Łukasz Kruczek: Emocje podczas zawodów są większe

  • 2022-01-28 23:25

Szóste miejsce nie wydaje się złym, jednak do bezpośrednio wyprzedzającej nas ekipy z Kraju Wschodzącego Słońca straciliśmy 160 punktów. Łukasz Kruczek - szkoleniowiec pań - otwarcie przyznał wieczorem, że zaważyła na tym przede wszystkim słaba postawa polskich zawodniczek.

- To był dla nas pracowity dzien. A dla mnie się jeszcze nie skończył, bo właśnie poprawiam kilka szczegółów w kombinezonach zawodniczek. W dużych ekipach są od tego osobni ludzie, odpowiedzialni za poprawki krawieckie. A w mniejszych trener musi mieć takie kompetencje. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy nagle ktoś ze sztabu może niespodziewanie wypaść - rozpoczął rozmowę Łukasz Kruczek.

- Szóste miejsce. Piąte jest w tej chwili poza zasięgiem. Skoki grupy kobiecej muszą być zdecydowanie lepsze. Jest taka piątka drużyn, gdzie obie grupy są bardzo dobre i to jest czołówka światowa. U nas grupa męska skakała bardzo dobrze, czego już oczekiwaliśmy do jakiegoś czasu. Natomiast dziewczyny nie skoczyły choćby tego, co jeszcze rano pokazywały - ocenił szkoleniowiec.

Podczas porannych treningów Kinga Rajda zajęła odpowiednio jedenaste i dziesiąte miejsce. Niestety zarówno podczas prologu jak i wieczornego miksta było już gorzej. Zarówno odległości osiągane przez bardziej doświadczoną Polkę, jak i styl, w jakim latały i lądowała, pozostawiały sporo do życzenia.

- Kinga nas trochę zaskoczyła słabszymi skokami w konkursie. Rano pokazała że potrafi, i takie też skoki pokazywała choćby podczas treningów w Planicy. Tu chyba już wiemy, co było przyczyną i stąd też te wieczorne poprawki krawieckie. Natomiast Nicole miała większy problem. Pozycja dojazdowa nie pasowała tutaj dzisiaj w żadnym skoku i krótko mówiąc - żaden skok nie był udany. Pozycja od samej góry była zbyt aktywna i potem siłą rzeczy w przejściu ją za bardzo dociskało w dół. Musiała korygować pozycję i nie "stała aktywnie" żeby można było dynamicznie wyjść z progu i się nakręcić - wytłumaczył trener damskiej kadry.

Kibice narzekają na formę podopiecznych Łukasza Kruczka. Trudno stwierdzić, że polskie zawodniczki spełniają pokładane w nich oczekiwania. 

- Forma skoczkiń wachluje. W Planicy bym powiedział, że jest fajnie. Na porannych treningach widzimy, że skoki są takie, jak byśmy oczekiwali. Natomiast w konkursie widać, że lekkie trudności potrafią wybić zawodniczki z rytmu. Można powiedzieć, że się trochę zagotowały. Emocje przy zawodach są większe i organizm jest trochę bardziej napięty. To ma wpływ, jest pierwszym klockiem w układance, natomiast nie jest to taki element z którym nie można by sobie poradzić - zapewnił Kruczek.

Tuż przed Igrzyskami wszyscy zwracają wyjątkową uwagę na kwestie zdrowotne. Tak bywało już przed pandemią, jak choćby cztery lata temu, gdy na miesiąc przed Olimpiadą w Pjongczang Stefan Horngacher zabronił swoim podopiecznym witać się z dziennikarzami poprzez podanie ręki oraz ograniczył liczbę i czas wywiadów, by zminimalizować ryzyko zarażenia się jakąś chorobą. Jednak pandemia Covid przeniosła ten aspekt na zupełnie nowy poziom. Jeden test może wyeliminować z imprezy czterolecia faworyta do medalu.

- Wszyscy teraz bardzo uważamy. Już nawet nie tak bardzo na same kwestie zdrowotne, tylko na pozytywne wyniki testów, które mogą nas wyeliminować z gry. Tu w Willingen wszyscy mieszkamy w jednoosobowych pokojach. Nie ma możliwości mieszania się zawodników i członków sztabu, cały czas jest wzmożona czujność - zakończył Kruczek. 
 


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (1574) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl