Łukasz Kruczek: "To były szczęśliwe zawody"
Trener Łukasz Kruczek może czuć pewien niedosyt po sobotnim konkursie drużynowym w Lahti. Polskiej drużynie zabrakło zaledwie 1,3 punktu, aby świętować miejsce na podium.
"To były, mimo wszystko, szczęśliwe zawody, bo przy takiej loterii i silnym wietrze, to i tak wynik był dobry. Jutro pogoda ma być inna, wiatr ma się obrócić o 180 stopni, skocznia ma być osłonięta poprzez siatki. Start udany, ale niedosyt pozostanie. Na skok Adama duży wpływ miały warunki, a także to, że musiał schodzić trzy razy z belki, co przy takiej temperaturze powoduje wychłodzenie organizmu, i nie był już w 100% gotowy do skoku" - tłumaczy Łukasz Kruczek.
"Najpierw warunki przed skokiem Adama były zdecydowanie za dobre, aby dostał zielone światło, a nagle to wszystko się odwróciło, co nie pozwoliło mu z kolei odlecieć. Wiatr jednocześnie nie był na tyle zły, aby dostał dużo punktów dodatnich. Skok był udany, jednak potem warunki się poprawiły i Niemcom udało się odrobić straty" - opowiada trener polskich skoczków.
"Być może według starego systemu te zawody w ogóle nie byłyby do przeprowadzenia. Z pewnością bardzo pomaga tu możliwość obniżania belki bez powtarzania serii. Dziś mimo wszystko osiągnęliśmy chyba swoisty rekord, bo godzinę 35 minut trwała jedna seria. Widać pewne niedociągnięcia tego systemu" - przyznaje Kruczek.
"Wszyscy liczyliśmy na trochę lepsze skoki Stefana Huli, jednak testowaliśmy kilka rzeczy pomiędzy Vancouver, a wyjazdem do Lahti i te testy go troszeczkę rozregulowały. Skoki Kamila Stocha są bardzo powtarzalne, zyskał swobodę i sądzę, że ten Turniej będzie dla niego udanym zakończeniem sezonu. Jeśli chodzi o kwestię psychologa, to do końca sezonu pracujemy w tym samym zespole i to jak będzie wyglądał sztab w przyszłym sezonie, okaże się dopiero wiosną" - zakończył Łukasz Kruczek.
Korespondencja z Lahti, Tadeusz Mieczyński
autor: Tadeusz Mieczyński, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 23