Zdeklasował Morgensterna i sięgnął po złoto. Mija 20 lat od sukcesu Mateusza Rutkowskiego [WIDEO]

  • 2024-02-08 21:30

Poznaliśmy dziś indywidualne rozstrzygnięcia tegorocznej edycji mistrzostw świata juniorów wśród mężczyzn. Wczoraj zaś, 7 lutego, minęło dokładnie 20 lat od wielkiego triumfu Mateusza Rutkowskiego podczas rywalizacji w norweskiej miejscowości Stryn.

Podgryzał Małysza

W sezonie 2003/04 małyszomania zaczęła nieco przygasać. Skoki mistrza nie były już tak dalekie jak na przestrzeni trzech wcześniejszych zim, zainteresowanie narodową dyscypliną zimową Polaków spadało. Niespodziewanie na horyzoncie pojawił się jednak inny polski skoczek, który na moment mocno zelektryzował kibiców znad Wisły. Jeszcze latem 2003 roku, a nawet wczesną jesienią, nic nie wskazywało na to, że 17-letni Mateusz Rutkowski może w najbliższym sezonie zacząć podgryzać samego Adama Małysza. Podczas wrześniowych mistrzostw Polski rozegranych na Średniej Krokwi zajął 12. miejsce, a w kategorii juniorów zdarzało mu się przegrywać z Kamilem Stochem i Janem Ciapałą. On sam jednak wierzył w swoje możliwości i już wtedy wyznaczył sobie jasny cel na najbliższe miesiące. - Chcę zająć miejsce w pierwszej trójce podczas mistrzostw świata juniorów. To będzie wynik, który mnie zadowoli - mówił wówczas w rozmowie ze Skijumping.pl młodziutki zawodnik.

Zimą był już skoczkiem o kilka klas lepszym, rozkręcającym się z każdym tygodniem. W grudniu w Predazzo wygrał dwa konkursy z cyklu Alpen Cup, a początkiem stycznia zajął 1. i 3. miejsce podczas Pucharu Kontynentalnego w Planicy. Z uwagi na wciąż rosnącą dyspozycję kolejnym etapem dla niego musiał być już Puchar Świata. W Libercu i Zakopanem skoczek ze Skrzypnego wskakiwał do czołowej trzydziestki, a ostatnią jego próbą przed mistrzostwami świata juniorów były mistrzostwa Polski zaplanowane na 28-31 stycznia. Podczas zmagań na skoczni normalnej w Karpaczu prowadził po pierwszej serii, by przegrać finalnie z Małyszem o 6,5 punktu. Kilka dnia później na Wielkiej Krokwi zdobył swój drugi srebrny medal, tracąc do wiślanina tylko 3,2 pkt. Trzeciego, Roberta Mateję, wyprzedził aż o blisko 45 oczek!

104,5 metra szczęścia

Mistrzostwa świata juniorów, które odbywają się od 1977 roku zastąpiły rozgrywane wcześniej mistrzostwa Europy juniorów. Podczas drugiej edycji tej imprezy, zawodów rozgrywanych w szwedzkim Bollnaes w 1969 roku, brązowy medal zdobył Adam Krzysztofiak i było to jedyne podium wywalczone przez reprezentanta Polski podczas europejskiego czempionatu dla młodych skoczków. Pierwszym z kolei Polakiem, który mógł wywalczyć medal juniorskich mistrzostw świata był Wojciech Skupień. W 1992 roku podczas zawodów w fińskim Vuokati skoczek z Poronina zajął piąte miejsce, a rok później w Harrachowie poprawił jeszcze to osiągnięcie. Skoki na odległość 87,5 i 86,5 metra pozwoliły mu uplasować się tuż za podium. Lepsi od Skupnia okazali się tylko Janne Ahonen, Andreas Widhoelzl i Alexander Herr.

Aż 27 lat przyszło czekać polskim skokom na krążek mistrzostw świata juniorów. Polski worek z medalami otworzył się w 2004 roku. Gospodarzem imprezy było wówczas norweskie miasto Stryn. 5 lutego rozegrano konkurs drużynowy, podczas którego polska ekipa w składzie: Kamil Stoch, Dawid Kowal, Mateusz Rutkowski, Stefan Hula wywalczyła srebrny medal. Naszych skoczków wyprzedziła tylko będąca poza absolutnym zasięgiem wszystkich rywali reprezentacja Austrii. Głównym architektem polskiego sukcesu był Mateusz Rutkowski, który oddał dwa znakomite skoki na odległość 96 i 97 metrów.

Dwa dni później rozegrano zawody indywidualne, podczas których doszło do wielkiej sensacji. Murowany faworyt do zwycięstwa, mający za sobą świetne występy w Pucharze Świata, Thomas Morgenstern, musiał uznać wyższość Mateusza Rutkowskiego. Podopieczny Heinza Kuttina w pierwszej serii oddał fantastyczny skok na odległość 104,5 m (do 2010 roku był to rekord skoczni), podczas gdy złote dziecko austriackich skoków lądowało aż 7,5 metra bliżej. Co prawda w drugiej próbie Morgi skoczył o metr dalej (96,5 m przy 95,5 m Rutkowskiego), jednak sprawa złotego medalu rozstrzygnięta została bezdyskusyjnie na korzyść Polaka. - Skoczyłem dziś jak mój idol, Adam Małysz - powiedział tuż po zawodach. - Co do Morgensterna, to jak widać nie zawsze wygrywa faworyt. Mam to, zostałem mistrzem świata juniorów, może kiedyś zostanę nim również wśród seniorów - dodawał z nadzieją.

Morgensterna zatkało

Morgi, jadąc do Norwegii, nie zakładał innego scenariusza niż zdobycie złotego medalu. Tak po prawdzie nie chciał tam być, wolał startować podczas  rozgrywanych równolegle lotów w Oberstdorfie. Sześciogodzinna jazda busem z Oslo do Strynu w czasie, gdy starsi szykowali się do skoków na mamucie była dla niego gorzką pigułką do przełknięcia, zwłaszcza, że tytuł najlepszego juniora na świecie wywalczył już rok wcześniej. Niemniej dla niego, jako zwycięzcy i trzykrotnego "podiumowicza" zawodów Pucharu Świata złoty medal był czymś więcej niż obowiązkiem. Po konkursie indywidualnym Austriak był totalnie zbity z tropu i nie bardzo wiedział, co powiedzieć. - Ten chłopak z Polski jest fenomenalny. Jeszcze do niedawna nie znałem jego nazwiska, a on wygrał mistrzostwa świata. Słyszałem, że macie jakiegoś dobrego zawodnika, ale nie przypuszczałem, że aż tak dobrego. Kiedy skoczył 104,5 metra w pierwszej serii, aż mnie zatkało - wydukał w końcu Thomas w rozmowie z portalem Onet.pl. 

Sukces Rutkowskiego choć w drobnej części zrekompensował polskim kibicom słabszy sezon w wykonaniu Małysza. Bo wydawało się, że mamy już zawodnika, który w przypadku kryzysu mistrza będzie w stanie w niedługim czasie zastępować go w czołówce lub współtworzyć wraz z wiślaninem klasowy biało-czerwony duet na szczycie. W końcu w Strynie młody Polak pokonał gwiazdę z Austrii aż o 12,5 pkt, co na skoczni normalnej jest wynikiem kapitalnym, a pamiętać należy, że Morgi jechał do Norwegii jako piąty (!) zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i to pomimo faktu, że odpuścił udział w czterech konkursach.

Kubeł zimnej wody

Młody skoczek nie był jednak przygotowany, na wszystko co stać się miało za chwilę jego udziałem. Po mistrzostwach pojechał na Puchar Świata do Willingen, gdzie nie przebrnął nawet kwalifikacji, podczas, gdy Morgenstern zakręcił się koło czołowej "10". - Mateusz chyba trochę spalił się psychicznie. Wszyscy mu powtarzamy, że w tym sezonie on już zrobił wszystko, co do niego należało, ale on jest nienasycony. Wciąż mu mało. Chce już rywalizować z najlepszymi, przez to się denerwuje. Nie słucha nas, gdy mówimy mu, żeby się wyluzował - opowiadał Wojciech Skupień.

Kubłem zimnej wody próbował gasić rozgrzane polskie głowy Edi Federer, menadżer Adama Małysz, który zamierzał ściągnąć pod swoje skrzydła także i Mateusza. Swoją drogą zawirowanie związane z przepychankami menedżerskimi także nie wpływało pozytywnie na "mental" Rutkowskiego. - Co z tego, że wygrał mistrzostwo świata juniorów? - pytał Federer. - To nic wielkiego. Polacy mają skłonność do robienia wielkiego szumu bez powodu. Wartość Rutkowskiego dla reklamodawców wzrośnie jak będzie skakał w Pucharze Świata, transmitowanym przez telewizję z wielu krajów. Może osiągnie coś w mistrzostwach świata w lotach... Sukces Rutkowskiego mnie cieszy, ale nie róbmy takiego zamieszania. Jak można porównywać Mateusza z Małyszem? Adam to prawdziwa gwiazda i jeszcze dużo czasu minie zanim Rutkowski będzie postacią podobnej klasy - tłumaczył.

Kojonkoski ostrzegał

Ale austriacki menedżer nie był jedynym, który starał się studzić nastroje Polaków w kontekście skoczka ze Skrzypnego. - Juniorom nie można stawiać krótkowzrocznych celów w stylu: "Wygrałeś, no to teraz na ciebie liczymy" - ostrzegał Mika Kojonkoski, wówczas trener Norwegów. - Istotne są cele długofalowe. Młody sportowiec powinien mieć czas, by do nich dochodzić. A już najgorsza z możliwych dla młodego skoczka jest sytuacja, gdy sam uwierzy, że jest świetny. Wtedy przepadł z kretesem. Jego oczekiwania stają się bowiem kilka razy większe od możliwości. Skoczek myśli, że jest super, a nie jest i kompletnie tego nie rozumie.

Mateusz zdołał jeszcze uplasować się w "30" mistrzostw świata w lotach. Kolejnych sukcesów nie było. Pojawiły się problemy z trzymaniem diety, ze zbyt luźnym stylem życia. Świętej Pamięci dziś Mateusz Rutkowski zakończył karierę de facto w 2006 roku w wieku zaledwie 20 lat. - Jeśli chodzi o sport, to będzie go brakowało - mówił jego dawny kolega z kadry juniorów, Kamil Stoch podczas konferencji prasowej przy okazji Pucharu Świata w Wiśle. - Jego historia może być przestrogą dla wszystkich. Trzeba się zastanowić, jak należy zapobiegać takim sytuacjom. Każdy powinien się zreflektować, czy dostrzega kogoś, kto potrzebuje pomocy.

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (20259) komentarze: (30)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • fridka1 profesor
    @Matrixun

    Mateusz był grubokościsty i na dłuższą metę toby mu przeszkadzało w utrzymaniu formy. Poza tym o jego charakterze napisano już mnóstwo. On nawet kilkanaście lat po zakończeniu kariery miał w sobie mało samorefleksji. Bardziej go obchodziło,że "inni też rozrabiali, a tylko jego złapali". Z takim podejściem mistrzem nie zostaniesz. Poza tym Mateusz nie miał takiego zaplecza rodzinnego, ekonomicznego i edukacyjnego jak np. Stoch, a taka osoba łatwiej "popłynie".

  • Matrixun doświadczony
    @vvorm

    Według mnie o tę wielką karierę byłoby ciężko. To jak w Strynie Mateusz zachowywał się na podium, zwłaszcza w czasie hymnu, daje przypuszczenia, że był ciężki do okiełznania. Na pewno miał jakieś problemy z emocjami. Bez dobrego psychologa raczej ciężko byłoby o wyniki. Apoloniusz Tajner mówił niedawno, że Mateusz miał ciężki charakter. Owszem, można to przekuć w zaletę, ale nie jest to łatwy proces. A we wspomnianym wywiadzie sprzed 10 lat Rutkowski sam mówił, że pewne rzeczy zrobiłby inaczej, gdyby miał trochę wiedzy, którą zdobył potem, potrafiłby się z pewnymi rzeczami pohamować.
    PS. Gdy na filmie pokazywana była polska srebrna drużyna, znów musiałem chwilę się zastanowić który to Rutkowski, a który Stoch. Podobieństwo w tamtym czasie było wyraźne.

  • vvorm stały bywalec
    @Fan_ekipy_pod_narty

    Nie tyle znaleziono, co odszukano odpowiedniego człowieka, zdobyto materiał i wstawiono z okazji 20lecia mistrzostwa świata juniorów skoczka, który przed paroma tygodniami zmarł, coś w stylu uczczenia pamięci.
    Miła akcja, a czy Rutkowski w bardziej sprzyjających dla niego okolicznościach zrobiłby tak oszałamiającą karierę seniorską, jak mu wrózono, nie dowiemy się nigdy, szkoda tylko, że nie miał okazji tego sprawdzić.

  • Bernat__Sola profesor
    @Bernat__Sola

    Do moderatora: owszem, linki mogą łamać regulamin, zwłaszcza punkt 3. Natomiast jeżeli link regulaminu nie łamie (a nie wydaje mi się, by mój komentarz, w którym tego linka umieściłem, mógł zostać uznany za reklamę), to chyba nie ma przeszkód, by się nim posłużyć? Wolę czasem wklejać linki, by uniknąć pytań o źródło, ale jeśli to konieczne, to mogę w przyszłości podawać np. zarówno linka, jak i cytat.

  • Arturion profesor
    @Bernat__Sola

    I dlatego twierdzę, że Klemens ma "sufit" wysoko. Co parę razy udowadniał w ostatnich latach. A emerytem jeszcze nie jest. Kwestia, jak go na poważnie odblokować. Sądzę, że to ciągle możliwe. Pytanie, czy on w to wierzy?
    Ale jeśli nie wierzy, to pewnie już by zakończył.

  • Bernat__Sola profesor
    @Raptor202

    Może i był głupi, ale ciężko go nazwać irracjonalnym. To nie chodziło o skakanie daleko w zawodach dla 6-latków jak u Cienciały. Murańka w wieku tych słynnych 13 lat potrafił być w top 10 konkursu PK, zająć 2. miejsce na MP (co prawda nie skakał Małysz, ale i tak porażka tylko ze Stochem musiała robić wrażenie). To był ogromny talent, zmarnowany nie tylko przez uwagę mediów, ale też przez decyzję Kruczka ws. składu na Soczi, problemy zdrowotne itp.

  • Bernat__Sola profesor
    @Adam90 @Adam90, @Boss28

    Jeżeli naprawdę nie znaleźliście tego w podanym przeze mnie niżej linku, to proszę bardzo, wkleję wam tu ten cytat z wywiadu, którego śp. M. Rutkowski udzielił DZIESIĘĆ lat temu. Robicie z tego jakąś tajemnicę, której nie ma:

    "Przemawia przez ciebie ogromny żal do obecnego prezesa PZN.
    Gdy pojawia się tutaj, na Pucharze Świata, to rozmawiamy ze sobą. Ale tak, trochę żalu mam do niego. Powiem ci dlaczego. Gdy Wojtek Tajner (bratanek Apoloniusza Tajnera – red.) podczas wyjazdu na konkurs do Francji zalał hotel, to wszystko poszło na mnie. Jak zalał? Puścił wodę i poszedł spać. Wcześniej zwymiotował do wanny, którą zatkało, a woda lała się przez 4-5 godzin. A jak wróciliśmy do Polski, to dowiedziałem się, że to moja wina. Tak powiedzieli ludzie ze związku. Miano do mnie pretensje, że go nie upilnowałem."

    ------------------moderacja---------------------
    Tak na przyszłość: zamiast posługiwać się linkami które w wielu przypadkach mogą łamać regulamin, lepiej posługiwać się cytatami - tak jak to zrobiłeś w tym komentarzu. Cytat ma tę zaletę, że jest dostępny zawsze i na miejscu w odróżnieniu od linka który może kiedyś wygasnąć, no i od razu wiadomo do którego fragmentu artykułu się odnosisz.
    ------------------------------------------------------

  • Arturion profesor
    @Raptor202

    Nie masz wiele racji, ale się śmiej, bo śmiech to zdrowie.

  • Arturion profesor
    @semion

    I tu masz rację. Lewy nie uchodził za duży talent. Legia go nie chciała za młodu (skądinąd: frajerzy!).

  • Arturion profesor
    @Adam90

    Każdy (prawie), kto się skokami interesuje nie od dziś, zna tę sprawę. Po prostu o niektórych rzeczach się nie pisze, bo po co komu wskazywanie palcem? Niczego to już zmieni.
    Skupień: "Adam przecież też był młody, też miał pokusy. Ale może nie miał wokół ludzi, co ino cię na wódę namawiają."
    (a więc nie Małysz)

  • Matrixun doświadczony
    @Raptor202

    Dokładnie tak. Ja pamiętam pewien reportaż puszczony w wiadomościach sportowych jakoś z 2014 roku. Wtedy autor/narrator mówił, że Phillip Sjoen to wielki talent, ale w Norwegii mają tylko jeden taki. I za chwilę zachwycał się jak to Polska ma tylu zdolnych juniorów i młodych zawodników wymieniając Wolnego, Murańkę, Zniszczoła, Stękałę i bodajże Kantykę. No fajnie, ale wkrótce Norwegowie mieli wyjście na scenę Tandego czy Forfanga, a ta dwójka zwojowała wkrótce znacznie więcej, niż cała ta polska superutalentowana grupa razem wzięta. I po zachwycie. A miało być tak pięknie. Z drugiej strony czasem trzeba się trochę podbudowywać, ale wszystko z umiarem.

  • Raptor202 profesor

    "Polacy mają skłonność do robienia wielkiego szumu bez powodu."

    Dobrze powiedziane. W dodatku, niestety, wciąż aktualne. Już jednego skoczka zmarnowano właśnie w ten sposób - przez głupi, irracjonalny hype, całkowicie niewspółmierny do osiągnięć i możliwości (bo skakanie daleko jako dzieciak to sobie można wsadzić wiadomo gdzie). Zgadza się, chodzi o Murańkę. Teraz sytuacja jest jeszcze śmieszniejsza, biorąc pod uwagę fakt, iż niektórzy na tym forum (ale nie tylko tu) zaczęli zachwycać się jakimś dzieciakiem o zerowych osiągnięciach, który nie jest nawet najlepszym polskim skoczkiem w swoim roczniku. Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.

  • Fan_ekipy_pod_narty doświadczony

    Jakbyście pytali bo widzę że niektórzy się żalą po co ten artykuł to już śpieszę z wyjaśnieniem.
    Albowiem wczoraj znaleziono po 20 latach materiał z mśj w stryni ze skokami Rutkowskiego Morgiego i innych.

  • semion weteran
    @dervish

    podobna opinia jest na temat Lewego - że nie był to wcale najbardziej utalentowany piłkarz, ale za to jeden z nielicznych, którzy nie pili, nie imprezowali, tylko rzetelnie pracowali.

  • Adam90 profesor
    @semion

    Spokojnie zanim Stoch odniósł 1 zwycięstwo to miał 23 lata

  • Adam90 profesor
    @Arturion

    Skoro podobno to znaczy, że nie masz dowodów

  • dervish profesor

    Skoro już tu taka dysputa na ten temat to dla "porządku" przeklejam swój wcześniejszy komentarz z innego wątku.

    ------------------------------------------------
    Tymczasem pojawiły się wspomnienia Wojciecha Skupnia. Mowi o zmarnowanej karierze z powodu picia alkoholu. Mówi, że w tamtym czasie wszyscy w kadrze pili, często na umór. Opowiedział o przypadku kiedy po libacji alkoholowej za sprawą jednego z kadrowiczów o dużym nazwisku zostało zalane całe piętro hotelu we Francji. Winę przypisano Skupniowi i jeszcze jednemu koledze żeby chronić właściwego winnego całej sytuacji.

    "- Poszło na mnie i na Mateusza Rutkowskiego – bo przecież nam było najłatwiej dopasować historię do łatki imprezowiczów. A to nie byliśmy my. Przykryto wtedy winowajcę, ale wystarczyło mieć wtedy w PZN właściwe nazwisko. Ja miałem niewłaściwe. Na szczęście nie kazali mi za to płacić. To pewnie były straty na niewyobrażalną kwotę."

    Mówi że teraz jest trzeźwy, że od 5 lat nie pije alkoholu.
    "- Co wam będę ściemniał, różnie bywało. Dwa tygodnie mocniej na mieście? No to potem tych dwóch tygodni rzetelnej roboty brakowało w kluczowych momentach. Tylko człowiek głupi był. Nie rozumiał."

    Mówi także o Adamie Małyszu : "Adam przecież też był młody, też miał pokusy. Ale może nie miał wokół ludzi, co ino cię na wódę namawiają."

  • Mluki bywalec

    Ja natomiast chciałem zauważyć, patrząc na ten konkurs MŚJ z 2004 roku, że tak naprawdę większość tych skoczków nie zrobiła później żadnej kariery w skokach seniorskich. Na 62 uczestników dosłownie 7 - 8 zawodników ma w ogóle rozpoznawalne nazwiska, z czego właściwie tylko Thomas Morgenstern i Kamil Stoch odnieśli prawdziwe sukcesy.
    Co się stało choćby ze skoczkami z miejsc 3 - 5 (Olli Pekkala, Roland Mueller, Julian Musiol)?
    Także historia nieudanej kariery Mateusza Rutkowskiego najwyraźniej nie jest odosobniona.

  • Arturion profesor
    @Boss28

    Bo Małysz nie był nigdy imprezowiczem.
    Podobno. :-)
    (człowieku, wszyscy wiedzą, że to był kuzyn ojca Sary)

  • Arturion profesor
    @semion

    Wojtka Bobaka!!! Najpóźniej na Planicę!!!
    Ileż będziemy go kisić?!

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl