Polskie sukcesy w Sapporo

  • 2007-02-27 20:42

Sapporo jest dla naszych skoków mniej więcej tym, czym Wembley dla polskiego futbolu - miejscem symbolicznym, niemal sakralnym. Wszystko to, rzecz jasna, za sprawą obrosłego legendą, złotego olimpijskiego skoku Wojciecha Fortuny z 1972 roku. Już w sobotę zawody, które zakończą zmagania skoczków na tych mistrzostwach. W oczekiwaniu na kolejny sukces przypomnijmy sobie dotychczasowe osiągnięcia reprezentantów Polski z Sapporo.

Charakterystyczną cechą polskiej mentalności jest maniakalne wręcz przywiązanie do symboli, apologia i gloryfikowanie sukcesów przeszłości. Tak, jak przy każdej możliwej okazji telewizja przypomina nam o cudownym "zwycięskim" remisie z 1973 roku, tak również lot na 111 metrów Fortuny z Sapporo często gości na naszych ekranach. Z drugiej strony czy trudno się temu dziwić? Jesteśmy bardzo zakompleksionym i niedowartościowanym narodem, który sukcesy na każdej płaszczyźnie odbiera niesłychanie euforycznie, a wobec ich braków, skłonny jest do chętnego ewokowania przeszłości. W tenże sposób Okurayama stała się dla polskiego sportu, a nawet dla naszej kultury miejscem niezwykłym i wyjątkowym.

Wynik Fortuny jest wielkim sukcesem (pamiętając o złotym medalu zdobytym na dużej skoczni, nie możemy zapomnieć o szóstej lokacie na średnim obiekcie), ale jako, że wylano już na jego temat całe litry atramentu i powiedziano już chyba wszystko, co można było powiedzieć, chciałbym się skupić w tym miejscu na innych godnych uwagi osiągnięciach polskich skoczków, jakie miały miejsce w mieście, które jest właśnie gospodarzem 47. Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym.

Pierwszym Polakiem, który odniósł znaczący sukces w Sapporo był już w latach 60-tych Ryszard Witke. Skoczek z Karpacza wygrał rywalizację w nieźle obsadzonych na zawodach na Okurayamie po skokach na 91,5 i 95 metrów. Na średniej skoczni także spisał się bardzo dobrze, stając na najniższym stopniu podium. Puchar za zwycięstwo wręczył panu Ryszardowi japoński następca tronu. Polskiemu skoczkowi dłoń uścisnął sam cesarz Hirohito.

26 stycznia 1986 roku w silnie obsadzonym konkursie Pucharu Świata na Okurayamie bardzo dzielnie o podium walczył Piotr Fijas. Ostatecznie do trzeciego miejsca zabrakło mu zaledwie 1,5 pkt., a polskiego skoczka wyprzedziły jedynie największe sławy tamtego okresu, Nykaenen, Vettori i Parma.

Trzykrotnie w zawodach Pucharu Świata w Sapporo zwyciężał Adam Małysz. Po raz pierwszy triumfował tu w 1997 roku na skoczni średniej, Miyanomori, na której już w sobotę przyjdzie mu walczyć o kolejny tytuł Mistrza Świata. Dwa kolejne zwycięstwa Małysza w Sapporo miały miejsce w 2001 roku. 27 i 28 stycznia skoczek z Wisły wygrał pewnie oba konkursy, odzyskując kosztem Martina Schmitta żółtą koszulkę lidera Pucharu Świata, która stała się od tej pory jego własnością przez blisko dwa lata.

Należy nadmienić, iż w drugim z tych konkursów rewelacyjnie spisał się Robert Mateja, który po skokach na 125 i 121 metrów zajął bardzo dobre piąte miejsce. Niestety tym razem pan Robert przywiezie z kraju kwitnącej wiśni dużo gorsze wspomnienia.

W Sapporo Polacy uzyskiwali również dobre wyniki podczas zawodów niższej rangi. 15 stycznia 2006 roku w zmaganiach na Okurayamie, rozgrywanych w ramach Pucharu Kontynentalnego zwyciężył Rafał Śliż. Polski skoczek uzyskał w swoich próbach 122 i 132 metry, pokonując w końcowym rozrachunku Manuela Fettnera o 0,7 pkt. Ostatnim Polakiem, który triumfował w Sapporo jest Wojciech Skupień. Zawodnik z Poronina wygrał w tym sezonie konkurs Pucharu Kontynentalnego, rozgrywany na Miyanomori. Skupień nie znalazł jednak, mimo to, uznania w oczach sztabu trenerskiego i na mistrzostwa nie pojechał.

Analizując polskie zwycięstwa w japońskich konkursach, jakie miały miejsce na przestrzeni lat, można by na koniec konstatując w nieco żartobliwy sposób rzec, iż niegdyś sukces w Sapporo wymagał Fortuny, dziś wymaga Skupienia. Kto wie czy Skupień nie byłby kluczem do medalu na tych mistrzostwach, ale tego nie dowiemy się już nigdy. Pozostaje nam tylko nadzieja, że już w sobotę polscy skoczkowie poprawią nam wszystkim humory, a Adam Małysz wywalczy na tak szczęśliwej dla niego Miyanomori upragniony medal.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12218) komentarze: (20)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • ppp stały bywalec
    @Usia

    Tylko, że są również inne czynniki przemawiające za tym, że Skupień dałby nam ten medal. Choćby to, że w Sapporo skacze zawsze bardzo dobrze (i nie mówię tu tylko o wynikach tegorocznych), a jak ktoś zauważył nawet czasem lepiej niż na Wielkiej Krokwi. Poza tym jest dużo równiejszym i dużo bardziej przewidywalnym skoczkiem od Matei. I najbardziej doświadczonym, a również nie tak przestraszonym i nie tak słabym psychicznie jak Robert. Więc nie tylko bardzo dobre wyniki z tego sezonu za nim przemawiają, ale również powyższe cechy. Czy nie uważasz, że jednak mam rację?
    P.S. Choroba nie wybiera. Wszędzie może dopaść człowieka. A jakby WS poleciał do Japonii to może nie zdążyłby zachorować...
    pzdr

  • Adrian D. redaktor

    Marcin, a kiedy następna część "Jak to działa...", bo czekam z niecierpliwością?

  • MarcinBB redaktor
    bon mot

    Genialne zdanie: "niegdyś sukces w Sapporo wymagał Fortuny, dziś wymaga Skupienia" :-D
    Co nie znaczy, że zgadzam się z tezą, że Skupień na pewno pomógłby nam wywalczyć medal na Okurayamie... choć patrząc na jego występ w Willingen - byłoby to możliwe.
    Przypomina mi się tu stary dowcip, aktualny jeszcze 6-5 lata temu.
    Czym różni się Małysz od Matei?
    Skupieniem.
    W tym cały Kruczek i za to nalezy mu się Pochwała.

  • Adrian D. redaktor
    @gryfita

    Może nieprecyzyjnie to wyraziłem, ale było tak: Akihito, następca tronu, wręczał Puchar, a Hirohito składał potem gratulacje.
    Pozdrawiam ;)

  • anonim
    To nie Hirohito

    Następca tronu, który składał gratulacje Ryszardowi Witkemu po jego zwycięstwie w Sapporo, to nie był Hirohito - ten gość z nieco zapaskudzonym II wojną światową życiorysem był wtedy cesarzem Japonii. Nagrody w Sapporo wręczał wtedy książę Akihito, od 1952 r. (niedy to miał 19 lat) oficjalny następca tronu, a obecnie, od 1989 r. cesarz.

  • Bjezumnyj początkujący
    Sapporo...

    Zgadzam sie z autorem tego artykulu...Wojtka Skupienia potrzeba w Sapporo...On na tej skoczni lepiej chyba skacze niz na Wielkiej Krokwi!!

  • Usia profesor
    @anonim

    Założę się, że nawet trenerzy nie wiedzą po OOMł i Fis Cup.
    Tak juniorzy młodsi namieszali, ze w PZNie niejednego "działacza " głowa boli!
    Wredne smarkacze! ;)))
    A tak sie wygodnie "działało' nic nie robiąc, a te "wredne smarkacze" tyle problemów narobiły swoją formą , no jak tak mozna ;)

  • Usia profesor

    Aaa, zapomniałam na MP w Szczyrku Hula był czwarty!

  • Usia profesor
    @ppp

    Na PK nie startował bo chory, a w Japonii by "cudownie" ozdrowiał i medal ekipie dał ;)
    Na PK ...3.02. .. 13 miejsce
    4.02...35 miejsce
    Mp w Szczyrku... 6 miejsce

  • Usia profesor
    @autor, @ Redakcja

    Artykuł bardzo na czasie i ciekawy.
    Mnie juz sie znudziło to ciąglę opłakiwanie "straconego" medalu, epokowego "przestępstwa " Mateji, czy rozterek skoczków z krajów za siedmioma górami za siedmioma lasami.
    Dziękuje autorowi za pomysł i napisanie.

    A może by tak któryś z redaktorów napisał o innych polskich sportowcach na MŚ w Japonii i o ich sukcesach?
    Wprawdzie to inne dyscypliny sportu, ale tez zrzeszone w PZNie i kibiców te fakty na pewno zainteresują.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl