Adam Małysz: "Impreza do białego rana? Nie wiem czy dam radę"
Do sobotniego, benefisu Adama Małysza na skoczni w Zakopanem pod hasłem "Skok do celu" zostały już tylko dwa dni. Gospodarz benefisu przyznaje jednak, że trochę obawia się całej imprezy. - Wszystko przecież musi się udać - mówi Małysz.
"Żyję w szalonym tempie. Przecież dopiero co w niedzielę skakałem w Planicy, stałem na podium. Myślę, że dopiero jak ten cyrk się skończy przyjdzie czas na refleksję. Wątpliwości jednak nie ma. Nie wiem tylko tego co będę teraz robił" - przyznaje czterokrotny mistrz świata w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
Adam Małysz przyznaje także, że otrzymał już wiele propozycji pracy z różnych środowisk. Prezes PKOL Andrzej Kraśnicki chce, by najlepszy polski skoczek w historii został attache naszej ekipy na igrzyskach w Soczi.
"Jestem bardzo zaskoczony, ale na pewno miło by było pojechać piąty raz na olimpiadę. Oferta od prezesa Tajnera? Na razie żadnej nie dostałem, ale padają z innych stron. Ale najpierw będę musiał odpocząć. Miniony sezon dużo mnie kosztował" - brązowy medalista MŚ w Oslo.
"Myślę o tym benefisie i trochę się boję. Jestem gospodarzem i chcę, by wszyscy wyjechali z Zakopanego zadowoleni. Impreza do białego rana? Bardzo bym chciał, ale nie wiem czy dam radę"- zakończył Małysz.