Łukasz Kruczek: "Mogłoby być tu gorąco"
Na skoczni Kulm emocji dziś nie brakowało, szczególnie tych, związanych z dyskwalifikacją Gregora Schlierenzauera. Trener polskich skoczków, Łukasz Kruczek przyznaje, że gdyby Austriak nie został zdyskwalifikowany, wiele ekip złożyłoby protest.
"Nie było innego wyjścia, Gregora należało zdyskwalifikować, to była jedyna możliwa decyzja jury. Przepisy są jasne i gdyby to dotyczyło kogokolwiek innego, wówczas decyzja byłaby taka sama. Kombinezon musi być zapięty w trakcie skoku, a klejenie tego taśmą jest w ogóle niedopuszczalne" - mówił po zawodach Łukasz Kruczek.
"W Engelbergu przed rokiem była podobna sytuacja, ale wówczas Thomas zachował się nieco inaczej, tam była kwestia zamiany kolejności startowej z Adamem, wszystko zostało ustalone z jury i dostał czas do końca serii, aby naprawić kombinezon, co mu się udało. Podobnie było w Lillehammer, gdy Severinowi Freundowi wyciągarka złamała nartę, otrzymał on zgodę na zjazd na dół i start później, miał czas do zakończenia serii" - tłumaczy szkoleniowiec Polaków.
"Gdyby nie zdyskwalifikowano Gregora mogłoby być gorąco, zarówno tutaj jak i w Zakopanem. W momencie, gdy Austriak oddał skok trenerzy w gnieździe zaczęli szukać po kieszeniach pieniędzy na kaucję, aby złożyć protest. Z pewnością tych protestów byłoby co najmniej kilka" - uważa Kruczek.
"Generalnie był to dla nas bardzo udany, ale ciężki dzień. Nie było łatwo, wiele godzin na skoczni, trudne warunki wietrzne podczas zawodów. Niemniej skoki Kamila były udane i powtarzalne, na wysokim poziomie. Myślę, że Kamil po tym treningu w Szczyrku ustabilizował dyspozycję, kilka skoków wystarczyło na to, aby miał jasną wizję tego, jak ma skakać i wspólnie oceniliśmy, że te skoki w Kulm były jednymi z jego najlepszych tej zimy" - ocenia trener naszej kadry A.
"Po skoku Kamila, gdy były złe warunki, liczyliśmy, że jeśli do końca utrzyma się taki wiatr to jest on w stanie przesunąć się na podium. Kamil to zawodnik, który gdy skacze dobrze, powtarzalnie, radzi sobie dobrze przy wietrze w plecy, co pokazał dziś. Jednak pod koniec warunki nieco się poprawiły, więc dopiero ta dyskwalifikacja dała mu miejsce na podium. Evensen czy Koch to specyficzni zawodnicy, potrzebują większej prędkości najazdowej albo lepszych warunków. Jednak oni także w dotychczasowych zawodach Pucharu Świata specjalnie nie brylowali" - opowiada trener Polaków.
"Dla Tomka Byrta był to debiut w Pucharze Świata w tym sezonie, dosyć trudne zawody. Skakał podobnie jak na treningach, ale było mu trudno zapunktować. Pozostała dwójka skakała na swoim, niezłym poziomie. U Maćka ta ostatnia seria trochę źle wyglądała, ale faktycznie, warunki w jakich skakał były dramatyczne, niemniej sam skok był dobry. Piotrek skakał cały dzień powtarzalnie i myślę, że to dobrze rokuje przed Zakopanem" - analizuje Łukasz Kruczek.
" Atmosfera przed Pucharem Świata w Zakopanem jest drużynie bardzo dobra. Wszyscy się cieszymy, że będziemy mieli szanse skakać w Zakopanem, bo to niesamowita impreza z punktu widzenia zawodników i kibiców. To magiczne miejsce, do którego wszystkie ekipy chętnie wracają. Czekamy aż skocznia w Zakopanem będzie oddana do użytku, aby tam oddać skoki treningowe. Jutro podejmiemy decyzję o tym, czy będziemy skakać tam, czy w Szczyrku lub Wiśle. Chcemy najpierw sprawdzić te obiekty, w jakim są stanie, ponieważ przede wszystkim muszą być bardzo dobre tory najazdowe, aby nie wytrąciły zawodników z równowagi" - zakończył Kruczek.
autor: Tadeusz Mieczyński, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 41