Wywiad z Simonem Ammannem- cz.2
F: W wieku 10 lat zaczął pan skakać na nartach. Od około 5 lat oddaje pan łącznie niemal tysiąc skoków rocznie. Nie ma pan czasem dość śniegu i skoczni?
A: Nie, można powiedzieć, że skoki mnie pochłonęły. Nie muszę specjalnie być przez kogoś motywowany. Oczywiście, że są też chwile, w których nie mam ochoty na skakanie. Na przykład, gdy na dworze jest -20 stopni Celsjusza i odmarzają stopy lub gdy jest bardzo gorąco. Są to jednak także chwile, które mentalnie pchają mnie do przodu. Te twarde egzaminy są dobrym szkoleniem.
F: To brzmi jak masochizm...
A: Tak bym tego nie nazwał. Trzeba dojść w sporcie wyczynowym do swoich granic. Inaczej można kiedyś żałować straconej szansy.
F: Co jest dla pana obecnie najważniejsze?
A: Mam 22 lata i niemal całą karierę przed sobą. Mam przy tym jeden cel: długotrwały sukces.
F: Jaką rolę odgrywają przy tym dwa złote medale olimpijskie?
A: Aby być całkiem uczciwym: szybki, ogromny sukces w Salt Lake City nie był optymalny dla mojego planu kariery. Kontynuowanie mojego stałego rozwoju było wtedy po prostu niemożliwe. Nie chcę się jednak uskarżać.
F: Po sukcesie olimpijskim stanął pan nagle w centrum publicznego zainteresowania. Jakie to było uczucie?
A: To jest niesamowite. Nagle patrzą ci wszyscy na palce, obserwują cię stale. Wtedy nie można dać się zwariować. Pozostać niewzruszonym- zawsze to sobie mówiłem. Musiałem tez uważać na to, żeby moja prywatna sfera pozostała ochroniona, żebym tę wyspę, która należy do mnie i mojego najbliższego otoczenia, mógł obronić. Nie zawsze było to łatwe.
F: W Szwajcarii wybuchła prawdziwa histeria. Nie myślał pan nieraz: czy wszyscy udają?
A: (wywraca oczami i śmieje się) Nie, o tym nigdy nie myślałem.
F: Obecnie inny Szwajcar stoi w świetle reflektorów. To tegoroczny zwycięzca tenisowego turnieju Wimbledon: Roger Federer. Co pan mu radzi?
A: Roger sam wystarczająco dobrze wie jak powinien się zachować. Jest zawodnikiem kompletnym.
F: Pytając inaczej. Czy panu też udziela się całe to zamieszanie wokół Rogera Federera?
A: Oczywiście, że porównywałem to ze sobą. Każdy jest teraz ekspertem i myśli, że jego wkład będzie wzbogaceniem tego tematu. Jednak Roger musi pozostać niewzruszony i wystarczająco się ograniczać. Przede wszystkim powinien się nauczyć obchodzić ze swoimi własnymi, rosnącymi oczekiwaniami.
F: Wróćmy jednak do pana. Pański ostatni sezon, rok po zwycięstwach olimpijskich, musiał być dla pana frustrujący. Był pan nawet określany jako efemeryda (coś co szybko znika-przyp.red.). Jak dalece dotknęła pana ta krytyka?
A: To było dla mnie trochę jak zimny prysznic. W skokach narciarskich niczego nie da się przewidzieć i trudno powiedzieć jaką formę będzie prezentował zawodnik w danym sezonie. Ostatecznie wszyscy mogą powiedzieć co chcą. Ludzie powinni jednak przy krytyce innej osoby uważać na to co mówią. W przeciwnym razie można przecież od razu otworzyć stół dla stałych gości. Nie można przecież na podstawie jednego sezonu oceniać całej kariery.
F: Co jest przyczyną pańskiej słabej formy?
A: Ostatni sezon był rzeczywiście zły, to jasne. Są tego przyczyny. Jedna z nich to problemy z kombinezonem na początku sezonu. Druga to to, że nie byliśmy odporni na cały ten rumor wokół drużyny. Musiałem wszystko komentować, nie mogłem tego zostawić samemu sobie i przez to byłem za mało swobodny. To było trudne doświadczenie.
Źródło: "Facts"
autor: simimanka, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 4