Kamil Wódka: "Zawody wygrywa się przed zawodami"
Jednym z architektów obecnej formy Kamila Stocha jest jego psycholog, Kamil Wódka, z którym rozmawiał Przemysła Franczak z Gazety Krakowskiej. Poniżej prezentujemy fragmenty wywiadu.
- Hubert Wagner, który nie był wielkim entuzjastą pracy z psychologiem, twierdził, że zawodnik dobrze wytrenowany jest też pewny siebie, a jeśli zawodzi, to coś nie tak jest z jego formą sportową. Według mnie jest to myślenie zbyt schematyczne i nieoddające całej prawdy, ale na pewno bazą mojej pracy jest to, żeby zawodnik był odpowiednio przygotowany na wszystkich innych frontach. Technicznie, fizycznie, taktycznie. Tłumacząc to prosto, ja pracuję nad tym, żeby zawodnik miał wiarę, że to wszystko zadziała, kiedy trzeba. Nie mnie publicznie oceniać, czy w przypadku Kamila to było brakujące ogniwo, ale mogę powiedzieć, że mamy skłonność do upraszczania rzeczywistości. Psycholog zawalił medal, psycholog "zbawcą"? To nie tak. Na sukces musi się zgrać wiele elementów, a i tak największy wkład ma zawodnik. Na niego pracuje sztab ludzi, ale to on musi przetworzyć ich wsparcie na wyniki.
- Popatrzmy na Kamila. Bywały lata, że forma nagle znikała u niego na tygodnie, jeśli nie miesiące. Czasem zdarzało się to - paradoksalnie - po dobrych konkursach, nie tylko po porażkach. W tym jest rola sztabu szkoleniowego, żeby takie sytuacje rozbierać na czynniki pierwsze, zdiagnozować ich przyczyny i przeciwdziałać im na przyszłość. Z Kamilem się udało, nie ma już takich wahań. Teraz czas na pozostałych kadrowiczów. Mają już przebłyski, ale pewne mechanizmy nie są jeszcze u nich tak wykształcone, żeby utrzymać się na stałym, wysokim poziomie.
- Na pewno nie jest tak w przypadku Kamila, że znajdujemy się już w końcowym okresie zbierania profitów. I pewne potknięcia będą się jeszcze zdarzać. Nastawienie jest takie, że to jeszcze nie jest optimum. Sam Kamil zdaje sobie sprawę z wagi treningu mentalnego, ale ponieważ on tę pracę zaczął później niż trening sportowy, to też na te efekty trzeba było trochę poczekać.
- To, co dzieje się u góry, to jest pochodna tego, co zrobi się wcześniej. Ja uważam, że zawody wygrywa się przed zawodami. Przecież my już w maju i czerwcu przygotowujemy zawodników na to, co będzie się dziać w zimie. To jest tak jak w lotnictwie, gdzie piloci do znudzenia uczą się jak działać w sytuacjach kryzysowych, by w chwili awarii działać sprawnie i w pewnym sensie automatycznie. Budujemy sobie w głowie program działania w określonych sytuacjach. Sportowiec może powiedzieć sobie tak: wiem, że w stosunku do mnie są wysokie oczekiwania, liczą na mnie kibice, sponsorzy, ale ja wiem, co dla mnie jest ważne, co i jak muszę zrobić, mam swoje zadanie. W momencie rywalizacji sportowej nasze ciało sięga do tego, co ma zapisane w głowie i mięśniach.
- Biofeedback to jedna z technik pomocniczych, urządzenie, które daje nam informację zwrotną na temat pobudzenia naszego organizmu. Uczy nas m.in. jak wejść w odpowiednią koncentrację czy rozluźnienie. Jednak najważniejsze w tym jest zbudowanie swojej filozofii - tego, co jest dla zawodnika ważne, zarówno w sporcie, jak i w codziennym życiu. Jest to pewnego rodzaju system, w ramach którego możemy wykorzystać konkretne metody treningu mentalnego. Bez systemu poszczególne metody są tylko plątaniną pomysłów. A jeśli mówimy już o konkretnych technikach, to bardzo przydany w pracy z zawodnikiem jest trening wyobrażeniowy. Stanowi sposób na budowanie swojej wizji, pomysłu na siebie w kontekście przyszłości. Bardzo plastycznie opisał go kiedyś Robert Korzeniowski. Opowiadał, że podczas igrzysk w Sydney przeszedł przed startem trasę z kamerą, a następnie wiele razy ją oglądał, analizował, wyobrażał sobie, gdzie zaatakuje itp. Zdobył złoto. Potem mówił, że same zawody przebiegły tak, jakby wcisnął na odtwarzaczu przycisk "play".
autor: Adrian Dworakowski, źródło: Gazeta Krakowska weź udział w dyskusji: 30