Maciej Kot: "Zaczęło mnie delikatnie kiwać"
Maciej Kot był nieco rozczarowany swoim drugim skokiem w dzisiejszym konkursie na skoczni w Bischofshofen. Nasz reprezentant w finale uzyskał 126m i spadł ostatecznie na 10. lokatę.
"Faktycznie, udowodniłem, że rywal powinien się mnie bać, moje słowa nie są rzucane na wiatr, staram się to, co mówię realizować. Czułem się dziś bardzo dobrze, ten mój pierwszy skok był naprawdę bardzo dobry. Także Richard nie zepsuł swojego skoku, bo zajmował 11. miejsce po pierwszej serii. Te pary dzisiaj były bardzo wyrównane i te wyniki nie były do końca sprawiedliwe, bo ciężko było znaleźć się w gronie lucky loserów, a jak już ktoś się tam dostał to nie był 30. tylko bliżej 20. miejsca. To był ciekawy pojedynek między mną, a Freitagiem, udało mi się wygrać" - mówił po konkursie Maciej Kot.
"Szkoda, że ten drugi mój skok nie był taki dobry. Warunki się pogorszyły, zaczął mocniej padać deszcz i delikatnie mnie na rozbiegu zaczęło kiwać w jednym miejscu. Nie zdążyłem ułożyć tego dojazdu przed progiem i stąd błąd przy wyjściu. To cieszy jednak, że nawet z zepsutym drugim skokiem kolejny raz jestem w czołowej dziesiątce" - kontynuuje zakopiańczyk.
"Na razie nie myślałem wiele o polskich konkursach, koncentrowałem się na tym Turnieju. Dopiero jutro będzie czas o tym pomyśleć, ale skakać u siebie, przed własną publicznością to czysta przyjemność, szczególnie gdy te skoki są dobre, bo ta moja forma naprawdę jest coraz lepsza. Jeśli nawet na tej skoczni, w tak trudnych warunkach potrafię dobrze skoczyć, to na lubianym obiekcie, przy dobrych warunkach mogę zająć naprawdę wysoką pozycję. Grunt to teraz odpocząć, zregenerować siły i cieszyć się tymi zawodami" - uważa Maciek.
"Nie ma dla mnie znaczenia, że mamy tak mało odpoczynku przed kolejnymi zawodami, bo wszystkie drużyny mają tak samo. Jeśli chodzi o regenerację to stoi ona w naszej drużynie na bardzo wysokim poziomie, nie zostajemy w tyle za innymi ekipami. Łukasz Gębala wykonał bardzo dobrą robotę, to taki cichy bohater tego Turnieju, bo naprawdę po nocach siedział i starał się robić co mógł, abyśmy byli jak najlepiej przygotowani do skoków. Ta przerwa nie jest nam w tej chwili potrzebna, skaczemy bardzo dobrze, odpoczniemy, jutro spokojnie wrócimy do kraju i dalej będziemy skakać" - zakończył Kot.
Korespondencja z Bischofshofen, Tadeusz Mieczyński