Rewolucja w skokach: zawodnicy sami będą decydować o długości najazdu?
Po ostatnich konkursach Pucharu Świata na skoczni mamuciej w Vikersund, w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej zaczęto dyskutować na temat modyfikacji przepisów dotyczących ustalania długości najazdu.
Podczas sobotniego konkursu drużynowego dwukrotnie upadł Gregor Schlierenzauer, Austriak tuż po niewiarygodnym, ale nieustanym skoku na 224 metry dobitnie wyrażał swoje niezadowolenie z pracy jury. Zdobywca Kryształowej Kuli zastanawiał się dlaczego pozwolono mu skakać z tak wysokiej belki startowej.
Walter Hofer w odpowiedzi na niezadowolenie niektórych zawodników, wysunął propozycję, aby to skoczkowie sami mogli decydować, z której belki chcą skakać. Dotąd takie prawo mieli trenerzy, w uzasadnionych wypadkach mogli domagać się, aby ich zawodnik nawet w ocenianej serii skakał z krótszego rozbiegu.
Dyrektor Pucharu Świata chce by nowy system był bardziej elastyczny niż obecny, każda belka miałaby także przypisaną konkretną notę metrową. "W chwili obecnej jury ma ograniczone pole manewru, wszyscy muszą startować w konkursie z rozbiegu o ustalonej na początku długości, a zmiany belki ze względu na warunki wymuszają rozpoczęcie serii konkursowej od początku" - skomentował pomysł Steina Johannessen z komitetu skoków w Norweskim Związku Narciarskim.
Johannessen uważa, że ten system może udoskonalić skoki narciarskie, ale zawodnicy są nastawieni do tego pomysłu sceptycznie.
"Jestem otwarty na zmiany i próbowanie nowych rozwiązań, nie sądzę jednak, aby taki system był możliwy do zrealizowania" - powiedział Johan Remen Evensen.
Drugi zawodnik tego sezonu, Simon Ammann twierdzi natomiast, że taka zmiana jest zbyt skomplikowana by ją łatwo wprowadzić.
Nowe rozwiązanie zostanie być może przetestowane już podczas Letniej Grand Prix w skokach narciarskich.