Kamil Stoch: "Zwycięstwo dedykuję tym, co we mnie wierzyli"
Kamil Stoch wreszcie spełnił swoje marzenie. Pierwsze zwycięstwo w PŚ stało się faktem. 23-letni skoczek po raz pierwszy wskoczył na podium i to od na razu jego najwyższy stopień.
Kamil pokonał dziś przeciwników, trudne warunki i stres. Skoczek przyznawał, że był zaniepokojony upadkiem Adama Małysza, tym większa zasługa że nie zdekoncentrowało go to po pierwszej serii. W dodatku w obu seriach skakał w trudniejszych, niż najgroźniejsi rywale warunkach, z mocniejszym wiatrem w plecy.
"Bardzo się cieszę, ze zwycięstwa ale przede wszystkim z tego, że dobrze wykonałem swoje zadania - czyli swobodne, normalne skoki. A zwycięstwo jest dodatkowym powodem do radości, to super uczucie. Teraz już czuję się zmęczony, nogi aż się pode mną uginają, ale w środku mam wiele radości" - powiedział naszemu portalowi Kamil.
"Osiągnąłem życiowy sukces, wygrałem w Zakopanem, na swojej macierzystej skoczni, co było moim marzeniem. Aż szkoda, że ten weekend już się kończy, że tak szybko to zleciało. Było też dziś trochę dramaturgii. Konkurs był trudny, też dziwny, że tak powiem. Dramat dla jednych, radość dla innych, taki jest sport, tak było, jest i chyba będzie. Czy denerwowałem się, gdy siedziałem na belce jako ostatni w drugiej serii? Nie, przynajmniej nikt mi nie przeszkadzał" - zażartował zwycięzca konkursu.
"Swoje pierwsze zwycięstwo chciałbym zadedykować wszystkim, którzy mnie wspierają: żonie, rodzinie, trenerom, sztabowi, ekipie, mojej drużynie i wszystkim kibicom. To dla nich to robimy, oni się cieszą razem z nami. To wspaniałe, być tutaj razem, śpiewać hymn, dedykuję zwycięstwo tym wszystkim, którzy we mnie wierzyli" - powiedział Stoch.
"Oddałem dziś trzy dobre skoki, bo ten w kwalifikacjach też nie był taki zły. W sumie to ja lubie trudne warunki i ta sytuacja na skoczni mi właściwie sprzyjała, bo w trudnych warunkach czuję się mocny. Początek sezonu był dla mnie trudny, po fantastycznym lecie przyszły słabsze konkursy. Poprawa nastąpiła w Engelbergu, potem znów forma trochę falowała. Nie panikowałem, robiłem swoje, wiedziałem, że to niemożliwe, bym w miesiąc zapomniał jak się skacze" - mówił Kamil podczas konferencji prasowej.
"Jest mi bardzo przykro, że Adama spotkał taki dramat, tym bardziej, że konkursy w Zakopanem są obok MŚ dla nas najważniejsze. Wierzę, że Adam bardzo szybko się wykuruje, że nie stało mu się nic poważnego. Bardzo bym chciał, żeby szybko wrócił do nas, do drużyny i do rywalizacji. I razem będziemy walczyli o sukcesy" - powiedział skoczek.
"Wygrywać chcę od zawsze. Myślę, że to zwycięstwo da mi poczucie pewności siebie. teraz wiem, co muszę robić, choć najpierw muszę odpocząć. Idą kolejne konkursy. Jedziemy dalej a ja cieszę się tym, co robię" - zakończył Kamil.
autor: Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 121