Historia Lotów Narciarskich

  • 2001-08-29 00:07
[strona=1] Tak jak skoki narciarskie narodziły się i rozwinęły w Norwegii, tak kolebką lotów narciarskich jest Słowenia.

KIBICE W NATARCIU

Wszystko zaczęło się właśnie w tym małym, wtedy należącym jeszcze do Królestwa Jugosławii państwie, w latach trzydziestych XX wieku. Narciarstwo było już tam wtedy znaną aktywnością sportową, jednak nie odbywały się jeszcze praktycznie żadne konkursy z nią związane. Z tego też powodu kibice skoków narciarskich by zobaczyć rywalizację byli zmuszeni wyjeżdżać za granicę. I to właśnie oni, wielbiciele tego sportu, podłożyli kamień węgielny pod rozwój skoków narciarskich w Słowenii. Rozwój, który paradoksalnie usiłowała zahamować Międzynarodowa Federacja Narciarska, nie zgadzająca się z tym, co chcieli zrobić Słoweńcy. Postanowili oni bowiem dokonać w tej dyscyplinie rewolucji w odległościach...

DUET ZE SŁOWENII

Wśród jeżdżących zagranicę miłośników skoków narciarskich byli m.in. Generalny Sekretarz Jugosłowiańskiego Związku Sportów Zimowych Joso Gorec oraz inżynier Stanko Bloudek, dziś uważany za ojca chrzestnego słoweńskich sportów zimowych). Talenty dyplomatyczne pierwszego, oraz techniczne drugiego pozwoliły na stworzenie rewelacyjnego duetu, który na zawsze zmienił świat skoków narciarskich.
W owych czasach FIS twierdził, że tylko skoki w okolicach 70 metrów można nazwać bezpiecznymi. Na świecie było wtedy tylko dwóch skoczków, którym udało się przekroczyć na nartach odległość 80 metrów. Bloudek wierzył, że możliwe jest bezpieczne osiąganie 100 metrów i więcej. Na razie poprzestał na 90 metrach, wraz z architektem, Ivanem Rozmanem oraz swoim partnerem doprowadzając do budowy pierwszej skoczni w małym mieście Planica, koło granicy słoweńsko - austriacko - włoskiej. Obiekt był gotowy w lutym 1934 roku i zyskał miano giganta. Jednak świat usłyszał o nim dopiero kiedy Norweg Birger Ruud złamał tam światowy rekord, poprawiając go aż o 6 metrów. Odległość powyżej 90 metrów - dokładnie 92 metry była prawdziwą sensacją. Szok zwiększał jeszcze fakt, że brat Birgera, Sepp skoczył tego dnia 95, 5 metra. Nie ustał jednak skoku tak więc na razie to jego brat był rekordzistą.
Pierwsze zadanie - organizacja krajowego konkursu skoków narciarskich - powiodło się. Słynny duet szedł dalej. Teraz należało sprawić, by skoki mogły być lotami oraz uczynić ze Słowenii międzynarodową arenę sportową. Już sam początek okazał się bardzo trudny. I to nie z powodu trudności technicznych, lecz antagonizmu z jakim wystąpiły przeciwko lotom narciarskim działacze zarówno z kraju, jak i z zagranicy, a w szczególności z Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.

WOJNA Z FISEM

FIS nie pragnął w sporcie rewolucji. Na pierwszym miejscu stawiano bezpieczeństwo, a zdaniem FIS - u skocznia o K - 90 nie mogła go zapewnić. Pomysł budowy jeszcze większego obiektu wydawał się niepotrzebny, szokujący i szalony właśnie z punktu widzenia bezpieczeństwa. Dlatego też działacze FIS - u, autorytatywnej władzy w świecie narciarstwa, kategorycznie temu sprzeciwiły się. Paradoksalnie więc to właśnie Federacja działała w kierunku ograniczenia rozwoju dyscypliny. Jednak ta opozycja, nie mogła tu niczego zmienić...
Rozpoczęła się prawdziwa wojna taktyczna. Słoweńscy postępowcy kontra konserwatywny i bojący się zmian FIS. Postulat przyznania lotom statusu odrębnej dyscypliny skoków narciarskich kontra żądanie zaprzestania wszelkich prób wydłużania odległości. Pojawiali się sojusznicy i przeciwnicy. Po stronie Słoweńców opowiedział się sam Pierre de Coubertin, ojciec nowożytnych igrzysk olimpijskich. Słynny baron w przemowie z 4 sierpnia 1935 roku powiedział, iż w sporcie nie ma miejsca na przymus, sport potrzebuje wolności i właśnie ją trzeba ofiarować tym, którzy ryzykują życie by łamać światowe rekordy. Jednak nawet to wstawiennictwo nie pomogło. Wojna jeszcze się nie skończyła...

"REWOLUCJA MARCOWA"

Podczas gdy trwała wojna taktyczna, entuzjaści po prostu robili swoje. 15 marca 1936 na ciągle "nieakceptowanej" skoczni w Planicy miał miejsce historyczny konkurs, w czasie którego Austriak Sepp Bradl wprowadził skoki narciarskie w drugie stulecie swego istnienia. Jako pierwszy człowiek przekroczył magiczną odległość 100 metrów( dokładnie 102 metry). Skoki zaczynały być prawdziwymi lotami.
Tymczasem w 1938 na kongresie w Helsinkach Joso Gorec przedstawił niepodważalne dowody na to, iż skocznia w Planicy jest całkowicie bezpieczna. W ten sposób odebrał FIS - owi jedyny argument i ukazał, że polityka Federacji przeciwko Planicy była niesprawiedliwa. Tym samym odniósł nad przeciwnikiem moralne zwycięstwo.

PLANICA W KALENDARZU FIS

Wkrótce po tym wydarzeniu Planica została objęta kalendarzem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Od tej pory konkursy odbywające się na niej były już uznawane za całkiem oficjalne. Tymczasem Stanko Bloudek nie spoczął na laurach i dalej realizował swoje ambicje - zaczął właśnie kreślić plany jeszcze większej skoczni, pozwalającej na oddawanie skoków w granicach 160 metrów.

LOTY OPANOWUJA ŚWIAT SKOKÓW

Przełom lat 1949/50 przynosi narodziny drugiego na świecie mamuta - tym razem w Oberstdorfie, konstrukcji Heiniego Klopfera w Niemczech. Pierwszy konkurs odbył się tu 2 lutego 1950 roku a obserwowała go niewielka ilość ludzi. Jednak stan ten uległ zmianie kilkanaście dni póĄniej, kiedy to około 100 000 widzów przewinęło się przez pierwszy Międzynarodowy Tydzień Lotów Narciarskich w Oberstdorfie, odbywający się od 26 lutego do 5 marca. Był to pierwszy sygnał na to, że loty zyskują sobie nowe rzesze zwolenników. Padł nowy rekord świata a Szwajcar Andreas Dae zaprezentował nowy styl lotu (ramiona blisko bioder, sterowanie jedynie za pomocą rąk)

LOTY ODRĘBNĄ DYSCYPLINĄ

Stanko Bloudek nie zdołał doprowadzić do końca planów nowej skoczni. Zmarł w 1959 roku. Dzieło jego życia dopełniło się dopiero po śmierci. Czas przyniósł zupełnie nowe spojrzenie na długie skoki. Zyskały one uwielbienie i podziw kibiców sportowych, a tym samym tolerancję władz, które w takiej sytuacji po prostu nie mogły już dłużej ignorować to zjawisko. Różnica pomiędzy odległościami osiąganymi na normalnych skoczniach a tych gigantycznych była zbyt duża by nadal należały one do tego samego "kotła". Po 27 latach walki, w 1961 roku w skokach narciarskich nastąpił rozłam na dwie dyscypliny: skoki do 145 metrów, oraz dłuższe, do 185 nazwane lotami narciarskimi.
Dziś, o latach trudno powiedzieć co kierowało FIS - em, który tak długo nie zgadzał się najpierw na budowę gigantycznych skoczni a tym samym istnienie lotów, później na wyodrębnienie ich jako nowej dyscypliny utrudniając w ten sposób ich rozwój. Czy była to tylko troska o bezpieczeństwo? Czy tez może ich politykę napędzał konserwatyzm lub nawet coś co można nazwać swoistą fobią lub też w grę wchodziły inne, nie dające się wytłumaczyć przepisami rozgrywki. Tak to jednak zwykle bywa, że rewolucyjne idee i działania spotykają się na początku ze sceptycyzmem, niechęcią i niezrozumieniem by póĄniej zachwycić i opanować świat. [strona=2]

MISTRZOWIE LOTU

Loty narciarskie coraz bardziej się rozwijały. W 1966 zbudowano mamut w Vikersund(jedyny jak do tej pory w Skandynawii), cztery lata później w Ironwood stanął Cooper Peak( jedyny na półkuli zachodniej). A skoro loty były już odrębną dyscypliną sportu - dlaczego nie dać specjalistom w tej dziedzinie możliwości zdobycia czegoś większego? Nadszedł czas na mistrzostwa światach w lotach narciarskich. O wszystkim zadecydowano w 1971 roku na kongresie w mieście Opatija. Zdecydowano, że mistrzostwa będą się odbywać co 2 lata. Jednak już na początku poczyniono wyjątek: dwie pierwsze imprezy odbyły się rok po roku.
Pierwsze Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich maiły miejsce w 1972 roku, nie gdzie indziej jak w Planicy.

FIS NADAL CZUWA

Człowiek nigdy nie przestaje marzyć o przekraczaniu granic swoich możliwości. Na biciu rekordów zależy zarówno kibicom, ze względu na widowiskowość dyscypliny, jak i samym skoczkom - przede wszystkim ze względu na osiągane w ten sposób doznania oraz swoje sportowe ambicje. No i oczywiście sponsorom, chętnie wspomagających zawodników i obiecującym im słone premie, gdyż każdy wspaniały wynik daje rozgłos. Odległości w lotach rozwijały się dynamicznie. Zapanowała prawdziwa gorączka rekordów. Zawodnicy marzyli o magicznym rekordzie. Konstruktorzy przeprowadzali renowacje skoczni, w gruncie rzeczy mające na celu zwiększenie ich możliwości, lub tez po cichu wprowadzali zmiany kosmetyczne, jak podkopywanie wybiegu, czy nawet przedłużanie rozbiegu poprzez dokładanie na górze jeszcze jednej belki.
Wszystko było w porządku do 1985 roku. Wtedy to Fin Matti Nykaenen po raz drugi z rzędu ustanowił na skoczni w Planicy nowy rekord świata - 191 metrów. I nagle FIS powiedział: "Stop! Koniec z dążeniem do samobójczych zawodów, koniec machiny kibice - sponsorzy - skoczkowie. Przestajemy rejestrować rekordy świata oraz zabraniamy pod pretekstem modernizacji czy podnoszenia bezpieczeństwa dostosowywania coraz większej ilości skoczni do osiągania coraz dalszych odległości. W takim rozwoju sprawy ofiary są nieuniknione a do tego nie możemy dopuścić. Dlatego zamrażamy rekord świata!" Stało się to w momencie, kiedy skoczkowie zbliżali się do magicznej granicy 200 metrów. Sponsorzy prześcigali się w obietnicach premii dla tego, który ją pokona. Zapowiadana decyzja nie rejestrowania więcej rekordów weszła w życie w 1987 roku, akurat tuż przed tym, jak Polak Piotr Fijas skoczył w Planicy 194m( co ciekawe spiker ukrył wtedy przed publicznością prawdziwy wynik, ?skracając go o parę ładnych metrów)), co nie zostało już uznane za rekord.
Tak więc w nomenklaturze FIS rekord świata w skokach narciarskich wynosi 191 metrów i należy do Matti Nykanaena. Każda dłuższa odległość była oficjalnie nazywana przez FIS najlepszym wynikiem lub najdłuższym skokiem człowieka na nartach. Jednak media zawsze ignorowały te przepisy i jawnie nazywały takie skoki wspaniałymi rekordami świata.
Jak łatwo jest się domyślić, działania FIS -u nie zmieniły sytuacji. Skoczkowie wcale nie zaczęli się bardziej zastanawiać nad tym, czy warto ryzykować życie dla rekordów, sponsorzy nadal zacierali ręce i czekali na kurę znoszącą złote jaja a każda coraz dalsza odległość i tak przez cały świat była i jest uznawana za rekord w długości skoku.
FIS -u po prostu zmył z siebie piętno odpowiedzialności, bo konkretne działania jak wprowadzenie zakazu "modernizowania" skoczni nie zdały egzaminu. A same słowa i dydaktyzm nie były w stanie zahamować marzeń ludzi o locie dłuższym niż 200 metrów.

ZŁOTY CHŁOPIEC

Pierwszy skok człowieka na nartach miał miejsce w XI wieku. Kilkaset lat po tym wydarzeniu oraz 58 lat po tym jak Birger Ruud wykonał skok w "drugie stulecie historii skoków narciarskich" spełniło się to, o czym marzył cały świat. 17 marca 1994 w czasie Pucharu Świata w Planicy Austriak Andreas Goldberger przekroczył magiczna granicę 200 metrów - poszybował na odległość 201 metrów. W ten sposób małe miasto Planica po raz kolejny zapisało się w historii narciarstwa i w pamięci ludzkiej...
Pokonanie jako pierwszy człowiek odległości 200 metrów nie było ostatnim, tak wielkiego formatu czynem, jakiego dokonał Andreas Goldberger...
Finał dwudziestego pierwszego Pucharu Świata w Skokach Narciarskich odbywał się właśnie w Planicy. Już w czwartek, 17 marca podczas treningu Austriak Thomas Hoerl swoim skokiem na 224, 5 metra (aż o 5 metrów lepszym od wcześniejszego rekordu Tommy Ingebrigtsena) dał znak na to, że na piątkowym konkursie widzowie będą oglądać piękne skoki. Rzeczywiście, dzień później, 18 marca zobaczyliśmy lot, który był jeszcze tego dnia powtarzany wielokrotnie w wielu serwisach informacyjnych. Jeden z najpiękniejszych skoków, jakie wykonał człowiek. Ponownie Andraes Goldberger, który osiągnął odległość 225 metrów, po raz kolejny zapisując się w historii skoków narciarskich.
225 metrów Goldego , trzymając się nomenklatury FIS - u, jest do dziś najdłuższym skokiem człowieka na nartach. Na kolejny rekord czekaliśmy trzy lata - Fin Matti Hautameki poprawił rekord Goldbergera o 6 metrów 23 marca 2003.

PRZYSZŁOŚĆ

Loty narciarskie są dziś niezwykle popularne. Można się zastanawiać, dlaczego? Ktoś może powiedzieć, że dlatego, iż dziś skoki narciarskie to produkt rynkowy i im są dłuższe, tym lepiej się sprzedają. Jest w tym jakaś racja, jednak taki sposób myślenia traktuje loty tylko jako inny rodzaj boksu. Tymczasem loty, w ogóle skoki są wyjątkowe ponieważ symbolizują wieczne pragnienie człowieka by być ptakiem, by wzbić się w powietrze i pokonać granice ludzkich możliwości.
To marzenie staje się coraz bardziej namacalne. Obecnie mówi się już o budowie mamutów o K - 300. Pozostaje nam cieszyć się iż pokonane już zostały trudności mentalne związane z lotami i być może wyciągnąć z całej tej historii jakieś wnioski.

 

>>Najdłuższe skoki w historii
>>Zwycięzcy Pucharu Świata w Lotach Narciarskich;
>>Zwycięzcy Tygodnia Lotów w Oberstdorfie


Paulina Konieczna, źródło: Informacja własna
oglądalność: (44206) komentarze: (21)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Janek bywalec

    Bardzo fajny artrykuł, ale przydała by sie mała akualizacja, bo jak wszyscy wiemy rekord wynosi 239 metrów.

  • anonim
    K185

    Czy moglibyście skombinować więcej fotek K185 w vikertsund i z harrachova

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl