Bronisław Czech – w 100-lecie urodzin...

  • 2008-07-25 08:45

[strona=1]
25. lipca mija 100. lecie urodzin znanego polskiego narciarza, olimpijczyka, Bronisława Czecha. Bronek był człowiekiem, który posiadał wiele pasji. Najważniejszą było niewątpliwie narciarstwo, ale niemniej ważne były: góry, taternictwo, ratownictwo, szybownictwo, zainteresowania plastyczne i muzyczne, które odziedziczył po matce oraz rzeźba.

Narty były największą pasją jego życia, a działalność sportowa pochłonęła go niemal całkowicie. Oddał jej swój talent, zdrowie, czas i umiejętności. Chętnie startował w zawodach i w swojej karierze osiągał wartościowe wyniki, jeśli chodzi o starty, zwłaszcza w obsadzie międzynarodowej. Dziennikarze krajowi i zagranicznCzech w skoku na Wielkiej Krokwii nieprzypadkowo pisali, iż "Bronek jest asem polskiego narciarstwa", "super talentem" itd. Wszechstronność i postawa tego zawodnika budziła w latach jego startów i budzi dzisiaj wysokie uznanie. Jako zawodnik Bronek był niesłychanie, jakbyśmy to powiedzieli dzisiaj - medialny. Obdarzony poczuciem humoru, zawsze elegancki i opalony na brąz, otoczony koleżankami i kolegami z kadry oraz licznymi przyjaciółmi. Znane były jego powiedzenia: "bez śniegu i cukru nie wyobrażam sobie zawodów narciarskich", "trasa biegu była świetna, miałem dwa upadki, ale gaz na zjazdach mnie nie opuszczał", "przed zawodami nie pij, nie pal, a kiedy przed tobą start - nie zadawaj się z dziewczynkami" i inne.

Sportowe zainteresowania odziedziczył po ojcu, Józefie, znany cykliście. Pierwszy jego start na nartach miał miejsce 18 stycznia 1925 r., na Lipkach, w biegu na 5 km, w zawodach zorganizowanych przez sekcję narciarską zakopiańskiego "Sokoła". Czech zajął w nim 1. miejsce w kategorii juniorów (wg kalendarium dr Haliny Zdebskiej w najlepszym opr. naukowym o Czechu, książce "Bohater sportowy. Studium indywidualnego przypadku Bronisława Czecha (1908-1944))". W czasie kariery startCzech z trofeami sportowymiował w barwach klubów: SN PTT Zakopane (1925-36), a pod koniec AZS Kraków (1936-39). Popularny w latach 20. i 30. Bronek był pierwszym polskim narciarzem klasy światowej, bardzo wszechstronnym, "gigantem wszechstronności", jako go określił prof. Józef Lipiec, uprawiającym zarówno konkurencje klasyczne: biegi narciarskie (a wśród nich biegi do kombinacji norweskiej, bieg otwarty na 18 km, sztafetę 4 razy 10 km i 5 razy 10 km oraz maratony narciarskie na 50 km), kombinację norweską i skoki, jak i konkurencje alpejskie (slalom, zjazd i kombinację alpejską). We wszystkich tych konkurencjach zimowych odnosił znaczące międzynarodowe sukcesy. Trzykrotnie startował w Zimowych Igrzyskach: po raz pierwszy w 1928 r. - Saint Moritz (10. w kombinacji norw.), potem w 1932 r. - Lake Placid (7. w kombinacji norw.) i 1936 r. - Garmisch-Partenkirchen. Dziewięciokrotnie startował w zawodach rangi Mistrzostw Świata Federacji Narciarskiej FIS: 1929 - Zakopane - tutaj najlepszy wynik, 4. miejsce w kombinacji norweskiej, 1930 - Oslo, 1933 - Innsbruck, 1934 - Solleftea, 1935 - Wysokie Tatry, 1936 - Innsbruck (w narciarstwie alpejskim), 1937 - Chamonix, 1938 - Engelberg (w narciarstwie alpejskim) i po raz ostatni 1939 Zakopane. 24. razy zdobywał mistrzostwo Polski: w biegu na 18 km (1929, 1933), w skokach (1928, 1929, 1931, 1934), w kombinacji norweskiej (1927, 1928, 1929, 1934, 1937), w biegu zjazdowym (1929, 1937), slalomie (1936, 1937), kombinacji alpejskiej (1936, 1937) i w sztafetach 4 i 5 x 10 km (1927-1933).

[strona=2]
Jego kariera sportowa trwała 15 lat. Najlepiej wypadał w kombinacji norweskiej i skokach. Osiągnął szereg rekordów skoczni: w Ponte di Legno we Włoszech, Raxie w Austrii, był dwukrotnym rekordzistą Krokwi: do 63 m (1929 r.). Skakał też na skoczni "mamuciej" w PlaZ braćmi Szostakami w Holmenkollen - MŚ 1930nicy (17. marca 1935 r.). Skoki Czecha odznaczały się wielką elegancją. Równym prowadzeniem nart, na wzór najlepszych Norwegów: Narvy Bonny, Thorleifa Hauga, Jacoba Tullina Thamsa, czy braci Ruud, oraz eleganckim, zgodnym z obowiązującym wówczas stylem aerodynamicznym, wychyleniem ciała do przodu. Przykładał dużą uwagę do eleganckiego ubioru, nosił zawsze wyprasowane spodnie, białą koszulę, a na nią ubierał modny sweter narciarski z wycięciem w "serek". Stąd też nazywano go "narciarskim elegantem" lub "narciarzem-gentelmanem". Takiej samej elegancji wymagał, już jako trener polskich klasyków, od swoich podopiecznych. Przygotowywał polskich narciarzy do MŚ 1939 i ZIO 1940 r. W końcu lat 30. był cenionym i szanowanym instruktorem w szkole narciarskiej na Kasprowym Wierchu (w latach 1938-1939), którą prowadził wraz ze Stefanem Radkiewiczem. W Zakopanem źródłem dochodów był dlań sklep sportowy przy Krupówkach. Uprawiał też z zamiłowaniem narciarstwo turystyczne i ekstremalne, między innymi dokonał I. zjazdu z Niebieskiej Przełęczy na północ, do Doliny Stawów Gąsienicowych, czy zjazdu Żlebem pod Palcem do Doliny Suchej Kasprowej (1936 r.) z Romanem Serafinem i wielu innych. Słynął w Zakopanem, że potrafił zatańczyć na nartach walca (relacja Kazimierza Schiele), tj. ułożyć według własnej fantazji taki ciąg różnych ewolucji na nartach, że sprawiały oneCzech na kajakach wrażenie, jakby rzeczywiście tańczył. Wszystkie te ewolucje wykonywał z niebywałą lekkością. Jego trening zimowy i letni też budził wielkie uznanie, gdyż Bronek słynął w Zakopanem z tego, że trenował... przez cały rok. W 1934 r. wydał, wspólnie z Arturem Kasprzykiem, podręcznik narciarstwa "Narciarska zaprawa biegowa i skokowa", rekomendowany przez ówczesnego prezesa PZN, Aleksandra Bobkowskiego. W wywiadzie dla Polskiego Radia tak wypowiadał się Bronisław Czech o istocie narciarstwa, którą widział w ciągłym podnoszeniu swoich umiejętności:

...Narciarstwo łączy w sobie w niespotykanym gdzie indziej stopniu sport z turystyką. Mnie się zdaje, że nie może być dobrym narciarzem ten, kto nart używa wyłącznie do umożliwienia sobie wycieczek w zimie, nie opanowawszy ich poprzednio, jak również nie uważam za prawdziwego narciarza tego, kto ogranicza się tylko do treningu i zawodów, a nie ma zrozumienia i ochoty do odbywania wycieczek turystycznych. Dla mnie narciarz to sportowiec i turysta w jednej osobie, sportowiec posiadający wysoki poziom sprawności, opanowujący technikę jazdy na nartach, w jak najwyższym stopniu, kształcący treningiem i zawodami swą sprawność fizyczną, a równocześnie - to turysta, który znajduje największą przyjemność w podejmowaniu wycieczek, ba nawet wypraw wysokogórskich.
- Więc w wszechstronności dopatruje się Pan najważniejszej zalety narciarstwa ?
- Tak jest. Niech pan popatrzy na narciarstwo tam, gdzie ono rozwinęło się najbardziej, w Norwegii. Przecież nawet w dziedzinie sportowej Norwegowie podkreślają wszechstronność i żądają od każdego dobrego narciarza, by był i biegaczem i skoczkiem, by opanowyNa wschodniej ścianie Kościelcawał również krótsze i dalsze dystanse. W Norwegii ceni się nie mistrzów specjalistów w skokach, ale tytuły "królów narciarstwa" nadaje się zawodnikom wszechstronnym. Na przykład taki Haug. Przecież na Olimpiadzie w Chamonix był Haug pierwszy w biegu na 50 km, pierwszy w biegu na 18 km i trzeci w otwarty konkursie skoków... Każdy, kto narciarstwo uprawia powinien ani na chwilę nie przestawać w doskonaleniu się., ani na chwilę nie powinien zapominać, że jeżeli jest zawodnikiem, to zawsze może osiągnąć jeszcze lepszy czas i jeszcze dłuższy skok, że jeżeli jest turystą, to ma przed sobą jeszcze wiele długich podejść i trudnych zjazdów, a nawet, jeżeli jest całkiem zwyczajnym, bez pretensji wycieczkowiczem to zawsze w zakresie jego możliwości leży przynajmniej osiągnięcie odznaki za sprawność.


Mało znany jest fakt, że z zamiłowaniem jeździł na motocyklu. Świetnie się wspinał, a świat wysokich gór, głownie Tatr (chociaż marzył o wyprawach w Himalaje), oprócz świata nart, pociągał go najbardziej. Witold H. Paryski pisał, że "Czech zawsze był umieszczany w cieniu innych wybitnych indywidualności (zwłaszcza Wiesława Stanisławskiego i Wincentego Birkenmajera), w rzeczywistości jednak w przełomowych dla taternictwa latachPrzed szałasem w górach 1928-29 Czech był jedną z czołowych postaci i przejście północnej ściany Żabiego Konia, początek ważnego etapu w rozwoju taternictwa, było dziełem przede wszystkim Czecha". Miał na koncie wiele arcytrudnych przejść, jednak swoimi sukcesami w tatrzańskich ścianach, nigdy się nie chwalił, jako człowiek niezwykle skromny. Nie publikował opisów tych przejść ani razu na łamach "Taternika", co chętnie robili jego koledzy. Czech wziął także w 8. wyprawach ratunkowych TOPR (tak wynika z księgi wypraw TOPR). Pasjonowała go latem lekkoatletyka, biegi sztafetowe na trasie Zakopane -Morskie Oko i kajaki. Od młodości pasjonowało go malarstwo i rzeźba. Grał na skrzypcach i akordeonie.

Bardzo lubił loty szybowcowe. Zainteresowania szybownictwem datują się od 1932 r., kiedy Bronek, zainspirowany przez swojego przyjaciela Kazimierza Schiele, wziął udział w kursie w Biegonicach, koło Nowego Sącza, gdzie uzyskał uprawnienia pilota szybowcowego (w kategorii A i B), a potem na kursie w Ustianowej zdobył jeszcze kategorię C. Między innymi dzięki jego zapałowi w tym samym roku w Zakopanem powstało Koło Szybowcowe. W październiku 1937 r., na stokach Gubałówki, brał udział w pierwszych lotach szybowcowych w Zakopanem (wzięły w nich udział 3. szybowce treningowe). Tuż przed wybuchem wojny wziął jeszcze udział w kursach szybowcowych w Ustianowej i Polichnie. Wybuch II wojny światowej przerwał rozwój Bronka. Załamały się też jego plany rodzinne. Czech, aresztowany przez gestapo, z numerem 349, trafił do obozu śmierci w Oświęcimiu. Przeżył tam najstraszniejsze cztery lata swojego życia, ale i w obozie nie poddał się. Gdy hitlerowcy zaproponowali mu, by w zamian za uzyskanie wolności szkolił niemiecką młodzież, zdecydowanie odmówił. Pozostał wierny swoim ideałom, patriotyzmowi i Ojczyźnie, dla której wcześniej startował na nartach. Z czasem zdrowie Bronka zaczęło się załamywać. Zmarł 5 czerwca 1944 r. Pamięć o Bronku ciągle trwa: od 1946 r. rozpoczęto organizację Memoriału ku pamięci Jego i Heleny Marusarzówny, w kraju jest wiele szkół, które noszą jego imię, w tym krakowska AWF. Gdyby podsumować jego życiorys to można stwierdzić, iż Czech realizował swoim życiem greckie i renesansowe idee rozwoju człowieka w wielu dziedzinach i płaszczyznach, a wszystkie swoje liczne pasje, co należy podkreślić, starał się realizować z pełnym zaangażowaniem. Dlatego śmiało może być i jest wzorem do naśladowania dla polskiej młodzieży.

PROGRAM UROCZYSTOŚCI:

25 lipiec (piątek)
17:00 - msza Święta w Starym Kościółku przy ul. Kościeliskiej z okazji 100-lecia urodzin Bronisława Czecha. Po mszy nastąpi złożenie kwiatów na symbolicznej mogile Bronisława Czecha na Pęksowym BrzyzkuGłębce 1937

26 lipca (sobota)
10:00 - konkurs skoków narciarskich na igelicie o Mały Memoriał B. Czecha
12:15 - najważniejsza część uroczystości nadanie imienia Bronisława Czecha zespołowi skoczni "Średnia Krokiew" w Zakopanem i odsłonięcie tablicy pamiątkowej
13:30 - uroczysty poczęstunek

Organizatorem uroczystości są: Centralny Ośrodek Sportu w Zakopanem, Tatrzański Związek Narciarski i rodzina Czechów.

WOJCIECH SZATKOWSKI
MUZEUM TATRZAŃSKIE

Foto-relacja: zdjęcia ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego


Wojciech Szatkowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (25719) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kierownik_kotlowni bywalec

    Legenda Podhala, nietuzinkowy człowiek, jedna z najpiękniejszych sportowych biografii II RP.
    Te słowa przychodzą mi na myśl, gdy myślę o Bronisławie Czechu.
    Gratulacje dla Autora za podjęcie tematu. Zawsze warto przypominać takie sylwetki, także dla podniesienia poziomu tego serwisu.
    Kończąc, niechaj Autor wybaczy, że dopowiem coś od siebie. Fragmencik, który utkwił mi w pamięci.
    To taka relacja z czerwca 1944 r. dotycząca ostatnich chwil Bronisława Czecha, piórem wybitnego rzeźbiarza, Xawerego Dunikowskiego, przekazana siostrze bohatera - Stanisławie Czech-Walczakowej.
    "Z przykrością donoszę - pisał Dunikowski - że brat Pani Bronisław Czech nie żyje. Znałem go bardzo dobrze. Wielce mi go żal, bo to był młody, bardzo miły człowiek. Razem przebywaliśmy w szpitalu. Umarł nagle przy mnie na udar serca bez boleści. Stało się to 5 czerwca. Wzruszający był moment jego zgonu. Siedzieliśmy w oknie, piękny słoneczny dzień, przed naszym barakiem na placu obozowym Cyganie grali różne wesoły utwory muzyczne. Dowiedziawszy się od nas o nagłym zgonie pana Bronisława przerwali granie. Za chwilę zagrali marsz żałobny Chopina...".

  • MarcinBB redaktor
    gigant wszechstronności

    Zainteresowaniami Bronisława Czecha można by obdzielić kilku lub kilkunastu ludzi a jego sukcesami podobną liczbę sportowców. W tamtych czasach sport naprawdę opierał się na pasji, dziś już tylko na pieniądzach.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl