Skocznia w Wisle Malince odstrasza cenami
Jak informuje dziennik.pl Centralny Ośrodek Sportu w Szczyrku zarządzający skocznią w Wiśle Malince prócz tego, że nie potrafi doprowadzić obiektu do stanu pełnej funkcjonalności, zniechęca do korzystania ze skoczni bardzo wysokimi cenami.
"Czasem bardziej kalkuluje się nam trenować w Austrii. Tam też trzeba zapłacić kilkanaście euro za trening, ale do dyspozycji jest kilka skoczni i lepsze warunki. Dodatkowo mieszkając we współpracującym z ośrodkami w Ramsau czy Villach w hotelach można liczyć na zniżki w kosztach korzystania ze skoczni" – oznajmia trener Jan Szturc.
By polski zawodnik mógł przez dwie godziny trenować na obiekcie w Wiśle jego klub musi zapłacić 20 złotych. W zajęciach musi brać udział minimum 5 skoczków.
Dla zawodników z klubów zagranicznych ceny są jeszcze wyższe. Koszt jednego treningu obcokrajowca to 55 złotych. Z uwagi na niedziałający wyciąg zawodnicy muszą dostawać się na wieżę piechotą bądź zostać wwiezieni tam samochodami terenowymi. To znacznie ogranicza liczbę skoków podczas jednego treningu z kilkunastu do maksymalnie kilku.
Unieruchomiony na czas nieokreślony wyciąg oraz wysokie ceny za wynajem obiektu sprawiły, że z wizyt na skoczni w Wiśle Malince zrezygnowały ekipy zza granicy, a w przeszłości przecież gościli tu nawet zawodnicy ze światowej czołówki, jak choćby Thomas Morgenstern.