Maciej Kot: "Nie czuję się faworytem"
Maciej Kot był jednym z najlepszych skoczków w dzisiejszym konkursie drużynowym w Wiśle-Malince. Skoczek AZS Zakopane bardzo pomógł swojej drużynie w wywalczeniu złotego medalu.
"Zadowolony jestem przede wszystkim z wyniku drużyny i złotego medalu, ze skoków również. Były to skoki dobre, mieszczące się w normie. Wiadomo, że są jeszcze rezerwy i że nie były to skoki perfekcyjne. Warunki również nam nie pomagały, wiatr często się zmieniał. Niekiedy jedni mieli pecha ale myślę, że indywidualnie mogę być zadowolony" - mówił Maciej Kot.
"Lepiej jak te zawody odbywają się właśnie teraz, zaraz po zakończeniu w Planicy, ponieważ jeszcze nie wypadliśmy z rytmu startowego. Gdyby to było przesunięte o kolejny tydzień, to musielibyśmy przez kolejne dni utrzymywać przygotowanie do zawodów, trenować na sali, myśleć o zawodach a tak przyjeżdżamy tutaj na tym co wytrenowaliśmy przed Planicą i z marszu walczymy w Wiśle a później już tylko święta i wolne. Osobiście mi to bardziej odpowiada" - wyjaśnił polski skoczek.
"Testowałem trzy nowe kombinezony. W każdej serii skakałem. Muszę powiedzieć, że wrażenia bardzo ciekawe. Były to kombinezony przekazane przez FIS, nie różniły się krojem tylko każdy był z innego materiału. Z tych trzech kombinezonów jeden był dużo gorszy od tego materiału, który obecnie jest dostępny. Pozostałe dwa były bardzo ciekawe, szczególnie taki jeden, który ma bardzo ciekawą strukturę i dosyć specyficznie zachowuje się w powietrzu. Byliśmy bardzo zdziwieni, tym jak się prezentował na skoczni" - zdradził zawodnik.
"Jeśli będą jakieś zmiany to na pewno nie przed tym zbliżającym się sezonem, jeśli już miałyby być to dopiero po Soczi, ponieważ FIS chce to wszystko wcześniej przetestować i być może będą jeszcze inne testy ale na pewno nie będzie zmian tej zimy tylko jeśli materiał będzie się zmieniał to dopiero po Soczi" - skomentował Kot.
"Faworytem się nie czuję, ale może >czarnym koniem<, który zaatakuje niespodziewanie z za pleców lidera"
"Z braćmi Miętusami znamy się od bardzo dawna, w zasadzie od kiedy zaczęliśmy skakać. Rozpoczęliśmy treningi w jednym klubie u jednego trenera i w zasadzie w tym samym czasie. Nasza drużyna była bardzo zgrana, wszyscy się lubimy i rozumiemy, a przede wszystkim jesteśmy równi, co było dziś kluczem do sukcesu" - zakończył Kot.
Korespondencja z Wisły, Tadeusz Mieczyński