Sędziowski skandal?
Za swój pierwszy skok w owym konkursie Małysz dostał "20" od Pilcha, choć lądował bez telemarku. Według informacji w norweskich gazetach, Pilch został zawieszony na rok w wykonywaniu czynności sędziego skokowego przez międzynarodową federację narciarską. Cytowany przez prasę norweską szef komisji skoków narciarskich przy FIS, Norweg Torbjoern Yggeseth: "Noty, jakie dostał Małysz od innych sędziów to 19,5-19,5-19-18,5 więc nota Pilcha nie miała znaczenia. Dlatego też nie zastosowaliśmy innych środków, niż tylko roczne zawieszenie, które zostało zatwierdzone na posiedzeniu komisji 5 października w Zurychu."
Całej sprawie smaczku dodają jednak pretensje ze strony fińskiego środowiska narciarskiego. Przypomnijmy, że w owym konkursie Małysz rywalizował o złoto z Mattim Hautamaekim. Szef fińskich skoków, Matti Pulli, stwierdził wręcz: "Już dawno twierdziłem, że sędziowie powinni zostać usunięci! Tylko odległość powinna się liczyć!".
Tymczasem norweski sędzia Nils Livland twierdzi, że Małysz powinien dostać 3x18,5 za pierwszy i 3x18 za drugi skok. Hautamaeki, jak pamiętamy, otrzymał od wszystkich sędziów po 19,5 w obu seriach za bardzo dobre stylowo skoki zakończone lądowaniem z telemarkiem. Trzeba jeszcze przypomnieć, że ostatecznie Małysz pokonał Fina o 2,5 punktu, więc noty sędziowskie z pewnością miały bardzo duże znaczenie. Należy jednak zwrócić uwagę na to, iż gdyby konkurencja odbywała się według życzenia Matti Pulli, a więc bez not sędziowskich, to Adam Małysz zwyciężyłby, jako że łącznie oddał dłuższe skoki niż Hautamaeki.
Ponieważ informacja o zawieszeniu polskiego sędziego ta nie ukazała się jak dotąd w innych źródłach niż norweskie, wciąż czekamy na odzew i wyjaśnienia strony polskiej w tej sprawie.
Źródło: VG.no