Robert Kranjec: "Trudno tu mówić o profesjonaliźmie"
Na Roberta Kranjca, obecnie najlepszego zawodnika słoweńskiego spadło ostatnio wiele problemów. Kranjec musi radzić sobie z odejściem trenera Matjaza Zupana i dyrektora sportowego Franci Petka, także działania Słoweńskiego Związku Narciarskiego nie są mu przychylne.
29-letni skoczek na sytuację w jego reprezentacji narzeka w wywiadzie dla słoweńskiego "zurnal24.si". Twierdzi, iż cała organizacja w kadrze wykazuje podstawowe braki, które uniemożliwiają dobre występy w konkursach. "Od początku ubiegłego sezonu miałem problemy z nowym kombinezonem, który był naprawdę złej jakości. Nikt jednak nie reagował"- narzeka Kranjec. "W połowie stycznia znów trzeba było go poprawiać, dopiero od MŚ w Oslo jest lepiej". Trzeba także podkreślić, że w ciągu roku Robert miał 5 nowych kombinezonów, w porównaniu do Martina Schmitta, który miał ich ponoć 27, to naprawdę mało.
Ponadto słoweński skoczek wytyka wady sposobów szkolenia słoweńskiego zespołu. "Współpraca z fizjoterapeutami rozpoczęła się dopiero w grudniu, mimo że wielu z nas potrzebowało ich pomocy już latem. Dopiero trzy dni przed Turniejem Czterech Skoczni zacząłem sesje z psychologiem. To nie jest profesjonalne podejście"- komentuje Kranjec.
Co gorsza, Robert musi się także zmagać z problemami finansowymi - od listopada nie otrzymał wynagrodzenia od związku. "Na szczęście moja żona pracuje i mamy z czego żyć"- stwierdza, dodając po chwili. "W takich warunkach nie mogę się spokojnie koncentrować na sporcie. Trudno tu mówić o profesjonalizmie."
Słoweński Związek Narciarski przyznaje się do trudnej sytuacji finansowej, jednak dyrektor Matija Vojsk obiecuje, że do maja zostaną wypłacone wszystkie zaległe wynagordzenia.