Marcin Bachleda: "Trenuję, aby pogonić najlepszych!"
Czy myślisz, że tunel aerodynamiczny pomoże ci dalej skakać zimą?
- Mam taką nadzieję. Te zajęcia bardzo mi pomagają - przede wszystkim w optymalnym ustawieniu sylwetki przy dojeździe na próg. Takim, która pozwoli na większe szybkości. To powinno skutkować większą odległością, zwłaszcza, że także kąt odbicia można sobie poprawić w tunelu aerodynamicznym.
- Czy jesteś przekonany, że to, co teraz w Warszawie wypracowujesz, bez problemów przeniesiesz na skocznię?
- Z całą pewnością będę próbował to zrobić. Ustawiłem sobie wygodną sylwetkę, dopasowaną do moich fizycznych możliwości i postury, więc nie powinienem zimą o niej zapomnieć.
- Trener cię chwali...
- Cieszę się. Myślę, że zaczyna mi to wszystko lepiej wychodzić, bo bardzo ciężko pracuję.
- Postawmy sprawę jasno: czy wlejesz Adamowi choć raz nadchodzącej zimy?
- Ciężko będzie... Ale nie tracę wiary, że kiedyś wszystkie elementy skoku uda się dopracować na maksa, a wówczas może nie tylko raz pokonam Adama? Trenuje się po to, żeby była z tego jakaś satysfakcja, żeby wreszcie pogonić i tych najlepszych.
- Co jeszcze porabiacie w Warszawie?
- Pracujemy nad siłą, no i gramy w piłeczkę...
- W sali czy na otwartym boisku?
- Na powietrzu. Pogoda jest fajna, wszyscy wzięliśmy korki, więc możemy pobiegać po zielonej murawie.
- Bez obawy, że w końcówce przygotowań do sezonu któryś odniesie kontuzję?
- Piłeczka to moja druga - po skokach - pasja, koledzy też ją kochają, a nogi po prostu szanujemy. Własne i cudze.
Rozmawiał MAREK SERAFIN