Polscy skoczkowie powrócili do kraju
- Jak było w końcówce pobytu w Austrii?
- Zdecydowanie lepiej, niż na początku. Przestało wiać i sypać, wyszło słońce, chłopcy mogli najeździć się do woli w dobrych warunkach.
- Podsumowaliście te zajęcia jakimiś zawodami w rodzaju "radosny supergigant"?
- Nie. Wesoło było, bardzo pożytecznie, ale bez zawodów.
- Co dalej?
- W Zabrzu oficjalnie odbieramy od sponsora cztery samochody - dwa Jeepy i dwa Voyagery Chryslera, z których reprezentacja będzie korzystać. Nieoficjalnie... już te auta mamy, ale teraz zostaną wymyte, odkurzone, nabłyszczone i odbędzie się ich uroczyste przekazanie, połączone z jazdami terenowymi i konferencją prasową. W niedzielę zawodnicy mają wolne, a od poniedziałku trenują w miejscach zamieszkania, a więc w Wiśle i Zakopanem.
- Będzie to trening bez skoków?
- Nie ma potrzeby i możliwości skakania obecnie w Polsce. Na skocznie wyjdziemy ponownie po dziesiątym listopada.
- Gdzie?
- Lecimy do Kemi, na granicy fińsko-szwedzkiej. Stamtąd jest sto kilometrów do Rovaniemi, dwieście - do Vuokatti, dwieście pięćdziesiąt do Kuusamo. Pojedziemy tam, gdzie będą najlepsze warunki do treningu, czyli najlepiej przygotowane skocznie.
Dla "Tempa" Rozmawiał MARS