Łukasz Kruczek: "Powoływaliśmy się na siłę wyższą"
Wiele nerwów kosztował dzisiejszy dzień trenera polskiej kadry skoczków - Łukasza Kruczka. Szkoleniowiec naszych zawodników przyznaje, że warunki były bardzo trudne, a po skoku Kamila Stocha został złożony protest.
"Dzień był bardzo nerwowy, jury próbowało na siłę przeprowadzić ten konkurs, mimo tego, że warunki były bardzo trudne, a momentami niebezpieczne. Dopiero efekt tych warunków przy skoku zawodnika z czołówki, zatrzymał ten konkurs. Skok Kamila był na progu bardzo dobry, przez pierwsze 30-40 metrów wszystko szło dobrze, a następnie natrafił na turbulencje w powietrzu, zaczął odciągać prawą nartę, próbował jeszcze walczyć o odległość, ale wiadomo było, że nie dało się już z tego uzyskać dobrej odległości" - mówił po zawodach Łukasz Kruczek.
"Złożyliśmy protest, w którym powoływaliśmy się na tzw. siłę wyższą, bowiem w momencie gdy Kamil dostał zielone światło, warunki były okey. One pogorszyły się dopiero podczas najazdu, a tego nikt nie jest w stanie do końca przewidzieć. Protest został odrzucony, otrzymaliśmy informację, że wszystko było w porządku" - zdradza trener Polaków.
"Piotrek jeszcze nie do końca oddał taki skok, na jaki go stać. Bardzo dobrze skoczył Krzysiek Miętus, który mimo wiatru, w plecy odleciał. Maciek Kot trochę za bardzo zabrał narty na siebie w pierwszej fazie i to wyhamowało prędkość i nie dało się już odlecieć" - analizuje Kruczek.
"Nie spodziewaliśmy się, że konkurs zostanie anulowany, ale liczyliśmy na to. Z nadzieją czekaliśmy, że pogoda nie pozwoli na dokończenie konkursu. Wszyscy bowiem wiemy, że Kamil skacze dobrze, że jest wśród najlepszych skoczków i w momencie gdy takiego zawodnika pogoda wycina z rywalizacji, to nie jest do końca fair. Podobnie było w przypadku Simona Ammanna, czy Gregora Schlierenzauera. Takie były warunki, zdecydowano się przeprowadzić konkurs, są jednak pewne granice, które moim zdaniem zostały przekroczone" - uważa szkoleniowiec naszej kadry.
"Te warunki pogorszyły się nagle, wraz ze zmianą kierunku wiatru. Przy skoku Simiego było już znacznie gorzej, ale wówczas jeszcze wiało z boku. Następnie warunki pogorszyły się jeszcze bardziej, udało się skoczyć przedskoczkowi oraz Kamilowi, ale później już nie było szans na kontynuowanie konkursu, wszystkie wskaźniki były na czerwono" - zdradza Łukasz Kruczek.
"Dzień zakończył się dla nas szczęśliwie, przed nami jednak nowy dzień, też ma być trudno, będzie wietrznie, ale lepiej niż dzisiaj. Jutro zamiast serii próbnej odbędzie się dodatkowa seria konkursowa, więc będą łącznie trzy serie konkursowe" - zakończył Kruczek.