FIS Cup Subiektywnie i przeglądowo - cz. 3
By zakończyć już temat trzecioligowych zmagań - które bardzo szybko do nas wróciły konkursem w rumuńskim Rasnovie, w którym w czasach studenckich miałem okazję być - piękny zamek chłopski tam się znajduje, charakterystyczny dla Siedmiogrodu, nie wiedziałem jednak naówczas, że znajduje się tam skocznia, swoją drogą - nie ma to miasto polskiej nazwy, ale gdyby Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych chciała się tym zająć, powinna ona brzmieć "Risznów", bowiem "a z ptaszkiem" czyta się jak krótkie "i" - zainteresowanych odsyłam do artykułów na temat zabaw z językiem towarzysza Ceaucescu, ale nie to jest jednak przedmiotem mojego artykułu.
Pierwsza dwudziestka nawet podrzędnego FIS Cup zasługuje, by omówić ją "personalnie", niemniej statystki znowu wrzucam do tabelek - spodobała mi się ta forma.
20. Vojtech Stursa (Czechy) - w nim nadzieja czeskich trenerów, czy kibiców...? Dość na siłę probówano go też w PŚ i COC, ale efektów to jakichś nie dało. Za młody chyba na razie.
17. Simen Grimsrud (Norwegia) - tu skakał raczej treningowo, jego miejsce bowiem jest w Pucharze Kontynentalnym, jak i wielu Norwegów, którzy tworzą dość dobre zaplecze, dla naprawdę dobrych zawodników.
17. Stefan Kraft (Austria) - to jedna z nadziei austriackich skoków - jeszcze jednak w PŚ nie pokazał się z dobrej strony, skacząc raczej w zawodach pomniejszych. Czy będzie z niego drugi Schlierenzauer, czy Morgenstern (nie wierzę), czy Hayboeck (być może), czy Lukas Mueller (raczej) - przekonamy się.
17. Ulrich Wohlgennant (Austria) - jakoś tak zawodnik ten należy do specyficznej niszy - na FIS Cup wydaje się być za silny, na PK - zdecydowanie za słaby. I co tu z takim zrobić?
16. Florian Schabereiter (Austria) - podobnie nieco starszy Schabereiter - tu radzi sobie udatnie, ale nie potrafi w ogóle skakać w zawodach choćby trochę bardziej prestiżowych.
15. Christian Heim (Niemcy) - skaczący tylko w Fis Cup zawodnik jest dowodem, jak można sobie bilans poprawić skacząc w konkursie bardzo słabo obsadzonym (Baiersbronn) - zresztą nie tylko w Fis Cup mamy taką prawidłowość.
14. Jan Maylaender (Niemcy) - jak się pojawiał, to raczej skakał dobrze. Kolejny zawodnik, którego żywiołem jest raczej PK.
13. Eric Mitchell (Kanada) - Kanadyjczyk próbował skakać w każdym cyklu, niemniej jedyne starty z punktami zanotował właśnie w FIS Cup - trochę to o jego klasie mówi.
12. Mackenzie Boyd-Clowes (Kanada) - zupełnie inaczej jego rodak. Należy do tego grona zawodników (niezbyt dużego, jeszcze tylko Felix Schoft tu występuje), które zdobywało punkty we wszystkich cyklach letnich i zimowych. Tu na zasadzie treningowego występu w Gerardmer, gdzie wygrał dwa razy.
11. Pascal Sommer (Szwajcaria) - Szwajcar dla odmiany raczej te punkty mozolnie zdobywał, ani razu nie stają na podium (fakt, bywał bardzo blisko). Za słaby na razie nawet jak na słabą drużynę Szwajcarii.
10. Pascal Bodmer (Niemcy) - cóż, rozczarował na całej linii w tym sezonie. Jedyne na co go zimą było stać to punkty w FIS Cup, co z tego że dały mu pierwszą "10", jak pewnie chciałby być w "10" w PŚ.
9. Elias Tollinger (Austria) - a dla Austriaka taki wynik niewątpliwie może być powodem do zadowolenia. Ma dopiero 17 lat, więc może (ale nie musi) być to dla niego wstępem do jakichś lepszych wyników.
8. Johannes Obermayr (Austria) - w Einsiedeln błyszczał, podobnie w Villach, dla odmiany w ogóle nie wyszły mu zawody w Kranju - niezbyt równy na razie, niestety.
7. Anders Johnson (USA) - Johnson podciągnął sobie statystyki dwoma zwycięstwami w słabych zawodach w Brattleboro - swoją drogą ciekawe, że na tyle punktów do zdobycia (2300) nawet nie 1/10 z tej sumy wystarcza do siódmego miejsca.
6. Matic Kramarsic (Słowenia) - dwa zwycięstwa w Szczyrku mają jednak ciut większą wagę niż te w Brattleboro. Ale i na szóste miejsce wystarczyło niecałe 10% możliwych do zdobycia punktów.
5. Cestmir Kozisek (Czechy) - Bob Dylan kiedyś pukał do niebios bram. Za nim pukali m. in. Eric Clapton, Guns N'Roses, czy Roger Waters. A Cestmir Kozisek może o sobie zaśpiewać "knock knock knocking to better cup", bowiem od kilku lat bezskutecznie próbuje coś zdziałać w zawodach rangi większej.
4. Pius Paschke (Niemcy) - Niemiec, o pięknym, papieskim imieniu, wystrzelił z punktami pod koniec sezonu. Nie zmienia to faktu, iż mając 22 lata i wciąż nie mogąc przebić się do tych "prawdziwych" skoków raczej traci swoją szansę na zostanie naprawdę klasowym skoczkiem.
3. Michael Dreher (Niemcy) - przed dwoma ostatnimi zawodami Niemiec był na miejscu 68. w FIS Cup, ale dwa zwycięstwa spowodowały jego niesamowity awans. Kto wie, może koniec sezonu zimowego był jakimś przełomem w karierze 19-latka?
2. Rok Justin (Słowenia) - tak, to jest Fis Cup. Do zajęcia drugiego miejsca wystarczyło wystartować w czterech zawodach z 23. I nawet wszystkich wygrać nie trzeba było. Tak dość rzadko skaczący w tych zawodach Słoweniec nieomal wygrał cały cykl. A taki skaczący w największej ilości konkursów Rico de Jong sklasyfikowany został na miejscu... 240.
1. Cene Prevc (Słowenia) - nazwisko, owszem znane, ale nie on nadał mu splendoru. To ciągle skoczek drugiego sortu, na usprawiedliwienie którego można rzec, iż lat ma raptem 16. Jego brat wypłynął w wieku 17 lat, może i Cene niebawem dorówna mu klasą. Ma na to wszelkie zadatki, a mi pozostaje mu pogratulować zwycięstwa w FIS Cup.
Kliknij, aby zobaczyć tabelę >>