Gregor Schlierenzauer: "Życie toczy się dalej"
Gregor Schlierenzauer po raz pierwszy w swojej karierze został zdyskwalifikowany. Młody Austriak na skoczni w Bad Mitterndorf oddał skok w kombinezonie, w którym zepsuł się zamek.
Oczekując na swój skok Schlierenzauer zauważył, że zamek jest zepsuty. "Ubrałem już narty oraz kombinezon i zauważyłem, że zamek się rozsuwa. Takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. Był to defekt materiału" - ocenił sytuację Schlierenzauer. "W regulaminie jest napisane, że kombinezon musi być zapięty. Mój skok był dobry a życie toczy się dalej" - dodał.
"Niestety zmiana kombinezonu nie była możliwa, było za mało czasu. Wiele osób chciało mi pomóc, ale w tej sytuacji niewiele dało się zrobić. Próbowaliśmy spiąć kombinezon agrafkami i taśmą klejącą ale sędziowie zdecydowali, że to nie jest właściwe. Jest to dla mnie zrozumiałe. Nie ma co dalej nad tym płakać" - mówił Schlierenzauer.
Pomimo tego przykrego zdarzenia Schlierenzauer dalej pozostaje fanem lotów narciarskich. "Latanie zawsze będzie niesamowite, kibice byli wspaniali. Jeszcze raz chciałbym podziękować tym, którzy trzymali kciuki" - napisał na swoim blogu Austriak. "Szkoda tylko że mogliśmy latać tylko dziś i szkoda, że to właśnie dziś zepsuł mi się zamek" - podsumował.