10-ta rocznica śmierci Aloisa Lipburgera
4 lutego minęło dziesięć lat od śmierci Aloisa Lipburgera, trenera austriackich skoczków narciarskich.
W niedzielny wieczór 4 lutego 2001 roku Austriacy wracali z zawodów Pucharu Świata w niemieckim Willingen. W miejscowości Füssen w pobliżu Rosshaupten w Bawarii, niedaleko granicy austriacko-niemieckiej podczas próby wyprzedzania ich samochód wpadł w poślizg. Trener, siedzący obok kierowcy, zginął na miejscu. 44-letni Lipburger osierocił dwoje dzieci.
„Śmierć Lissa bardzo mną wstrząsnęła. Wracaliśmy razem z zawodów w Willingen. Nasz samochód, w którym jechał też Martin Höllwarth wpadł w poślizg. Wcześniej wysadziliśmy jednego z naszych kolegów i zostaliśmy w trójkę. Zrobiłem się zmęczony i zasnąłem na tylnym siedzeniu. Nagle poczułem, że naszym samochodem mocno zarzuca. Po chwili samochód uderzył w drzewo od strony pasażera. Było po wszystkim zanim to wszystko do mnie dotarło. Udało mi się otworzyć tylne drzwi i wydostać się z samochodu. Stałem boso w śniegu, ale byłem w tak w wielkim szoku, że nawet tego nie czułem. Dotarło do mnie zaledwie, że coś się stało. Kierowca jadący przed nami zatrzymał się, aby wezwać pogotowie i policję. Podszedłem do Lissa i położyłem mu plecak pod głowę. To wszystko jednak było na nic. Liss już wtedy nie żył. (…)”- tak w swojej biografii Mein Höhenflug wspomina ten pechowy wieczór Andreas Widhölzl
Śmierć Aloisa Lipburgera wstrząsnęła całym narciarskim światem: „Również ze strony sportowej śmierć Lissa jest ogromną stratą (…) Do dziś co roku w Stams organizowany jest memoriał imienia Aloisa Lipburgera. Liss był niewątpliwie niezwykłym człowiekiem i ukochanym trenerem, którego nikt z nas nie zapomni”- dodaje Andreas
Alois Lipburger w latach 1975-1981 był reprezentantem Austrii w skokach narciarskich. Niewątpliwie jego największym sukcesem był srebrny medal na Mistrzostwach Świata w 1978 roku w Lahti, gdzie przegrał tylko z reprezentantem Finlandii Tapio Räisänenem. W zawodach cyklu Puchary świata tryumfował dwukrotnie. Oba zwycięstwa odniósł w 1981 roku na mamuciej skoczni w Ironwood.
Po zakończeniu kariery został trenerem. Jego pierwszymi podopiecznymi byli niemieccy kombinatorzy norwescy. W sezonie 1985/1986 rozpoczął współprace ze skoczkami z Francji a w 1999 objął kadrę austriacką.
Do grona jego największych przyjaciół można z pewnością zaliczyć Toniego Innauera. Poznali się bardzo wcześnie. Alois miał 11, a Toni 9 lat.
„Pierwszy raz usłyszałem nazwisko Aloisa Lipburgera od Jogiego Rüschera, który był kuzynem mojego najlepszego kolegi a zarazem kuzynem Lissa. Miałem wtedy dziewięć lat” – wspomina Toni Innauer w książce Am Puls des Erfolgs.
Lissa i Tonniego połączyła niewątpliwie wspólna pasja. Razem przyszło im uczęszczać do szkoły w Stams, jeździć na zawody i pracować. Gdy Lipburger był trenerem kadry, Innauer sprawował funkcje dyrektora sportowego ds. skoków i kombinacji norweskiej w Austriackim Związku Narciarskim.
„W szkole w Stams jako jedyni pochodziliśmy z Bregencji. To w bardzo dużej mierze wzmocniło naszą przyjaźń. Z drugiej strony w tym samym czasie pozostaliśmy swoimi rywalami”, „Liss nie był dla mnie tylko przyjacielem. Był dla mnie jak rodzony brat, znaliśmy się jak łyse konie. Wystarczyło na przykład, że rzucę okiem a od razu wiedziałem czy dane jeansy, koszula, kurtka czy kombinezon będą mu pasować. Mieliśmy w sobie oparcie, rozumieliśmy każdy swój krok, ruch i każdą myśl.”
Śmierć Lipburgera niewątpliwie była szokiem dla jego przyjaciela. Podobnie jak Andreas Widhölzl moment, w którym dowiedział się o odejściu Lissa opisał w swojej autobiografii.
„…Kwadrans później wyruszyłem z Paulem Ganzenhuberem w podróż powrotną z Willingen. Jak zawsze, tak i tym razem, śpiewaliśmy, aby skrócić sobie długotrwałą jazdę samochodem. W międzyczasie zadzwoniłem do Lissa, ale nikt się nie zgłaszał. Żadnego sygnału, żadnego sygnału zajętości, nic, tylko dudniący szmer. Przed Füssen widzieliśmy dużo samochodów na sygnale. Jakiś policjant zatrzymał nas i poinformował, że niedaleko stąd doszło do wypadku i droga jest nie przejezdna. Skierowano nas na objazd. Około 11:00 byliśmy w Innsbrucku. Chwilę potem zadzwonił telefon. Dziennikarka, która słyszała o wypadku pod Füssen pytała czy wiem o nim coś więcej. Natychmiast po jej telefonie wykręciłem numer na posterunek policji.
- Czy to prawda, że jadący samochodem Austriackiego Związku Narciarskiego mieli wypadek? (…) Podałem policjantowi swoje nazwisko.(…)
- Kto mi uwierzy, że jest pan rzeczywiście Tonim Innauerem?
- Dla pewności podałem mu numer rejestracyjny samochodu. (…)
-W porządku. Teraz mogę panu powiedzieć. To prawda. Miał miejsce ciężki wypadek. Dwóch ludzi jest lekko rannych, a jedna osoba nie żyje.- Zacząłem drzeć ze strachu.
- Kto nie żyje? - Odpowiedź była nieunikniona. Wiedziałem, że kolejne zdanie będzie najgorsze jakie mógłbym usłyszeć.
- Pan Lipburger. Alois Lipburger niestety zginął w wypadku.”
Klaudia Feruś/ Am Puls des Erfolgs, Mein Höhenflug