykaenen i TCS 86/87

Zwariowany TCS - zwycięstwo w cyklu bez konkursowego podium!

"Poczułem się oszukany" - skandal w TCS 1993/94

 

 

 

 

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8151) komentarze: (22)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Wojciechowski profesor
    @Arturion

    Skoro „wafla” czy „kafla”, to czemu nie „Karla”? ;)

  • Arturion profesor
    @Bernat__Sola

    Proponuję powołać "Radę Najstarszych", która będzie się szarogęsić. ;-)
    Redakcja, co wy na to? ;-)))

  • Arturion profesor
    @Bernat__Sola

    Wyłącznie Karela, bo on był Karel, a nie Karl. Karl to jest Geiger (więc "Karla Geigera"). :-)

  • Bernat__Sola profesor
    @Arturion

    Jakbyś chciał, to znalazłem oba artykuły, pod którymi były wpisy, o których mówiłem (żeby nie było, że zmyśliłem):

    Sceptyk - https://www.skijumping.pl/wiadomosci/29276/upadki-i-wzloty---po-weekendzie-w-willingen-2/ (pierwszy wpis, z 3 lutego, z godziny 08:41)
    Dervish - https://www.skijumping.pl/wiadomosci/28940/przegral-jak-kozak---jak-stanislaw-bobak-walczyl-o-podium-tcs/?all_comments=1 (wpis z 25 grudnia 2020, z godziny 23:44).

    Zatem tak, jesteście co najmniej we trójkę w klubie 50+.

  • Bernat__Sola profesor
    @Wojciechowski

    Sprawdziłem na przykładzie Gotta i różnie nasze media pisały - raz Karla, raz Karela. Nie wiem, czy w poradni PWNu zajęli się kiedyś czymś takim, a jako że nie jestem jakimś ekspertem od gramatyki, to nie wydam osądu.

  • Arturion profesor

    Czyli na pewno "Dziadki" to: ja (obecnie 57), Dervish (powyżej 50.), a reszta, to przypuszczenia... Dziwne w sumie, jak na forum, które historię bardzo szanuje i często o niej opowiada...
    Chyba, że te Bobaki i Fortuny to już prehistoria? Jak Marusarze i XIX wiek? ;-)

  • Wojciechowski profesor
    @Bernat__Sola

    Nie, nie, aż takiego „zasięgu” wieku to ja nie mam. ;)

  • Wojciechowski profesor
    @Bernat__Sola

    Karla Kodejškę osobiście też bym zostawił, skoro i my, i Czesi zasadniczo kasujemy „e” przy takiej odmianie (tak jak np. u „karła”, „orła” itd.). Ale mogę nie być całkiem obiektywny, mam pewne „odchylenie” w stronę czeskiego. ;)

  • Bernat__Sola profesor

    Jak zawsze u red. Dworakowskiego, miły artykuł pozwalający poczuć klimat dawnych skoków.
    Tylko jedna rzecz: "Po raz pierwszy zdarzyło się, by wszystkie cztery konkursy padły łupem przedstawicieli jednej nacji." - Po raz drugi, bo po raz pierwszy dokonali tego Norwegowie w TCS 1962/63, kiedy Engan wygrał pierwsze 3 konkursy, a w Bischofshofen był poza podium. Triumfował tam jego rodak, późniejszy pierwszy dyrektor PŚ Yggeseth.
    No i było też kilka literówek - Bern(D) Eckstein, Kar(E)lem Kodejšką, Rainer (przez A) Schmidt, PuerstLa.

  • Bernat__Sola profesor
    @Wojciechowski

    Sceptyk to już do 70-tki się zbliża, bo zamieścił kiedyś wpis, gdzie mówił o sobie jako "przemądrzałe dziecko i nastolatek w latach 60-tych".
    Dervish też jest po 50-tce - mówił kiedyś, że pamięta rozpoczęcie nadawania TVP2.
    Szczerze mówiąc, dziwię się, że Ty nie oglądałeś tych zawodów na żywo, bo obok dwóch wcześniej wymienionych byłbyś dla mnie najmocniejszym kandydatem :D.

  • Arturion profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    Spoko. Czasami biorą mnie nawet za młodocianego trolla. A wtedy miałem dokładnie 10 lat i niekoniecznie pozwalali mi oglądać skoki, ile razy chciałem. :-)

  • Adrian D. redaktor
    @EddieKoteł

    1. O zawodnikach, którzy wygrali trzy konkursy, a nie wygrali całego turnieju.
    2. Długie oczekiwanie Austriaków na sukces w TCS.
    3. Faworyci TCS 1974/75
    4. Przebieg 23.edycji TCS
    5. Przyczyny sukcesu Austriaków.

    Każdy akapit to inne zagadnienie. Zachowana chronologia. Co tu jest dla Ciebie niejasne i strasznie chaotyczne?

  • Wojciechowski profesor
    @Arturion

    Chyba największa szansa Bobaka na naprawdę wielką rzecz obok zaprzepaszczonej szansy na medal olimpijski w Lake Placid...

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @Arturion

    Nie powiedziałem, że na 100% nie ma, po prostu trochę ciężko mi wyobrazić sobie taką osobę komentującą tutaj.
    Dzień dobry :-)

  • EddieKoteł weteran

    Strasznie chaotycznie napisany artykuł...

  • Arturion profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    Jak nie ma, jak są. Dzień dobry. :-)
    Ale z tego konkursu kojarzę tylko ten ostatni skok Bobaka. Ależ był zawód...

  • Wojciechowski profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    Może @bardzostarysceptyk?

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @kwak11234@wp.pl

    Musiałaby to być osoba aktualnie po 50-tce. Raczej takich komentatorów to forum nie ma. Chociaż może jest jeden wybryk natury jakiś, ale wątpię.

  • Wojciechowski profesor
    @Oczy Aignera

    Nawet gdyby ktoś taki nawet nie wygrał ostatecznie TCS, to samo zwycięstwo w trzech konkursach po wcześniejszej totalnej wpadce byłoby wyczynem niezwykłym.

  • Oczy Aignera profesor
    @Wojciechowski

    Jakakolwiek realna, matematyczna szansa na zwycięstwo w całym TCS bez uczestnictwa w jednej serii jest możliwa tylko w przypadku, gdy przydarzyłoby się to w Innsbrucku. Wówczas przykładowe 140-150 punktów straty do zwycięzcy konkursu na Bergisel jest możliwe do zniwelowania w trzech pozostałych zawodach.

  • kwak11234@wp.pl profesor

    Ciekawe czy ktoś z forum to pamięta na własne oczy:)

  • Wojciechowski profesor

    Jedna omyłka się wkradła: „Przez pozostałe zawody szedł jak burza, wygrywał w Oberstdorfie, Innsbrucku i Bischofshofen”, tam zamiast Oberstdorfu powinno być Ga-Pa.

    Jedna z najciekawszych edycji TCS, bez dwóch zdań. Byłoby to zresztą jeszcze bardziej szalone, gdyby było to dziś i Schnabl wygrałby trzy konkursy po odpadnięciu w pierwszej serii pierwszego konkursu. Co jak co, ale takich cudów jeszcze nie było. ;)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl