Łukasz Kruczek: "Kamil jest zawodnikiem, z którym rywale muszą się liczyć"
Łukasz Kruczek zapowiada, że do końca Turnieju Czterech Skoczni w skokach Kamila Stocha nasz sztab szkoleniowy nie zamierza nic zmieniać i najlepszy polski skoczek ma za zadanie nabrać powtarzalności i "skakać swoje".
"Trudno jest tak do końca te skoki Kamila porównywać, bo skocznia skoczni nie jest równa i czasami zawodnik potrzebuje się dopasować do danego obiektu. Ważne, aby skoki były skuteczne, a to jak je ocenimy po dogłębnej analizie to sprawa drugorzędna. Dziś wszystkie trzy skoki Kamila były poprawne i to cieszy. Skok w kwalifikacjach był zdecydowanie dłuższy, ale to też kwestia lepszego sprzętu, zawodnicy skaczą w nieco lepszych kombinezonach. Po konkursie w Ga-Pa podjęliśmy decyzję, że nic już nie kombinujemy, jeśli chodzi o skoki Kamila. Mamy kilka pomysłów, ale do końca Turnieju nic nie próbujemy wprowadzać w życie, ma skakać swoje i być powtarzalny" - mówił po kwalifikacjach Łukasz Kruczek.
"Maciek ze skoku na skok skacze lepiej, widać, że uwierzył w to, co robi. To zaczyna funkcjonować, wszystko idzie do przodu, a to bardzo cieszy, bo od początku liczyliśmy na te jego dobre skoki" - ocenia trener Polaków.
"Mamy dziś w konkursie Stefana, ale zgubiliśmy po drodze Piotrka i znowu mamy główkowanie. Myślę jednak, że u obu zawodników znamy problemy i wiemy jak to dopracować, chociaż może nie z dnia na dzień. Mimo że Stefan dziś jest w konkursie to te jego skoki nadal nie są takie dobre jak on by sam chciał. Piotrek cały czas szuka dobrej pozycji najazdowej, z której będzie w stanie pokazać pełną moc wybicia. Miał pojedyncze przebłyski np. w Garmisch, ale później znowu to się rozmyło i dziś znów miał problemy. Będziemy zastanawiać się co zrobić, aby jak najszybciej wrócił do dyspozycji z początku sezonu" - zapowiada szkoleniowiec naszej kadry A.
"W Garmisch mieliśmy katastrofalne prędkości i do końca nie wiemy dlaczego tak było. Tak fatalnie było także podczas trzeciego konkursu w Harrachovie. Nagle zawodnicy po prostu przestali jechać. Dziś było zdecydowanie lepiej, chociaż może nie u wszystkich. Nie jesteśmy jednak sami, bo np w Garmisch korzystaliśmy z pomocy serwisu Fischera, ale nie przyniosło to oczekiwanego efektu" - przyznaje Kruczek.
"Myślę, że Kamila cały czas stać na walkę o podium, jednak nie to jest jego głównym celem, on ma po prostu skakać dobrze, a wynik sam przyjdzie. Pokazał już w Engelbergu czy w Garmisch i dziś w kwalifikacjach, że jest zawodnikiem, z którym rywale muszą się liczyć" - uważa trener naszych skoczków.
"Przewidujemy zmianę składu przed konkursem w Bischofshofen. Do Ramsau dojechała ekipa Roberta Matei, tam będzie jutro trenować grupa młodzieżowa oraz zawodnicy spoza kadry. Chcemy się z nimi spotkać, ocenić jak zawodnicy skaczą i wobec odwołania Pucharu Kontynentalnego w Kranju, z najlepszych -jak najlepszy skład wystawić w Bischofshofen" - zakończył Łukasz Kruczek.