Z pamiętnika kibica – Zakopane 2007

  • 2007-01-25 15:49

Puchar Świata w Zakopanem 2007 oraz wszystkie emocje, zarówno te dobre, jak i te złe, są już za nami. Zapraszamy do lektury, tekstu, który opisuje tegoroczne skoki w Zakopanem z perspektywy zwykłego kibica.

Zakopane - Kibice podczas PŚ 2007Zakopane - Kibice podczas PŚ 2007
fot. Tadeusz Mieczyński
Kibice podczas PŚ w Zakopanem 2007Kibice podczas PŚ w Zakopanem 2007
fot. Marcin Hetnał
Miś KrokiewkaMiś Krokiewka
fot. Tadeusz Mieczyński

Sobota. 20.01.2007

W drodze
Do Zakopanego przybyliśmy w sobotę ok. 10.30. Droga przez Słowację przebiegała szybko i spokojnie. Już miedzy Chochołowem a Witowem ucieszył nasze oczy widok zaśnieżonych pól. A Tatry prezentowały się naprawdę imponująco. Po zameldowaniu się w pensjonacie złapaliśmy busik, który zawiózł nas w okolice skoczni.
- Dalej się nie da, bo droga zamknięta - góral zainkasował po 3 zł od osoby i życzył dobrych zawodów.
- A pan się nie wybiera na skocznię?
- Eeee panocku, trza zarabiać jak tyle ceprów.
Wyruszyliśmy więc dalej piechotą. Zakopane prezentowało się zimowo. A taki był strach o śnieg. W dodatku prognozy mówiły o dalszych opadach. Co prawda takie ilości śniegu nie miały wpływu na przygotowanie skoczni, ale zawsze to atmosfera jest milsza w trakcie skoków, gdy dookoła biało, nie zaś szaroburo. Po drodze, na straganie zaopatrzyliśmy się w atrybuty kibica. Brat kupił synkowi daszek z napisem Polska (żeby mógł tez zabierać na mecze siatkówki - w czapie by mu było za gorąco) a dla siebie wybrał szalik. Podobny szalik nabył kolega. Ja już od wielu konkursów zabieram na skocznię koszulkę reprezentacji i flagę narodową. I tym razem miałem je w plecaku, więc przystroiłem się jak przystało na kibica. Przy okazji okazało się że dąć w słynną zakopiańską trąbę trzeba umieć. Nie można po prostu w nią dmuchać, trzeba rozluźnić wargi i parsknąć niczym koń. Tylko wtedy wydobędzie się z niej ten charakterystyczny dźwięk, tak znany wszystkim kibicom skoków narciarskich w Polsce. Dlatego bratanek zamiast trąby dostał prócz daszka kołatkę którą zaraz zaczął energicznie kręcić.

Na skoczni
Przezornie do sektora weszliśmy już koło południa, ale miejsca wzdłuż pierwszej barierki, zapewniające całkowitą widoczność były już zajęte. Strategicznie więc zajęliśmy szczególne miejsce - niedaleko dolnej granicy sektora, co zapewniało nam przebywanie w zasięgu kamery na żurawiu. Jednocześnie - tuż za transparentem Bielsko-Biała Straconka. Wśród swoich. Swoich było sześciu i mój brat nawet wypatrzył wśród nich swojego znajomego z czasów szkolnych. Czekaliśmy z niecierpliwością na rozpoczęcie skoków. Z niecierpliwością i niepokojem, bo pogoda nie nastrajała jednak optymistycznie. Co chwila zrywał się wiatr. Pokapywał deszcz. Niedługo potem pojawili się wodzireje i zaczęła się zabawa na trybunach. To cecha charakterystyczna zakopiańskich zawodów. Firma Kułaga&Magiera potrafi rozbujać tłum sportowych kibiców jak mało kto. W dużej mierze to oni sprawiają, że na Wielkiej Krokwi panuje ta słynna wspaniała atmosfera, której brakuje w trakcie wielu innych zawodów Pucharu Świata. Szkoda tylko że historie o Polakach wspaniale bawiących się na imprezach sportowych bez alkoholu można w większości miedzy bajki włożyć. Niby regulamin zawodów wspomina, że "na terenie obiektu obowiązuje zakaz sprzedaży i wnoszenia napojów alkoholowych". Może sobie obowiązywać. Nie ma takich kordonów, przez które potomkowie Zagłobów nie potrafiliby przemycić wódki...
Tak czy owak zabawa trwała w najlepsze, tłum tańczył przy dźwiękach popularnych przebojów, machał chorągwiami, trąbił trąbkami, kołatał kołatkami. Robiliśmy fale, przekrzykiwaliśmy się sektorami, odpędzaliśmy wiatr. I tak dotrwaliśmy chwili gdy na belce pojawił się pierwszy przedskoczek.

Rywalizacja
Już po wynikach kwalifikacji nieco zrzedły nam miny - tylko 5 Polaków w konkursie? Seria próbna i uśmiech wraca na twarz - Małysz wygrywa, Stoch piękny skok na 125,5 metra. Zapowiadała się piękna rywalizacja, bo Jacobsen ze Schlierenazuerem też pokazali, że są mocni. Ale zaczął się konkurs i już wiedzieliśmy co jest grane. Wiatr rządził na skoczni. Polacy - fatalnie. Faworyci zawodzą i skaczą krótko. Okrzyk zachwytu wzniósł się nad skocznię właściwie trzy razy - po skokach Urbanca, Ljoekelsoeja i Małysza. Pierwszy skok nas totalnie zaskoczył. Drugi zresztą też, bo Ljoekelsoej jest raczej w kiepskiej formie. Ale już wtedy było wiadomo, że wynik ustali wiatr. Tym bardziej skoczyliśmy w górę, gdy Adaś pomimo niesprzyjających warunków wylądował na 129 metrze. Pukaliśmy się jednak w głowę - po co pchać ten konkurs na siłę? Przed chwilą wiatr złamał tyczkę od transparentu Bielsko-Biała. Płachta spadła nam na twarze, po chwili zwinięta w rulon wylądowała na ziemi. Teraz najbliżej mieliśmy do transparentu "Kęty". I dobrze - geograficznie też się zgadzało. W przerwie podliczaliśmy gorączkowo metry i punkty. Wyszło nam, że jeśli Małysz nie zawali drugiego skoku, to podium ma pewne a i szanse na zwycięstwo są.
- Hautamaeki może nie dać się wyprzedzić, a za plecami czai się Jacobsen z niewielką stratą, ale reszta czołówki to "fuksy" - mówiłem do brata.
- A jak Schlierenzauer? - dopytywał kolega, zaglądając mi przez ramię na kartkę papieru, na której miałem spisane wyniki najlepszych po pierwszej serii zawodników.
- 3,5 metra straty. Adaś jest w formie i u siebie. Obstawiam podium Jacobsen-Małysz-Matti. No, ewentualnie Jacobsen-Matti-Małysz. Ale wierzę, że Adaś wygra, Chcesz się założyć?
- E, co ty nie wygra. Jak przegra - stawiasz mi grzańca.
- Stoi. Tylko żeby w drugiej serii już tak nie wiało, może ta tabela trochę się też uporządkuje, bo wyniki z kosmosu...
Nie dane nam było rozstrzygnąć zakładu. Najpierw koszmarny upadek Mazdy, po którym serca stanęły nam w gardle, potem zabawa Morgensternem w wańke-wstańke: Thomas wchodzi na belkę, Thomas schodzi z belki; w końcu odwołanie drugiej serii.
Skocznie opuszczaliśmy nie w sosie. Próbowałem zaintonować "Ale za to niedziela" ale jakoś nikt nie podejmował. Śnieg w dużej mierze stopniał i okolice tonęły w błocie. W wyznaczonych przejściach kałuże do pół łydki od ogrodzenia do ogrodzenia. Przeklinaliśmy służby porządkowe - nie pomyśleli, by w czasie zawodów przestawić kilka płotków, lub rzucić w poprzek co większych roztopów parę desek. Ochroniarze w swych wysokich buciorach przyglądali nam się obojętnie. Tak zapamiętamy te za zawody - błoto i kałuże.

Wieczór
Wieczorem w pensjonacie doładowałem rozładowaną komórkę i zaraz zadzwoniłem do dobrze poinformowanej osoby z pytaniem co z Janem Mazochem. Poczucie sprawiedliwej rywalizacji utraconej na skoczni powetowaliśmy sobie turniejem piłkarzyków, które stały na korytarzu. Nie ma to jak trochę quasisportowej rozrywki w męskim gronie.

Niedziela 21.01.2007

Rano msza święta w sanktuarium na Krzeptówkach. Ja modliłem się za Mazocha i by dziś więcej wypadków nie było. Potem udaliśmy się na skocznię.
Niestety - pomimo optymistycznych prognoz synoptyków, pomimo nadziei, zaklinań i modlitw, naszego odganiania wiatru i chwil ciszy, wiatr nie chciał odlecieć znad skoczni na dobre. Od połowy kwalifikacji wzmagał się i dlatego 25 miejsce Adama nas nie zmartwiło, a 12 Roberta Mateji podniosło na duchu. Niestety na krótko. Jak na złość po kwalifikacjach wiatr niemal całkiem ucichł, a na 10 minut przed rozpoczęciem zawodów zerwał się z podwójną siłą. Flagi łopotały jak oszalałe, w powietrzu latały reklamówki, znad Gubałówki napływały kolejne poszarpane zwały chmur.
- Chyba możemy się już zbierać - mówił brat.
- Poczekajmy, może opóźnią o godzinę, dwie i uda się rozegrać.
Nadzieje były płonne - za chwilę zobaczyliśmy zawodników zjeżdżających wyciągiem na dół. Jeden telefon z domu i wszystko jasne - w telewizji zakończono transmisję. Ale czemu spiker nic nam nie mówi? Czemu na telebimach wciąż widnieje napis, że trwa spotkanie jury? Zagadka wkrótce się wyjaśniła. W ten weekend zawiodła nas pogoda, organizatorzy, FIS - ale sami skoczkowie i trenerzy stanęli na wysokości zadania. Grupami wychodzili na dojazd, machali nam, kłaniali się, by w ten oryginalny sposób podziękować "najwspanialszej publiczności na świecie" za gorący doping mimo wszystko. Co chwila ktoś podchodził do mikrofonu, by powiedzieć nam parę słów - Kojonkoski, Schoedler, Amman, Schmitt, Bajc, Cecon... Austriacy mają fantazję. Wytrzasnęli skądś żółty materac - pewnie chroniący zawodników przed bolesnym spotkaniem z bandą, zaciągnęli go pod górę zeskoku w okolice 120. metra i zjechali we czwórkę na nim na sam dół. Dwóch dla żartów siłowało się na śniegu. Inni zawodnicy wciąż machali, kłaniali się nosili nawzajem na rękach, dziękowali. Wokół nich uwijali się kamerzyści i fotoreporterzy. Potem długo przemawiał jeszcze Apoloniusz Tajner.

***

Pomimo tragicznego wypadku Jana Mazocha, pomimo wiatru i błota, pomimo tego, że z czterech zaplanowanych serii skoków odbyła się tylko jedna i to mocno wypaczona przez wiatr a organizatorzy wykręcają się jak mogą od zwrotu za bilety - na pewno znów powrócę do Zakopanego. To wyjątkowe miejsce. Wszyscy tu powrócimy - już wstępnie umówiłem się z bratem i kolegą na Grand Prix latem i następny Puchar Świata. Oby był całkiem inny, niż ten ostatni.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (17915) komentarze: (39)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • MarcinBB redaktor
    zamarłem, umarłem i pokręciłem głową

    Drogi Barnabo.
    Wybacz ale czasem piszesz tak zagadkowo, że nie nadążam. Z pewnych fragmentów (nie-bicie żony) wnioskuję, że piszesz o mojej polemice z indorem. Ale naprawdę, piszesz w tak zawoalowany sposób, że nie do konca wiem co. Mógłbyś wyjasnić nieco prostszym językiem? I kto cierpi na "obsesję inwektywów - dziecięcą chorobę"?

  • Barnaba doświadczony
    Jak zupa bez soli

    @Józek
    Niestrudzony Forumowiczu,
    Byłoby nietaktem Twoją odpowiedź zbyć milczeniem.Ale będzie krótko, gdyż trzy mozolnie wpisane teksty na temat po kolei zostały zerwane. Teraz piszę już z "piwnicy".
    Do rzeczy.
    Rad jestem, że mojego przytyku-zaczepki forumowej o "bałamuceniu" nie odebrałeś dosłownie. To też KLASA JÓZKA. Mnie chodziło o potraktowanie idei rakingu trenerów jako odrębnego tematu, a nie rozważań na chybcika.
    Tutaj się zgadzam z Tobą , uczestnicy przypadkowej dyskusji też się odpowiednio popisali.
    O innych problemach dotyczących oczekiwań wobec trenerów można dyskutować długo. (Nieco "nabazgrałałem" w tekstach bezpowrotnie utraconych.) Mniemam, tematyka ta nie znajduje się w obszarze zainteresowań Redakcji portalu, chyba, że zaistnieje samorodnie w wyniku konkretnej sytuacji.
    Osobiście, pragnę,aby nie była nią jakaś laurkowa okoliczność. Przyznać należy, iż pewna grupa forumowiczów, mimo spornych wizji, potrafi dyskutować na argumenty. Boleję jednak, z powodu zawładnięcia jednego z moich naprawdę ulubionych polemistów - co nie oznacza przeciwników - przez obsesję inwektywów rodem z grup forumowych onetu.
    Aby nie było "wschodnio", powiem jest to "Dziecięca choroba", o której w polemicznym tekście pisał kiedyś @Anielasty.
    Ale się rozgadałem, bardziej niż @MarcinBB.
    Na koniec. Józku, forum bez Twoich statystycznych opracowań autorskich! byłoby tym, czym zupa bez soli.
    Pożera mnie ciekawość, czy przesympatyczny Autor zamieszczonego nad kreską donosu z pola sportowo - atmosferycznej wojny, wtedy właśnie publicznie by oświadczył, iż z powodu nawet tak ewidentnej wady wzmiankowanej potrawy nie bije swojej Żony. To są prawdziwe smaczki i uroki naszych dyskusji. Takich tutaj potrzeba.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

  • jozek_sibek profesor
    Uparci trenerzy

    Chodzi o wspomnianego już S.Hulę i jego starty w PŚ.
    Dlaczego trenerzy nie zrobią mu przerwy,tak jak to praktykuje Alexander Pointner ze swoimi zawodnikami?
    Trener nie wyciąga wniosków z własnego podwórka i z tym samym zawodnikiem.

    Po 5 słabych startach w letnim PK:50,44,40,48,45 miejsce,został wycofany z dalszych startów w Sapporo.
    Po miesiącu powrócił na ostatnie dwa konkursy LGP jako inny zawodnik(29 i 38 miejsce).
    Na letnich Mistrzostwach Polski 2x 2 miejsce za A.Małyszem.

    Identyczna sytuacja jest teraz,po wietrznym 12 miejscu w Kuusamo i 29 w Lillehammer same słabiutkie występy,nie licząc lotów w Vikrsund - 29 miejsce.
    Wyniki - 48,53,58,50,55,66,50,29,50.

    Po co pojechał do Oberstdorfu?
    Powinien trenować i powrócić do normalnej formy.
    Wyjazd należał się W.Skupniowi - kiedy zostanie sprawdzony,bo Zakopane było niekompetetne.
    W Oberstdorfie w treningach kiepsko - 60 i 69 miejsce.
    Dobrze,że w kwalifikacjach skoczył daleko i wszedł do 50,oby tam nie był ostatni jak to ostatnio bywało.

  • kibic_malysza profesor

    @jozek_sibek

    Nie masz racji, z tym, że Hannu Lepistoe jest słabszym trenerem niż Heinz Kuttin czy Apoloniusz Tajner. To jest dopiero początek jego pracy w Polsce a jakie już widać efekty...Małysz wygrał LGP mimo, iż nie startował we wszystkich konkursach. W tym sezonie PŚ Adam skacze bardzo dobrze nieporównywalnie lepiej niż miało to miejsce za czasów Kuttina. U niego liczył się tylko trening siłowy. Hannu jest doświadczonym trenerem i wie co robi, woli zabrać swoich podopiecznych na skocznię a nie mozolnie wykonywać ćwiczenia siłowe.

  • jozek_sibek profesor

    @motylek_ja,@Fanka,@MarcinBB,@Barnaba.

    Wielkie dzieki za miłe i przychylne potraktowanie mojego zestawienia.
    Myślałem,że wywołam nim jakieś ,,starcie" zwolenników i przeciwników H.Kuttina i H.Lepistoe,a tutaj pojawili się sami dobrzy znajomi.
    To dobrze że teraz tak jest,że juz skończyły się waśnie dwóch wymienionych grup.
    Tym zestawieniem chciałem zasygnalizować,że nie wszystko jest cacy, do MŚ pozostało już tylko 4 tygodnie a druzyny jak nie było tak dalej nie ma!
    Jest 2 pewniaków A.Małysz,K.Stoch i pustka.
    Trener natomiast uznał,że ma 3 i szuka tego czwartego(Małysz,Stoch i Hula wystąpili we wszystkich 11 konkursach PŚ).
    Od dawna już tu trąbimy,żeby dał Stefanowi zdpocząć i potrenować w spokoju,a on go dalej ciaga po zawodach!!!
    Zastanawiające dlaczego tak robi?

  • MarcinBB redaktor
    @jozek_sibek

    Owszem, jak na razie Lepistoe spisuje się poniżej oczekiwań, ale zwróć tez uwagę na to, że ten sezon jest po prostu pechowy. Co drugi konkurs jest wypaczony przez warunki, a Adamowi zwykle wieje w plecy.
    Poza tym, motylek ma rację - sezon 2000/2001 nie był pierwszym sezonem, w którym Tajner pracował z Małyszem.
    No i w końcu - zawody w Zakopanem się właściwie ne odbyły - jedna seria, w której wiatr zwiał naszych. A za Kuttina to właśnie w Zakopcu Małysz i Mateja natrzaskali punktów. W tym roku tez mogli - nie było im dane.

  • anonim

    Tajner pracował z Malyszem kiedy ten, był w szczytowej formie i byl owiele mlodszy, wyniki co konkurs były doskonałe,
    od tego czasu duzo się zmieniło przepisy BMI , sprzęt , kombinezony , no i doszło troche lat Adamowi ,
    pozatym pojawili się mlodzi zawodnicy, bardzo mlodzi, z którymi Adam musi rywalizowac a trudno jest walczyc z mlodością.
    Nie ulega wątpliwości, że to za Tajnera Adam osiągał najlepsze wyniki ale na to złożyło się wiele czynników, o których wspomniałam.
    Każdy zawodnik ma swoje najlepsze dwa lub trzy sezony, ADam je miał, kiedy jego trenerem byl Tajner.
    Ale czy pomimo 29-ciu lat Adam spada poniżej oczekiwań?
    mysle, że absolutnie, nie , on nie schodzi poniżej normy czyli zawsze plasuje się w czolówce.

  • anonim

    @jozek

    Ale wez pod uwagę ile było konkursów do tego czasu zarówno z Kuttinem i Tajnerem,

    Za Lepistoe jest najmniej konkursów jak narazie, było tylko 11, to tez o czyms świadczy.

    Jeszcze nie koniec sezonu zobaczymy co bedzie dalej :)

  • motylek_ja weteran
    @jozek

    dzieki za to zestawienie i mala weryfikacja.... Tajner pracowal duzej z Adamem zanim zaczeli odnosic super wyniki , czyz nie? Popraw mnie jesli sie myle
    Wobec tego statystycznie wychodzi, ze najszybsze i najlepsze efekty pracy mial Kuttin..... zgadza sie?

  • jozek_sibek profesor
    Czy H.Lepistoe osiąga zadowalające wyniki?

    Jakie wyniki osiagnęli trenerzy reprezentacji Polski,w pierwszym okresie swojej pracy - po konkursach PŚ w Zakopanem?

    A.Tajner - 28.01.2001r Sapporo(Zakopane nie było PŚ).

    1.A.Małysz -- 871 pkt - 13 konkursów
    26.Mateja --- 116
    30.Skupień --- 76
    68.Kruczek ---- 3


    H.Kuttin - 30.01.2005r Zakopane

    2.Małysz ---- 994 pkt - 19 konkursów
    32.Mateja ---- 87
    62.Długopolski-3


    H.Lepistoe - 21.01.2007r Zakopane

    6.A.Małysz --- 407 pkt - 11 konkursów
    29.K.Stoch ---- 68
    45.S.Hula ----- 26

    Srednia pkt PŚ A.Małysza u poszczególnych trenerów:

    A.Tajner -- A.Małysz - 67.00 pkt na 1 start
    H.Kuttin --- A.Małysz - 52.31
    H.Lepistoe- A.Małysz - 37.00

    Wyrażnie widać,że A.Małysz u A.Tajnera zdobywał średnio o 15 pkt wiecej niż u H.Kuttina.

    Natomiast najsłabszym trenerem na podstawie wyników A.Małysza jest H.Lepistoe!!!!!!!!!!!!!
    Przegrywa z H.Kuttinem aż o ponad 15 pkt na jeden start!!!

    A.Małysz na podium PŚ (w omawianym okresie):

    A.Tajner -- 7 - 0 - 1
    H.Kuttin --- 4 - 2 - 2
    H.Lepistoe- 0 - 0 - 3

    Ta tabelka dobitnie pokazuje,że z roku na rok jest coraz gorzej,a H.Lepistoe jest przecietnyn trenerem - najsłabszym z całej wymienionej trójki!!!

  • cherrywt początkujący
    Ponarzekam trochę...

    Bardzo ciepła jest Twoja relacja z tegorocznego pobytu w Zakopanem. Ja również, jak co roku tam byłem, ale jeszcze nigdy nie wyjechałem z tyloma różnymi i jakże odmiennymi odczuciami. Heroizm organizatorów co do przygotowania skoczni zasługuje na wielki szacunek, ale z kolei stan trybun i ich okolic woła o pomstę. Przy takich cenach biletów i takiej frekwencji nie można sobie pozwolić na tak wielkie zaniedbania. Brak śniegu odsłonił wszelkie braki. Niewysypane żwirem okloice stadionu, schody prowadzące na sektory w opłakanym stanie - to nie tylko sprawa estetyki, ale również bezpieczeństwa kibiców. Tyle w tym roku powiedziano o bezpieczeństwie zawodników, ale jakoś zapomina się o tych, bez których każdy konkurs , nawet z supergwiazdorską obsadą byłbym niczym. Miałem możliwość przebywania na obiekcie i poza nim z zagranicznymi kibicami. Byli zauroczeni atmosferą zawodów i zniesmaczeni stanem obiektu. A teraz drugi minus. Ekipa prowadząca zawody zadbała o rozbawienie trybun. Udało im się to doskonale, zresztą jak co roku. Ale jeśli chodzi o profesjonalny komentarz, to zero! Po pierwszej sobotniej kolejce wogóle nie omówiono jej wyników. Trudno było dojrzeć je na telebimach, bo tam tylko Harnaś się przelewał. A w niedzielę... Pożal się Boże. W TV podano informację o odwołaniu konkursu, a my poznaliśmy ją kilkanaście minut później.
    Oj ponarzekałem, ale musiałem się wyżalić. A za rok znowu przejadę te swoje 500 km, by byc pod Wielką Krokwią.:)))

  • motylek_ja weteran
    @MrPiter

    pozdrawiam Cie bardzo serdecznie:))))

    calkowicie sie z Toba zgadzam.... ja tez wywiozlam z Zakopanego niesamowite wspomnienia, co do wypadku to coz.... tym razem padlo niestety na Zakopane ......

    ale to jest naprawde cudowne, niesamowite i magiczne miejsce.... a zabawa zawodnikow i ich podziekowania dla kibicow tylko mnie w tym utwierdzily....:)

    ps. mam autograf Adasia zdobyty dwa lata temu, z tym tez sie wiąża cudowne wspomnienia....

    pozdrawiam jeszcze raz wszystkich niesamowitych kibicow, ktorzy byli w miniony weekend pod Wielką Krokwią.... naprawde jestesmy najlepsi ( tak jak DJe sa the best).... to zaszczyt byc czescia publicznosci w konkursach w Zakopcu:)

  • Mada stały bywalec
    proste, zwykłe, prawdziwe...


    Drogi Marcinie... witam "nad kreską".

    Tak jak już wcześniej pisałam - są wśród nas Autorzy, których słowa czyta się z przyjemnością, niezależnie od tego, gdzie są zamieszcone.
    Dziekuję Ci za przypomnienie, jak to jest być w Zakopanym w tych szczególnych dniach.

    Obyś za rok w Twojej kartce z pamietnika była tylko radosne wspomnienia.

  • waldi453 początkujący

    Pozdrawiam wszystkich kibiców z sektora D zwłaszcza tych którzy stali na dole za rok kolejne spotkanie do zobaczenia

  • chanel bywalec

    Nie udzielam się zbyt często na forum, ale bywają takie momenty jak ten, że miałabym wyrzuty sumienia gdybym nie "skreśliła" choc paru słów.

    Bardzo miło czyta sie teksty pisane z perspektywy kibica, w odróżnieniu od "suchych" relacji zawierających same noty i odległości, ten "Pamiętnik..." czytało mi się z przyjemnością.

    Cieszę się bardzo, że dołączyłes do redaktorskiego grona M.H, bo z Twoich tekstów wieje świeżością i naturalnością, nie jestes jeszcze "zepsuty" przez ten dziennikarski profesjonalizm.
    Może troszeczkę się spoźniłam, bo to nie Twój pierwszy news, ale gratuluje, podobało mi się:)

  • anonim

    Ja również byłem w Zakopanem. Również miałem miejsce na sektorze C. I mimo wszystkich przeciwności losu opuszczałem to miejsce ze łzami w oczach. Zakopane jest wspaniałe. Ja także, zaplanowałem, że w to lato, oraz przyszłe wakacje tam wrócę. Moją najcenniejszą pamiątką jest autograf, który dostałem od Adama Małysza w sobotę po serii próbnej. Czy ktoś z Was może był tam wtedy razem ze mną? Mówię o miejscu pod ogrodzeniem dzielącym Nas od domków, w których byli skoczkowie. Takiej walki o autograf Mistrza, tych wszystkich chwil tam przeżytych nigdy się nie zapomni. I powiem że mi się ogólnie ta relacja NIE PODOBA. Dużo w niej narzekania. Ale to taka polska mentalność. Błoto było, ale trudno. To też ma swój pewien urok. Jesteś ubrudzony, ale mimo wszystko szczęśliwy. Tak na dobrą sprawę jeśli chodzi o sobotę to praktycznie wszystko się odbyło. Że wiatr powypaczał strasznie zawody to fakt. Ale z całego dnia nie było zaledwie 10 ostatnich skoków drugiej serii. A w niedzielę. No cóż. Nie było sensu rozgrywać zawodów. Ale zabawa ze skoczkami w sporej części zrekompensowała mi tę stratę. Nie będę się zbytnio rozpisywał, bo pewnie niewiele osób to interesuje, ale ja w pamięci zachowam same pozytywy (nie licząc fatalnego upadku Jana Mazocha). Jestem na prawdę dumny że po raz kolejny byłem częścią najlepszych kibiców na świecie!!!

  • jozek_sibek profesor
    Dodatek do sobotniej ,,rywalizacji".

    1.Rok Urbanc SLO - 50(trening) - 45(kwal) - 32(próbny)
    2.Roar Ljoekelsoey- 41(trening) - 3(kwal) - 40(próbny)
    3.Matti Hautamaeki- 21(trening) - 40(kwal) - 16(próbny

    5.Adam Małysz ---- 12(trening) -- 6(kwal) - 1(próbny)
    36.K.Stoch --------- 15(trening) - 33(kwal) - 7(próbny)

    Patrząc na wcześniejsze skoki,którzy zawodnicy powinni zająć dwa pierwsze miejsca z wymienionych?

  • Barnaba doświadczony
    @Marcin BB

    Przepraszam,
    To jakieś jeszcze po-Markowe bazgroły i inne pomazańce oraz popaprańce wyskakują z mojego komputra.Nie pomniejsza to szczerości słów uznania i życzeń. Barnaba.

  • anonim
    Zamiast laurki i gratulacji

    Drogi Marcinie,

    Zamiast laurki i gratulacji, dedykuję Ci, tę anegdotę.
    "Każdy powraca kiedyś do San Francisco; najwybitniejsi do Los Angeles" - twierdzą Amerykanie. Jak wiadomo chodzi tutaj o dzielnicę Hollywood i słynny Trotuar Gwiazd.
    Z miastem tym (LA) mam nieco inne skojarzenie, aczkolwiek własne fotki na planie z gwiazdą upamiętniającą aktorski sukces Poli Negri (Apolonii Chałupiec (1896-1987) otaczam szczególnym pietyzmem. W tym przypadku chodzi mi o inne, pewnej natury przesłanie.

    Kiedy Jan Styka (1858-1925) współorganizator i współautor panoramy-iluzji "Racławice"(1892-94), malował już samodzielnie dzieło wybitne "Golgota" (1896) - obraz o wymiarach 60m X 14m, aktualnie jako "The CRUCIFIXION" , własność muzeum Glendale, w aglomeracji LA - usłyszał głos z Niebios: Styka, Ty nie maluj na kolanach! Maluj pięknie!!!


    Napisałeś Marcinie :..próbowałem zaintonować "Ale za to niedziela", jakoś nikt nie podejmował” w innym miejscu natomiast wyznajesz; "„na pewno znów powrócę do Zakopanego. To wyjątkowe miejsce. Wszyscy tu powrócimy".
    MARCIN, TY nie podejmuj już żadnych prób intonacyjnych. TY pisz! Piszesz pięknie! Powracaj często nad nasza kreskę!

  • anonim

    Piękny artykuł, brawa dla autora :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl