Sven Hannawald: Jesteśmy wszyscy super zmotywowani
„Jesteśmy wszyscy super zmotywowani.”
Jak przebiegają wasze przygotowania do nowego sezonu?
- Na wyspie Uznam, nad Bałtykiem, mieliśmy piękny obóz. Trening przebiegał dobrze, nawet, gdy był ciężki. Teraz zaczynamy pierwsze treningi skokowe. Wszyscy jesteśmy super zmotywowani i w znakomitych nastrojach.
Czego można po panu oczekiwać na konkursach Letniego Grand Prix?
- Tego co zawsze: Chcę po prostu pokazać moje skoki, moją technikę i znowu przeżyć to uczucie zadowolenia, że dobrze skaczę.
Jakie są wasze cele na sezon 2003/2004, w którym nie ma właściwie żadnego wielkiego punktu kulminacyjnego?
- Jest taki punkt: MŚ w lotach i Turniej Czterech Skoczni też są wydarzeniami. Także tu chcę pokazać dobre skoki. Najważniejszą rzeczą jest, żebym był we właściwej formie, potem zobaczymy.
Jednak najpierw jest punkt kulminacyjny w Baiersbronn?
- Tak, dokładnie. W Baiersbronn wszystko się zaczęło, świetnie, że w tym roku znów tam będziemy. Baiersbronn jest piękną gminą w Schwarzwaldzie, gdzie można podziwiać wspaniałą naturę. Jesteśmy tam zawsze serdecznie witani.
W roku 1997 miał miejsce w Baiersbronn pierwszy mecz charytatywny na rzecz niepełnosprawnych. Przypomina pan sobie?
- Tak, jasne, przypominam sobie. Mam nadzieję, że w tym roku będziemy mieli więcej szczęścia do pogody i że przyjdzie więcej widzów niż wtedy (ok. 1000 – przyp. red.). Przyjemność powinna jak zawsze stać na pierwszym planie. Cieszymy się już z powodu meczu i dnia spędzonego w Baiersbronn.
Sześć lat temu Dieter Thoma zadzwonił do organizatorów i zapytał, czy może przywieźć ze sobą jeszcze nieznanego Svena Hannawalda. Dziś mecz bez pana miałby o połowę mniejszą wartość.
- Nie można tak mówić. W tym roku nie będę mniej zmotywowany do gry, niż w 1997. Nie jestem oderwany przez sukces, cieszę się, że znów spotkam znane twarze w Baiersbronn. Dni, w których można organizować takie akcje są niestety policzone, ale ja bardzo chętnie biorę w nich udział.