Alf Andersen – zwycięzca z Saint Moritz (1928)...
Alf Andersen – zwycięzca z Saint Moritz (1928)...Alf Andersen to kolejny skoczek norweski, który odegrał ważną rolę w historii skoków narciarskich. Ważną, ale właściwie "błysnął" talentem tylko dwa, może trzy razy. Zdobył bowiem tytuł mistrza olimpijskiego w 1928 r., a drugi jego ważny sukces to brązowy medal, zdobyty podczas mistrzostw świata FIS w 1935 r. w Szczyrbskim Jeziorze.
Kilkakrotnie potem uczestniczył w mistrzostwach świata FIS i warto się pochwalić, że udało się nam bowiem dotrzeć do jego mało znanych wyników sportowych. Jego kariera obejmowała łącznie kilkanaście lat, a zakończył ją po MŚ w 1935 r. Skakał też z powodzeniem w Holmenkollen – Mekce skoków narciarskich w tych czasach. Mimo, że zawodnik ten jest zapisany w annałach skoków jako mistrz olimpijski, to ilość informacji o tej postaci jest bardzo mała i skromna... To dziwi, ale czasami w dziejach skoków narciarskich tak jest...
Data urodzenia: 5 maja 1905 r. znak zodiaku: Byk. Największy swój sukces osiągnął w St. Moritz w 1928 r. Olimpijski konkurs skoków na II Zimowych Igrzyskach w St. Moritz zapowiadał się fantastycznie. Wszystko miało być większe i lepsze niż 4 lata wcześniej w Chamonix: ilość sportowców, skocznia i publiczność. W niedzielę 18 lutego 1928 r. około 4500 kibiców sportowych oglądało skoki na St. Moritz Olympiaschanze. Temperatury w St. Moritz tymczasem wcale nie przypominały zimy, gdyż ciepły foehn podniósł temperaturę nawet do plus 20 stopni w południe! Dlatego w bardzo trudnych warunkach odbył się bieg na 50 km, w którym, przypomnijmy, dobre 13 miejsce zajął reprezentant Polski Andrzej Krzeptowski II z SN PTT. Tak wysokie temperatury jednak nie zniechęciły wcale kibiców. Po konkursie skoków obiecywano sobie wiele. Skocznia olimpijska miała punkt konstrukcyjny K 66, czyli można się było spodziewać skoków w granicach 70 metrów. Potwierdził to konkurs skoków do kombinacji norweskiej (bieg złożony), w którym Czechosłowak Rudolf Purkert osiągnął odległość 62,5 m, a po skoczkach oczekiwano czegoś więcej, więc napięcie przed konkursem było dość wysokie. W pierwszej serii jury ustawiło jednak rozbieg skoczni dość nisko, stąd zamiast spodziewanych dużych odległości i rekordowych skoków obserwowano stosunkowo krótkie skoki: jak podają Egon Theiner i Jens Jahn w "Encyklopedii skoków" w swoim pierwszym skoku Andersen osiągnął w perfekcyjnym stylu 60 metrów, Sigmund Ruud miał 57,5 m, Purkert 57 m, a mistrz olimpijski z Chamonix, Jacob Tullin Thams "tylko" 56,5 metra. Po zakończeniu pierwszej serii rozpoczęły się dyskusje sędziów, co do wysokości rozbiegu. Zadecydowano ostatecznie o jego podniesieniu, co okazało się błędem. Nie wzięto bowiem pod uwagę tego, że najlepsi zawodnicy, jak np. Norwegowie, czy Bronisław Czech z Polski, mogą przeskoczyć skocznię. I tak też się stało. Thams przeskoczył skocznię olimpijską w St. Moritz, osiągnął w drugiej serii odległość 73 metrów (!) i zostałby bez żadnej kwestii i dyskusji zwycięzcą konkursu olimpijskiego i mistrzem olimpijskim po raz drugi, ale tak się nie stało. Miał bowiem ciężki upadek, który niemal zakończył jego wspaniałą karierę. W tej sytuacji, po upadku Thamsa, Alf Andersen, prowadzący po pierwszej serii stanął przed realną szansą zdobycia olimpijskiego złota i ją w stu procentach wykorzystał. Osiągnął 64 metry i tytuł mistrza olimpijskiego. Drugi był Sigmund Ruud z Norwegii, a trzeci Purkert z Czechosłowacji. Warto dodać, że daleki skoki miał też Bronek Czech, ale obydwa zakończyły się upadkami, co jest kolejnym dowodem świadczącym o błędnym ulokowaniu rozbiegu w tej serii olimpijskiego konkursu.
Andersen zdobył także brązowy medal podczas Mistrzostw Świata FIS w 1935 r. w Szczyrbskim Jeziorze. Startował także w innych Mistrzostwach Świata FIS, które do 1939 r. rozgrywano rokrocznie: w 1930 r. w Osolo był siódmy, ze skokami na 48 i 47,5 m i z notą 217,7 pkt. Na MŚ w Sollefeta 1934 zajął odległe 61 miejsce, mimo długich skoków, ale widocznie miał wtedy upadek, ale źródła tego nie podają w sposób jasny i pewny.
Mistrz olimpijski w skokach narciarskich na skoczni w St. Moritz podczas II Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Alf wygrał po skokach na 60 i 64 m z notą 19. 208, przed Sigmundem Ruudem (skoki 57,5 i 62,5 m, nota 18. 524) i Rudolfem Purkertem z Czechosłowacji (skoki 57, 59,5 m, nota 17. 937). Tak skoki Andersena i Ruuda opisał działacz, potem kapitan sportowy PZN, Stanisław Faecher w "Narciarstwie Polskim", tom. 3, s. 77-78, wydanym w Krakowie w 1929 r. – Andersen i Ruud pokazali bezsprzecznie nowy skok. Opanowany do najdrobniejszych szczegółów, pełen wdzięku i zbliżenia się do ideału, skok ten nie jest zarazem pozbawiony siły i brawury, których jednak nie widać. Prowadzenie nart jest takie, że ma się wrażenie, jakby odgrywały one rolę płaszczyzn nośnych, skoczek przenosi je niejako z całą świadomością operowania niemi podczas lotu. Wychylenie ciała i cały jego układ robią wrażenie, że skoczek materjalizuje wprost nieuchwytną parabolę lotu. Niema szarpania ramionami, niema przesadnego złamania ciała, słowem odczuwa się prawdziwe i nowe wrażenie piękna skoku. Tak więc zawodnik ten miał też wpływ na rozwój techniki skoku, zwłaszcza stylu aerodynamicznego, którego rozwój nastąpił w latach 20 i 30-tych dzięki Kongsbergband – chłopcom z Kongsbergu. Rekordzista skoczni królewskiej w Holmenkollen – 1928 – 48 m. Zmarł 12 lipca 1975 r. w wieku 70 lat.
Wyniki sportowe: olimpijczyk, 1928 – St. Moritz – 1 skoki.
Tekst: Wojciech Szatkowski
Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem
www.muzeumtatrzanskie.pl