Sven Hannawald: "Przed skocznią czuję respekt"
Aż trzech zawodników niemieckich znalazło się w pierwszej "piątce" zawodów w Norwegii. Hanniego wyprzedził jego młodszy o 10 lat kolega z reprezentacji, Maxi Mechler. Sven Hannawald, zapytany o ten fakt, odpowiedział:
-"To bez znaczenia, ważne, że niemiecki skoczek był na podium. Niektórzy zaczęli nas już skreślać, a my pokazaliśmy, że mamy siłę w nogach i to jeszcze nie wszystko, na co nas stać."
Hanni nie chciał komentować wyników Martina Schmitta, stwierdzając, ze wszelkie oceny należą do trenera Steierta.
Od dawna wiadomo, że Sven Hannawald preferuje duże obiekty, na których można skakać jak najdalej. Wartość skoku potrafi ocenić już w momencie odbicia.
-"Po odbiciu z progu wszystko już jest jasne, potem niewiele da sie nadrobić."
Za swój najbardziej udany skok nie uważa, o dziwo, swojej próby w pamiętnym konkursie w Willingen, w lutym 2003, za który dostał rewelacyjne noty od sędziów (5 "dwudziestek").
- "Dwa lata temu, w grudniu, byłem w rewelacyjnej formie. Ten skok na rekordową odległość 145 m w Titisee-Neustadt był chyba najbliższy doskonałości."
W tym tygodniu "pucharowy cyrk" znów przenosi sie do Schwarzwaldu. Do startu w Titisee-Neustadt Hanni jest nastawiony optymistycznie. Upadek Thomasa Morgensterna w Kuusamo nie spowodował u niego psychicznego urazu.
-"Skoki są nieodłącznie związane z ryzykiem. Ale można je ograniczyć. W Kuusamo każdego roku są problemy z wiatrem. Wszyscy on tym wiedzą. Powinno być więcej dni na rozgrywanie tam zawodów. Jeżeli w ogóle trzeba w Kuusamo skakać..."
Sven uważa, że strach nie jest właściwym określeniem uczuć zawodnika oczekującego na swoją próbę:
- "Respekt. On wymusza pełną koncentrację przed skokiem. I o to chodzi."
Na podstawie: Fakt