"Skoczkinie i skoczkowie powinni zarabiać tyle samo". Norwegowie chcą pełnego równouprawnienia

  • 2022-05-25 14:02

Kolejny raz wraca temat różnic pomiędzy skaczącymi kobietami a mężczyznami. O ile w związku z ostatnimi zmianami wprowadzonymi przez FIS panie będą mogły poczuć się nieco bardziej sprawiedliwie w kwestii konkursowych rywalizacji, o tyle ponownie utrzymane zostaną wyraźne dysproporcje finansowe. W przeciągu najbliższych trzech lat Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) pulę nagród dla panów zwiększy aż pięciokrotnie w porównaniu z tą, jaka przeznaczona zostanie na wynagrodzenia zawodniczek. 

Nadchodzący sezon pod wieloma względami będzie innowacyjny, także pod względem sytuacji skoczkiń. Pierwszy raz w historii kobiety otrzymają możliwość rywalizacji na obiektach mamucich, przełomowy konkurs żeńskich lotów zostanie rozegrany w norweskim Vikersund. Wydawać by się mogło, że to kolejny krok naprzód w kwestii względnego zrównania sportowego położenia obu płci. Kolejny krok, tym razem jednak w tył, zarząd FIS zdecydował się zrobić w kwestiach finansowych, które wydają się być jednymi z najbardziej dzielących środowisko. Federacyjny komitet skoków zdecydował, że w sezonie 2024/2025, w porównaniu do niedawno zakończonego, środki przeznaczone na męskie pensje wzrosną o 39%, zaś te dla kobiet jedynie o 19,6% (w przypadku skoczków fundusze wzrosną z 71 800 franków szwajcarskich (CHF) do 100 tys., w przypadku skoczkiń zaś kolejno z 25 194 do 30 156). Postanowienie musi jeszcze zostać zatwierdzone na tegotygodniowym kongresie FIS, jednak pozostaje to jedynie formalnością. 

Takie rozwiązanie nie podoba się Norwegom, według których całość finansów przeznaczonych na zwiększenie puli konkursowych nagród powinna zostać podzielona po równo na kobiety i mężczyzn. Głos w sprawie zabrał między innymi Halvor Egner Granerud, który podczas minionej zimy znalazł się na czwartym miejscu pod względem wysokości zarobków wśród skoczków, inkasując kwotę 1,4 mln koron norweskich. Triumfator sezonu 2020/2021 nie kryje swej dezaprobaty wobec sytuacji. - Każdego roku sprawdzam ilu sportowców wśród poszczególnych nacji zarobiło podczas zimy więcej niż 30 tysięcy CHF, bo jest to kwota, z którą w większości krajów na świecie można żyć. Jeśli jest ona niższa, to zawodnicy nie są w stanie poświęcić się tylko treningom i muszą podjąć dodatkową pracę zarobkową - ocenia w rozmowie z NRK. 

Zgodnie z teorią Norwega w poprzednim sezonie wyłącznie ze sportu mogło utrzymać się więc 25 skoczków, zaś w przypadku skoczkiń - jedynie 7. Otwarcie przyznał on także, że od zawsze wspiera i mocno angażuje się w kwestie równości pomiędzy obiema płciami w skokach, a osobiście jest to dla niego “kwestia bitewna”.

W sprawie nie mogło zabraknąć również damskiego głosu. Swoje zdanie wyraziła Silje Opseth, najlepsza w ostatnim sezonie norweska skoczkini narciarska, będąca twarzą walki o równość w ich dyscyplinie. - Bardzo bym chciała, by środki były rozłożone bardziej równomiernie. Nie ulega wątpliwości, że będąc mężczyzną, łatwiej jest się rozwijać, mając o wiele większy dochód niż w przypadku kobiet - twierdzi. Dodaje także, że mimo wszystko kwestie finansowe nie są dla niej najistotniejsze. - Nie skaczę dla pieniędzy. Skaczę po to, by móc stawać na szczycie podium i oddawać jak najlepsze próby - kończy. 

Do tematu odniósł się również Clas Brede Bråthen, menadżer norweskiej reprezentacji, który w swoich ocenach idzie jeszcze dalej niż jego podopieczny. - Uważam, że zrównać powinno się także wysokość samych nagród, ale niestety teraz do takiego rozwiązania jest dosyć daleko - twierdzi. Podkreśla także, że mimo wszystko na tegorocznym posiedzeniu komisji skokowej kwestia finansowa nie była dla norweskiej delegacji najistotniejsza. - Skupiliśmy się przede wszystkim na tym, by udało się zmodyfikować i ulepszyć harmonogram żeńskich startów, zwiększyć ilość konkursów na większych obiektach, a także dostać pozwolenie na pierwsze w historii loty narciarskie kobiet - dodaje. Zdaniem Bråthena wszystkie te kroki przyczynią się do zwiększenia zainteresowania damskimi skokami, co w przyszłości da komercyjną podstawę ku zwiększeniu na nie nakładów finansowych. 

O komentarz został poproszony także Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata, ostatecznie jednak nie zechciał się on odnieść do poruszanego tematu, a dział komunikacji FIS nie odpowiedział na żadne z pytań, jakie wystosowała redakcja NRK.  Stawki FIS są stawkami minimalnymi, lokalni organizatorzy zawodów mogą zadecydować o wypłacie wyższych kwot. Norweski Związek Narciarski zrobił to chociażby podczas tegorocznego turnieju Raw Air, gdzie ostatecznie stawki dla kobiet i mężczyzn zostały zrównane.


Joanna Sosur, źródło: Nrk.no
oglądalność: (3960) komentarze: (13)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • janbombek doświadczony

    Tak jest, powinny zarabiać tyle samo i nie powinno być podziału na płeć. Kobiety i mężczyźni powinni starować razem w jednym konkursie. Ciekawe ile wtedy by zarabiały?

  • Arturion profesor
    @Stajenny_ironiicznie

    Brzmi nieładnie. Ale rozumiem, że chodzi ci o to, że każdy powinien pracować za tyle, na ile się dogadał i nie powinno go obchodzić, ile zarabiają inni. Bez względu na płeć.

  • Arturion profesor
    @Cinu

    Ale niech Norwegowie płacą swoim po równo. Ich wola. Natomiast narzucanie takich rozwiązań społeczności międzynarodowej jest wyraźnym efektem dominującej ideologii neomarksistowskiej. Ideologia, ponad sensem ekonomicznym.
    A zaorywać nie ma co. Większość to i tak półamatorki i amatorki.

  • Stajenny_ironiicznie bywalec
    @placek08

    Akurat kobiecy tenis jest czasem ciekawszy niż męski, ma bardzo dużą oglądalność/medialność, więc to porównanie jest co najmniej bez sensu. Skoki, które same w sobie są niszowe na poziomie męskim, w przypadku kobiecych nie uratowałaby nawet wersje występujących w bikini. Po prostu to jest nisza niszy, a skoro sobie taki zawód wybrały to ich problem. Nikt normalny tego nie ogląda i nie będzie oglądał.

  • Wojciechowski profesor

    Nie ma to żadnego uzasadnienia nie tylko ekonomicznego, ale też i sportowego. Panie wykonują może i z grubsza tę samą „pracę”, ale nie taką samą. Równie dobrze można by się domagać tych samych nagród w PŚ i FC mężczyzn, przecież i ci skaczą, i ci...

  • placek08 doświadczony

    Równo niekoniecznie znaczy sprawiedliwie.

    Zadaniem FISu nie powinno być po prostu zrównywanie nagród, bo to trochę podbieranie facetom zarobionych przez nich pieniędzy. Równie dobrze możemy zrównać przychody z praw telewizyjnych klubów z Ekstraklasy panów i pań. Co z tego, że kibice płacą za oglądanie panów?

    Zamiast tego powinno się skupić na promocji skoków pań - tak, aby rzeczywiście zarabiały na siebie więcej. Może poprzez przeplatanie skoków obu płci, może w inny sposób - to powinno być powodem do dyskusji. I w tym kontekście może dobrze, że wprowadzone zostaną loty kobiet. Są one w końcu bardziej widowiskowe.

    Natomiast a propos "zaorania" skoków kobiet przez małą popularność - to chyba należałoby zaorać większość sportów. W zeszłej dekadzie przewijał się np. pomysł wyrzucenia pchnięcia kulą z programu igrzysk. Ciekaw jestem, co by powiedziano na wyrzucenie z programu wielkich szlemów tenisa kobiet - w końcu to boje męskie są popularniejsze.

  • Seba Aka Krzychu profesor

    Niby jak skoczkinie powinny zarabiać tyle samo co skoczkowie, skoro kobiece skoki są o wiele mniej chętnie oglądane niż skoki męskie?

  • INOFUN99 profesor
    Odpowiedź jest prosta

    Niech skoczkinie zmienią płeć. Problem zniknie.

  • Skokownik weteran

    Tutaj muszę się zgodzić. Skoczkinie i skoczkowie wykonują tak samo ciężką pracę na treningach, a różnice w kwotach są spore. W rezultacie najlepsze skoczkinie zarabiają prawdopodobnie mniej niż przeciętny skoczek regularnie punktujący w PŚ ale nie wyróżniający się niczym specjalnym i czasem wchodzącym do dziesiątki. Są sponsorzy, ale tych faceci też mają i nic to nie wyrówna. Zamiast wsadzać do terminarza loty kobiet, mogliby najpierw wyrównać płace. Byłoby mniej kontrowersji i nikt by na tym nie ucierpiał, a wzrósłby prestiż kobiecych skoków. Na mamucie skoczkiniom może stać się krzywda z powodu nie do końca odpowiedniej techniki i nie oszukujmy się - mniejszej stabilności i większej pasywności w locie niż u mężczyzn. Będzie też problem gigantycznych przeciążeń, których delikatne, dziewczęce nogi mogą nie wytrzymać. Nie mówiąc już o atrakcyjności takiego konkursu - zawodniczki będą walczyć o to, by bezpiecznie wylądować. Piszę o ogromnej większości zawodniczek, wyłączam z tego kilka czołowych zawodniczek i takie, których technika pasuje na duże skocznie jak Takanashi, Ito, Kramer, Althaus, Bogataj, Kriznar, Klinec, Opseth, Lundby(choć nie wiem jak będzie po przerwie) i ew. Kustowa, ale jej nie bierzemy pod uwagę, bo to Rosjanka. W dodatku wypełzło, czego naprawdę chciała Lundby(która nie zabrała głosu ws. niższych zarobków niż u panów, a nie raz gadała o swoich lotniczych marzeniach). Nie walczyła o loty kobiet ze względu na równouprawnienie czy żeby popularyzować dziewczęce skoki, tylko walczyła o możliwość spełniania własnych ambicji. Loty kobiet obejmą tylko kilka czołowych skoczkiń, a w sprawie, która dotyczy wszystkich skoczkiń, Lundby siedzi cicho jak mysz pod miotłą. IMO totalna kompromitacja Maren.

  • alelesz22 bywalec

    Kobietom mniej płacą, bo skoki kobiet mają mniejszą oglądalność niż skoki mężczyzn. Co wiąże się z tym, że firmy, marki i producenci wolą reklamować się na zawodach mężczyzn.
    Mega mi szkoda np. Sary Takanashi, Słowenek, Austriaczek, Norweżek i innych dobrze skaczących zawodniczek, bo nie skaczą gorzej od facetów, a i tak zarabiają mniej, bo skoki kobiet mają mniejszą oglądalność. :((
    Mam nadzieję, że kiedyś skoki kobiet i mężczyzn będą miały taką samą ilość widzów i wtedy zarówno kobiety jak i mężczyźni będą zarabiali tyle samo i środki będą rozłożone równomiernie.

  • Stajenny_ironiicznie bywalec

    Kolejny nawiedzony id... ta. U mnie w firmie panienkom płacą połowę tego co facetom, a to i tak za dużo, bo nawet w połowie nie zrobią tego co facet.

  • Pavel profesor

    Mogą im dopłacać, nie wiem w czym problem. Najłatwiej wymagać od wszystkich dookoła i dziamac.

  • Cinu profesor

    Jeśli FIS nie jest w stanie na tyle spopularyzować skoków kobiet, żeby zarabiały godziwie do wysiłku jaki wkładają w treningi to proponuję zaorać ten sport. Jeśli nie ma zainteresowania to pieniędzy z czapy nie weźmiesz. Jest to przykre ale wygląda na to, że skoki kobiet zawsze będą mało popularne i mało dochodowe. Zamiast wtłaczać pieniądze na nierentowną dyscyplinę skupiłbym się na skokach męskich bo jak tak dalej pójdzie, to mogą "dorównać" prestiżem skokom kobiet.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl