Sarah Hendrickson: "To dla mnie niezwykle wzruszające przeżycie"
Sarah Hendrickson dwa dni temu wywalczyła tytuł Mistrzyni Świata na skoczni HS 106 we włoskim Val di Fiemme. Dziś młoda Amerykanka udowodniła swoją wspaniałą formę dwoma bardzo dalekimi skokami w konkursie mieszanym.
"Wydaje mi się, że jeszcze do końca nie dotarło do mnie, że jestem Mistrzynią Świata. Oczywiście to bardzo ekscytujące, jestem strasznie zadowolona ze swoich skoków oraz z rezultatu. Jestem bardzo szczęśliwa. To zwycięstwo to taki przyjacielski rewanż w walce z Sarą Takanashi, która zdobyła w tym sezonie już Puchar Świata oraz tytuł Mistrzyni Świata Juniorek. Ona skakała niesamowicie cały sezon, więc wiedziałam, że nie będzie tu łatwo wygrać z nią. To był bardzo zacięty pojedynek i niezmiernie cieszę się, że wyszłam z niego zwycięsko" - mówiła Sarah Hendrickson.
"Słuchanie hymnu narodowego to dla mnie niezwykle wzruszające przeżycie. Moja mama uwielbia nasz hymn i gdy zobaczyłem jej łzy, to ja również nie mogłam się od nich powstrzymać. Jestem zawsze bardzo dumna, że reprezentuję mój kraj" - kontynuuje 18-latka.
"O poczuciu spełnienia jako skoczkini nie ma jeszcze mowy. Planuję rywalizować jeszcze przez wiele ładnych lat i nadal rozkoszować się skokami. Ten sezon był dla mnie zdecydowanie trudniejszy niż ubiegły. Poziom skoków kobiet cały czas rośnie, konkurencja jest więc coraz trudniejsza. Oczekuję, że to będzie dalej iść w tym kierunku. Również zainteresowanie mediów i opinii publicznej, sponsorów jest coraz większe, głównie dzięki zbliżającym się Igrzyskom Olimpijskim. To naprawdę dobre dla naszej dyscypliny" - uważa zawodniczka.
"Przygotowujemy się do sezonu w Park City, gdzie są wspaniałe obiekty do treningu, to centrum skoków w USA. Okazjonalnie podróżujemy też do Europy, aby poskakać na tutejszych skoczniach. To ciężki trening przez całe lato" - tłumaczy Amerykanka.
"Ciężko powiedzieć, czemu nasza drużna kobiet jest silniejsza niż mężczyzn. Nasza ekipa jest naprawdę bardzo mocna, ale chłopcy trenują nie mniej ciężko i myślę, że z czasem przyjdzie czas także na ich sukcesy. Oni mieli sporo problemów związanych z finansowaniem tej dyscypliny, ponieważ nie jest ona w USA zbyt popularna. Myślę jednak, że za kilka lat będziemy mieć bardzo mocną drużynę" - zakończyła Hendrickson.
Korespondencja z Predazzo, Tadeusz Mieczyński