Z wizytą na Antypodach czyli o skokach i kombinacji norweskiej w Australii
W Australii obszar pustynny zajmuje powierzchnię większą niż na jakimkolwiek innym kontynencie; dwie trzecie powierzchni leży w klimacie suchym lub półsuchym. Przeciętnemu Europejczykowi kraj ten kojarzy się ze skaczącymi kangurami, upałami dochodzącymi do ponad 40 stopni, ludźmi smażącymi się na plaży lub uprawiającymi surfing. Jak się jednak okazuje nawet w tak egzotycznym zakątku świata jesteśmy w stanie odnaleźć ślady uprawiania skoków narciarskich. Dziś zabieramy Was na krótką wycieczkę do kraju kangurów, misiów koala, opali i eukaliptusów.
Sporty Zimowe w Australii
Sporty Zimowe w Australii
Chociaż generalnie Australia uważana jest za kraj bardziej odpowiedni dla sportów letnich, uprawia się tam również niektóre dyscypliny zimowe. Opady śniegu notuje się w Alpach Australijskich, gdzie znajdą się trasy zjazdowe oraz biegowe, a także na niektórych obszarach Tasmanii.
W Mount Buller przeprowadzane są pierwsze w kalendarzu Pucharu Świata zawody w jeździe po muldach. Corocznym biegiem przyciągającym biegaczy narciarskich z całego świata jest, należący do Światowej Ligi Biegów Masowych, Kangaroo Hoppet. Niektóre duże miasta Australii posiadają lodowiska, przykładowo, subtropikalne Brisbane jest głównym ośrodkiem short tracku w Australii. Sydney organizowało Mistrzostw Świata w Short Tracku w 1991 roku, a wspomniane Brisbane Igrzyska Dobrej Woli 2001.
Australijczycy zdobyli dotąd 9 medali na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, w tym 6 złotych. Pierwszy złoty medal wywalczony w short tracku w Salt Lake City w 2002 r. był jednym z najbardziej kuriozalnych w historii igrzysk.
Steven Bradbury zwyciężył w biegu na 1000 m w niezwykłych okolicznościach. W ćwierćfinale, z którego do następnej rundy awansowało dwóch zawodników, uplasował się na trzeciej pozycji, ale ostatecznie zakwalifikował się do półfinału po dyskwalifikacji kanadyjskiego zawodnika. W półfinale jechał jako ostatni, awansował jednak dalej, gdyż jego rywale zderzyli się i upadli w kraksie. Historia powtórzyła się w olimpijskim finale, Bradbury, trzymający się przez większość biegu z tyłu stawki, wyminął leżących rywali i niespodziewanie zdobył złoty medal olimpijski.
Na Falls Creek na pożyczonych nartach
W 1959 roku powstała pierwsza i jak dotąd ostatnia skocznia narciarska w Australii - o punkcie konstrukcyjnym 30 metrów zlokalizowana na Falls Creek w Mount Buller w Alpach Australijskich. 22 sierpnia (!) 1959 roku rozegrano na tym obiekcie pierwsze Mistrzostwa Australii w skokach narciarskich. Zwycięzcą został emigrant z Austrii, Ernst Vettori senior, ojciec słynnego skoczka austriackiego skaczącego na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Triumf zapewnił mu skok na odległość 23 metrów. Jako ciekawostkę można odnotować fakt, iż ów skok oddany został na nartach pożyczonych naprędce od jednego z widzów, ponieważ prywatne narty Vettoriego uległy zniszczeniu podczas wcześniejszych treningów. Vettori senior dwa dni wcześniej podczas próbnych skoków ustanowił rekord obiektu – 31,4 m. (103 ft.) Dziś skocznia w Mount Buller już nie istnieje.
Historia występów skaczących Australijczyków na wielkich imprezach jest bardzo skromna. W 1960 roku podczas Igrzysk Olimpijskich w Squaw Valley w konkursie kombinacji norweskiej Australię reprezentował urodzony w 1927 roku w Dalsgrendzie w Norwegii, przynależący do klubu narciarskiego z Canberry, Herlof „Hal” Nerdal. Uplasował się na 31 miejscu. W 1974 roku na Mistrzostwach Świata w Falun pojawił się skoczek Chris Hellerud. Zajął ostatnie 64 miejsce na skoczni normalnej po skokach na 53 i 48 metrów.
Wizjoner skoczek-weteran ze Słowenii
Przez szereg lat skoki narciarskie w kraju kangurów praktycznie nie istniały. Pojawił się jednak ktoś, kto podjął się ambitnego zadania wskrzeszenia tej martwej dyscypliny na kontynencie australijskim. Był nim Tony Mihelcic, słoweński emigrant, który od 1968 roku mieszka w Australii.
Na nartach zaczął skakać w wieku sześciu lat (zaczynał w Słowenii) i jeszcze kilka lat temu pojawiał się na rozmaitych nieoficjalnych konkursach oraz na Mistrzostwach Świata Weteranów, w których reprezentował Australię. Podczas tychże zawodów, w 2005 roku w Villach, skoczył na odległość 18 metrów, co stanowi jego rekord życiowy. Rok później na podobnej imprezie w Kranj odniósł swój największy sukces - na skoczni K-20 wywalczył brązowy medal w kategorii wiekowej 60-64 lata.
Mihelcic postawił sobie w ostatnich latach za cel zaszczepienie skoków na kontynencie australijskim. Pierwszym krokiem miało być postawienie w Hoppers Crossing kompleksu trzech małych skoczni pokrytych igelitem o punktach K: 30, 20 i 10 m, na których zaczynaliby swą przygodę ze sportem młodzi adepci skoków z Australii. Projekt niestety nie doczekał się realizacji, przeszkodą okazał się brak sponsora, który zechciałby wspomóc australijskiego pasjonata w ambitnym przedsięwzięciu.
Zobacz skok Tonego Mihelcica =>>
Z tras biegowych na skocznie
Ben Sim to 26-letni biegacz narciarski z Australii. Nie ma na swoim koncie większych osiągnięć, choć udało mu się zapunktować w konkursie Pucharu Świata, wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich czy Mistrzostwach Świata. Najlepsze rezultaty odnosi jednak w zawodach z cyklu Australian/New Zeland Cup, podczas których regularnie plasuje się na podium. W marcu 2010 roku w głowie Bena Sima zrodził się pomysł nauki skakania na nartach. Podchwycił go trener australijskich biegaczy, Finn Marsland, i obserwując wyczyny Sima na małych terenowych skoczniach ze śniegu postanowił zorganizować mu obóz w Utah Olimpic Park. W lipcu 2010 roku Ben rozpoczął pod okiem Alana Alborna treningi na skoczni K-10, jednak już pod koniec zgrupowania oddawał skoki na obiekcie K-40. Pierwszy profesjonalny strój i pierwsze narty do skoków Sim otrzymał dzięki uprzejmości złotego medalisty olimpijskiego w kombinacji norweskiej – Billa Demonga. Drugi trening w Park City Sim odbył we wrześniu, czyniąc wyraźne postępy na skoczni. Na tamtejszych obiektach spędził też sporo czasu podczas minionej zimy. W sezonie 2011/12 planował zadebiutować w Pucharze Kontynentalnym w kombinacji norweskiej. Czy jednak osiągnął już poziom pozwalający mu wystąpić w zawodach takiej rangi najbliższej zimy? Nie wiemy tego, bo od jakiegoś czasu informacje na temat przygotowań Sima są dość skąpe.
Gdyby jednak udało mu się zrealizować swoje marzenia i zostać specjalistą od kombinacji norweskiej byłoby to wydarzenie bez precedensu. Dotychczas w obrębie biegów i skoków byliśmy świadkami takich zmian jak przejście kombinatorów do skoków (Zauner, Kouivuranta) czy skoczków do kombinacji (nasz Tomasz Pochwała), nie zdarzyło się jednak, by biegacz w dość zaawansowanym dla sportowca wieku rozpoczął treningi na skoczni, by uprawiać kombinację norweską.
Treningi Bena Sima na skoczni =>>
Będą następni?
Równolegle z przygotowaniami Sima do zmiany dyscypliny trwały działania mające zaszczepić wśród australijskiej młodzieży sympatię do skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Australijska Federacja Narciarska otrzymała 40 000$ dotacji od FISu i MKOLu na szkolenie młodych adeptów tych dyscyplin. Na Antypodach jesienią ubiegłego roku gościł amerykański trener kombinacji norweskiej, Greg Poirier, który podzielił się z miejscowymi działaczami swoją rozległą wiedzą podczas wykładu w Australijskim Instytucie Sportu. Podstawową kwestią według niego jest budowa skoczni, na początku nawet prowizorycznych. „Jeśli budowa skoczni przebiegnie pomyślnie, to jeszcze więcej wysiłku będzie wymagało uczynienie ich w pełni zdatnymi do rywalizacji. Ale na ten moment nie wydaje mi się, żebyśmy potrzebowali skoczni idealnych. Potrzebujemy tylko stoku i skoczni by wzbudzić w dzieciach zainteresowanie skokami i kombinacją. Jeżeli będzie im dobrze szło, to, miejmy nadzieję, znajdą się i fundusze” - mówił w Melbourne Poirier.
Trener Finn Marsland ma nadzieję, że przygoda Sima z kombinacją norweską zainspiruje młodych sportowców do bliższego zainteresowania się tą dyscypliną. „To z pewnością pomoże we wzbudzeniu większego zainteresowania zimowymi sportami, a to jest część naszego planu. Myślę, że uda nam się uzyskać trochę rozgłosu w mediach, aczkolwiek jest wciąż za wcześnie by stwierdzić, czy Sim będzie w stanie osiągnąć taki poziom, który pozwoli mu na osiągnięcie dobrych rezultatów. Taki jest właśnie aktualny cel Bena – doskonalić się, by liczyć się w rywalizacji. W ciągu najbliższego roku zorientujemy się, czy zdoła to osiągnąć, czy nie.” – mówił rok temu Marsland.
Źródła:
Fasterskier.com
kombinacjanorweska.dbv.pl
skisprungschanzen.com
wikipedia.pl
informacje własne
autor: Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 32