Aleksander Zniszczoł: "Jestem szczęśliwy"
Aleksander Zniszczoł wicemistrzem świata juniorów. Osiem lat po Mateuszu Rutkowskim, trzy lata po Macieju Kocie skoczek z Wisły zdobywa trzeci w historii polskich skoków medal na juniorskim czempionacie.
Olek jechał na imprezę jako jeden z faworytów, świetnie prezentował się też na treningach, jego medal nie jest więc niespodzianką. Polski skoczek oddał najdłuższy skok drugiej serii i zniwelował stratę z pierwszej, po której plasował się poza podium. Skoczek jest szczęśliwy, choć żal mu nieco szansy na tytuł mistrzowski.
"Jestem szczęśliwy, choć jest taki malutki niedosyt. Czułem się na siłach, by wygrać, jestem teraz w formie. Drugi skok był bardzo dobry, chyba najlepszy z całej stawki, więc tym bardziej żal tego pierwszego, bo wiem, jaki popełniłem błąd. W pierwszej serii odbiłem się odrobinkę za wcześnie i skierowałem wybicie za bardzo do przodu" - wyjaśnił Aleksander.
Mistrzem Świata został Słoweniec Nejc Dezman. Zniszczoł zgromadził dokładnie tyle samo punktów co inny Słoweniec - Jaka Hvala i obaj zdobyli srebrne medale. "To się bardzo rzadko zdarza, nie potrafię sobie teraz przypomnieć, bym stał kiedyś z kimś innym na jednym stopniu podium" - przyznaje młody wiślanin.
Skoczek przyznaje też, że czuł lekkie poddenerwowanie, ale takie, które go motywowało. "Czułem trochę napięcie, w końcu do tej imprezy przygotowywałem się od dawna" - powiedział Zniszczoł. Pierwszy medal już jest, więc w niedzielę powinno być już łatwiej. W konkursie drużynowym faworytami będą Polacy i Słoweńcy. Pozostali polscy skoczkowie zaprezentowali się dziś nieco poniżej oczekiwań i poziomu, który osiągali na treningach, ale drużynowo wciąż prezentują bardzo solidną formę w porównaniu ze skoczkami z innych krajów.