Marcin Bachleda już w kraju
"Wrócilem zza oceanu strasznie zmordowany, w ogóle nie spalem w samolocie. Teraz to odsypiam.- powiedział Marcin Bachleda.- Ale mam powody do zadowolenia, choc moglo byc jeszcze lepiej W pierwszym konkursie w Calgary na skoczni K 90, w którym bylem 10., w pierwszym skoku trafilem na zle warunki atmosferyczne, niekorzystny wiatr i skoczylem troche za krótko. W drugim dniu bylo juz wszystko okej i wygralem."
- Potem byla olimpijska skocznia w Park City, na której Adam Malysz podczas igrzysk w 2002 roku wywalczyl srebrny medal...
- To swietny obiekt o nowoczesnym profilu. W pierwszym konkursie w 1. serii polecialem daleko na 126,5 metr, ale troche krzywo wyladowalem, uciekla mi narta i upadlem. Gdyby nie to, walczylbym o wygrana, a w najgorszym przypadku bylbym drugi. A tak bylem 16.
- W drugim konkursie wzial Pan pelny rewanz?
- Tak, warunki do skakania byly korzystniejsze, bylo lepsze noszenie. I w pierwszej serii polecialem na 134,5 metra, co, jak sie potem okazalo, bylo rekordem skoczni o pól metra lepszym od wyniku Austriaka Loitzla. Poniewaz skok byl bardzo dlugi, zrezygnowalem z ladowania z telemarkiem, spadlem na dwie nogi, stad nieco nizsze oceny za styl. Ale pokonalem Norcica o 0,7 punktu.
- Jakie nagrody odebral Pan w Calgary i Park City, czy takze pieniezne?
- Dostalem ladne, pamiatkowe medale i po 500 dolarów za zwyciestwo w kazdym konkursie.
- Co przywiózl Pan z Ameryki najblizszym, bo wiem, ze nigdy nie wraca Pan z pustymi rekami.
- Tak, kupilem najblizszym pare osobistych rzeczy, co - niech to pozostanie nasza tajemnica.
- A co kupil Pan dla siebie?
- Przywoze zawsze jakies plyty, kupuje tez gry komputerowe. W Calgary naszym przewodnikiem byl Tadeusz Bafia, nasz byly swietny narciarz, reprezentant kraju w kombinacji norweskiej. Pracuje w Calgary, szkoli tamtejsza mlodziez na skoczni. Poswiecal nam sporo czasu, zobaczylem troche Kanady, to piekny kraj. Nie moge tego powiedziec o USA, choc samo Park City jest ladna miejscowoscia.
- Co dalej? Jedzie Pan teraz w czwartek na kolejne zawody o Puchar Kontynentalny do Garmisch-Partenkirchen...
- Tak, moim glównym celem w sezonie letnim jest teraz Puchar Kontynentalny. W klasyfikacji generalnej jestem na 3. miejscu, chcialbym koniecznie utrzymac sie w pierwszej piatce, bo to oznaczac bedzie zwiekszenie limitu dla naszej reprezentacji na zimowy Puchar Swiata z trzech do czterech skoczków. Jade z dobrymi nadziejami, by walczyc o jak najwyzsze miejsca.
- Ale nie wystartuje Pan w Letnim Grand Prix, w którym stratuje cala czolówka swiatowa...
- Nie da sie lapac wszystkich srok za ogon. Nie moge startowac w Pucharze Kontynentalnym i Letnim Grand Prix. Trzeba pamietac, ze sezon letni jest tylko przygotowaniem do sezonu zimowego. Skoki zima sa najwazniejsze i wszystko, co teraz robie, ma zbudowac jak najlepsza forme na zimowe konkursy. Na razie ciesze sie z tego, ze w tym sezonie letnim skacze równiej niz przed rokiem. Jest pewna stabilizacja formy, to dobrze rokuje. Patrze wiec z optymizmem na zblizajacy sie sezon zimowy.
Rozmawiał: ANDRZEJ STANOWSKI (DP)