Bronisław Porębski: "Ostatnie igrzyska były sukcesem i dla niego, i dla mnie"

  • 2006-09-15 08:51
"Chyba tylko Franciszek Gąsienica-Groń zdobył ze swoimi podopiecznymi więcej medali na krajowych zawodach". Tak o bohaterze poniższego tekstu, trenerze Sokoła Szczyrk, panu Bronisławie Porębskim powiedział jeden z narciarskich działaczy.

Bronisław Porębski pracuje z młodzieżą od wielu lat, ma z nią świetny kontakt. Na skokach zna się jak mało kto i swoją wiedzę przekazuje podopiecznym z wielkim zaangażowaniem. Pozostaje przy tym osobą skromną, bardzo sympatyczną, nie szuka rozgłosu, trudno go było namówić na wywiad. Poświęca się swojej największej pasji - skokom narciarskim.

"Gdy byłem młody sam trochę skakałem, ale lepszy ode mnie był mój brat, który był w kadrze. Ja natomiast tam się nie załapałem, chodziłem wtedy do szkoły i nie udało się pogodzić nauki ze skokami. Jednak mając 19 lat rozpocząłem już swoją działalność jako opiekun młodzieży, sędzia narciarski, później zostałem działaczem w BBTS Bielsko Biała. Był to wtedy najlepszy klub z Beskidów. Następnie zacząłem działać w szczyrkowskim klubie - LKS Szczyrk, jako wiceprezes. Wtedy też zaproponowałem, by nowowybudowanej szkole, oddanej do użytku w 1966 r, nadać imię Heleny Marusarzówny. Później nadeszły cięższe czasy, nie było pieniędzy w LKS-ie.

Z mojej inicjatywy powstał Górniczy Klub Narciarski "Beskidy" Szczyrk. Dostaliśmy wtedy pieniądze na działalność i zacząłem pracować, można powiedzieć, na pełny etat w tym sporcie. Byłem wiceprezesem w tym Górniczym Klubie Narciarskim i zarazem zacząłem się opiekować i wychowywać młodych adeptów. Wyniki po kilku latach były coraz lepsze, paru chłopców zdobyło Mistrzostwo Polski, natomiast ukoronowaniem mojej pracy w tym klubie był olimpijczyk Janusz Malik. Wychowywałem go od ósmego roku życia. Pochodził z wielodzietnej rodziny, było ich tam pięciu, ja pracowałem z czterema z nich. W tym czasie dużo jeździliśmy na obozy, nad morze, wielokrotnie byliśmy w Krynicy Morskiej.

W latach osiemdziesiątych sytuacja uległa zmianie. Śląsk zaczął nieprzychylnie patrzeć na nasze działania klubowe i wszystko to się załamało. Przeszedłem do pracy w OSiR, a po roku, półtora, do klubu LKS Klimczok Bystra. Wtedy też był to klub trochę podupadły, gdyż po sukcesie Józefa Przybyły, popularnego "Justka", nie było tam tak znanych zawodników. Najbliżej czołówki był Romek Sosna. Wtedy zacząłem działać w tym klubie, razem z byłym olimpijczykiem Januszem Walusiem, który zaczął tam pracę jako trener narciarski. Przyszedł też czas na sukcesy - Romek Sosna został mistrzem Polski w kombinacji norweskiej. Wtedy też tata przyprowadził do mnie ośmioletniego Łukasza Kruczka.

Opiekowałem się nim do szesnastego roku życia. Był zdyscyplinowany, inteligentny, umiał pogodzić sport z nauką, ale też trochę uparty. Chodził trochę swoimi drogami. Jak miał 14 lat to mu powiedziałem, że on zrobi największą karierę ze swoich klubowych kolegów i tak się stało. Został trzykrotnym akademickim mistrzem świata, olimpijczykiem, mistrzem i wicemistrzem Polski. Był to bardzo fajny chłopak, nie dochodziło pomiędzy nami do żadnych konfliktów, nie palił, nie sięgał po alkohol, naprawdę bardzo mile go wspominam.

Po zakończeniu pracy w Klimczoku wróciłem do Szczyrku. Wtedy też rozleciał się zupełnie BBTS, w którym działał mój szwagier, Stefan Hula i nie miał gdzie umieścić swojego syna Stefanka. Doszliśmy do wniosku, że rodzina musi sobie pomagać i został wtedy prezesem klubu Jastrząb Szczyrk, a ja się zacząłem zajmować szkoleniem. Tak się złożyło, że trenowałem trzech synów olimpijczyków. To był Stefanek Hula, Wojciech Pawlusiak, syn Tadeusza Pawlusiaka i Fabian Malik, syn Janusza Malika. Żal mi było tych chłopców, więc się nimi zająłem, jeździłem na zawody. I znów wyrósł z tej grupy olimpijczyk - Stefanek. Ostatnie igrzyska były sukcesem i dla niego, i dla mnie.

Trzy lata temu połączyliśmy się ze Sokołem Szczyrk i obecnie działam w tym klubie. W Szczyrku mieszka niewielu zawodników. Zaczęli za to przyjeżdżać rodzice z chłopakami z Żywiecczyzny i teraz to właśnie na nich stawiam. Podziwiam tych rodziców, gdyż wożą swoje dzieci na trening po 30-50 km w jedną stronę. Na początku każdy dowoził tylko swoje dziecko, natomiast teraz zabierają po kilkoro chłopców, dzięki temu raz pojedzie jeden rodzic, drugim razem inny.

Dlaczego nie Szczyrk? Młodzież jest tutaj trochę "wygodna", mają dużo dyscyplin. Szczyrk poszedł w kierunku tenisa stołowego, snowboardu, zjazdy zaczęły się rozwijać. Nie ma chętnych do skoków. Jednak to nic nowego, w Zakopanem jest tak od lat, że bazuje się na młodzieży z okolicznych miejscowości w promieniu wielu kilometrów."

Jak każdy, także i Bronisław Porębski miał swoje trenerskie autorytety:
"Gdy byłem młodym trenerem moim autorytetem był Jakub Węgrzynkiewicz, a także trener Kozdruń. Przy nim skoczkowie polscy odnosili wielkie sukcesy. Od niego się wiele nauczyłem, a także od Leopolda Tajnera. Jednym słowem od nieżyjących już dzisiaj..."

Życzymy trenerowi Porębskiemu wychowania kolejnych olimpijczyków i aby jego podopieczni dawali mu jak najwięcej powodów do radości.

Trener Bronisław Porębski z podopiecznymi po treningu w Szczyrku



Barbara Niewiadomska, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13632) komentarze: (13)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    ale ten facet zarozumiały woda sodowa mu odbiła

  • Boy profesor

    Szczyrk dostał organizację MŚJ 2008 i musi te zawody tam rozegrać. Chyba, że przed terminem zrezygnuje, ale spodziewam się, że wtedy bez kary ze strony FIS-u się nie obejdzie. A na obecnym Skalite nie można po prostu rozegrać takiej imprezy. Fatalnie zorganizowane były MŚJ w Stryn, skocznia była taka sobie, ale to co jest w Szczyrku to nie można nawet porównać do Strynu. Ja się dziwię jak skoczkowie wchodzą na skocznię Skalite zimą! Byłem tam latem i schodzy są jedynie do progu, a potem trzeba się wspinać do góry! O mało co sam nie spadłem w dół gdy tam byłem ;)

  • Mada stały bywalec
    Szacunek


    Dobrze, że są w naszym Kraju tacy trenerzy jak Pan Bronisław Porębski. Pasjonaci, którzy do swojej pracy dokładają kawałek serca.
    To głównie dzięki ich pracy, po macoszemu traktowany, niedoinwestowany polski sport sypnie nam od czasu do czasu, ku pokrzepieniu serc, takimi perełkami jak Małysz, Kuśnierewicz, Pyrek, Jędrzejczak, Kowalczyk, Sikora. Bo tak prawdę powiedziawszy zupełnie na to nie zasługujemy.

    Szkoda tylko, że takich Ludzi, którzy w byle jakich warunkach, przy byle jakiej infrastrukturze, za byle jaką pensję, potrafią znaleźć, a co najważniejsze nie zmarnować tych Perełek, jest coraz mniej. Gdy ich zabraknie, z łezką w oku będziemy wspominać jakich to wspaniałych sportowców kiedyś mieliśmy.

    Panu Bronisławowi Porębskiemu i wszystkim jego Kolegom po fachu życzę dużo zdrowia, stalowych nerwów, silnych łokci, i...mocnego odbicia. Aby potrafili przeskakiwać przeszkody, których obejść nie sposób. Niech Wasza praca daje Wam dużo radości.

  • Mada stały bywalec
    Na czym będą skakać?....


    Jak to na czym, na nartach!

    To znaczy, to jest optymistyczna wersja. Bo pesymiści to już powinni krakać, że nart też zabraknie.

  • anonim

    W 2008 MŚJ, w 2009 EYOF ... Ciekawe na czym oni będą w tym Szczyrku skakać? Jak widzę jak sie budowa Malinki ślimaczy, to tracę nadzieję, na to,że w Szczyrku cos ruszy ...

  • Boy profesor
    śmiech na sali

    Polska to jest do d-upy kraj. Mógłbym jeszcze raz przekopiować tekst Adi'ego i podpisać się pod nim. Nie do pomyślenia aby u nas istniał tylko jeden porządny kompleks skoczni - w Zakopanem! Reszta to bida z nędzą.
    W Szczyrku jest niemal katastrofa. Jedyny plus to opomiarowana skocznia "Antoś" K17, która jednak ma w tragicznym stanie igelit i nawet na to nie ma pieniędzy. Skocznie w Biłej są w złym stanie i powinny zostać zlikwidowane. Nie mówię już w jakim stanie jest Skalite :/ Byłem tam rok temu i to jest nie do pomyślenia. Co z tego, że budujemy Malinkę? Powinno się też zająć innymi obiektami! Szczyrk za niecałe dwa lata jest gospodarzem MŚJ, a nie ma jeszcze obiektów do tej imprezy, nic nie ma! Są niby plany budowy kompleksu na miejscu obecnego Skalite, ale nikt nie myśli nawet o jego realizacji. Plany, plany, plany... Śmiech na sali.

  • anonim

    No bzdury tu czytam :)

    W każdej dyscyplinie sportowej na upartego nie ma rady ,
    nie tylko w skokach można wejsc do czolówkie światowej ,
    jak narazie to my w tej czolówce skoków mamy tylko jednego zawodnika , gdzie pzrez tyle lat jest jakis inny sportowiec - skoczek ??
    ja jakoś nie widzę ,

    jesli ktoś ma zapał i chęci i odrobinę talentu , który jest poparty cięzką pracą ,
    to czy to skoki czy snowboard czy coś innego ,
    zajdzie bardzo daleko , tylko trzeba tez tego chcieć.

  • anonim
    Dzieciom potrzebne sa małe skocznie!

    Park Narodowy Babia Góra zajmuje bardzo małą powierzchnię. Wokół niej jest pełno wzgórz gdzie łatwo zbudować nie tylko K-35, ale i K-65. Trzeba tylko chcieć. Większych skoczni na razie budować "nie muszą " ;))) Małe skocznie są dla dzieci i dla amatorów (potrafiących juz skakać). Jak ktoś ma talent,i skocznie przeskakuje, to w wieku 14-15 lat może iść do szkoły do Zakopanego i tam trenować.

  • anonim
    ushuaia

    pod babia gora nie bardzo... park narodowy...

  • anonim
    wpada...

    wpada chudzielec do baru i mowi

  • anonim
    Skoki niepopularne ;)

    Tenis stołowy, snowbord, zjazd :)))
    No cóż jak na sport amatorski, to fajne dziedziny,...ale czy oni zdają sobie sprawę,że w tych dyscyplinach, to oni sie raczej nigdy do światowej czołówki nie przebiją?
    Szanse naszych osiągnięcia sukcesu w snowboardzie, czy narciarstwie alpejskim sa równe zeru. Chyba ostatnia olimpiada pokazała to dobitnie. To sporty bardzo kosztowne (sprzęt + wyjazd na treningi na prawdziwe trasy w Alpach a nie nasze "ośle łączki"). No i przy okazji śmieszy mnie to narzekanie na "szkodliwość dla zdrowia" i niebezpieczeństwo skoków narciarskich a nie dostrzeganie kilka razy większej szkodliwości dla organizmu jazdy po muldach w narciarstwie zjazdowym czy snowbordzie.
    No cóż, młodzież sama siebie pozbawia szansy na sukces w skali międzynarodowej. Tak naprawdę, to juz mało jest dyscyplin, gdzie ten sukces relatywnie łatwo osiągnąć. A skoki jeszcze do nich należą.
    No i skoro dzieciaki z Żywieczczyzny dojeżdżają, to może tam nowe skocznie budować, a nie w Szczyrku ? W pół drogi pomiedzy Wisłą i Zakopanem nie ma żadnej skoczni igelitowej. A pod Babia Górą jak widać by się taka sprzydała.

  • anonim
    Szkoda

    tylko,ze aby odbyc trening w Szcyrku , to trzeba droge zamykać przez Biłą, bo chłopaki chamuja daleko po drugiej stronie szosy w polu. Ale to jest stały problem takze np.Łabajowa. Mam nadzieje , ze ruszy w przyszłym roku przebudowa Skalitego i postawią , tak jak w projekcie K-30 , K-60 i K-95 z igelitem , bo coś o tym ucichło, a wlutym 2008 w Szczyrku są M.Ś Juniorów, i ciekawe na czym beda skakać , skoro stara skocznia utraciła certyfikat Fisu i napewno go juz nie dostanie ze względu na np. przestarzały profil. Gdyby zbudowano te 3 skocznie , to zrobi się piękna baza do szkolenia młodych w Beskidach.Dzieci mozna szkolić w Goleszowie , Wiśle czy Gilowicach, a młodzików juz w Szczyrku potem na Malince. No i czy cos sie ruszyło w sprawie skoczni w Bystrej? Walka działaczy o własny obiekt wygląda , jak Syzyfowa praca , obym sie mylił. Życze wytrwałości!

  • anonim

    Bardzo ładny i ciekawy artykuł.

    Pomimo już nie mlodego wieku , nalezy tylko podziwiac Pana Porębskiego za taki zapał do pracy i zyczyć mu sukcesów .

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl